tag:blogger.com,1999:blog-89107729245144253112024-03-05T16:25:02.895-08:00Anyone looking for the paradise lost? Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.comBlogger57125tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-86464441941224382742017-07-19T17:06:00.003-07:002017-07-19T17:06:45.473-07:00Do widzenia!Niestety doszło do tego, czego z całego serca nie chciałam, a czego zapobiec właściwie się nie dało.<br />
Nie lubię odchodzić bez pożegnania, więc po długiej ciszy, przyszłam się z wami pożegnać.<br />
Bardzo chciałam dalej pisać. By poprawić swoje umiejętności, znaleźć inspirację szukałam kursów, czytałam książki, których w innym wypadku, bym nie przeczytała.<br />
Prawie mi się udało, zaczęłam szykować coś nowego, coś co miało zaskoczyć, wzruszyć i doprowadzić do zachwytu. Niefortunnie w moim życiu stała się ogromną tragedia. Pół roku temu (17 luty) po nierównej walce z rakiem, odszedł mój pies. Kochana dziewczynka, z którą dorastałam. Dla niektórych może wydawać się to błahą sprawą, jednak dla mnie Ira była jak członek rodziny, najbliższej rodziny.<br />
Kiedy tylko dowiedziałam się o diagnozie, próbowałam się przygotować na najgorsze, myślałam, że świetnie sobie poradzę, jednak rzeczywistość była całkiem inna. Do dziś nie potrafię się z tym pogodzić, Ira śni mi się po nocach, często wydaje mi się, że słyszę jak chodzi po mieszkaniu. Dalej doskonale pamiętam jaka w dotyku była jej sierść, jaki był jej zapach. Spędziła ze mną prawie 11 lat, wspomnień związanych z nią jest naprawdę dużo, a każde jest tak samo świeże i piękne, co rani mnie jeszcze mocniej. Dlaczego piszę o tym w swoim pożegnaniu?<br />
Właśnie w dniu, kiedy odchodziła, gdy patrzyłam jak zasypia po raz ostatni, poczułam coś, co do dziś mi towarzyszy. Poczułam odrazę do pisania. Pomimo, iż opowiadania nie miały rzadnego związku z moim psem, jej śmierć sprawiła, że do dziś brzydzę się pisaniem.<br />
Wciąż kocham książki, dalej czytam fanfiction, jednak nie jestem w stanie napisać choć jednego słowa do swoich opowiadań. Naprawdę brzydzi mnie to.<br />
<br />
Nigdy nie potrafiłam się poprawnie pożegnać, zamiast zwykłego "żegnajcie" zostawiam was z prośbą. Jeśli macie zwierzątko, kochajcie je z całych sił, traktujcie jak największy skarb i nie myślcie nigdy o ich odejściu. Do tego nie da się przygotować.Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-26344420238563997782016-12-30T11:39:00.003-08:002016-12-30T14:38:08.735-08:00Jak żyje się z depresją?<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Już po tytule możecie wywnioskować,
że to co za chwilę przeczytacie nie będzie uroczym fanfiction ze
szczęśliwym zakończeniem. Dziś chciałabym poruszyć temat, który
chyba powinien być poruszony przeze mnie już dawno temu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Każdy z nas ma jakieś pojęcie o
tym, czym jest depresja. Niektóre przekonania są słuszne, niektóre
zupełnie błędne. Trudno jednak rozstrzygnąć, które są które,
ponieważ zauważyłam, iż temat wszelkich zaburzeń i chorób
psychicznych zaszufladkowany został jako „tabu”, a sami chorzy
przez niewiedzę innych, często traktowani są jak ludzie gorszego
sortu. Dlatego też milczą oni na temat swoich zaburzeń, lub gdy
dopiero zaczynają je dostrzegać – bagatelizują i lekceważą
swój problem. Odczuwam wrażenie, że depresja traktowana jest jak
galerianki – każdy wie, że istnieją, ale nikt nigdy ich nie
spotkał. (piękne porównanie... zasługuję na nagrodę XD).
Przekonania, iż osoby chore na depresję (lub inne zaburzenia) są
wariatami, bardzo ciężko pozbyć się ze swojego umysłu, nawet
samym chorym. Sama doskonale wiem, jak długą i ciężką walkę
przebyłam, by przestać winić się za swoje zaburzenie i nie
wstydzić się o nim mówić.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tak, cierpię na depresję. Borykam
się z nią mniej więcej od 14. roku życia tj. około 4 lata. To
właśnie wtedy zaczęłam dostrzegać w sobie niepokojące zmiany.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nim przejdę do odpowiedzi na pytanie
zawarte w tytule, chciałabym zaznaczyć, iż przeżycia ludzi mogą
się różnić, a ja opierać będę się wyłącznie na swoim
doświadczeniu. Jak więc żyje się z depresją?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Czasem cholernie trudno, czasem zaś
tak, jakby jej nigdy nie było.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Cofając się wspomnieniami gdzieś na
granicę 1-2 gimnazjum zauważam, dopiero teraz, jak nagle, z
miesiąca na miesiąc mój charakter zmienił się zupełnie. Nie
żartuję, zu-peł-nie. Z otwartej, popularnej w całej szkole,
towarzyskiej metalówy zmieniłam się w szarą, cichą dziewczynę,
która nagle przestała mieć ochotę na kontakty z innymi ludźmi.
Wtedy myślałam, że jest to właśnie ten młodzieńczy bunt.
Myśleli tak też moi rodzice. Wszyscy zlekceważyliśmy to.
„Pobuntuje się i przestanie”. Poprawy jednak nie było, zaś
pojawił się kolejny, zlekceważony znak – zaczęłam sypiać
popołudniami. Mimo, iż nigdy nie miałam problemów ze snem,
przesypiałam całe noce, nagle zaczęłam być ospała, wiecznie
zmęczona i nie potrafiłam funkcjonować bez dwu-trzygodzinnej
drzemki po zjedzeniu obiadu. Do tego wszystkiego doszło też to, że
nagle znacznie łatwiej i częściej błahostki doprowadzały mnie do
wściekłości. Ze złości zaczęłam płakać, to też zostało
przeze mnie zbagatelizowane – przecież wiele osób płacze ze
złości... tylko nie każdy parę razy dziennie... z powodu źle
położonej poduszki czy znielubionej potrawy na obiad... Najgorsze
jednak pojawiło się w trzeciej gimnazjum. Zaczęłam się bać. Nie
potrafię opisać tego strachu. Było to uczucie, które towarzyszyło
mi co noc. Nie potrafiłam zasnąć bez zapalonego światła,
ponieważ bałam się. Bałam się, lecz gdyby ktoś zapytał się
mnie czego, nie potrafiłabym odpowiedzieć. To był nieuzasadniony
lęk, który nasilał się, gdy byłam sama, w ciemności. Zaczęłam
się ciąć. Okaleczałam swoje uda, a także przedramiona. Za każdym
razem, gdy to robiłam, myślałam jaka jestem beznadziejna robiąc
taką głupotę, jednak nie potrafiłam przestać. Gdy cięcia
zaczęły robić się głębsze i zostawiać ślady w postaci blizn,
dotarło do mnie, że coś jest nie tak. Z płaczem i bolącym sercem
poszłam po pomoc do swojej Mamy. Mimo, iż jestem świetną aktorką,
ładnie się uśmiecham, do niej również zaczęło docierać już
wcześniej, iż coś złego się dzieje. Jednak nie miała pojęcia,
że jest aż tak źle.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Trafiłam pod opiekę psychologa
dziecięcego. To właśnie tam, od sympatycznej, młodej kobiety
dowiedziałam się, iż cierpię na depresję, lekką, taką, która
nie wymaga leczenia psychotropami. Przez parę miesięcy, raz w
tygodniu uczęszczałam na coś, co pani psycholog śmiała nazywać
terapią. Nie będąc zadowolona z efektów, a raczej ich braków,
zrezygnowałam z pomocy psychologa i postanowiłam walczyć na własną
rękę. Początkowo było mi trudno, nie znałam słabości, ani
mocnych stron swojego przeciwnika, ale z pomocą najbliższych
walczyłam z całych sił. Zauważyłam ogromną poprawę, przestałam
okaleczać swoje ciało, znów zaczęłam się SZCZERZE śmiać,
uśmiechać. Myślałam, że wygrałam wojnę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nic bardziej mylnego... Wygrałam
dopiero pierwszą rundę. Ta cholera ukryła się na długi czas,
jednak nigdy nie zginęła i wróciła z nową strategią. Wszystko
zaczęło się na nowo, gdzieś pod koniec drugiej klasy liceum i
trwa do teraz. Po raz kolejny popełniłam kluczowy błąd –
zignorowałam niepokojące sygnały. Może to dlatego, że symptomy
się zmieniły. Stałam się dzika – tak skomentowała to moja
przyjaciółka. Przestało interesować mnie poznawanie nowych ludzi,
a wręcz zaczęło lekko przerażać. I uwaga, teraz czas na
najgłupszą rzecz.. Boję się rozmawiać przez telefon, a także
odczuwam niepokój, gdy muszę rozmawiać z kimś obcym lub, kiedy
muszę wyjść sama do sklepu, lekarza. Niby głupota, ale nie wiecie
jak niesamowicie potrafi to utrudnić życie. (Potrafię zrezygnować
z jedzenia pizzy, bo Mama nie chce jej zamówić i każe zrobić to
mnie.)
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Znów bardzo dużo płaczę, nie tylko
ze złości, czasem „tak po prostu”. No i najgorsze – rzeczy,
które lubię przestały sprawiać mi przyjemność, a ochotę na
robienie czegokolwiek poza spaniem straciłam. (Tak, to właśnie
powód, dla którego zawiesiłam bloga.)
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Chyba najlepszym dowodem na to jak
silnie demotywuje mnie to cholerstwo, jest fakt, iż kompletnie nie
robię nic w domu. Moja Mama odkąd pamiętam, ma problemy zdrowotne,
a mój Tato nie jest w stanie zrobić wszystkiego, szczególnie, gdy
jest w pracy, a my zostajemy same z Mamą. Zawsze postanawiam sobie,
że w czymś jej pomogę. Potrafię przecież gotować, a sprzątanie
zajmuje mi znacznie mniej czasu, niż nie w pełni sprawnej Mamie...
Jednak wszystko kończy się na postanowieniach, bo gdy próbuję coś
zrobić nie mam siły. Czuję się przemęczona fizycznie i
psychicznie. Całe wolne spędziłam śpiąc. Chcę zrobić coś, ale
nie mogę, mimo że bardzo tego chcę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ostatnio jednak nawet spać nie mogę.
Potrafiłabym, pomimo ogromnego zmęczenia, przeleżeć calutką noc,
gapiąc się przed siebie. Czemu nie mogę zasnąć, a jedynym
sposobem bym przespała choć parę godzin są ziołowe tabletki na
sen? Ponoć to ze stresu, jestem w klasie maturalnej, więc lekarz,
do którego przyszłam z bolącym sercem, stwierdził, iż powinnam
wyluzować.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I wyluzuję, bo muszę i wiem, że
potrafię. Ostatnio moja Mama chodzi ciągle przygnębiona, jest
zmęczona, bo wszystko robi sama, gdy ja śpię w pokoju obok. Co raz
częściej się kłócimy. Dlatego wiem, że znów muszę stanąć do
walki. Nawet fakt, że gdy znowu uda mi się wygrać, za parę
miesięcy, może lat, znów będę musiała zaczynać od początku,
nie jest w stanie mnie powstrzymać. Czeka mnie jeszcze wiele trudów,
by pozbyć się depresji ze swojego życia.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na końcu chciałabym zaapelować,
byście rozejrzeli się dokładnie wokoło. Może również obok was
znajduje się osoba, która za pięknym uśmiechem ukrywa łzy w
oczach. Pamiętajcie, że depresja nie robi z nas wariatów, jednak
bez waszej pomocy i swojej ciężkiej pracy, możemy w końcu
zwariować.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>PS: Jeszcze nie zdecydowałam czy
pokażę ten tekst swojej Mamie, ale jeśli... Mamo, nie bądź zła,
niech nie będzie Ci przykro, bo to nie jest Twoja wina. Nie próbuj
też ze mną o tym rozmawiać, to jeszcze nie czas, w którym będę
się czuła komfortowo rozmawiając o tym, że w moim życiu znowu
pojawił się niechciany gość. Jest mi teraz trochę ciężko, ale
liczę, że chociaż troszkę łatwiej będzie Ci mnie zrozumieć. </i></div>
Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-23505727361824676732016-12-21T18:29:00.000-08:002016-12-21T18:29:38.606-08:00Krótka informacja. Pierwszy raz dodaję post poprzez telefon, więc wybaczcie jeśli wygląda on dziwnie/źle/inaczej.<br />
Niestety z przyczyn niezależnych ode mnie zawieszam bloga. Mam nadzieję, że do tej pory dobrze czytało wam się moje opowiadania i, że wrócę do was szybciej niż przewiduję.Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-78657850062946101102016-11-15T16:30:00.000-08:002016-11-15T16:30:04.048-08:00Artificial Love 2
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUYokl1YUpUb9biT-VFtttnckboamgxIHenNqCA-NcakCFkX9abpitgX5FBoA8zkWvpHqcEFXEhYwQu7pr3hQkT09GYrStPnennq4ifmITlpvrxgmMbrA9kBprg-xKeUUZA9O7GMzeXLrs/s1600/tumblr_inline_o1nq51Mpel1tdm7f7_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="154" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUYokl1YUpUb9biT-VFtttnckboamgxIHenNqCA-NcakCFkX9abpitgX5FBoA8zkWvpHqcEFXEhYwQu7pr3hQkT09GYrStPnennq4ifmITlpvrxgmMbrA9kBprg-xKeUUZA9O7GMzeXLrs/s320/tumblr_inline_o1nq51Mpel1tdm7f7_500.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Stanęłam na schodkach ogromnej
posiadłości i przeklęłam pod nosem. Niebo było czarne, a ściana
deszczu blokowała mi drogę do domu. Poczułam się jak bohaterka
filmu, pogoda stała się odzwierciedleniem moich uczuć. Nie
wiedziałam, że po moich policzkach płyną łzy, dopóki chłodny
wiatr nie rozwiał ich w kierunku włosów, powodując nieprzyjemne
uczucie zimna. Jeszcze raz zerknęłam na drzwi rezydencji rodziny
Oh, a potem spokojnym krokiem ruszyłam przed siebie, jakby nie
czując kropli deszczu upadających na mnie, mocząc ubrania i włosy.
Drżącą dłonią sięgnęłam do kieszeni spodni, z której
wyciągnęłam swój telefon. Ekran komórki cały pokrył się wodą,
nim wymusiłam na sobie jakikolwiek ruch. Jeszcze przez chwilę
zerkałam na zdjęcie uśmiechniętego Sehuna, a potem bez wahania
usunęłam jego numer i zwolniłam kroku, idąc w prawdziwie żółwim
tempie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zatrzymałam się dopiero przed maleńką
cukiernią, ulicę przed swoim mieszkaniem. Przyłożyłam głowę do
szyby i przyglądałam się wykwintnym ciastom, ciasteczkom
wystawionym na półkach. Gdy zauważyłam wielki, czerwony tort w
kształcie serca dotarło do mnie, co właściwie się stało, a
dopiero, gdy zaczęło brakować mi tchu, uświadomiłam sobie, że
szlochałam żałośnie, tuląc się do witryny sklepowej.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
**</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Mój telefon całą noc wibrował,
odbierając mi możliwość snu. Mimo, iż nadawca połączeń był
nieznany, doskonale wiedziałam czyj głos usłyszę, gdy tylko
odbiorę. Do samego rana więc leżałam na łóżku, wpatrując się
pusto w wyświetlacz telefonu, który na przemian zapalał się i
gasł. Mogłam go wyłączyć, jednak wiedziałam, że cokolwiek by
się nie stało, jak idealna byłaby cisza otaczająca mnie, nie
zasnęłabym.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Cierpiałam, pierwszy raz czułam taką
bezsilność, połączona z uczuciem pękającego serca. Próbowałam
wytłumaczyć sobie, że to było jedyne dobre wyjście. Musiałam
odejść.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dlaczego jednak moje serce tak bardzo
pragnęło, bym pobiegła do niego i została w jego ramionach na
zawsze...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
**</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ej! Ej! - próbowałam iść
najszybciej jak się dało, jednak już po chwili mnie dogonił. -
Wołam Cię od jakiś pięciu minut, nie słyszałaś?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słyszałam. - przybrałam surowy
wyraz twarzy. - Nie widziałam jednak powodu, by się zatrzymywać.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dzwoniłem całą noc, dlaczego nie
odebrałaś? - złapał mnie za rękę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ponieważ normalni ludzie w nocy śpią.
- ujęłam jego dłoń tak, by uwolnić się z uścisku.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ty chyba nie spałaś, masz cienie pod
oczami. - próbowałam od niego odejść, jednak po raz kolejny
złapał mnie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Przestań! - wyszarpnęłam się i
prawie biegiem ruszyłam w stronę swojej sali lekcyjnej.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Boisz się ze mną rozmawiać? -
krzyknął za mną, a ja równie szybko wróciłam się i stanęłam
tuż przed nim.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Oh Sehun, nie boję się. Nie chcę, a
wiesz dlaczego? - mój głos stał się nagle groźny. - Dlatego, że
nie mamy o czym rozmawiać. Nie jestem twoją dziewczyną,
przyjaciółką, koleżanką, a od wczoraj nie jestem również twoją
wspólniczką.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ale... - widziałam jak w jego oczach
zbierały się łzy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie ma żadnych „ale”,
przestudiowałeś umowę dokładniej ode mnie, więc nie rozumiem
dlaczego tak ciężko pogodzić ci się z tym, że ją złamałeś i
musisz ponieść konsekwencje.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-A Ty jej nie złamałaś? - nagle i on
zaczął brzmieć groźnie. - Myślisz, że jestem kretynem i nie
zauważyłem jak się na mnie patrzysz?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak właśnie myślę. - wiedziałam,
że nie mogę zawahać się, ani przez chwilę. - Najmądrzejszy i
najprzystojniejszy Oh Sehun jest kretynem, który myśli, że każda
dziewczyna szaleje na jego punkcie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie wierzę Ci. Grasz, jesteś świetną
aktorką.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jasne, że jestem. Nawet Ty uwierzyłeś
w moją fikcyjną miłość.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
**</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Siedziałam zawinięta w koc, patrząc
tępo w pusty punkt na ścianie, delikatnie kołysząc się na boki.
W dłoni ściskałam potwierdzenie wpłaty od rodziców Sehuna. Więc
musiał się w końcu z tym pogodzić. Właściwie spodziewałam się
tego już trochę wcześniej, gdy jego telefonu ucichły, a on
przestał pojawiać się pod moim domem, odwracał wzrok, gdy
mijaliśmy się w szkole. Każdy już wiedział, że się
rozstaliśmy. Za powód rozstania podawałam, zgodnie z umową,
niezgodność charakterów. Wiele osób zaczęło mnie potępiać.
Podczas, gdy Sehun wyglądał jak wrak człowieka, ja, podążając
za obowiązującymi mnie paragrafami, udawałam zadowoloną.
Zaczynałam żałować, że nie zainteresowałam się wieloma
podpunktami umowy, nim podpisałam pakt z diabłem. Wraz z
potwierdzeniem wpłaty, dostałam część, która opisywała okres
po rozstaniu. Zawierała ona dokładny opis tego co mi wolno, a co
jest kategorycznie zabronione. Poza ustaleniem mojego stanowiska,
pojawił się tam również punkt o zachowaniu milczenia, do końca
życia. Na szczęście to już niedługo.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
**</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dawno tu nie byłyśmy. Patrz ile się
zmieniło! - Lalisa wydzierała mi się do ucha, licząc, że uda jej
się zagłuszyć dudniącą w klubie muzykę. - Nie wiem jak mogłam
pozwolić ci tak długo obijać się w domu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Rzeczywiście, dojście do siebie
zajęło mi więcej czasu, niż planowałam. Nim się obejrzałam
minęły dwa miesiące, odkąd zostawiłam Sehuna. Przez ten czas
praktycznie go nie widywałam, czasem jego sylwetka migała mi gdzieś
przed oczami w szkole, jednakże były to jedynie ułamki sekund. To
zdecydowanie pomagało mi w leczeniu złamanego serca, które tak
trudno się regenerowało.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wreszcie jednak udało się, w końcu
pogodziłam się z tym, że Oh Sehun to ktoś, kogo nigdy nie będę
miała, a rozstanie było jedyną drogą, by ukrócić cierpienia,
zanim zaczęły rosnąć w siłę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Popijałam kolejnego, kolorowego drinka
bujając się na krzesełku barowym. Byłam odwrócona w stronę
parkietu, by stamtąd obserwować przyjaciółkę, która była
bardziej pijana ode mnie. Uśmiechałam się widząc jak Lalisa
skacze śmiejąc się. Przypominała mi małą, uroczą pchełkę.
Zawsze, gdy wychodziłyśmy zatańczyć, stawała się taka
beztroska.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kiedy napój w szklance się skończył,
odwróciłam się w stronę baru, by zamówić kolejny i o mało nie
spadłam na ziemię. Przetarłam oczy, licząc, że krążące w
mojej krwi promile alkoholu robią mi psikusa, jednak mój wzrok się
nie mylił. Siedział obok mnie. To był on. Oh Sehun. Ten Oh Sehun.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Czułam jak moje serce zaczynało bić
jak szalone, zrobiło mi się gorąco. Spanikowałam. W pośpiechu
zaczęłam szukać Lalisy w tłumie, jednak jak na złość nigdzie
jej nie widziałam.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zatańczysz? - poczułam jego oddech
na szyi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
**</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Siedziałam na fotelu, oglądając
jakieś głupie reality show, nie zważając na płynące po
policzkach łzy. Mimo wszelkich starań, nie mogłam przestać myśleć
o tym wieczorze. Chciałam, żeby to był tylko sen. Uszczypnęłam
się miliony razy, wierząc jak małe dziecko, że w końcu otworzę
oczy w swoim łóżku. Tak jednak nie było. Wszystko co przewijało
się przez moją głowę było wspomnieniem. Wspomnieniem tańca,
który poruszył moje serce na nowo. Wspomnieniem tak silnym, że
miałam wrażenie, iż dalej czuję jego dłonie na swojej talii.
Wydawało mi się, że z każdym oddechem, wciągałam zapach jego
perfum, a jego oczy wciąż spoglądają w moje.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
** </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Właśnie kończyłam sprzątać
mieszkanie, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam przekonana, że
Jennie postanowiła przyjść trochę wcześniej, więc nie przejęłam
się swoimi tłustymi włosami, związanymi w niedbałego koka i
koszulką, która sięgała mi jedynie do połowy ud. Z uśmiechem na
ustach otworzyłam sosnowe drzwi, już miałam się odezwać, gdy
zamurowało mnie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Mogę wejść? - pani Oh stała przede
mną i czekała na zaproszenie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Rozglądała się wokoło, gdy kładłam
kubek z herbatą na stoliku, tuż przed nią. Sama usiadłam na małym
taborecie i w milczeniu się jej przyglądałam.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Więc tak mieszkasz. - powiedziała,
bardziej do siebie, niż do mnie. - Wiesz dlaczego do ciebie
przyszłam?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie. - bawiłam się skrawkiem
koszulki, bojąc się spojrzeć jej w oczy. - Wszystkie formalności
zostały załatwione, nawet przez myśl nie przeszło mi, że jeszcze
się spotkamy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Przyszłam, bo – zawiesiła głos i
dokończyła dopiero, gdy zerknęłam na nią. - chciałam dowiedzieć
się od ciebie prawdy. Słuchałam wersji Sehuna już tyle razy, a Ty
nie pisnęłaś nawet słowem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie mam pojęcia co mówił pani syn,
ale prawda jest taka, że złamał on zasady. - miałam wrażenie, iż
jej wzrok wyrażał niedowierzanie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-A Ty tego nie zrobiłaś?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie, proszę pani.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Cóż. - wyciągnęła z torby sporych
rozmiarów kopertę, którą położyła na stoliku, a sama wstała.
- Wiedziałam, że tak będzie, ale nie szkodzi. Przyjdę tutaj
jeszcze raz, jutro, o tej samej porze. Zapoznaj się z tym i powiedz
mi jutro prawdę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
**</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Patrzyłam na nią ze złością, co
chwilę przenosząc wzrok na dokumenty, które wczoraj mi
dostarczyła. Byłam wściekła, jak mogła zdobyć dostęp do
dokumentacji, której nawet moi rodzice nie mieli prawa zobaczyć?
Nerwowo stukałam palcami w kolano, wystukując rytm ulubionej
piosenki. Atmosfera w salonie była napięta, a cisza panująca w nim
była bardziej uciążliwa, niż największy hałas.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Więc - pani Oh odezwała się jako
pierwsza. - czy teraz powiesz mi prawdę?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Muszę to powtarzać, proszę pani? -
serce biło mi jak szalone.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Posłuchaj, mój syn tak za tobą
tęskni. Ma koszmary, budzi się w nocy, ciągle mówi twoje imię
przez sen.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Bardzo mi przykro. - czułam jak
zaczyna odejmować mi mowę. - Nasza współpraca się zakończyła,
nie mogę nic z tym zrobić.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dziecko, nikt nie odbierze Ci tych
pieniędzy. Wiem, ile dla ciebie znaczą.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Coś we mnie pękło. Rozpłakałam się
jak małe dziecko i nawet ciepła dłoń pani Oh, która delikatnie
klepała mnie po ramieniu nie potrafiła mnie pocieszyć. Nie wiem
ile czasu szlochałam, zalewając się łzami. Może trwało to
chwilę, może znacznie dłużej. Spojrzałam na panią Oh, a gdy
dostrzegłam w jej oczach ciepło i współczucie, zdecydowałam.
Opowiedziałam jej wszystko. Opisałam każdy szczegół tej
nieszczęśliwej doli, nie bojąc się płakać, przerywać, gdy
brakowało mi słów. A ona mnie słuchała, kiwała głową ze
zrozumieniem, a czasem sama z trudem powstrzymywała łzy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nawet nie wiesz jak wielkie znaczenie
ma dla mnie to, że zechciałaś się przede mną otworzyć. Wiesz co
teraz powinnaś zrobić, prawda?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
**</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nogi trzęsły mi się, tak jakby nie
mogły utrzymać ciężaru reszty ciała. Nie chciałam zwlekać,
więc bez czekania, otworzyłam drzwi, przed którymi stałam.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Miałam tyle do powiedzenia, lecz gdy
go zobaczyłam jedyne co mogłam zrobić to rzucić się mu w
ramiona, licząc, że mnie nie odepchnie. Nie zrobił tego. Objął
mnie ramionami i ścisnął mocno, jakby bał się, że zaraz
ucieknę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie wierzyłem ci. Nigdy nie
uwierzyłem. - spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi oczami.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Przepraszam Sehun, ja... - przerwał
mi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To nieważne. Nie mów nic, chcę
żebyś przy mnie była, to mi wystarczy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Sehun. - wzięłam głęboki oddech. -
Jest coś o czym musisz wiedzieć. Umieram. Lekarze dają mi czas do
dwudziestych urodzin. Zostały trzy miesiące. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Mam wrażenie, że nikt tutaj już nie zagląda. Ilość komentarzy zaczęła maleć, wyświetlenia również. Chyba moje opowiadania przestały już was zadowalać :(<br />PS: Może ucieszy was fakt, że zaczęłam intensywnie pracować i myśleć nad "PHOTMPFMN" (super skrót XD) ?</i></div>
Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-28167458257942004922016-09-29T17:11:00.000-07:002016-09-29T17:11:09.903-07:00Artificial Love
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDEepoj_6U603AxEy1B-vkNYlh_Htt1cnFG-yrg8Z6BuwVoQGzxDl7tsF95ZZ4I3Q8TVs1ILNc0jmI9-3HFTnBYntDc-piGNcTBLtZFnoavv4dkC2SvTQcxbDc_qgOkFEFoskTqO6nFGlU/s1600/hunnie.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDEepoj_6U603AxEy1B-vkNYlh_Htt1cnFG-yrg8Z6BuwVoQGzxDl7tsF95ZZ4I3Q8TVs1ILNc0jmI9-3HFTnBYntDc-piGNcTBLtZFnoavv4dkC2SvTQcxbDc_qgOkFEFoskTqO6nFGlU/s320/hunnie.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Czytałam tekst umowy
leżącej przede mną, nieświadomie stukając długopisem w blat
drewnianego stołu. Zupełnie nie skupiałam się na czytanych
słowach, zgodziłabym się, choćby kazano mi nauczyć się mówić
w dziesięciu językach. Już miałam złożyć podpis w wydzielonej
na to rubryce, gdy usłyszałam głos chłopaka.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Naprawdę jesteś w stanie to zrobić?
Nie sądziłem, że istnieje osoba, która zgodziłaby się na to.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zerknęłam na niego. Przede mną
siedział dobrze zbudowany, przystojny Azjata. Miał jasną, gładką
cerę, ciemnobrązowe oczy i błyszczące, bladoróżowe usta. Włosy
w kolorze gorzkiej czekolady układały się we wszystkie strony,
jednak w tym chaosie można było dostrzec logikę. Na wcześniejszych
spotkaniach dowiedziałam się, że włada czterema językami,
posiada czarny pas w taekwondo, gra na gitarze, pianinie, skrzypcach
oraz flecie, całkiem dobrze idzie mu rysowanie, egzamin na prawo
jazdy zaliczył za pierwszym podejściem, a zaledwie miesiąc temu
miał osiemnaste urodziny.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-I niczego, ani jednego punktu nie
chcesz skorygować? Powiedziałem Ci przecież, że jeśli coś jest
problemem, można to przedyskutować.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Oh Sehun, twoi rodzice nie przyjdą?
Wcześniej zawsze byli obecni.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Na randki też będziemy brać ich ze
sobą? - zaśmiał się po raz pierwszy odkąd się poznaliśmy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wystarczą mi comiesięczne spotkania
rodzinne. - wskazałam mu palcem odpowiedni zapisek w umowie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Akurat tego nie można będzie
wykreślić, ani poprawić, ale możesz zmienić częstotliwość...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słuchaj. - przerwałam mu. - Mnie
obchodzi tylko i wyłącznie to.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Sięgnęłam po żółty zakreślacz i
szybkimi ruchami zaznaczałam interesujące mnie frazy. „Czas
trwania”. „Zasady”. „Wynagrodzenie”. „Kara za odstępstwo
od zasad umowy”. Następnie odszukałam wzrokiem wcześniej
odłożony przez siebie długopis i nie czekając na reakcję
chłopaka, złożyłam podpis na umowie, a potem wstałam z krzesła
i kierując się do wyjścia odezwałam do niego.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Widzimy się jutro... kochanie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>**</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Gotowa? - wyciągnął w moją stronę
dłoń.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Gotowa. - splotłam nasze dłonie i
ruszyłam pewnie w stronę drzwi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Skłamałabym, gdybym śmiała
stwierdzić, że nie stresowałam się. Nieczęsto pojawiałam się w
szkole z niebiańsko przystojnym chłopakiem u boku. Nienawidziłam
być w centrum uwagi, jednak właśnie na to skazałam się,
trzymając za rękę nieznanego Azjatę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dostrzegając grupkę osób z mojej
klasy, pomachałam im szybko, a potem skierowałam się w stronę
parapetu, tuż naprzeciwko nich. Mój towarzysz oparł się o niego
plecami, następnie obejmując mnie jedną ręką i przyciągając
tak blisko siebie, że mogłam swobodnie oprzeć brodę o jego ramię.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wszyscy na nas patrzą. - szepnęłam
mu do ucha po koreańsku.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Właśnie na tym to polega. Na
następnej przerwie będą mówić wyłącznie o nas.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Oby tylko nie napisali o nas w gazetce
szkolnej. „Nowy i szara myszka z drugiej parą roku”. - zaczęłam
gładzić go po włosach, jednak ten złapał mnie za dłoń, splótł
ją ze swoją i oparł na biodrze.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak lepiej nie rób, bo chyba się
zakocham.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Już pierwszego dnia chcesz łamać
zasady umowy? Nie dziwię się, wybrałeś taką ślicznotkę. -
puściłam mu oczko.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Właściwie uratowała Cię znajomość
koreańskiego. - wybuchnął śmiechem, a za nim ja. - Idę szukać
swojej klasy. Uwaga. Zaraz Cię pocałuję. - złożył na moich
ustach pocałunek i już po chwili zniknął w tłumie uczniów.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>**</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Usiadłam na zimnej posadzce i już
miałam zająć się konsumpcją kanapki z serem, gdy wokół mnie
rozsiadły się moje kochane koleżanki. Cóż. Zaczęło się.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jak możesz spokojnie jeść, wiedząc,
że umieramy z ciekawości? - zaczęła Rosalie, stukając mnie
delikatnie pomiędzy żebrami.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co to za przystojniak? Skąd go
wytrzasnęłaś? - do przesłuchania szybko dołączyła się Lalisa,
wlepiając we mnie swoje zielone oczyska.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Hola! Hola! Nie wszyscy naraz! -
uśmiechnęłam się. - To mój chłopak. Rozdawali dzisiaj rano za
śmietnikiem to wzięłam.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie żartuj sobie. - Jennie spojrzała
na mnie udawanym, groźnym wzrokiem. - Jak udało Ci się zataić
przed nami fakt, że masz chłopaka? Nie! Jak śmiałaś zataić ten
fakt?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nic nie zataiłam. Jesteśmy parą
dopiero od wczoraj, wcześniej tylko się spotykaliśmy. - zerknęłam
na Jennie, która wciąż mordowała mnie wzrokiem, więc szybko
dodałam. - No przestańcie! To takie ciacho, że bałam się pisnąć
chociaż słówkiem, żeby czasem nie zapeszyć.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jak całuje? - zachichotała Rosa.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak, że masz wrażenie jakbyś umarła
i trafiła do raju. - teraz wszystkie zaczęłyśmy chichotać.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>**</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Siedzieliśmy w moim pokoju i
przeglądaliśmy zdjęcia, które przed chwilą zrobiliśmy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Albo robisz moje zadanie z matematyki,
albo dodam zdjęcie, na którym widać tego pryszcza. - stuknęłam
palcem w wyświetlacz telefonu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Powinienem pomyśleć o tym, by do
umowy dopisać odpowiedni artykuł dotyczący wykorzystywania i
szantażu. - mruknął i ruszył w stronę biurka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Przecież i tak lubisz trygonometrię!
- zaśmiałam się i już po chwili siedziałam na krześle obok
niego.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Polubiłam go. Początkowo miałam go
za zakochanego w sobie dupka, ale im więcej czasu z nim spędzałam
tym częściej dostrzegałam jak bardzo się myliłam. Mimo, iż
wciąż nie rozumiałam powodów, dla którego powstał nasz fikcyjny
związek, zaczynałam doceniać czas spędzony razem. Powoli stawał
się moim przyjacielem.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dlaczego liczysz cosinus, a nie sinus?
- gapiłam się w swój zeszyt zupełnie nie wiedząc o co chodzi w
tych wszystkich zapiskach.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Gdybym wiedział, że jesteś taka
głupia, dokładnie przemyślałbym sens tego związku.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zapłać mi i ze mną zerwij. -
skrzyżowałam ramiona na piersi, udając obrażoną.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ok. W takim razie zadanie skończysz...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Powinnam dać opis „z moim
ukochanym”, czy może „miło spędzony dzień z przyszłym
mężem”?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-GŁU-PIA. - postukał mnie palcem w
czoło.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>**</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Powinnam podziękować mojej mamie za
to, że pomimo protestów wysyłała mnie na naukę języka
koreańskiego. Właśnie dzięki jej uporowi, nawet będąc wtulona w
fikcyjnego chłopaka, mogłam mówić prawdę, ponieważ nikt, poza
naszą dwójką, w tej szkole nie posługiwał się tym językiem.
Była długa przerwa, właśnie żartowaliśmy z naturalności
naszych pocałunków, gdy Sehun wyciągnął podłużne pudełeczko.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Masz. To już trzeci miesiąc jak się
ze sobą męczymy. - zaśmiał się i podał mi prezent. - Jeszcze
tylko dziewięć i każde z nas pójdzie w swoją stronę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Otworzyłam pakunek i o mało go nie
upuściłam. W środku znajdował się przepiękny naszyjnik
wysadzany, znając majętność chłopaka, diamentami. Jednak zamiast
zainteresować się nim, bardziej interesowały mnie słowa chłopaka.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Pójdzie w swoją stronę? Po takim
pięknym związku będziesz chciał mnie zostawić?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ciężko będzie przyjaźnić się,
gdy wszyscy wkoło będą wiedzieli o tym, iż rozstaliśmy się po
wielu awanturach, burzach, wyzwiskach, bla bla bla.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ach.. - westchnęłam.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Głupku! - puknął mnie w czoło. -
Naprawdę nie czytałaś tej umowy?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Chyba pominęłam parę punktów. -
zaśmialiśmy się.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie martw się. Nie zmienię numeru i
będę do Ciebie pisał. - pogładził mnie po plecach.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-A gdybyś się zakochał? - nie
wierzyłam, że powiedziałam to głośno, jednak moje usta wciąż
się nie zamykały. - Co wtedy byś zrobił?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co mógłbym zrobić? Rodzice za nic
nie pozwoliliby mi być z Tobą, gdyby dowiedzieli się, że to coś
więcej niż umowa. Zresztą zakochać się w Tobie? Mała, nie ma
tyle alkoholu na tym świecie. - wystawił mi język.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To tak jak w Tobie! Nie ma takich
głupich dziewczyn na świe.. Ach! - zaczął łaskotać mnie,
ciesząc się przy tym jak małe dziecko.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>**</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />Złamałam zasady. Nie on, ja.
Nie wiem nawet kiedy i jak do tego doszło. Nim zdążyłam
zareagować, moje serce zaczęło szybciej bić, zaczynałam za nim
tęsknić, chciałam być przytulana, zaczęłam kochać.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Moja miłość zanim jeszcze się
rozwinęła, już została spisana na straty. Doskonale zdawałam
sobie sprawę jak wielką cenę musiałabym za nią zapłacić, jeśli
on by się o niej dowiedział. Miałam gdzieś to, że pieniądze
jakie miałabym mu dać były tak wielką kwotą, iż nawet nie
potrafiłam wyobrazić sobie jak wygląda czy ile waży taka ilość
banknotów. Największą karą byłoby jego zniknięcie. Jego telefon
byłby nieosiągalny, mieszkanie stałoby puste, a on schowałby się
przede mną tam, gdzie nie mogłabym go znaleźć.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jedyne co mogłam robić to milczeć.
Mogłam udawać, że wszystko jest tak, jak było na początku.
Mogłam oddawać pocałunki, które nic nie znaczyły. Jednak to było
najlepsze co mogłam zrobić, ponieważ tylko wtedy wciąż będzie
obok mnie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>**</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co się tak patrzysz? - Sehun
szturchnął mnie i uśmiechnął. - Mam coś na twarzy? Czy taki
jestem piękny?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Piękny jak kwiat róży. - wystawiłam
mu język i odwróciłam w drugą stronę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jedziemy na ferie do Szwajcarii.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słucham? - modliłam się, żeby mój
słuch zrobił mi psikusa.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jedziemy do Szwajcarii.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To pewnie bardzo duży wydatek, może
lepiej jak zostanę?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie myśl, że się wykręcisz.
Rodzice już zamówili domek. Będziemy mieć własny pokoik.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie chcę mieć z Tobą pokoiku. -
złapałam się za głowę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jeśli pomyślałaś właśnie o tym
co ja, powinnaś oczyścić swój umysł z brudnych myśli. - znowu
się do mnie uśmiechnął, a potem zrobił skwaszoną minę. - Moja
mała przyjaciółeczka mnie nie pociąga. Fuj, to tak jakby z
siostrą. Nie, nie, nie dla mnie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>**</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Od początku wiedziałam, że ten
wyjazd do Szwajcarii będzie dla ciebie tragiczny w skutkach. Już
pierwszego dnia potłukłam sobie kość ogonową, oblałam się
gorącą czekoladą, a potem zatrułam nieświeżą rybą.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jednak najgorszy był w tym wszystkim
mróz. Kolejną noc kuliłam się pod puchową kołdrą, próbując
zwinąć się w kulkę, wciąż jednak niemiłosiernie marzłaś.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co się tak wiercisz? - usłyszałam
głos Sehuna z drugiego końca pokoju.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak cholernie mi zimno. Chyba
przestałam czuć palce. - mruczałam niezadowolona.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To chodź tu. - niepewnie podniosłam
głowę i spojrzałam na chłopaka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Gdzie?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Do mnie. Przytulisz się i będzie ci
cieplej.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zwariowałeś.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-No chodź. Przecież i tak jesteś
moją dziewczyną. - zaśmiał się.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Uważaj. Będę biegła! - krzyknęłam
i już po chwili leżałam wtulona w niego.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-I co, lepiej? - pogłaskał mnie po
głowie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Lepiej. - odpowiedziałam i
wsłuchiwałam się w bicie mojego serca, dudniące mi w uszach.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wiesz co? - po dłuższej chwili się
odezwał. - Naprawdę cieszę się, że mam taką przyjaciółkę jak
ty.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak? - słowo „przyjaciółka”
było jak uderzenie w twarz, tak bardzo nie chciałam nią być.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Musisz mi coś obiecać. Jak tylko
zakończymy ten głupi, udawany związek, znajdź sobie najlepszego
na świecie mężczyznę, który będzie traktował cię jak
księżniczkę, ok? - kiwnęłam głową, jednocześnie czując jak
pęka mi serce.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b>**</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
To już sześć miesięcy. Mieliśmy z
tego powodu wyskoczyć do kina, jednak godzinę przed umówioną,
Sehun zadzwonił do mnie i poprosił, byśmy spotkali się u niego w
biurze. Nie wiedziałam czemu, ale miałam naprawdę złe przeczucia,
gdy otwierałam wielkie, drewniane drzwi. Sehun siedział na krześle,
miał na sobie czarną koszulę i jeansowe obcisłe spodnie. Patrzył
tępo na jakiś plik kartek, który leżał przed nim.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Hun? - od razu podniósł się z
krzesła i stanął naprzeciwko mnie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ładnie się porobiło, co?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słucham?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Złamaliśmy zasady.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jakie zasady? - nie rozumiałam,
przecież wszystko szło zgodnie z planem. - Zrobiłam coś źle?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ale wiesz co? - właśnie teraz
dostrzegłam, że jest pijany. - Nie obchodzi mnie to.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wytłumaczysz mi wreszcie o co chodzi?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie ma się czym martwić, minus i
minus dadzą plus. - serce mi stanęło, gdy zobaczyłam jak rwie
plik kartek, który okazał się być naszą umową.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co Ty do cholery jasnej zrobiłeś? -
niewiele myśląc, padłam na kolana i zaczęłam zbierać kawałki
porwanej umowy. - Pomóż mi ją pozbierać, to jedyny egzemplarz!
Inaczej będę musiała odejść.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie odejdziesz. Nie odejdziesz, bo
zależy Ci na mnie tak samo jak mi na Tobie. Nie potrzebujemy żadnej
umowy. - zrobiło mi się gorąco. Więc wiedział.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Pleciesz bzdury. - nawet teraz
musiałam udawać. - Coś Ci się ubzdurało, Sehun, jesteś pijany.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Myślisz, że nie zauważyłem? Twoje
pocałunki smakują inaczej.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Hun, po prostu czuję się przy Tobie
swobodniej, niż na początku. - poczułam szarpnięcie i nim
zdążyłam zareagować, opierałam się na zimnej ścianie, a Sehun
stał niebezpiecznie blisko mnie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Więc powiedz to. - czułam jego
oddech na twarzy. - Spójrz mi w oczy i powiedz, że mnie nie
kochasz.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Oh Sehun. - wzięłam głęboki
oddech. - Nie kocham Cię, rozumiesz? Nie kocham i nie kochałam. -
chłopak odsunął się nieznacznie, patrząc na mnie wyraźnie
zszokowany. - Szykuj pieniądze, mój numer konta mają Twoi rodzice,
w razie wątpliwości, porozumiewajmy się właśnie za ich
pośrednictwem. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i>Chyba najdłuższy shot, jaki udało mi się stworzyć :O </i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i>Niestety, lub stety, możecie być pewni, iż nie jest to ostatnie opowiadanie z Sehunem w roli głównej, ponieważ po dłuuugich miesiącach starań, ten pan wkradł się do mojego serca i nie ma zamiaru z niego wychodzić. Cóż... mnie to odpowiada ^^<br /><br />PS: Wybaczcie wszystkie błędy, ostatnie trzy akapity pisałam z zamykającymi się oczkami.</i></div>
Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-43194868782077734182016-09-19T14:16:00.001-07:002016-09-19T14:16:52.127-07:00Please hold on to me, please find me now - 6.
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXsGLox_JABZJWrylOIVgwQulrBO0laZWTIGlYwHKyzYxEtZZxhEGbPF-qhIxXwDVqlx0wdLz2F0eI2AAIpAcgwxdHLqF54Jxt4zVyLyVnNDfZrLCITkVjnM8i7Ll4rEU7C-DYdVxfJsAq/s1600/hihi.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="130" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXsGLox_JABZJWrylOIVgwQulrBO0laZWTIGlYwHKyzYxEtZZxhEGbPF-qhIxXwDVqlx0wdLz2F0eI2AAIpAcgwxdHLqF54Jxt4zVyLyVnNDfZrLCITkVjnM8i7Ll4rEU7C-DYdVxfJsAq/s320/hihi.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Czyli mówi pani, że widziała go
ostatni raz w nocy przed zaginięciem?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Hayi lustrowała starego policjanta.
Miał około sześćdziesięciu lat, był niski i siwy, jednakże
zdecydowanie próbował grać złego glinę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak. Położyłam go spać w swoim
salonie, zaś sama poszłam do swojej sypialni. Gdy rano się
przebudziłam, jego już nie było.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-I nie zdziwiło Cię, że zniknął? A
może było tak, że wkurzył Cię i go sprzątnęłaś, a jego ciało
pływa teraz w jakiś ściekach?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Poczuła jak wszystko się w niej
gotuje, miała ochotę uderzyć staruszka, jednak opanowała swoją
złość, gdy spojrzała na swojego prawnika, który kiwnął
przecząco głową.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Pani. Nie zdziwiło PANI, że zniknął.
Otóż nie, nie zdziwiło mnie to, ponieważ mój chłopak nie miał
w zwyczaju zostawać na śniadanie i wychodził zaraz po
przebudzeniu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Na razie nie mam więcej pytań, ale
proszę nie opuszczać miasta. Będziemy w kontakcie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Usiadła na skórzanej kanapie,
chowając głowę w dłoniach. Była wykończona psychicznie, jej
przesłuchanie trwało prawie cztery godziny, mimo iż wydawało się
jakoby trwało całą wieczność. Było jej niedobrze, chciało jej
się płakać, jednak łzy nie chciały płynąć. Przez jej głowę
przepływało naraz tyle myśli, że miała wrażenie posiadania
tykającej bomby, gotowej w każdej chwili na wybuch.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Uniosła wzrok, gdy wyczuła czyjąś
obecność w pomieszczeniu. Przed nią kucał Bobby, podający jej
kubek gorącej kawy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co robiłaś tyle czasu?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dopiero wypuścili mnie z przesłuchań.
Jestem taka zmęczona.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ciebie też tyle męczyli? Wow. To
tylko trzy dni odkąd go nie ma...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wyglądam na zabójczynię?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słucham?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Usłyszałam dziś setki sposobów, na
które mogłabym go zabić... teraz nie wiem, który wybrać, na
moment, gdy ten dupek wróci do domu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Hayi zaczęła się głośno śmiać,
jednak w ciągu ułamku sekundy śmiech ten zamienił się w szloch,
a jak policzki zaczęły moknąć od łez. Czuła jak Bobby klepie ją
delikatnie w plecy, jednak gest ten wcale jej nie pocieszał.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak cholernie za nim tęsknię. Gdzie
on się podziewa? Co takiego zrobił, że nie może do mnie wrócić?
A co jeśli już nigdy go nie zobaczę?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Spokojnie, wróci. Dajmy mu jeszcze
trochę czasu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Myślała, że wybranie miejsca na
samym końcu ogromnej sali konferencyjnej uchroni ją przed
wszystkimi, jednak było to jak najbardziej mylne. Każdy z idoli
pracujących w wytwórni podchodził do niej, klepał po ramieniu czy
rzucał formułkę o tym jak bardzo jej współczuje. Dziewczynę
brzydziły takie gesty, bo doskonale znała prawdę. YG było wielką,
kochającą się rodziną wyłącznie przed kamerami, w
rzeczywistości nikt nie interesował się współpracownikami.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Z zamyślenia wybił ją Bobby, który
zajmował właśnie miejsce tuż obok Hayi. Chciał coś do niej
powiedzieć, jednak zamknął usta, gdy w sali rozbrzmiał się głos
dyrektora.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Powód dzisiejszego zebrania jest
oczywisty. Jednak, gdyby znalazł się jednak ktoś, kto nie ma
pojęcia co tutaj robi – zebraliśmy się, by omówić działania
związane z zaginięciem Hanbina. Liczymy na szybki powrót chłopaka,
jednak ze względu na naszą politykę zaplanowaliśmy następne parę
miesięcy pracy. Zacznijmy od tego, że prace nad solowym albumem B.I
zostaną anulowane i zastąpione indywidualnymi działalnościami
pozostałych członków IKON. Lee Hayi otrzymuje osiem tygodni
wakacji, a co z tym związane, jej solowy album zostanie przesunięty
w czasie. Pozostałe plany pozostają bez zmian.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Rozejrzała się po sali. Jej serce
zaczęło szybciej bić, gdy zauważyła zadowolone miny chłopaków
z IKON. Było jej tak przykro, że na zaginięciu jej ukochanego ktoś
będzie budował swój sukces. Nie potrafiła zrozumieć jak „bracia”
mogli cieszyć się bez jednego z nich.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ach! Zapomniałem o jednym. Niestety
nie mogliśmy już dłużej tego ukrywać...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i>Długo mnie nie było, a jeszcze dłużej może nie być... Powiem wam w tajemnicy, że nawet jeśli niewiele robicie w związku z waszą szkołą i tak trudno odnaleźć jest wam czas na pasję.. a jeśli już ten czas odnajdziecie to nie liczcie, że wena będzie wam sprzyjała. </i></span></div>
Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-2150184631357951512016-08-19T18:43:00.000-07:002016-08-19T18:43:01.154-07:00Please hold on to me, please find me now - 5.
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw5QiMh_czDztPQv23ltNCOwx8tPQtSfCwgAIXjMZoGhz9plQOeULbDLrtKIlBDuojBz8sQurE0ESWbexBFm-P9P0K3smfgL5YEUdnIQAWEjpMbOGu7k_lM9vRwshdxL4ivzUHHQM1WLv0/s1600/hihihi.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="120" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw5QiMh_czDztPQv23ltNCOwx8tPQtSfCwgAIXjMZoGhz9plQOeULbDLrtKIlBDuojBz8sQurE0ESWbexBFm-P9P0K3smfgL5YEUdnIQAWEjpMbOGu7k_lM9vRwshdxL4ivzUHHQM1WLv0/s320/hihihi.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tym razem spanikowała nie na żarty.
Hanbin czasem zachowywał się niezdarnie, ale swój telefon pilnował
jak oczka w głowie, zawsze trzymał go blisko siebie i dbał, by
nikt inny go nie dotykał. Właściwie zgubienie telefonu było wręcz
niemożliwe, przecież urządzenie to posiadało tyle poufnych
informacji. Hanbin nie pozwoliłby na to, by trafiły one w
niepowołane ręce. Początkowo bała się zrobić ten krok, jednakże
wiedząc, że jej ukochany zniknął, nie mając przy sobie telefonu,
zdecydowała się wreszcie wykręcić ten numer.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dyrektorze...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak Panienko Lee?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Hanbin zniknął.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jak zniknął?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak po prostu, nie ma go od samego
rana. Obdzwoniłam już wszystkich i nikt nie ma pojęcia gdzie on
jest.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Próbowałaś do niego zadzwonić?
Czemu panikujesz? Przecież wiesz, że on lubi znikać bez śladu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jego telefon jest u jakiegoś
mężczyzny, który znalazł go w Gangnam. Nigdy nie znikał na tak
długo, napisał mi wiadomość, że będzie wieczorem. On nie łamie
słów danych mi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Przestań panikować, wróci.
Rozłączam się.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Odrzuciła telefon w kąt. Do spotkania
ze znalazcą telefonu mojego chłopaka miała jeszcze ponad dwie
godziny. Zupełnie nie wiedziała co ma zrobić ze sobą przez cały
ten czas. Nerwowo kręciła się po swoim pokoju, zupełnie jakby
niespokojne stąpanie miało w jakiś sposób miało polepszyć
sytuację, w której Hayi obecnie się znajdowała. W pewnym momencie
zatrzymała się, zamarła jak gdyby nagle przemieniła się w
kamienną rzeźbę. Stało się to z powodu pomysłu, który
niespodziewanie zrodził się w jej głowie. Starała się go pozbyć
jednak on uparcie siedział w jej myślach i był tak natarczywy jak
świecąca żaróweczka z filmów.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Niepewnie wyszukała numeru wśród
kontaktów zapisanych w jej stacjonarnym telefonie, ciągle
zastanawiając się czy na pewno robi dobrze.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Halo?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jimin, tutaj...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Lee Hayi, nie wierzę! Naprawdę nie
masz wstydu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie dzwonię bez powodu, potrzebuję
Twojej pomocy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jesteś niemożliwa, dziewucho.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tu nie chodzi o mnie. Chodzi o
Hanbina.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słyszysz co Ty właściwie mówisz?
Bezczelnie zniszczyłaś naszą przyjaźń, doprowadziłaś do tego,
iż mój wieloletni przyjaciel udaje, że mnie nie zna i jeszcze
bezwstydnie prosisz mnie o pomoc?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-On zniknął...<br />-Taka z Ciebie
kochająca dziewczyna, a nie wiesz, że Twój kochaś ma w zwyczaju
znikać?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ale teraz jest inaczej. Nie pojawił
się na spotkaniu, a jego telefon znalazł jakiś przypadkowy
przechodzień... Halo? Halo?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdy Jimin rozłączyła się, Hayi
poczuła się tak bezradna, że chciało jej się płakać. Jedyne na
co miała ochotę to ubrać się w luźną bluzę, owinąć kocem i
zupełnie odciąć się od wydarzeń, które wydawały się dla niej
nierealne.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Znalazcą telefonu B.I okazał się
około trzydziestoletni, niczym nie wyróżniający się mężczyzna,
który nie oczekując nagrody oddał telefon chłopaka dziewczynie, a
nawet zaproponował roztrzęsionej Hayi kubek gorącej herbaty, nim
zamówiona taksówka ją odbierze.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dziewczyna kurczowo trzymając telefon
Hanbina, odkąd przeczytała treść niewysłanego esemesa,
nieprzerwanie szlochała. Mimo, iż wiadomość mogła mieć milion
znaczeń, Hayi miała złe przeczucia, jej strach wzrósł, a jej
serce wydawało się chcieć wyrwać z ciała i pobiec w poszukiwania
ukochanego. Jeszcze parokrotnie zerkała na wyświetlacz telefonu,
czytała niewysłaną wiadomość raz po raz, szukając jakiejkolwiek
wskazówki dotyczącej miejsca pobytu jej chłopaka. Dlaczego tak
bardzo bolało ją serce, gdy podążała wzrokiem za tymi paroma
słowa?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>„Nie uważasz, że za rzadko mówię
o swoich uczuciach? Kocham Cię. Lee Hayi, kocham Cię.”</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i> </i><b>Co robi się, gdy przez świeżo wytatuowaną rękę nie można spać? Tworzy się... :D</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b>Jak już zauważyliście, udało mi się WRESZCIE stworzyć nowy wygląd, a raczej po prostu zmienić zdjęcie... a to wszystko przez to, iż ciężko śpi mi się z ręką "dyndającą" poza łóżkiem.</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b>Jeśli chcecie więc tworzyć po nocach - tatuujcie się :D </b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-13410846223408590332016-08-14T11:08:00.002-07:002016-08-14T11:08:38.060-07:00Unforgettable<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMFK4K48p8DIZ58Ng4bH81sDEOYxjTR-aSVcs99z6cYUQrztoYa63HcV1mBA2LhUH4F9JPvkWGCdlx1g22_rRBG6fCMQMSRygarDFUpHpMPvMqmgL1CmvNmFh4lppN1BvLWrKf23wDi28V/s1600/blog6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="187" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMFK4K48p8DIZ58Ng4bH81sDEOYxjTR-aSVcs99z6cYUQrztoYa63HcV1mBA2LhUH4F9JPvkWGCdlx1g22_rRBG6fCMQMSRygarDFUpHpMPvMqmgL1CmvNmFh4lppN1BvLWrKf23wDi28V/s320/blog6.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Park Kyungri za współudział w
zabójstwie oraz działalność w mafii narkotykowej skazuję na 12
lat pozbawienia wolności bez możliwości wcześniejszego
zwolnienia. Jung Joonyounga za współudział w zabójstwie skazuję
na 10 lat pozbawienia wolności. Park Alexandra za nieudzielenie
pomocy skazuję na 3 lata pozbawienia wolności. Sprawę mafii
narkotykowej przekazuję prokuraturze głównej. Zhou Tzuyu za
krzywoprzysięstwo skazuję na 3 miesiące pozbawienia wolności oraz
6 miesięcy przymusowych prac społecznych. Kim Mingyu za
nieudzielenie pomocy skazuję na 3 lata pozbawienia wolności w
zawieszeniu na okres 5 lat. Park Jiyeon za nieudzielenie pomocy oraz
szykanowanie skazuję na 5 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na
4 lata. Zamykam przewód sądowy. Dziękuję.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wreszcie mogłam odetchnąć. Pierwszy
raz słowo „koniec” oznaczało dla mnie prawdziwy koniec. Sprawa
śmierci Chanmi nareszcie została zamknięta, raz na zawsze. Idąc
przez korytarz prowadzący do podziemnego parkingu w głowie mówiłam
sobie, że zrobiłam dobrze i moje działania były jedyną dobrą
drogą. Mimo tego, iż bieganina pomiędzy pokojami przesłuchań i
salą sądową zajęła prawie dwa lata, nie żałowałam. Wsłuchując
się w odgłos moich kroków przeszukiwałam torebkę w poszukiwaniu
kluczyków od samochodu. W głowie karciłam się za noszenie ze sobą
tylu niepotrzebnych rzeczy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zamarłam, gdy poczułam jak ktoś
szarpie mnie za ramię i ciągnie za sobą. Byłam tak przerażona,
że nie umiałam zrobić niczego poza ślepym podążaniem za swoim
porywaczem. Prawie biegłam, gdyż tępo kroków mężczyzny było
zawrotne. Szok był na tyle silny, iż posłusznie weszłam do
samochodu, którego drzwi otworzył przede mną.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przeszły mnie dreszcze, kiedy w
napastniku rozpoznałam swoją pierwszą, jedyną miłość.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Chyba najwyższy czas spędzić parę
chwil sam na sam, prawda? - odezwał się dopiero, gdy wyjechaliśmy
na ulice Seulu. - Gdzie podziewałaś się tyle czasu? - miałam
dreszcze, kiedy słyszałam jego głos, a serce biło mi jak szalone.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ja...y... - nie potrafiłam sklecić
normalnego zdania. - Nie chciałam mieć z wami nic wspólnego. -
wydusiłam z siebie w końcu. - Dokąd jedziemy?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Masz kogoś? - po raz pierwszy
spojrzał na mnie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie, znaczy... nie. - chciałam
skłamać, jednak coś w mojej głowie mi na to nie pozwoliło.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To dobrze. - pogłaskał mnie po
głowie, a ja poczułam coś czego brakowało mi przez ostatnie dwa
lata.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Natychmiastowo poznałam miejsce, w
którym Mingyu zatrzymał samochód. Mogłam od razu domyśleć się,
że przywiezie mnie do parku, który był miejscem większości
naszych randek. Miejscem powstania najpiękniejszych wspomnień
związanych z nim. Niepewnie wyszłam z pojazdu i ruszyłam za nim,
wiedząc, iż kierujemy się w stronę ławki, którą kiedyś
nazwałabym „naszą”.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdy tylko usiedliśmy zaczął mówić.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Musimy...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wiedziałeś o wszystkim. - przerwałam
mu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak, ale Jiyeon ja chciałem...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co chciałeś? Kim ja dla Ciebie
byłam, że bawiłeś się w robienie ze mnie morderczyni? Dobrze się
bawiłeś kłamiąc mi w żywe oczy?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ja chciałem to zatrzymać. - złapał
się za głowę. - Zresztą wiedziałem, że tego nigdy nie zrobisz.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nigdy mnie nie kochałeś, prawda? -
nie wiedziałam czemu o to zapytałam, bo tak naprawdę nie chciałam
znać odpowiedzi, która mogła mi złamać serce. - To wszystko było
grą?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Kochałem. To najszczersze uczucie
jakie kiedykolwiek powstało w moim sercu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To dlaczego mi nie powiedziałeś? -
czułam jak łamie mi się głos.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Skończyłbym gorzej niż Chanmi,
gdybym pisnął Ci chociaż słowo. - spojrzał mi głęboko w oczy,
a ja znów poczułam jak szalenie szybko bije mi serce.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ty głupku – uderzyłam go w tors. -
przecież coś byśmy wymyślili. Wiesz co czułam przez ostatnie dwa
lata? Targały mną skrajne uczucia. Byłam tak cholernie zraniona
przez Ciebie, a jednocześnie tylko Ty mogłeś mnie pocieszyć.
Nienawidziłam Cię w tym samym czasie, w którym płakałam w
poduszkę z tęsknoty za Tobą. - poczułam jak po policzkach ciekną
mi dwie, słone łzy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Więc wróć do mnie. - otarł te
nieszczęsne łzy z moich policzków. - Zacznijmy od nowa.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wtuliłam się w niego, wciąż jeszcze
roniąc łzy. Poczułam jak moje serce biło dokładnie tak samo, jak
wtedy, gdy po raz pierwszy znalazłam się w jego ramionach. Drżały
mi dłonie, które zacisnęłam na gładkim materiale marynarki.
Mimo, iż zupełnie się zmieniłam, nie byłam już niewinną
gówniarą, wydarzenia związane z Chanmi dały mi szybką lekcję
dorosłego życia. Mimo, że w niczym nie przypominałam już
siedemnastoletniej Park Jiyeon, moje uczucia wobec Mingyu wydawały
się być takie same, niezmienione i wciąż tak samo silne.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jestem głodna. - wyszeptałam w jego
koszulę, delektując się zapachem męskich perfum.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nasza knajpka ponoć wciąż jest
otwarta. Chińskie żarcie? - cmoknął mnie w czubek głowy i złapał
za rękę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Call! - rękawem otarłam łzy i
obdarzyłam go uśmiechem.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Więc.. właściwie gdzie się
ukrywałaś? Szukałem Cię wszędzie. - nic się nie zmienił, wciąż
żywo gestykulował w czasie mówienia.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Próbowałeś w domu mojej matki? -
zaśmiałam się, gdy zobaczyłam jego minę. <br />-Zostawiłaś w
starym mieszkaniu wszystkie twoje rzeczy, twój telefon milczał.
Bałem się, że coś Ci się stało, trzy noce nie spałem, ciągle
gdzieś biegałem. Dopiero, gdy wszyscy dostaliśmy wezwania na
policję, zrozumiałem powód Twojego zniknięcia.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-I wtedy dałeś sobie spokój?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Później było trudniej, wszyscy byli
wściekli, nie wiedziałem co mogło im odbić.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Chcę kurczaka w sosie słodko
kwaśnym! - urwałam rozmowę, popychając drzwi od knajpki.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nic się nie zmieniłaś. - chciałam
zaprzeczyć, ostatecznie jednak nie odezwałam się ani słowem.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdyby ktoś zapytał się jak do tego
doszło, odpowiedziałabym długą chwilą milczenia. Wszystko działo
się tak szybko, kolejne godziny mijały, nawet nie wiem kiedy.
Miałam wrażenie jakbym upiła się i urwał mi się filmik, mimo że
wszystko pamiętałam. Nagle znajdowałam się w mieszkaniu Mingyu,
leżeliśmy w jego sypialni, odziani jedynie w bieliznę. Byliśmy
cali mokrzy i zmarznięci, w drodze z knajpki dopadł nas deszcz.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Właśnie w tym momencie gładził mnie
dłonią po brzuchu, zaś ja przyglądałam mu się dokładnie.
Znacznie urósł, jego ramiona wydawały się być olbrzymie, a na
całym ciele odznaczały się mięśnie. Nachylił się w moją
stronę, mogłam swobodnie pogładzić go po gładkich, czarnych
włosach.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jiyeon. - szepnął.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Hm?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Przytyłaś. - nagle cały klimat
prysł, a ja podniosłam się do siadu. - Żartuję. Twoja figura
jest jeszcze bardziej piękna, niż gdy ostatni raz miałem okazję
ją oglądać.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Głupek. - znów się położyłam,
tym razem znacznie bliżej jego, oczekując, iż mnie przytuli.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jest już późno... chciałabyś
zostać? - kiwnęłam głową i zamknęłam oczy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Całą noc nie spałam, gdy tylko
Mingyu zasnął, uwolniłam się z jego uścisku i zaczęłam krążyć
po jego mieszkaniu. Sypialnia była urządzona w jego stylu, panowała
tam szarość z niewielkimi, białymi akcentami. Podeszłam do komody
ze zdjęciami, poczułam się źle względem niego, gdy dostrzegłam,
iż były tam tylko nasze zdjęcia. Nie było tam wizerunków jego
siostry, rodziny, czy byłych przyjaciół. Wyłącznie ja i on.
Następnie skierowałam się do łazienki. Była niewielka, skromna.
Rzeczą, która od razu zwróciła moją uwagę była bransoletka
leżąca na półce pod lustrem. Dokładnie ta bransoletka, którą
podarowałam mu za swoje pierwsze zarobione pieniądze. Całe jego
mieszkanie wydawało mi się być poświęcone wspomnieniom związanym
ze mną. Nie było tam zaś nawet małego elementu przypominającego
Jessicę, która zmarła tuż po moich zeznaniach.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdy nadszedł świt, po uzgodnieniu
wszystkiego z matką, zabukowaniu biletów, po raz ostatnio
pogładziłam go po włosach. Wyglądał tak niewinnie, kiedy spał.
Wydawał się być jak anioł, taki nierealny, doskonały. Chciałam
popatrzeć na niego jeszcze przez chwilę, jednak widziałam, że im
dłużej będę na niego patrzeć, tym trudniej będzie mi wyjść. Z
bólem serca, delikatnie stąpałam w stronę wyjścia.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jeśli już chcesz znowu mnie
zostawić. - usłyszałam jego głos. - Powinnaś się pożegnać i
powiedzieć, że nigdy mnie nie kochałaś.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Miał to być swego rodzaju prezent urodzinowy dla mnie (tak, wczoraj tj. 13.08 miałam urodziny), ale zabrakło mi czasu... </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Mimo, iż Guilty oficjalnie się zakończyło, jak widać, wciąż chodzi mi ta opowieść po głowie. Pomysł na przedłużenie, takie leciutkie życia Jiyeon wpadł do mnie nagle i nie umiałam odmówić sobie przelania go na papier. Liczę, że wam się spodoba!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
PS: To pierwsze opowiadanie, które dodaję będąc pełnoletnią osobą! :) </div>
Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-40508277663150662682016-07-30T17:23:00.002-07:002016-07-30T17:23:56.197-07:00Taehyung, wiem, że tu jesteś.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3ket7POhOawPX-ynwEyH5n-ei5YqegESKFaIQCaZrLSFGpolEhuZesMENDZjSLBm7jj0GE0yzlf4rwIOFq4gh0aA-cHdxyHnfluNtIQ0h73B88KXn3Axlf0g4xtzNwLc3u7LGppwKhPbx/s1600/taetae.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3ket7POhOawPX-ynwEyH5n-ei5YqegESKFaIQCaZrLSFGpolEhuZesMENDZjSLBm7jj0GE0yzlf4rwIOFq4gh0aA-cHdxyHnfluNtIQ0h73B88KXn3Axlf0g4xtzNwLc3u7LGppwKhPbx/s320/taetae.gif" width="320" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Otwieram oczy, najpierw lewe, potem
leniwie otwieram też prawe. Jesteś pierwszy, to ciebie zauważam
jako pierwszego zaraz po obudzeniu. Codziennie rano budzisz się
szybciej ode mnie i do mojego przebudzenia spoglądasz na moją
twarz. Ponoć jestem najpiękniejsza, gdy śpię. Łapiesz mnie za
rękę i bez słowa prowadzisz do łazienki. Delikatnie gładzisz
policzki, zaraz przed założeniem mi opaski z uszami, robisz to
codziennie, dlatego instynktownie nachylam głowę i zbieram
wszystkie włosy, by było ci łatwiej. Opierasz się o kant szafki i
przyglądasz się mi, gdy myję buzię oraz zęby. Twój śmiech
wypełnia całą łazienkę, gdy podczas malowania rzęs kicham, a
tusz odbija się na moich powiekach. Udaję, że chcę cię uderzyć,
ale oboje wiemy, iż nigdy bym tego nie zrobiła. Gdy kończę
makijaż, zostawiasz mnie na chwilę, żebym mogła komfortowo się
przebrać. Synoptycy zapowiedzieli, że dzisiejszy dzień będzie
słoneczny, bez ani jednej chmury. Wybieram więc jasne, jeansowe
szorty i twoją koszulkę, tą którą najbardziej lubię. Wciąż
czuję na niej zapach twoich perfum.</i></div>
<i>
</i><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><br /></i>
</div>
<i>
</i><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Kiedy wchodzę do kuchni, czekasz już
na mnie z śniadaniem. Uśmiecham się, bo wiem, że włożyłeś w
te śniadanie dużo starań. Odkroiłeś skórkę od chleba, ponieważ
wiesz, iż za nią nie przepadam. Sok z marchewki i jabłek musiałeś
przygotować przed chwilą, wokół sokowirówki wszystko jest
jeszcze nieuprzątnięte. Siadam przy stole, naprzeciwko mnie siadasz
ty. Nie powinieneś tak na mnie patrzeć, ten pomidor upadł mi
nieprzypadkowo. Pytam się dlaczego nie jesz, jednak ty milczysz
szczerząc się do mnie. Po zjedzeniu, wyciągnęłam z szafki swoje
różowe, gumowe rękawiczki i przystąpiłam do zmywania naczyń.
Szorując patelnię opowiadam ci jak bardzo zdenerwowała mnie
wczoraj ta wiedźma z mojej pracy. Nie komentujesz, ani nie wcinasz w
połowie zdania tylko z zainteresowaniem przysłuchujesz się mojemu
marudzeniu. Wiem, że czasem powinnam odpuścić sobie gadanie o
takich błahostkach ale mam tylko ciebie, tylko tobie mogę
opowiedzieć o wszystkim.</i></div>
<i>
</i><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><br /></i>
</div>
<i>
</i><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Idziemy przez miasto, dziś
zaplanowaliśmy wypad do kina. Wtulam się w ciebie mocniej, bo wiem,
że wybrałeś komedię romantyczną ze względu na mnie. Jestem ci
tak bardzo wdzięczna, iż tak dobrze mnie traktujesz. Wyszliśmy
znacznie wcześniej, ponieważ chciałam pospacerować. Nie sądzisz,
że ostatnio spędzamy za dużo czasu w domu? Chcesz mieć mnie tylko
dla siebie, ale przecież możemy być tylko we dwoje również na
zewnątrz. Delikatnie szarpiesz mnie za rękę i wskazujesz ławkę,
na której siedzieliśmy podczas naszej pierwszej randki. To była
niesamowita kicha. Nie zarezerwowałeś stolika w restauracji, do
której chciałeś mnie zabrać i na miejscu okazało się, iż
wszystkie miejsca były zajęte. Zabrałeś mnie więc na lody,
którymi oczywiście ubrudziłam swoją białą koszulę. Gdy
usiedliśmy na tej ławce, byłam tak zawstydzona, że odpowiadałam
ci półsłówkami. Myślałam wtedy, iż nic z nas nie będzie, a
jednak spójrz. Jesteśmy tutaj razem.
</i></div>
<i>
</i><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><br /></i>
</div>
<i>
</i><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Pierwszy raz dzisiejszego dnia słyszę
twój głos, pytasz mnie co chcę robić. Gdy zaczynam opowiadać ci
o wszystkich moich zachciankach, ludzie mijający nas krzywo się na
nas patrzą, ale nie przejmuj się! Zazdroszczą nam. Czy jest
jeszcze poza nami tak piękna para na tym świecie? Zaczynasz się
śmiać i przecząco kiwasz głową. Obejmujesz mnie w talii, chcę
cię okrzyczeć, jednak ostatecznie opieram jedynie głowę na twoim
ramieniu. Moje krzyki i reprymendy na ciebie nie działają, od
zawsze masz gdzieś opinię innych ludzi i nie widzisz niczego złego
w publicznym okazywaniu sobie uczuć. Lubię to w tobie, twoją
odwagę i pewność siebie.
</i></div>
<i>
</i><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><br /></i>
</div>
<i>
</i><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Tym razem to ja ciągnę cię za rękę.
Niedawno dostrzegłam, że stoisko z watą cukrową zostało ponownie
otwarte. Minął już chyba okrągły rok odkąd nie jadłam tego
wspaniałego smakołyku. Bez zastanowienia zamawiam dużą, różową
watę i zagajam rozmowę z Jiminem. Musieliśmy się posprzeczać,
ponieważ chłopak rozmawia wyłącznie ze mną. Kiedy zapytałam was
dwóch o to, uśmiech na twarzy Jimina zniknął, a chłopak
przeprosił mnie i zniknął na zapleczu. Nawet jeśli teraz mi nie
powiesz, dowiem się o co chodzi waszej dwójce.
</i></div>
<i>
</i><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><br /></i>
</div>
<i>
</i><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Kiedy śmiejąc się, próbuję wsadzić
ci maleńki kawałek waty do buzi, dostrzegam, że ludzie dziwnie się
na nas patrzą. Wystawiam im język i wszyscy odwracają się w drugą
stronę. To ty mnie tego nauczyłeś, nie pozwalałeś, bym
przejmowała się takimi głupotami. To, że w tej maleńkiej
mieścinie nikt nie akceptował naszego związku, nie było powodem
do wlepiania gał w nas. Stara pani Kim, właścicielka stoiska z
lodami, krzyknęła za mną, że powinnam się wstydzić. Chciałam
cofnąć się i wyjaśnić jej słowa, jednak zobaczyłam Hoseoka
zmierzającego w naszą stronę. Nie widzieliśmy go chyba z tydzień,
więc chcę zamienić z nim parę słów. Dlaczego nie przywitałeś
się z nim? I dlaczego minął nas, nie zatrzymując się ani na
chwilę? Co się z wami wszystkimi dzieje?
</i></div>
<i>
</i><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><br /></i>
</div>
<i>
</i><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Wreszcie dotarliśmy pod budynek kina.
Dobrze, że jesteś tu ze mną, bo znowu podążyłabym do innego
okienka. Gdyby nie ty, chyba nie poradziłabym sobie z niczym.
</i></div>
<i>
</i><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Mam ochotę cię uderzyć, dlaczego
schowałeś się, gdy kupowałam bilety? Przez to musiałam trzy razy
tłumaczyć pani, że chcę dwa bilety, a nie jeden. Przestań się
uśmiechać, tak łatwo ci tego nie wybaczę. Dobra... Już ci
wybaczyłam. Prowadzisz mnie na odpowiednie miejsca, bo jak zwykle
mam problem z ich odnalezieniem. Stukam cię, bo zapomnieliśmy wziąć
popcornu! Powinieneś się po niego wrócić, jest jeszcze czas.
Zerkam na mężczyznę siedzącego obok nas. Wnioskując po jego
minie, jestem zdecydowanie za głośna, więc przytulam się do
ciebie i odpuszczam popcorn.
</i></div>
<i>
</i><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><br /></i>
</div>
<i>
</i><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Dzięki bogu, że jesteśmy już w
domu. Ten film okazał się być nudny jak flaki z olejem. Zasnęłam
ci na ramieniu, a ty głupi nic nie zrobiłeś, dopiero pracownik
kina wybudził mnie ze snu. Nie śmiej się tak, to nie było
zabawne.
</i></div>
<i>
</i><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><br /></i>
</div>
<i>
</i><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Musisz być bardzo wykończony, skoro
zasnąłeś nim zdążyłam się wykąpać. Staram się więc
bezszelestnie położyć koło ciebie. Zgarniam włosy, które spadły
ci na oczy i delikatnie muskam ustami twój policzek. Przepraszam, że
tyle mi to zajęło, dzwoniła do mnie moja mama. Wiesz co
powiedziała? Sprawiła mi straszną przykrość. Mówi, że jestem
chora i powinnam udać się do lekarza, ale to chyba z nią jest coś
nie tak. Próbowała wmówić mi, iż nie żyjesz. Rozumiesz? Ponoć
zginąłeś w wypadku samochodowym tydzień temu, a ja nie przyszłam
nawet na twój pogrzeb. To nie ma sensu, przecież ty żyjesz. Nie
było żadnego pogrzebu, przecież gdybyś nie żył, to ja niosłabym
twoje zdjęcie, nie ma opcji, abym nie przyszła... Zresztą
nieważne. Przecież żyjesz, Taehyung. Jesteś obok mnie, prawda?
Taehyung, wiem, że tu jesteś.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<i>
</i><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
I kolejny twór z serii "inne, niekoniecznie dobre".</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Taehyung, bardziej znany jako V, ostatnio troszkę miesza w mojej bias liście i długo prosił się o główną rolę, w którymś z moich opowiadań.. więc mam nadzieję, że mimo wszystko spodoba się wam. :)</div>
<br />Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-51727976298037918962016-07-11T00:00:00.000-07:002016-07-11T00:00:13.412-07:00Please hold on to me, please find me now - 4.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguXkqIGk85KRpMlQTGQYIg9i33oJRhtsyq3SJGNaWRC9c4vJsXNScGJxbzGMlWpmCm11VQyfvFHpLA-3xvL6R4lM0HxRV4swUd-a4MvZ4WlRIuhxb9Ds0CadbbjN-eWVegHK-wmNPpWuWz/s1600/b.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="128" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguXkqIGk85KRpMlQTGQYIg9i33oJRhtsyq3SJGNaWRC9c4vJsXNScGJxbzGMlWpmCm11VQyfvFHpLA-3xvL6R4lM0HxRV4swUd-a4MvZ4WlRIuhxb9Ds0CadbbjN-eWVegHK-wmNPpWuWz/s320/b.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po raz kolejny ledwo powstrzymała
przekleństwo, gdy upuściła swój telefon na marmurową posadzkę w
swojej wytwórni. Wstrzymała również oddech, kiedy okazało się,
iż ekran telefonu wygląda jak pajęcza sieć, a sam smartfon
odmówił działania. Mimo próśb i miliona prób urządzenie wciąż
nie działało. Dziewczyna z bólem wrzuciła telefon do torebki i
prędko ruszyła do domu. Będąc w taksówce układała w głowie
myśli. Wiedziała, że musi przygotować wszystkie argumenty, nie
zapomnieć o żadnym, by dotrzeć jak najgłębiej w myśli swojego
chłopaka. W milczeniu składała scenariusze na najbliższe godziny.
Oczami wyobraźni widziała w salonie Hanbina, który nieświadomy
zagrożenia oczekuje jej od dłuższego czasu, widziała jego
błyszczące oczy i ten zniewalający uśmiech. Wymyślała jak
wyglądać będzie jego mina, gdy już o wszystkim mu powie i marzyła
o tym jaką odpowiedź dostanie. Będąc gotową do działania
zostawiła niedbale porzucone buty w przedpokoju swojego mieszkania i
ruszyła do salonu. Zamurowało ją, gdy w głównym pokoju zastała
ciemność i głuchą ciszę. Na miękkich nogach skierowała się do
swojej sypialni, do łazienki, a następnie wróciła z powrotem do
salonu. Nie rozumiała co się dzieje, kręcąc się dwukrotnie wokół
własnej osi, szukała wytłumaczenia owej sytuacji. Jej serce
zaczęło bić co raz szybciej, czuła jak krew pulsuje szalenie w
żyłach. Prawie wywróciła się biegnąc do komody, na której
znajdował się telefon stacjonarny. Drżącymi palcami wykręciła
numer, który wyrecytować mogła w każdej chwili.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Halo?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Bobby!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Hayi...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jest z wami?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie, myślałem, że jest u ciebie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-On... jego tu nie ma. Bobby zaczynam
się martwić, nigdy nie znikał na tak długo.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Spokojnie, Hayi, oddychaj głęboko.
Zadzwoń do jego rodziców, pewnie pojechał do nich i zasiedział
się, wiesz jaki jest.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zaczęła z paniką grzebać po
szufladach, szukając małego, zielonego notesiku. W trakcie szukania
właściwie połowa zawartości szuflad lądowała na ziemi z hukiem.
Kiedy dotarła do ostatniej szuflady, w myślach błagała, by ten
cholerny notes tam był. Zaczęła uspokajać oddech dopiero, gdy
znalazł się w jej dłoniach. Po minucie w skupieniu wpisywała
numer i z dudniącym sercem słuchała sygnału połączenia.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak, słucham?<br />
-Dobry wieczór!
Mówi Hayi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Och Hayi! Dawno Cię nie słyszałam,
dlaczego tak rzadko dzwonisz do teściowej?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ja... znaczy... Hanbin...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Hanbin? Co ten łobuz znowu nawywijał?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie ma go u państwa?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie, przecież jest środek tygodnia,
czemu miałby tutaj być? Nigdy nie zjawia się, gdy pracuje. Coś
się stało?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie, nie. Po prostu mówił o jakiś
odwiedzinach, ale musiałam coś pomieszać. Ja nie będę już pani
przeszkadzać.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Następnym razem chcę zobaczyć Cię
na żywo, niedługo zapomnę jak nasza Hayi wygląda.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dobrze.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nawet nie wiedziała dlaczego skłamała.
Te nieprawdziwe słowa same wyszły z jej ust, zupełnie
niespodziewanie. Po chwili zastanowienia uznała jednak, że
postąpiła właściwie. Matka Hanbina pewnie spanikowałaby od razu
i z prędkością światła pojawiłaby się w mieszkaniu Hayi.
Ścisnęła silniej słuchawkę telefonu. Zaczęła się bać,
wcześniej B.I nie robił takich rzeczy. Gdy miał zły humor nie
pojawiał się w wytwórni, często sprawiał problemy i znikał na
parę godzin, jednak kiedy pisał Hayi, że zobaczą się, nigdy nie
wystawiał jej. Po chwili jednak uderzyła się słuchawką w głowę,
karcąc się w myślach. Obdzwoniła wszystkich, spanikowała, a nie
przyszło jej do głowy, iż Hanbin nie posiada numeru jej domowego
telefonu, zaś jej osobisty leżał w torebce niezdolny do niczego.
Ze spokojem wykręciła numer swojego chłopaka i odetchnęła z
ulgą, gdy usłyszała oddech po drugiej stronie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Czyś Ty zupełnie zwariował? Gdzie
jesteś?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dobry wieczór, bardzo dobrze, że
pani dzwoniła.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Przepraszam, z kim rozmawiam?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Znalazłem ten telefon na przystanku
autobusowym w Gangnam, próbowałem zadzwonić na numer podany w
wizytówce alarmowej, ale nie odpowiadał. Gdzie moglibyśmy się
spotkać, żebym oddał pani telefon?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Za wszystkie błędy językowe, interpunkcyjne itd. popełnione dotychczas i te, które dopiero popełnię przepraszam - 3/4 moich rozdziałów, shotów powstaje, gdy jestem zawieszona między jawą, a snem... a korekty nie ma mi kto zrobić :D</div>
Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-34578202225696979052016-07-09T17:43:00.000-07:002016-07-09T17:43:04.104-07:00Please hold on to me, please find me now - 3.
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjUYws1k3XWY91MxltLgAG4iYJr2M8lQVyL6l23yd-oX2fbFww5klPUDhn2EruiyjwB6ZjbN9YtvLSqUk3e-rvyuz9Rs9m8lWH1A846ghOK28Vnyq62lZm50894qckoD5IZotg_DOf-PU_/s1600/HIHI.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjUYws1k3XWY91MxltLgAG4iYJr2M8lQVyL6l23yd-oX2fbFww5klPUDhn2EruiyjwB6ZjbN9YtvLSqUk3e-rvyuz9Rs9m8lWH1A846ghOK28Vnyq62lZm50894qckoD5IZotg_DOf-PU_/s320/HIHI.gif" width="211" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Siedziała na schodach pisząc
kolejnego esemesa do ukochanego. Jego telefon wciąż był wyłączony,
a on ciągle nie pojawił się w wytwórni. Nerwowo tupała nogami
wiedząc, że czas powoli się kończy. Marszczyła brwi mordując w
myślach swojego chłopaka. To co właśnie robił było niesamowicie
dziecinne i nieodpowiedzialne, przecież za jego spóźnienie oberwie
cały zespół. Prawie podskoczyła, gdy telefon zawibrował w jej
dłoni.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Hanbin, gdzie Ty do cholery jesteś?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Przepraszam kochanie, musiałem sobie
co nieco przemyśleć.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Gdzie jesteś? Menadżer jest
wściekły.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Będę za jakieś półtorej godziny.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słucham? On Cię zabije! Tyle razy
prosiłam, żebyś nie robił takich głupstw.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Spokojnie skarbie, wszystko załatwię.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Pośpiesz się!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Głośno westchnęła, chowając głowę
w dłoniach. Jej chłopak praktycznie codziennie dawał jej powodu do
zmartwienia, był człowiekiem, który ciągle wpadał w kłopoty,
nierzadko z własnej głupoty. Nie potrafiła jednak złościć się
na niego, był jej całym światem i wiedziała, że on czuje to
samo. To była ich recepta na szczęście, nikt nie rozumiał, iż
nie potrzebują oni niczego poza tym jednym, szczerym uczuciem.
„Błagam, bądź tu jak najszybciej.” Jeszcze chwile wpatrywała
się w treść wiadomości, którą właśnie wysłała swojemu
chłopakowi i ruszyła na salę prób.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Hayi, jeszcze raz.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Do, re, mi...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Hayi! Co się dzieje z Twoim głosem?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Przepraszam, ja...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wyjdź. Odetchnij i wróć tutaj za
pięć minut. Chcę żebyś po powrocie zrobiła to poprawnie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Była na siebie zła, nigdy nie miała
problemów z podstawowymi ćwiczeniami, dziś zaś potykała się na
rozgrzewce. Zabierając ze sobą butelkę wody, Hayi, ruszyła,
zgodnie z poleceniem nauczycielki śpiewu, na korytarz. Oparła się
o zimną ścianę, zamknęła oczy i skupiła się na oddychaniu
poprzez przeponę. Nie miała pojęcia dlaczego jej głos sprawiał
takie problemy, nie przeziębiła się nigdzie, ostatnio również
nie przemęczała gardła, więc delikatnie stukając tyłem głowy w
ścianę, zastanawiała się nad przyczyną nieprofesjonalnego
fałszowania w czasie śpiewania gamy. Osunęła się po ścianie i
usiadła po turecku na chłodnej posadzce. Sięgnęła do kieszeni po
swój telefon i już po chwili uśmiechała się sama do siebie. Dwie
godziny temu otrzymała wiadomość od Hanbina. „Będę biegł.
Kocham Cię skarbie, zobaczmy się wieczorem.” Wciąż ciesząc się
od ucha do ucha, dostrzegła idącego w jej stronę rapera IKON.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Bobby? Nie macie próby? Przerwa?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jak mamy niby mieć próbę, skoro
Twój kochaś nie zjawił się jeszcze w wytwórni?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Żartujesz sobie? Przecież już dawno
powinien tu być! Czy on na głowę upadł?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Menedżer wpadł w taki szał, że
dziwię się, iż nikt z nas nie oberwał. Hayi, nie wiem czy tym
razem tak łatwo go udobruchacie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie odpowiadając chłopakowi, wybrała
numer Hanbina i wykonała połączenie. Niestety po paru sygnałach
usłyszała głos automatycznej sekretarki. Już miała dzwonić po
raz drugi, gdy zza drzwi usłyszała głos nauczycielki śpiewu, jej
czas odpoczynku się skończył. Mimo narastającej w niej złości,
wiedziała, że musi skupić się na swojej lekcji. Z całych sił
starała się wyrzucić ze swoich myśli nieodpowiedzialnego
chłopaka, ponieważ wiedziała, że z ich dwójki ona musiała dawać
z siebie wszystko i nigdy nie zawodzić. Na szczęście kolejne
piętnaście minut lekcji przebiegało bardzo dobrze, głos
dziewczyny przestał się łamać, a jej struny głosowe zaprzestały
wydawani dziwnych, skrzeczących dźwięków. Niestety, mimo braku
niepowodzeń, lekcja po raz kolejny została przerwana. Tym razem
stało się tak z powodu wizyty CEO, który poprosił dziewczynę o
rozmowę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Panienko Lee Hayi, wiesz, że nie mam
w zwyczaju łączyć życia prywatnego z pracą?<br />-Tak, wiem o tym.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tym razem jednak muszę to zrobić,
ponieważ uważam, iż to ostatnia rzecz, która mi została. Masz
świadomość, że Twój chłopak po raz kolejny sprawia kłopoty?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak, wiem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Panienko Lee, nie mogę wiecznie
godzić się na takie zachowania. Działania B.I szkodzą całemu
zespołowi, naszej wytwórni i niewątpliwie zaczynają szkodzić
Tobie. W dniu dzisiejszym moja cierpliwość się skończyła.
Kolejna nieobecność Hanbina zakończy się usunięciem z zespołu,
a także zerwaniem umowy z wytwórnią. To moje oficjalne
oświadczenie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Tak jak sądziłam, pisanie takich krótkich rozdzialików jest znacznie prostsze i przyjemniejsze dla mnie. Chyba nie jestem stworzona do rozległych opisów i długich dialogów ;)</i></div>
Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-40209277707159809532016-07-08T00:00:00.000-07:002016-07-08T00:00:13.558-07:00Zabiłem ją.
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b>Zabiłem ją.
</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pomysł tej zbrodni nieświadomie
zrodził się w mojej głowie, gdy zaproponowałem dyrektorowi swój
udział w duecie z nią. Słyszałem, że bardzo chciała, by to
Junhyung z nią występował jednak zupełnie mnie to nie obchodziło.
Wiedziałem, iż do tej roli nadawałem się znacznie lepiej. Wciąż
nieświadomie układałem w głowie plan powolnego zabijania
niewinnej kobiety. Kiedy dyrektor głowił się nad konceptem naszego
duetu rzuciłem tylko jedno słowo „skandal”. Nasz duet miał być
skandaliczny. Mieliśmy ukazywać chemię między kobietą, a
mężczyzną, mieliśmy grać wszystkie najsilniejsze uczucia –
miłość, pożądanie, bliskość.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGaCrGKZZ7FuL2yle-yQRdBWP9eW6MyBBU7ERmsAqL6a_3hkrLc3LSka_5f3zjEfiWYGIFeq38ts5pjtal1-jEU-8SWRl833ukThXZJ1K599TY7nEMWp7EpK7wqMvBVp64OmOFEjvuKR_j/s1600/1.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGaCrGKZZ7FuL2yle-yQRdBWP9eW6MyBBU7ERmsAqL6a_3hkrLc3LSka_5f3zjEfiWYGIFeq38ts5pjtal1-jEU-8SWRl833ukThXZJ1K599TY7nEMWp7EpK7wqMvBVp64OmOFEjvuKR_j/s320/1.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po raz pierwszy spotkaliśmy się przy
nagraniach do debiutowego teledysku. Spojrzałem na nią, była pełna
sprzeczności. Miała na sobie seksowną, krótką sukienkę, mocny
makijaż, jednocześnie tryskając naturalnym aegyo, śmiejąc się i
zachowując jak mała dziewczynka. Właśnie wtedy zachciałem ją
mieć na własność. <b>Chciałem by należała wyłącznie do mnie. </b>O
tym jak prosta do spełnienia jest moja zachcianka pokazało jej
zachowanie, gdy graliśmy razem. Jej wzrok mnie peszył, a ona drżała
pod moim dotykiem.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zdobyłem jej numer telefonu, jednakże
nie miałem zamiaru kiedykolwiek do niej dzwonić. Chciałem sprawić,
by to ona pierwsza zrobiła krok w moją stronę. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgH1P669JdIttsJxSyavR_oTaWZ9SEivE2udAzHJq0QFr7bFKipXLlnPA9iItD6cJhkuste-YD2GVrjIQ51-4srcUzd_bqF86oBvXLRqnqvyNVvjexaJoTZD5zXrlubPclRtqKbrIAuKcM/s1600/1.2.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="136" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgH1P669JdIttsJxSyavR_oTaWZ9SEivE2udAzHJq0QFr7bFKipXLlnPA9iItD6cJhkuste-YD2GVrjIQ51-4srcUzd_bqF86oBvXLRqnqvyNVvjexaJoTZD5zXrlubPclRtqKbrIAuKcM/s320/1.2.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wiedziałem, że kiedyś do tego
dojdzie, jednak nie sądziłem, iż nadejdzie to tak prędko.
Zadurzyła się we mnie tak szybko, że właściwie poczułem lekkie
zawiedzenie. Im szybciej do tego doszło, tym szybciej gra miała się
skończyć. Tak jak chciałem, ona pierwsza się odezwała. Jej
pierwszy esemes brzmiał tak prosto, zwyczajne „hej”. Odpisałem
na nie dopiero po paru godzinach, jednakże inne działania szły mi
znacznie szybciej. Już po drugim spotkaniu objąłem ją. Później
obejmowałem ją tak często jak tylko mogłem, jednakże
powstrzymywałem się z całych sił, by jej nie pocałować. Ten
krok również pozostawiłem jej.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Poza sceną jest bardzo wstydliwa,
dlatego gdy podczas omawiania występu na MAMA zaproponowała, byśmy
pocałowali się na scenie, prawie zakrztusiłem się gorącą kawą.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tak, nasz pierwszy pocałunek odbył
się przed ogromną publicznością. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9kLSk7hoxqPHhRdLbK7jg8vVUfadOcRD3ZW_Uea2gzO3CJP2gFvru6yZOE22FqdbRCspTs1_ymDaOHzSLeLCGhk6yq866yTb0CP8-z2YNI_Pole2eXcDdzsknS0hi8R72Lp2rUBvgnug3/s1600/2.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9kLSk7hoxqPHhRdLbK7jg8vVUfadOcRD3ZW_Uea2gzO3CJP2gFvru6yZOE22FqdbRCspTs1_ymDaOHzSLeLCGhk6yq866yTb0CP8-z2YNI_Pole2eXcDdzsknS0hi8R72Lp2rUBvgnug3/s1600/2.gif" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pierwszy cios zadałem jej, gdy w dzień
koreańskich walentynek wyszedłem na piwo. Poszedłem wtedy sam,
ponieważ nikt z moich przyjaciół nie miał wtedy czasu.
Wiedziałem, że było jej przykro, miała łzy w oczach, gdy
wyprosiłem ją ze swojego mieszkania. Nie chciała dać po sobie
poznać, iż jest smutna, z udawanym uśmiechem życzyła mi miłej
zabawy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie obchodziło mnie co ona czuje,
<b>miała być dla mnie tylko przytulanką</b>, której zadaniem było
zachowywanie się jak moja dziewczyna nie będąc nią. <b>Miała być
tylko wtedy kiedy ją potrzebowałem</b>, bez wzajemności. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwyqT-WPTgnhjypFKXuwm9E_MzKMdj58JCRA0LKXuLd-h42G5NUNFEGCMsaOGj8N7dnaezPQ40gSMMROzGeGRR2ho3d4iL61i6aJ2-VY8iE0DhQc03ASf_TzrjrVLI5BlqQA7RvQ-E7z7U/s1600/3.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="128" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwyqT-WPTgnhjypFKXuwm9E_MzKMdj58JCRA0LKXuLd-h42G5NUNFEGCMsaOGj8N7dnaezPQ40gSMMROzGeGRR2ho3d4iL61i6aJ2-VY8iE0DhQc03ASf_TzrjrVLI5BlqQA7RvQ-E7z7U/s320/3.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Powoli rozkochiwałem ją co raz
bardziej. Pojawiałem się w jej mieszkaniu z kwiatami, bez
zapowiedzi. Wtedy całą noc kochaliśmy się, graliśmy w gry na
play station albo oglądaliśmy wtuleni w siebie telewizję. Było mi
z nią dobrze, miałem to czego potrzebowałem, bez żadnych
zobowiązań, nie biorąc za nic odpowiedzialności.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wiedziałem, że jest moja, gdy mimo
łez wypełniających jej oczy, powtórzyła po mnie, że jesteśmy
tylko przyjaciółmi. Potwierdzała to za każdym razem, gdy po
długich dniach ciszy, witała mnie z uśmiechem w progu swoich
drzwi. Nigdy nie narzekała, że nie odbieram jej telefonów czy
zupełnie nie słucham o czym do mnie mówi. <b>Była moja, jednak ja
nie należałem do niej. </b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTPuufhTbahyphenhyphenWhZwMJPJA5b7uJzpYbTfjYa91nZtLcP-LICNaHnqosuZgHoLbJXId5fjNFu5zBaavLJlXIOjRkMmzdS0IJzMxzTLgMtgwfy8CcKq5sCvtcpp3AYWtEkDe4d6jG6z6YXojA/s1600/4.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="140" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTPuufhTbahyphenhyphenWhZwMJPJA5b7uJzpYbTfjYa91nZtLcP-LICNaHnqosuZgHoLbJXId5fjNFu5zBaavLJlXIOjRkMmzdS0IJzMxzTLgMtgwfy8CcKq5sCvtcpp3AYWtEkDe4d6jG6z6YXojA/s320/4.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nikt nie wiedział o relacji jaka nas
łączy, nie pozwalałem zbliżać się jej do mnie w wytwórni.
<b>Nasza bliskość była szczelnie zamknięta za drzwiami jej
mieszkania.</b> Tylko tam mogła dotknąć mnie, pocałować, wtulić
się. Możliwe, że właśnie dlatego tak bardzo cieszyła się na
wieść o comebacku naszego duetu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wszyscy byli zaskoczeni jak zmieniła
się nasza gra aktorska od czasu debiutu. Chwalono nas za to jak
odgrywaliśmy namiętność, jak naturalnie wyglądały nasze
pocałunki. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjws9H4s7VbrpcZlzBq0F0JOt_TUFbXxnIRvU-c7f3S5Nqg1VQV29k-y8S9HFCLW5B4qLnWQaPs_0zxquiqxD7TVeFfiV81JuPGx85J5awVjC2jZ9XXdFigy7VpCgLbz_YMEvoRkqXkJU3X/s1600/6.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjws9H4s7VbrpcZlzBq0F0JOt_TUFbXxnIRvU-c7f3S5Nqg1VQV29k-y8S9HFCLW5B4qLnWQaPs_0zxquiqxD7TVeFfiV81JuPGx85J5awVjC2jZ9XXdFigy7VpCgLbz_YMEvoRkqXkJU3X/s320/6.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Coś jednak zaczęło się ze mną
dziać. Dostrzegłem, że nagle zacząłem uwzględniać ją w swojej
przyszłości. Kiedy planowałem kupno mieszkania pierwsze o czym
pomyślałem było to, czy spodoba jej się sypialnia. Łapałem się
na tym, że chciałem zabić każdego mężczyznę, z którym gadała,
którego darzyła uśmiechem. Wystraszyłem się, chciałem to
wszystko zwolnić. Zacząłem być chłodny, znacznie rzadziej
pojawiałem się w jej mieszkaniu. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCfUEAgk8BVWa5nbJLR5Vt6gX601LS-2nGCwuMAIw0vssz9H_-D3lckEVeHq-0rugyLBH5_gMCqD5Yoy8QBd_wjYA3YELLrJ3rQ_l-8762K8G5mqdn-Nqp9Ch1AxykhSPinR2KJ68KGB_J/s1600/7.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCfUEAgk8BVWa5nbJLR5Vt6gX601LS-2nGCwuMAIw0vssz9H_-D3lckEVeHq-0rugyLBH5_gMCqD5Yoy8QBd_wjYA3YELLrJ3rQ_l-8762K8G5mqdn-Nqp9Ch1AxykhSPinR2KJ68KGB_J/s320/7.gif" width="228" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ona nie dawała za wygraną. Pojawiała
się u mnie łaknąc mojej bliskości. Właśnie wtedy wyczuła moją
słabość. Ciągle całowała mnie wiedząc, że nie potrafiłem się
od niej odsunąć. Przytulała się mając świadomość, że moja
ręka zaraz spocznie na jej talii. Uwodziła wiedząc, że nie będę
w stanie się jej oprzeć. Nagle role się odwróciły,<b> to ona
zaczynała mieć mnie w garści.
</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Oprzytomniałem, gdy kazała mi się
zdecydować. Zerwała ze mną kontakt, nie chciała odzywać się
dopóki nie wybiorę między przyjaźnią, a miłością. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEingdGufXCxsVZqQfmJaJhw1OZwskAYMgmYZBHKtNpdroj5KVYEjVSzagAQGOPsss3ktjItOv-JVugf9Pgg8rjdHHlxjuegCT5tu688KGdTS9A0PTtUKRgoPPDN6ffHl_GMpUc2tEqG97JA/s1600/8.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="159" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEingdGufXCxsVZqQfmJaJhw1OZwskAYMgmYZBHKtNpdroj5KVYEjVSzagAQGOPsss3ktjItOv-JVugf9Pgg8rjdHHlxjuegCT5tu688KGdTS9A0PTtUKRgoPPDN6ffHl_GMpUc2tEqG97JA/s320/8.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zlekceważyłem to, gdy wpuściła mnie
do swojego mieszkania. Wtedy wiedziałem, że będzie na mnie czekać,
<b>ponieważ wciąż jest moja. </b>Wszystko wróciło do normy, znów
pojawiałem się u niej kiedy chciałem, znów kochaliśmy się, znów
dawałem jej wygrać w jakiejś głupiej grze, znów przytulałem,
gdy zasypiała na początku filmu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Myślałem, że mogę unikać
odpowiedzialności już zawsze. Łudziłem się, że <b>zawsze będzie
moja</b>, gdy ja nie będę jej. <br /><b>Myliłem się.</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitr-gjFdgKQWQVbynNuO70Qg-nWEMSKT46WEWuJBfrgeIGj7J1DFN6nhyphenhyphenoJvh0JKgaeWIHcFvG1BJEIEWY8ONr63GJ96HrlBoLL_mnXxrUg8j2W-Kj9khcbdSoeDeCvzUbPPSDnXmg3tPX/s1600/9.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="86" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitr-gjFdgKQWQVbynNuO70Qg-nWEMSKT46WEWuJBfrgeIGj7J1DFN6nhyphenhyphenoJvh0JKgaeWIHcFvG1BJEIEWY8ONr63GJ96HrlBoLL_mnXxrUg8j2W-Kj9khcbdSoeDeCvzUbPPSDnXmg3tPX/s320/9.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Zabiłem ją.</b> Zabiłem kobietę, która
kochała mnie nad życie. Zabiła ją moja bierność, zabił strach
przed byciem czyimś, chęć bycia wolnym.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Teraz minęło parę miesięcy. Ona
odradza się. Jest teraz jeszcze piękniejszą kobietą, jej uśmiech
jest jeszcze piękniejszy niż wtedy, gdy należała do mnie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Po mojej kruchej, małej istocie nie ma
już śladu. <b>Zginęła</b>, by na jej miejscu stanęła silna, niezależna
kobieta. <b>Która już nigdy nie będzie moja.</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqqGkkTkx0khfoLvhXpi48LIzI72s8nCTP_fu0iytHuxO-MDn7BEkXlbv-Fmm46F3VWsUDKzgaNyl0pL7zpiRdaET_0qnL8p4TNqLe5xbOWwW7r151M9CeybJ3wIoMEEqY5kgkVJVcV5GZ/s1600/10.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="165" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqqGkkTkx0khfoLvhXpi48LIzI72s8nCTP_fu0iytHuxO-MDn7BEkXlbv-Fmm46F3VWsUDKzgaNyl0pL7zpiRdaET_0qnL8p4TNqLe5xbOWwW7r151M9CeybJ3wIoMEEqY5kgkVJVcV5GZ/s320/10.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Opowiadanie jest z dedykacją dla mojej kochanej K., wiesz dlaczego :)<br />Postanowiłam stworzyć coś innego, początkowo miało to być napisane z punktu widzenia Hyuny, jednakże uznałam, że czas na coś nowego i tak oto - wyszło to... coś :)</i></div>
Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-22904885774993623912016-07-05T16:12:00.000-07:002016-07-05T16:13:21.754-07:00Please hold on to me, please find me now - 2.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEXMgzMQjtGYvOVxpM0oqcvG_0TCLTMVp51y3EKm1Pz41gRCxbWRZX3QLuzvvpTIve46yoQi7YjWMCZOOduuWYsg3zQ86sJ9tWYsJX1TJJYZ4IV6t93rKRev6LJ6sVA4ZMLjx1AJTq_YQf/s1600/candle.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="289" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEXMgzMQjtGYvOVxpM0oqcvG_0TCLTMVp51y3EKm1Pz41gRCxbWRZX3QLuzvvpTIve46yoQi7YjWMCZOOduuWYsg3zQ86sJ9tWYsJX1TJJYZ4IV6t93rKRev6LJ6sVA4ZMLjx1AJTq_YQf/s320/candle.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Cynamonowa świeczka już dawno zgasła,
zaś Hayi upojona jej zapachem spała wtulona w ogromną maskotkę.
Wyglądała jak niewinnie jak anioł, jej długie włosy trochę
chaotycznie ułożyły się na poduszce, zaś długie rzęsy,
oświetlone światłem miasta, odbijały się cieniem na policzkach.
W pokoju panowała błoga cisza, jedynie ciche tykanie starego zegara
przebijało się do uszu dziewczyny, usypiając ją jeszcze bardziej.
Cisza ta została jednak szybko zakłócona. Silne walenie do drzwi
postawiło ją na nogi w rekordowym tempie. Nie musiała zgadywać,
wiedziała, że za drzwiami stoi pijany Hanbin. Delikatnie tupiąc, w
myślach nakazywała sobie podejść do sprawy ze stoickim spokojem.
Jednak, gdy tylko jej ukochany całym swoim bezładnym ciałem wpadł
w jej ramiona, wiedziała, że nie wytrzyma długo. Przeciągnęła
chłopaka do salonu, gdzie ułożyła go na skórzanej kanapie.
Oparła dłonie na kolana i dłuższą chwilę silnie dyszała. Nagle
odczuła, że jej niewielkie mieszkanko wcale nie jest takie małe,
gdy w grę wchodziło noszenie prawie nieprzytomnego chłopaka z
przedpokoju do salonu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Czy Ty już zupełnie zwariowałeś?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Przyszeeedłem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-O tej porze? Czy Ty wiesz, która
godzina?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Umówili... umówiliśmy się. I
tadaaa! Jesteeem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Gdzie byłeś tyle czasu?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ajkoon.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Bełkoczesz.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie cieszzzzysz się?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Mogłeś równie dobrze tam po prostu
zostać.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Mimo, że była na niego wściekła,
szybkim krokiem ruszyła do pokoju. Z szafy wyciągnęła nowy,
jeszcze nieużywany koc. Wychodząc spojrzała na kanapę, jej
chłopak już spał. Na palcach zbliżyła się do niego. Z
największą delikatnością przykryła go kocem, a następnie
podkręciła klimatyzację. Wiedziała, że chłopak nie lubi chłodu
i bardzo szybko się przeziębia. Pomimo zmęczenia ruszyła do
łazienki i już po chwili wyszła ze wszystkimi potrzebnymi
rzeczami, który dociskała do piersi. Zmoczyła pierwszy wacik
płynem micelarnym i ze skupieniem zaczęła mozolnym proces usuwania
makijażu u swojego chłopaka. Odór alkoholu drażnił jej nozdrza,
jednak dla niego była gotowa wdychać ten nieprzyjemny zapach
jeszcze przez parę chwil, nim nie uda jej się usunąć całego
scenicznego makijażu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pierwszą myślą, która dopadła ją
przy przebudzeniu było to, jak można być taką kretynką, by
ustawiać na dźwięk alarmu ulubioną piosenkę. Wściekła jak osa,
z przymkniętymi powiekami szukała dłonią swojego telefonu na
malutkiej komodzie. Prawie przeklęła, gdy niechcący zepchnęła
smartfon na podłogę, przedłużając przy tym czas grania cholernie
głośnego utworu. Gdy wreszcie urządzenie znalazło się w jej
dłoniach, odetchnęła z ulgą. Nie pamiętała kiedy wczoraj
zasnęła, jednak była zupełnie niewyspana, czuła, że jej oczy są
spuchnięte, a tył jej głowy nieprzyjemnie pulsował. Nie miała
jednak czasu na narzekanie, chciała szybko wziąć prysznic, by mieć
chwilę na przygotowanie śniadania dla Hanbina. Wiedziała, że
będzie miał silnego kaca, którego zabić będzie można wyłącznie
pełnowartościowym posiłkiem. Musiała więc spieszyć się z
poranną toaletą, ponieważ przygotowanie go zajmie jej trochę
więcej czasu, niż zwykle poświęca na zrobienie śniadania.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wycierając włosy zbliżała się do
salonu. Chciała obudzić ukochanego, jednakże na kanapie zastała
jedynie pomięty koc. Zaśmiała się sama do siebie, a następnie
lekko uderzyła się w głowę piąstką za latanie w chmurach.
Hanbin nigdy przecież nie zostawał na śniadanie. Mimo iż byli
parą od tak długiego czasu, chłopak nigdy nie sypiał z Hayi w
jednym łóżku i z samego rana wymykał się, nie czekając na swoją
ukochaną.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wchodząc do wytwórni natknęła się
na Bobbiego.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie ma z tobą B.I?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie, przecież widzisz, że jestem
sama.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wyszedł wczoraj do ciebie z imprezy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak, tak, był, ale zmył się... Jak
zawsze. Na pewno nie ma go jeszcze?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie, menedżer jest dzisiaj bardzo
drażliwy, lepiej, żeby się nie spóźnił.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zaraz do niego zadz..</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ma wyłączony telefon. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Wiecie co jest najbardziej demotywującą rzeczą? Wchodzisz na bloga, w powiadomieniach masz komunikat, że ktoś dał plusa wpisowi, myślisz "zajebiście, pewnie zostawił komentarz i będę wiedzieć co mam do poprawki", a w rzeczywistości tego komentarza nie ma. Ludzie, komentujcie, to naprawdę wiele znaczy dla kogoś kto tworzy! :) </i></div>
Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-44168124446476450632016-06-19T11:55:00.000-07:002016-06-19T11:55:15.459-07:00Guilty - epilog
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Hyeyin jeszcze mocniej naciągnęła
czarny materiał na włosy i poprawiła ciemne okulary. W dłoni
dzierżyła kartę, która umożliwić jej miała wstęp do budynku
tylnym wejściem, bez kamer i spojrzeń pana w portierni. Im dłużej
myślała o celu swojej dzisiejszej wycieczki, tym bardziej wściekła
się stawała. Czekając na zielone światło wzięła trzy głębokie
wdechy. W głowie powtarzała sobie przygotowany plan, by niczego nie
zepsuć. Musiała być pewna wszystkich swoich ruchów. Rozejrzała
się jeszcze w obie strony, nim weszła na przejście dla pieszych.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po minięciu butików Prady, Armaniego
dotarła do największego apartamentowca w mieście. Szybkim krokiem
zbliżyła się do wejścia znajdującego się tuż obok wjazdu na
podziemny parking. Przyłożyła kartę do czytnika, a ciche
piknięcie i zmiana czerwonego krzyżyka na zieloną strzałkę,
zasygnalizowało, że może wejść do środka.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na czwarte piętro dotarła schodami
ewakuacyjnymi i już po chwili otwierała drzwi apartamentu numer
425. Zgodnie z planem była pierwsza, więc szybko przygotowała dwa
kieliszki, które do połowy wypełniła czerwonym winem prosto z
Portugalii.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /><i>
</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>
</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #e06666;"><i>Był marcowy wieczór, trzynasty dzień
miesiąca. Hyeyin znajdowała się w rodzinnym domu, oglądając
niskobudżetowy reality show, gdy odebrała esemesa od swojej
młodszej siostry. Rozpętała się silna burza, a Hyera nie miała
jak wrócić do domu, ponieważ rodzice znów zostali w pracy po
godzinach.
</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #e06666;"><i>
</i></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #e06666;"><i>Niewiele myśląc, starsza wyłączyła
telewizor i ruszyła na dół domu, by znaleźć parasolki i ruszyć
w stronę siostry. Gdy w końcu zlokalizowała dwa czarne parasole,
po drugiej stronie pokoju, z najwyższej półki spadł szklany
wazon. Dziewczyna dostała gęsiej skórki, dopadło ją dziwne
uczucie strachu, jednak zlekceważyła je tak samo jak stłuczony w
drobnym mak wazon, który postanowiła sprzątnąć po powrocie.
</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #e06666;"><i>
</i></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #e06666;"><i>Idąc po chodniku zobaczyła po drugiej
stronie swoją siostrę, chowającą się przed deszczem na
przystanku autobusowym. Już miała machać do Hyery, kiedy podskoczyła
przestraszona, gdy minął ją samochód z ogromną prędkością.
</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #e06666;"><i>
</i></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #e06666;"><i>Późniejsze wydarzenia pamiętała jak
przez mgłę. Pisk opon, huk tłuczonego szkła, plamy krwi i czarny
worek.</i></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Była już gotowa, gdy usłyszała
dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzała na Jessi, która ubrana była
w różowe, neonowe rurki, czarną koszulkę i białe adidasy.
Próbowała się do niej uśmiechnąć, jednak kąciki jest ust nawet
nie drgnęły.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie sądziłam, że będziemy musiały
się znowu spotykać. - dziewczyna usiadła przy stoliku.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Gdybyś nie spieprzyła roboty, pewnie
nie miałybyśmy tej przyjemności.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Spieprzyłam? - Jessica spojrzała na
Hyeyin zdziwiona.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jeszcze nie wiesz? Nasza biedaczka
wszystko wysypała na policji, mają wznowić śledztwo. Za chwilę
zaczną was szukać.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Żartujesz. - dziewczyna sięgnęła
po kieliszek jednak Hyeyin jej przerwała.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie ten, z tego już piłam. -
obserwowała jak dziewczyna duszkiem wypija trunek. - Naprawdę o
niczym nie słyszałaś?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Lepiej mów co z tym zrobimy. Trzeba
coś.. - Jessi nie dokończyła, gdyż poczuła silne ukłucie w
sercu i po chwili wylądowała na podłodze. - Coś mi się dzieje,
zadzwoń na pogotowie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ułóż się wygodnie. Za chwile
umrzesz. - Hyeyin przykucnęła przy niej. - Właśnie wypiłaś wino
naszpikowane metanolem.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dlaczego?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To proste. - tym razem dziewczyna
zaśmiała się. - Wszyscy myślą, że zrobili to z powodu twojej
zachcianki, Jessi płaci, Jessi jest winna. Tylko Ty wiesz, że to
moja zemsta. Ta zasrana prawniczka zabrała mi siostrę, więc ja
odebrałam jej córkę. Jednak Ty nie możesz żyć, nie mogę zaufać
Ci, że nie wydasz mnie. - pogładziła dziewczynę opadającą z sił
po głowie. - Teraz będziesz dziewczyną, która zatruła się
metanolem. Nikt mnie z Tobą nie połączy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ponownie naciągnęła czarną chustę
na głowę, gdy cicho wymykała się z budynku. Nie mogła przestać
się uśmiechać. Wiedziała, że wszystko właśnie się skończyło,
cały jej plan wypalił. Prawniczka, która za zabicie jej siostry
jedynie straciła prawo jazdy, dostała największą z możliwych kar
– jej córkę zamordowano w bestialski sposób. Zemsta została
dokonana. Ona zaś mogła żyć spokojnie, jedyna osoba, która znała
prawdziwy powód śmierci Park Chanmi właśnie konała w wynajętym
apartamencie. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Krótko... ale na temat. Wreszcie udało mi się ukończyć twór, który siedział w mojej głowie od miesięcy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jestem niesamowicie ciekawa waszej opinii na temat zarówno epilogu, jak i całego opowiadania, więc gorąco zachęcam do komentowania. (Lubię dłuuugie komentarze... których sama nie umiem pisać :] )</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />PS: Podzielcie się jakie mieliście podejrzenia do zakończenia i czy chociaż w małym stopniu się one spełniły. </div>
Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-39140112191116545072016-06-13T10:57:00.000-07:002016-06-13T10:57:46.121-07:00Guilty - rozdział trzynasty
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdy siedziałam w samolocie, który
przetransportować miał mnie prosto na lotnisko Incheon, w głowie
zadawałam sobie ciągle te same pytania, a odpowiedzi na nie wciąż
nie potrafiłam odnaleźć. Wydawało mi się niemożliwe, że
pogrzeb Chanmi zakończy nasz strach, że nagle będziemy mogli
odetchnąć z ulgą, będziemy mogli powiedzieć „ale nam się
upiekło”. Nie potrafiłam wyobrazić sobie naszego życia bez
strachu, iż któregoś dnia ktoś odkryje naszą zbrodnię, ktoś
wskaże nas jako sprawców. Przez dziewięć bitych miesięcy
codziennie towarzyszyła nam obawa, jak więc mogło to opuścić nas
tak nagle? Spojrzałam na Mingyu siedzącego tuż obok mnie. Całymi
miesiącami był jakby niewzruszony, zaś dzisiaj na jego twarzy
malowało się zmartwienie. Byłam ciekawa czy męczą go te same
wątpliwości co mnie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ming, to już koniec? - splotłam
nasze dłonie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak skarbie – spojrzał na mnie z
troską – jesteśmy bezpieczni. Teraz nic już nam nie grozi.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jedyne co mogło nam teraz zagrozić to
wyrzuty sumienia. To właśnie one mogły podciąć nam skrzydła,
odebrać radość życia i wepchnąć w dołek. Wyrzuty sumienia,
które właśnie teraz dawały mi w kość. Wiedząc, że to koniec,
powinnam odetchnąć z ulgą, zacząć skakać ze szczęścia i
klaskać w dłonie. Ja jednak wciąż czułam ucisk w klatce
piersiowej, znów widziałam wszystkie obrazy z tego dnia, gdy tylko
zamykałam oczy. Wydawać by się to mogło dziwne, jednak nie byłam
w stanie wyobrazić sobie tego, jak miałoby wyglądać moje życie,
gdy wreszcie zniknęłaby obawa, że ktoś pociągnie nas do wzięcia
odpowiedzialności za śmierć Chanmi.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Oparłam głowę o okno taksówki,
wciąż silnie ściskając dłoń mojego chłopaka. Obserwowałam
zaciekawiona mijające mnie obrazy. Nie byłam w Korei od dwóch
miesięcy, a czułam się, jakbym była tu po raz pierwszy w swoim
życiu. Wszystko wydawało się takie nowe, zupełnie inne, niż to,
co zostawiłam za sobą. Zupełnie jakby miasto zakleiło dziurę po
naszej dwójce i postanowiło żyć tak, jak gdyby nigdy nas tu nie
było.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zastanawiałam się co powiem
przyjaciołom, jeśli mogłam ich jeszcze tak nazwać. Od mojego
wyjazdu nie rozmawialiśmy zbyt często. Właściwie od miesiąca nie
miałam kontaktu z żadnym z nich. Znałam jedynie niewielką cząstkę
faktów o ich obecnym życiu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kyungri wysłała mi pocztówkę z
Australii. Wyjechałam tam z Joonyoungiem, z którym zaręczyła się.
W krótkim liście wyjaśniła mi, że była jego pierwszą miłością,
do której tęsknotę zatuszował niewiele wartym uczuciem do mnie.
Po wszystkich traumatycznych przeżyciach, uczucia odżyły i
postanowili spędzić resztę życia razem. Niedawno otworzyli
ogromną klinikę weterynaryjną, w której otwarci pomagali,
zachwyceni powrotem „uroczej księżniczki”, rodzice Younga.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Alexandrowi wreszcie udało się
zakończyć ten brudny biznes, sprzedał dom po rodzicach i wyjechał
do Hong Kongu. Tam poznał wspaniałą dziewczynę... i słuch o nim
zaginął. Ponoć wybrali się na roczną wycieczkę po Europie.
Okasian zawsze chciał zobaczyć Grecję, był nią zafascynowany od
dziecka, nawet nauczył się języka greków.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Z Jessicą nie mam kontaktu. Z tego co
zaobserwowałam na jej SNS, dziewczyna mieszka sobie w Miami i
prowadzi beztroskie życie. Praktycznie co weekend na jej profilach
pojawiają się masy zdjęć z imprez, wyjazdów. Wciąż
zastanawiało mnie czy ona naprawdę nie odczuwa wyrzutów sumienia
czy może jest tak niesamowitą aktorką.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kaplica pogrzebowa pękała w szwach.
Nie byłam w szoku, Chanmi poszukiwana była w całym kraju,
ogłoszenia o jej zaginięciu pojawiały się w każdej telewizji,
wiele razy w ciągu dnia. Wszyscy byli przejęci jej zaginięciem,
obcy ludzie oferowali pomoc w jej szukaniu. Wszędzie kręcili się
ubrani na czarno ludzie, niosący ze sobą masę białych kwiatów.
Zaśmiałam się do siebie w duchu, nawet wyrzuty sumienia nie mogły
zagłuszyć wewnętrznego głosu, który mówił mi, że niesłusznie
zrobili z Chanmi idealnego aniołka. Przecież przed jej śmiercią
nie była taka na jaką ją kreowali. Nie uczyła się dobrze, już w
pierwszym miesiącu, bez żadnych starań, przegoniłam ją w
rankingu ocen. Kontakty z jej rodzicami nie były tak piękne, jak
pokazywano w telewizji. Każdy wiedział, że nie rozmawia z ojcem, a
jej matka wiecznie o coś ją winiła.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Samotnie podeszłam do urny, nad którą
wisiało zdjęcie naszej ofiary. Zarażała uśmiechem. Dotknęłam
kamiennego naczynia, jednak szybko cofnęłam dłoń, ponieważ
poczułam jak kamień pali moje palce. Przez chwilę nie wierzyłam
swojemu ciału, jednak zbytnio bałam się, by dotknąć jeszcze raz
urny i sprawdzić czy naprawdę jest gorąca.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Całą ceremonię pogrzebową trzymałam
Mingyu za ramię. Czułam się fatalnie, miałam wahania temperatury,
raz uderzało mnie ciepło, by po chwili robiło mi się zimno. Nie
wiedziałam gdzie podziać wzrok, wokoło mnie ludzie płakali,
zanosi się szlochem, a ja nie czułam nawet współczucia. Wzrokiem
szukałam moich przyjaciół, jednak nikogo nie mogłam zlokalizować.
Jedynie po chwili rozglądania się, dostrzegłam Tzuyu, tuż koło,
jak podejrzewałam, rodziny Chanmi. Dziewczyna pocieszała jakiegoś
staruszka, sama jednak nie roniła łez.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Rozpłakała się dopiero, gdy podczas
mowy pożegnalnej zwróciła się do zabójców swojej przyjaciółki.
Życzyła nam, by karma nas dopadła, jednocześnie wybaczając nam
ten czyn. Jej słowa mocno mnie uderzyły, więc postanowiłam stawić
jej czoła.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Mingyu chciał wrócić do hotelu od
razu po ceremonii. Był zmęczony podróżą, a już jutro w południe
mieliśmy wracać do domu. Pożegnałam go, więc i samotnie
czekałam, aż tłum się rozluźni, ludzie pójdą do swoich
mieszkań, powrócą do codzienności. Nie trwało to długo, gdy
dojrzałam Tzuyu. Siedziała samotnie na ławce. Szybkim krokiem
skierowałam się ku niej i usiadłam tuż obok.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tzuyu, bardzo mi przykro. - zaczęłam,
nie wiedząc co właściwie mam powiedzieć.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie żartuj sobie. - dziewczyna
zaśmiała się ironicznie. - Przed kim chcesz udawać? Przede mną?
No przestań.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Hm?<br />-Rozejrzyj się. Nikogo tu nie
ma. Możesz być sobą, mów swobodnie, a nie baw się w jakieś
szopki.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słucham? - zupełnie nie wiedziałam
o co jej chodzi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-No nie wierzę. - tym razem zaśmiała
się tak głośno, że parę osób odwróciło się w naszą stronę.
- Wciąż niczego się nie domyśliłaś?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Czego miałam się nie domyślić?
Powiesz mi wreszcie coś zrozumiałego?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jesteś naprawdę – położyła mi
dłoń na ramieniu i spojrzała w oczy. - głupia. To był wszystko
układ. Rozumiesz? Układ. Wszyscy zabawili się Twoim kosztem.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ale jak? - moje serce zaczęło bić
jak szalone.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak po prostu. Wszystko od początku
było ukartowane. Myślisz, że wybór Chanmi na kozła ofiarnego to
był przypadek? Niby wszyscy Twoi przyjaciele byli w to zamieszani, a
jednak to Ty miałaś największy wkład w jej dręczenie. Każdy
obserwował Cię z boku, a Ty odwalałaś całą brudną robotę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-A Mingyu? - bałam się odpowiedzi na
to pytanie, jednak moja ciekawość wygrała.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jeszcze pytasz? - znów zaśmiała
się. - To brat Jessi, naprawdę łudzisz się, że o niczym nie
wiedział? Sam wybrał miejsce, w którym miałaś zabić Chanmi...
tylko, że spieprzyłaś robotę i Jessica musiała wszystko po Tobie
poprawić. Pamiętasz jak po tym jak zaginięcie Chanmi się wydało,
przybiegłam do was?<br />-Mhm. - obraz zaczął wirować mi przed
oczami.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Myślisz, że co wtedy powiedziała mi
Jessica? Jesteś naprawdę tak naiwna, że myślałaś, iż kazała
mi spadać, a ja, zrozpaczona przyjaciółka, tak po prostu jej
posłuchałam? Poprosiła, żebym nie robiła więcej scen, bo Twój
książę zakochał się i miał obawy czy nie będziemy mieć trupa,
bo gdybym zjawiała się częściej, mogłoby Ci stanąć serce ze
strachu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dlaczego ona? - słowa ledwo
przechodziły mi przez gardło.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie wiem. - uśmiechnęła się. -
Wszystko na koszt Jessi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jeszcze chwilę patrzyłam na Tzuyu, a
następnie ze łzami w oczach zaczęłam biec przed siebie. Teraz już
byłam pewna, że to koniec. Wiedziałam, że właśnie dzisiaj coś
się skończyło. Zbliżając się do ulicy, wykręciłam znany mi
numer.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Kocham Cię. - powiedziałam, gdy
tylko usłyszałam głos Mingyu, następnie rozłączyłam się i
zwróciłam do kierowcy taksówki. - Proszę na komendę policji.</div>
<br />
<br />
<br />
<i>Jest to ostatni rozdział tego opowiadania, ale jeśli myślicie, że to wszystko... to lepiej poczekajcie na epilog. Tyle ode mnie... do zobaczenia niebawem! :) </i>Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-4376136348664007502016-06-12T00:00:00.000-07:002016-06-12T00:00:30.469-07:00Guilty - rozdział dwunasty<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAayY8rvaneL0bFSOc8dKsVRMLcRaslHz3KHPxrJfgN9jgaUjTsX53eaD-Jj0itr000ZBtyZLynUATi5FNzaGruoAIemxhi93PfNtv81VqM9Pm_t6KpWqEYY7Rj3PuZOe_565eFTvx19X6/s1600/tumblr_mze5yi7uwQ1sqqsygo1_400.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="184" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAayY8rvaneL0bFSOc8dKsVRMLcRaslHz3KHPxrJfgN9jgaUjTsX53eaD-Jj0itr000ZBtyZLynUATi5FNzaGruoAIemxhi93PfNtv81VqM9Pm_t6KpWqEYY7Rj3PuZOe_565eFTvx19X6/s320/tumblr_mze5yi7uwQ1sqqsygo1_400.gif" width="320" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wczoraj minęło dziewięć miesięcy
odkąd moje życie zmieniło się w piekło. To już dziewięć
miesięcy jak gniotłam w sobie cholerne wyrzuty sumienia, które
codziennie uciskały moją klatkę piersiową i nie pozwalają
swobodnie oddychać. Przez dziewięć miesięcy, każdego dnia moje
piekło powiększało się i pochłaniało mnie co raz głębiej.
Każdego poranka budziłam się, wiedząc, że wystarczy jeden mały
szczegół, by moje życie obróciło się o sto osiemdziesiąt
stopni. Każdy wieczór był wypełniony ciągłym wmawianiem sobie
kłamstw, które pozwalały mi unikać kary za czyn, który
popełniliśmy wszyscy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wieczór, gdy w mieszkaniu Joonyounga
pojawiła się Tzuyu, stał się zagadką, kostką domino
rozpoczynającą pęd zdarzeń, których nikt nie był w stanie
zatrzymać. Każde, nawet najmniejsze zachowanie popychało kolejne i
kolejne. Co Jessica powiedziała Bloody? Do dziś nikt nie ma
pojęcia. Słowa zabójczyni do przyjaciółki ofiary stało się
jednym z dziesiątek znaków zapytania w naszych życia. Jedno było
pewne – już nigdy nie zjawiła się w mieszkaniu naszego
przyjaciela, a na policji zeznała, że felernego dnia rozstała się
z Chanmi, jednak nie miała pojęcia z kim dziewczyna poszła się
spotkać.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Policja dotarła do nas osiem dni po
zaginięciu Park. Zaczęły się żmudne, parogodzinne przesłuchania,
które trwały przez cztery dni. Wypytywali nas o wszystko,
zaczynając od tego co robiliśmy w dniu jej zaginięcia, poprzez
nasze stosunki z zaginioną, kończąc na naszych ocenach, rodzinie,
znajomych. Momentem kryzysowym stał się czas, gdy wraz z Jessicą
byłyśmy przesłuchiwane w sprawie prześladowania Chanmi. Właśnie
wtedy wpadłam w panikę, którą jednak szybko uciszył Mingyu,
który cały czas był obok mnie i opanowywał wszystkie moje skrajne
emocje, gdy sam wydawał się neutralny, nie poruszony sprawą. Temat
prześladowania jednak skończył się tak szybko jak zaczął –
nie było właściwie żadnych dowodów, jedynie pogłoski. W szkole
nie było monitoringu, pedagog ani nauczyciele nie słyszeli nic o
żadnych sytuacjach między naszą trójką, również uczniowie nie
mieli wielu informacji na ten temat. Jessi była świetną aktorką,
zrobiła z nas przypadkowe ofiary szkolnych plotek, które niewiele
wspólnego miały z zaginioną Park Chanmi.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Piętnaście dni od zaginięcia
pierwszy raz w telewizji pojawiła się wzmianka o Chanmi. Pamiętam
ten dzień dokładnie, zupełnie jakby to było wczoraj. Joonyoung
praktycznie przestał pojawiać się w swoim mieszkaniu, od tygodnia
żył w domu rodzeństwa. Jessica wychodziła wcześnie rano, zaś
wracała w środku nocy. Przez tych dwoje, wydawało się jakbym żyła
wyłącznie z Mingyu w ogromnym apartamencie. Tego wieczora
siedzieliśmy wtuleni do siebie przed telewizorem, Ming ślepo
wpatrywał się w ekran, co jakiś czas przełączając kanały, ja
zaś walczyłam ze sobą, by zjeść przygotowane przez ukochanego
kanapki. W ciągu tych piętnastu dni schudłam cztery kilogramy,
ponieważ stres, jaki wiecznie mi towarzyszył, odbierał mi ochotę
na jedzenie. Właściwie gdyby nie starania Mingyu, nie jadłabym
wcale i chudła jeszcze szybciej. Brałam właśnie pierwszy kęs
ciemnego pieczywa z zielonym ogórkiem, gdy na ekranie pojawiła się
kobieta, łudząco podobna do kogoś kogo znałam. Sięgnęłam
dłonią po pilota, by pogłośnić. Zrobiło mi się gorąco, gdy
zrozumiałam co właśnie oglądamy. W telewizji, podczas wieczornego
wydania wiadomości, pojawiła się rozpaczliwa prośba matki Chanmi.
Kobieta w towarzystwie zdjęć swojej córki apelowała, by ludzie
wiedzący cokolwiek w tej sprawie zgłaszali się do niej, a także
poprzez łzy prosiła swoje dziecko, aby wróciło do domu. Nie udało
przełknąć mi się kęsa, który przeżuwałam od dłuższej
chwili.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kolejne dwa tygodnie były bardzo
spokojne, co prawda nie mogliśmy już swobodnie oglądać telewizji,
ani przeglądać internetowych newsów, ponieważ wszędzie pełno
było wiadomości o Chanmi. Cały kraj przejął się historią
jedynej córki znanych prawników. Wszyscy przedstawiali ją jako
niewinną, pilną uczennicę, która była lubiana wśród uczniów,
nie sprawiała problemów w domu, miała marzenia. Każdy artykuł,
audycja zaopatrzone były w numery telefonu, na które można było
zadzwonić, gdy posiadało się jakieś informację na temat miejsca
pobytu Chanmi. Czasem miałam ochotę wykręcić numer, zadzwonić do
nich i powiedzieć, żeby przestali jej szukać, że ich starania idą
na marne, ponieważ ona nie żyje. Nigdy jednak tego nie robiłam,
ponieważ bałam się. Uczucie strachu ciągle mnie towarzyszyło,
nawet na chwilę mnie nie opuszczało.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W tym czasie bardzo potrzebowałam
Hyeyin. Jednak ta była dla mnie nieosiągalna. Od jej wyjazdu
codziennie dzwoniłam do niej, jednak jej telefon był niedostępny w
sieci, a jej portale społecznościowe milczały. Zupełnie jakby ta
dziewucha rozpłynęła się w powietrzu. Zawsze, gdy wsłuchiwałam
się w sygnał połączenia, myślałam od czego zacząć. Chciałam
zapytać czy już wie co się stało, chciałam płakać jej do
słuchawki i usłyszeć jej radę. Wiem, że pewnie kazałaby
przestać mi się mazać i starałaby się coś wymyślić. Jednak
teraz jej nie było, żyła gdzieś z dala od nas, była spokojna, a
jej życiu nie towarzyszył strach.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dokładnie miesiąc i cztery dni od
zaginięcia Chanmi były moje osiemnaste urodziny. Pamiętam, że
tego dnia obudziłam się niesamowicie spokojna, ogarniał mnie
spokój, którego nie czułam od trzydziestu pięciu cholernych dób.
To była sobota, więc Mingyu spał jeszcze spokojnie, gdy ja udałam
się do łazienki, by wziąć orzeźwiający prysznic i przygotować
się mentalnie na kolejny dzień. Stojąc w kabinie, czując
spływające krople wody na swoim ciele, zaśmiałam się do siebie
ironicznie. Przypomniałam sobie jak planowaliśmy zrobić najlepszą
imprezę urodzinową dla mnie. We trzy, ja, Jessi i Hwasa miałyśmy
dzień wcześniej pojechać do klubu go go i wydać mnóstwo
pieniędzy na drinki i napiwki dla tancerek, miałyśmy obudzić się
z ogromnym kacem, którego uleczyć miało mołdawskie, słodkie
wino. Miałam wyglądać jak księżniczka, która czarną limuzyną
miała zjawić się na sali. Z wielkiego tortu miał wyskoczyć
półnagi striptizer i doprowadzić mnie do wrzenia. Później
mieliśmy bawić się do białego rana. Miał to być najpiękniejszy
wieczór w moim życiu. Miał być Joonyoung z Hwasą, Jessica z
Mingyu, Kyungri z bratem. Chciałam zaprosić paru znajomych ze
szkoły. Tymczasem jedyną osobą, która wydawała się pamiętać o
moich urodzinach był Mingyu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdy kończyłam ubierać się w czyste
ubrania, usłyszałam dzwonek do drzwi, kurier podał mi niewielkie
pudełko, które zaadresowane było do mnie. Obejrzałam je dokładnie
szukając nadawcy, jednak nigdzie owej informacji nie odnalazłam.
Przez chwilę myślałam, że więzy naszej przyjaźni jeszcze nie
zostały do końca urwane i któreś z naszej grupki postanowiło
zrobić mi niespodziankę. Mój krzyk, po otwarciu przesyłki,
słyszała chyba każda ulica. W pudełku znajdowała się marynarka
Chanmi. Ta sama, którą miała na sobie w dniu swojej śmierci.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Cztery i pół miesiąca od zaginięcia
Chanmi, trzy odkąd zaczęłam brać środki nasenne zakończyłam
swoją edukację w liceum. Wraz z Mingyu złożyliśmy podania o
wypisanie nas ze szkoły. Wiedzieliśmy, że piętno zabójstwa Park
Chanmi będzie ciążyć na nas już do końca naszego życia, jednak
zdecydowaliśmy, iż nadszedł czas, by spróbować żyć normalnie.
Jedyną, właściwą drogą do tego było wydostanie się z Seulu.
Ucieknięcie z miejsc, które kojarzyły nam się z wciąż
poszukiwaną dziewczyną. W szkole nikogo nie zdziwiła nasza
decyzja, gdy policja skończyła nas przesłuchiwać, przyklejono do
nas łatkę zgnębionych, bezpodstawnie oskarżonych dzieciaków,
które z zaginięciem Chanmi nie miały nic wspólnego. To było
niesamowite, że nasz plan zadziałał. Nikt nie odnalazł w nim
luki, nie było miejsca, w którym można było potwierdzić
autentyczność naszych zeznań.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wczoraj minął drugi miesiąc odkąd
wraz z Mingyu mieszkamy w niewielkim mieszkanku na obrzeżach Nowego
Jorku. Początkowo planowaliśmy wyjechać do mojego rodzinnego
Busan, właściwie wszystko było gotowe na naszą przeprowadzkę,
gdy podczas przeglądania internetu, Mingyu natrafił na reklamę
tanich biletów do USA. Bez zastanowienia zakupiliśmy bilety w jedną
stronę i już następnego dnia lecieliśmy na inny kontynent. Wyjazd
ten wydawał się być strzałek w dziesiątkę. Zaczęłam ostatnią
klasę liceum w naprawdę przyjemnej szkole. Ludzie bardzo miło mnie
przyjęli, od pierwszego dnia mówili na mnie „Jojo”, powoli na
moją twarz zaczął wracać uśmiech. Mimo, iż wciąż budziłam
się z krzykiem w nocy, mój stan zaczął się poprawiać. Znów
problemem stawały się dla nas błahostki typu „co powinniśmy
zjeść na obiad?” czy „nie uważasz, że ta sukienka mnie
pogrubia?”. Przez ostatnie miesiące z Mingyu milczeliśmy razem,
teraz znów zaczynaliśmy rozmawiać. Przestaliśmy żyć obok
siebie, zaczęliśmy być razem.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wczorajszy wieczór spędziliśmy w
pubie, oglądając mecz rugby z nowo poznanymi znajomymi – Iris,
Micky i Joelem. Jedliśmy nachosy, popijając je piwem. Śmialiśmy
się tak długo, aż rozbolał mnie brzuch i musiałam wyjść do
toalety, by uwolnić się od nich na chwilę i opanować szaleńczy
śmiech. Gdy wróciłam, mecz już się skończył, ludzie zaczęli
rozchodzić się do domów, a w telewizji nadawane było ostatnie
wydanie wiadomości. Dokańczałam piwo, gdy do moich uszu dotarł
głos prezenterki:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<span style="color: #93c47d;"><i>„Przejdźmy teraz do wydarzeń,
którymi przez ostatnie miesiące żyli mieszkańcy Korei
Południowej. Poszukiwania zaginionej Park Chanmi, po dziewięciu
miesiącach zostały przerwane. Ciało niespełna osiemnastoletniej
dziewczyny zostało odnalezione w studzience kanalizacyjnej na
obrzeżach Seulu około godziny osiemnastej tamtejszego strefy
czasowej przez dwójkę złomiarzy. Dziewczyna miała wyraźny ślad
po uderzeniach tępym narzędziem w głowę, jednakże zrozpaczona
rodzina zrezygnowała ze śledztwa i zaraz po odzyskaniu ciała
dziecka dokonają kremacji. Pogrzeb odbędzie dwunastego
października, w dniu jej urodzin, w głównej kaplicy w Seulu o
godzinie osiemnastej.”</i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
Zastanawiało was kiedyś czy da się przekształcić jakieś sześć rozdziałów na jeden? Da się!<br />
Jak już wiecie, to nie miało tak wyglądać, ale myślę, że nie jest aż tak źle. Pozostał nam jeszcze tylko jeden rozdział i epilog, który wszystko nam objaśni.<br />
Nie zapomnijcie proszę o komentarzach - po tej znaczącej zmianie, są dla mnie na wagę złota ;)Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-77139051549514630242016-06-09T14:33:00.001-07:002016-06-09T14:33:40.816-07:00Guilty - rozdział jedenasty
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigdNZFghu2DNTMXMnU9zTyUuvz3j8W_drFp2tlWXOIjYoHTDW9gyTJPIXuWtA3rU0BI1aGd0kDUnFX2uL00CTfDzJa7mJEJ6kIWCx9-yfxAcb4y_ce2V-uQDBuPeLXvuczlal1dgBT464I/s1600/asas.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigdNZFghu2DNTMXMnU9zTyUuvz3j8W_drFp2tlWXOIjYoHTDW9gyTJPIXuWtA3rU0BI1aGd0kDUnFX2uL00CTfDzJa7mJEJ6kIWCx9-yfxAcb4y_ce2V-uQDBuPeLXvuczlal1dgBT464I/s320/asas.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Minęły trzy dni. Czy coś się
zmieniło? Z perspektywy widza nie można było dostrzec żadnej
zmiany. Każdy z nas zachowywał się tak, jakby do żadnego wypadku
nigdy nie doszło. Chodziliśmy do szkoły, śmialiśmy się,
żartowaliśmy i trzymaliśmy ciągle razem. Dziewczyny miały
pięknie ułożone włosy, doskonałe makijaże, a ich ubrania były
nienaganne. Na widok chłopaków płeć piękna wciąż reagowała
zachwytem i przyśpieszonym biciem serc. Jak było naprawdę?
Graliśmy. Stworzyliśmy sobie własny teatrzyk, w którym każdy był
głównym bohaterem i odgrywał swoją rolę wkładając w to całe
serce. Jednak, gdy gasły światła reflektorów, ściągaliśmy
maski i świat obracał się o sto osiemdziesiąt stopni. Byliśmy
przerażeni, krzyczeliśmy i spoglądaliśmy na siebie z
obrzydzeniem. Z naszych twarzy znikała pewność, którą zastępował
strach. Pod makijażem ukrywałyśmy sine cienie pod oczami, które
były wspomnieniem nieprzespanych nocek.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Alexander postanowił zrobić sobie
wolne i tak po prostu zostawił mnie samą z tym wszystkim,
twierdząc, że sobie poradzę. Gdyby nie Joonyoung, który spędzał
ze mną całe dnie, a także noce, chyba bym zwariowała. Nie było
istotne to, że właściwie ciągle milczeliśmy, a gdy zaczynaliśmy
rozmawiać, konwersacja urywa się po chwili. Dla mnie liczył się
fakt, iż znów mogłam liczyć na jego obecność. Young bywał w
moim domu z tego samego powodu, dla którego ja go potrzebowałam –
nie mógł znieść samotności.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jiyeon z Mingyu zaraz po powrocie do
domu zamykali się w pokoju i nie wychodzili stamtąd dopóki reszta
również nie ulotniła się do siebie. Dopiero wtedy Mingyu pojawiał
się w kuchni, by przygotować coś do jedzenia, a później odnieść
prawie nieruszony posiłek swojej dziewczyny. Z Jiyeon było źle,
nie radziła sobie z tą sytuacją, musieliśmy wymuszać na niej
wyjścia do szkoły, widzieliśmy również jak ciężko walczy, by
stwarzać pozory normalności. Była najsłabszym ogniwem, które
martwiło nas, ponieważ w każdej chwili mogła wysypać nas
wszystkich.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jedynym elementem układanki, który
nie zmienił się pod żadnych względem była Jessica. Dziewczyna
nie musiała udawać, ona po prostu żyła spokojnie, jakby to nie
ona była mordercą, jakby to nie jej dłonie splamione były krwią.
Jessica była zimna jak lód.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
▀▀ </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wczoraj zgłoszono zaginięcie Chanmi
Gdy tylko w szkole pojawiła się policja, każdy obserwował nas,
wytykali nas palcami. Joonyoung zapowiedział, że już niedługo
dotrą do nas i zaczną się przesłuchania. Byłam tak bardzo
przestraszona, chciało mi się płakać, miałam wrażenie, że
gdyby nie Mingyu, nogi ugięłyby się pode mną i upadłabym, nie
mogąc już wstać. Wszystko zmęczyło mnie tak bardzo, że czułam
się jak osiemdziesięciolatka, której życie zbliża się ku
końcowi. Minęło dopiero kilka dni, a ja już nie miałam siły.
Myśl, że te wydarzenie będzie ze mną do końca życia sprawiała,
iż chciałam iść na policję i wszystko im powiedzieć, aby pozbyć
się ciężaru, który uniemożliwiał mi oddychanie. Jednak wszyscy
zabronili mi tego, ostrzegli, że zaszkodzę sama sobie. To mnie
zagrozi wysoki wyrok za znęcanie się i współudział w zabójstwie,
w końcu to przeze mnie Chanmi straciła przytomność. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
▀▀ </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wiedząc, że zaczęły się
poszukiwania Chanmi, zarządziłam spotkanie w mieszkaniu Joonyounga,
by omówić szczegółowo wszystkie kwestie. Najważniejsze było
przygotować się na wszystkie możliwe pytania, detal po detalu
przyszykować alibi i stworzyć koła ratunkowe w razie problemów.
Jedyne co mogło nas uchronić to stuprocentowe przygotowanie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zacznijmy od tego, że do dzisiejszego
wieczoru ubrania, w których byliśmy tego dnia mając zniknąć z
powierzchni ziemi, jasne? - zaczęłam, gdy wszyscy byli gotowi.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Musimy opracować wszystkie detale, od
miejsca pobytu do tego, o której godzinie umyliśmy zęby. -
Alexander wspierał mnie w tym wszystkim. - Jiyeon, co miałaś na
sobie w dniu zaginięcia Chanmi?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Różową sukienkę do kolan, biały
płaszczyk i czarne czółenka na szpilce. - mój brat zręcznie
notował wszystko na dużej kartce.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie muszę wam mówić, że
powinniście WSZYSCY znać ubiór swoich towarzyszy? Nie ma to być
idealny rysopis, a skojarzenie. Tak, jak z waszego punktu widzenia
mogliby wyglądać. - po sekundzie przerwy kontynuował. - Jessica, a
Ty?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Czarne spodnie i koszulka, niebieska
ramoneska i białe kozaki. - ton jej głosu doprowadzał mnie do
szału.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jak typowa suka. - zaśmiał się
Joonyoung, a zaraz po nim wszyscy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Cóż. - uśmiechnęła się, jak
gdyby odebrała to jako komplement. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
▀▀
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Skrzętnie notowałam wszystkie
szczegóły w swoim umyśle, jednocześnie starając się zmazać,
nadpisać nowymi, stare informacje, wspomnienia tamtego dnia.
Wkładałam dużo siły we wmówienie sobie, że właśnie tego dnia,
wybraliśmy się do restauracji, która zlokalizowana była w centrum
miasta. Jedliśmy jakieś wietnamskie jedzenie, które zdecydowaliśmy
się po raz pierwszym skosztować. Wieczór jednak miał okazać się
niewypałem. Kyungri ubrudziła swoje białe spodnie, siadając na
brudnym krześle, zaś Joonyoung, znany ze słabego żołądka,
bardzo źle się poczuł, więc postanowiliśmy wrócić.
Skierowaliśmy się do domu rodzeństwa, ponieważ u nich było dużo
miejsca, a mieliśmy w planach troszkę się wyszaleć. Kiedy
Youngowi przeszło złe samopoczucie, zaczęliśmy tańczyć w
salonie i śpiewać stare, koreańskie piosenki. Jednakże o 22
musieliśmy przestać, ponieważ w nocy, na ich ulicy, echo jest
bardzo silne, więc muzyka mogłaby przeszkadzać sąsiadom. Jeszcze
chwilę spędziliśmy na rozmowach, a potem każdy rozszedł się do
pokoi, ponieważ ustalone było, iż każdy zostanie u Kyungri i
Alexandra, by nie włóczyć się po nocach. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
▀▀
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Cała ta historia wydawała się
prawdopodobna, wiarygodna, a z pomocą wszystkich, udało się
naszpikować ją idealnie szczegółami i detalami. Już mieliśmy
kończyć, wracać do domu, gdy usłyszeliśmy ciche, jednak
stanowcze pukanie do drzwi.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Joonyoung otworzył zamek i nie zdążył
nawet spojrzeć na gościa, gdy drzwi rozchyliły się pod wpływem
popchnięcia, a w progu stanęła Tzuyu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Gdzie jest Chanmi?! Co jej
zrobiliście?! - zaczęła wydzierać się na nas, jednak szybko
zareagował na to Alexander.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Hola, hola. Nie rozpędziłaś się
zbyt mocno? - poklepał ją po ramieniu. - Upadłaś na głowę
dziewczę? Przybiegłaś do przypadkowych ludzi, by pytać o swoją
przyjaciółeczkę? Skąd my możemy wiedzieć, gdzie ona jest?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wy... - nie zdążyła dokończyć,
gdyż Okasian przyłożył jej palec do ust.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dlaczego oskarżasz nas bezpodstawnie?
Hm?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Widziałam was z nią tego dnia.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Uczucie gorąca przeszło po całym
moim ciele, zatrzymując się na policzkach, które właśnie teraz
musiały wyglądać jakby ktoś przypalił je żelazkiem. Złapałam
się blatu, ponieważ wydawało mi się, że moje nogi nagle stały
się miękkie i w każdej chwili mogły nie wytrzymać ciężaru
całego ciała. Nagle cały nasz plan, wszystko co planowaliśmy
godzinami, legło w gruzach. Zrobiło mi się słabo, jednak musiałam
wziąć się w garść, by wyciągnął z Bloody jak najwięcej
informacji. Potrzebowaliśmy wiedzieć, co dokładnie widziała, by
jakoś to wszystko ogarnąć. Już byłam gotowa, by zadać jej serię
pytań, gdy Jessica zrobiła coś czego nikt się nie spodziewał. Z
całej siły wepchnęła ją w ścianę, stanęła niebezpiecznie
blisko niej i wysyczała jakieś słowa do jej ucha. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>No i klops. Niestety doszło do czegoś, czego bardzo się bałam - zamieszałam się we własnym pomyśle, tak bardzo skomplikowałam sobie te opowiadanie, że nie jestem w stanie go dalej pisać. Ciągle dodawałam w 'zarysie' jakieś szalone pomysły, niespodziewane powiązania i całe te opowiadanie stało się właściwie niemożliwe do napisania przeze mnie. </i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Najlepszym rozwiązaniem byłoby przerwać to opowiadanie, zostawić je właśnie w tym momencie, jednak nie chcę was zawodzić, więc postanowiłam zrobić coś innego.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Opowiadanie skończy się znacznie szybciej, początkowo planowałam jakieś 20-25 rozdziałów, jednak teraz jestem w trakcie przekształcania go i zostaną opublikowane jedynie dwa, może trzy rozdziały i epilog. </i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Mam nadzieję, że wybaczycie mi to i nie będziecie zawiedzeni kolejnymi rozdziałami.</i></div>
Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-88885027597777910052016-05-31T15:27:00.000-07:002016-05-31T15:27:04.158-07:00Please hold on to me, please find me now - 1.
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqdTCzBgot6oNtU_n0O_MQD4_r2iChxc7YfzcjH_NmJRXCHig-_jdzDhjtdMQ4rGIAbmYRo8sMhYS0LLQKjzk0-WvLLUEpfG1c3hl2pfF6Q3t0zK5Q-V50mg9FLCUlyP42jzNL9L5grjqd/s1600/han.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="307" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqdTCzBgot6oNtU_n0O_MQD4_r2iChxc7YfzcjH_NmJRXCHig-_jdzDhjtdMQ4rGIAbmYRo8sMhYS0LLQKjzk0-WvLLUEpfG1c3hl2pfF6Q3t0zK5Q-V50mg9FLCUlyP42jzNL9L5grjqd/s320/han.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jeszcze trzykrotnie ukłoniła się,
nim zeszła z ogromnej sceny, kierując się do obskurnej garderoby.
Krocząc długim, ciemnym korytarzem, przeklinała w myślach
zawilgocony pokoik, w którym spędziła zdecydowanie za dużo czasu.
Wsłuchując się w rytm swoich kroków, prowadziła wewnętrzny
monolog, przerywając go wyłącznie na moment, gdy musiała kłaniać
się swoim seniorom. Nigdy nie wybrzydzała, nie potrzebowała wiele,
jednak pokój, w którym powietrze było tak gęste, że mogłaby je
kroić nożem, całkowicie doprowadzał ją do szału. Hayi nie
pozowała na księżniczkę Korei, ale uważała, że jako główne
źródło zarobku wytwórni, zasługuje na garderobę, jaką
posiadały 2NE1, których sława dawno przeminęła.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W tym samym czasie, na drugim końcu
korytarza, najmłodsze dziecko YG – IKON, rozpoczynali świętowanie.
Zaszczyt otwarcia szampana przypadł liderowi, który myślami
znajdował się już w zupełnie innym miejscu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zdrowie! - rzucił jedynie, a
następnie wrócił do swojego świata.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Od paru dni myślał tylko o jednym.
Już od dawna planował zabrać Hi do USA, by móc spędzić z nią
czas z dala od świateł aparatów, piszczących i wiecznie łażących
za nimi fanek. Pragnął mieć swoją pierwszą, jedyną miłość,
choć na chwilę, wyłącznie dla siebie. Niedługo miał minąć rok
odkąd są parą, jednakże ich uczucie wydawało się w ogóle nie
stygnąć, właściwie wydawać by się mogło, że z dnia na dzień
było co raz silniejsze.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Cholera! - po raz kolejny walczyła ze
swoją torebką, która znów postanowiła ukryć przed nią klucze.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zrezygnowała przykucnęła pod
drzwiami swojego mieszkania i bez zastanowienia wysypała zawartość
czarnej torby. Przejrzała sporą kupkę rupieci. Hayi była żywym
dowodem tego, że w kobiecej torebce znaleźć można wszystko, od
tony kosmetyków, rachunków, poprzez różnego rodzaju przekąski,
wodoodporne plastry oraz te z bajkowym nadrukiem, kończąc na...
śrubokręcie? Zmarszczyła brwi widząc niewielki śrubokręt wśród
klamotów. Mimika jej twarzy jednak szybko się zmieniła, a ona
ledwo stłumiła pisk, gdy wreszcie odnalazła klucze do mieszkania.
Pośpiesznie otworzyła drewniane drzwi, niedbale wrzuciła wszystkie
rzeczy z powrotem do torebki i już po chwili ściągała buty w
przedpokoju. O tej porze w jej mieszkaniu było już wystarczająco
ciemno, by móc potknąć się o przedmioty leżące na podłodze,
jednak ona pewnie kroczyła w ciemnościach. Gdy dotarła pod okno w
salonie, po omacku zlokalizowała paczkę zapałek i zapaliła
świeczkę, której cynamonowy zapach szybko dotarł do jej nozdrzy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Spojrzał na wyświetlacz telefonu,
było grubo po północy, zaś wiadomość tekstowa, którą dostał
od ukochanej, świadczyła, że w mieszkaniu Hayi nie przywita go
szampan, bukiet kwiatów i wszechobecne balony. Jeszcze chwilę
wpatrywał się w zdjęcie jego dziewczyny, które widniało na
tapecie najnowszego samsunga. Był kompletnie pijany, obraz zaczynał
mu się rozmazywać, jednak wbrew namowom zespołu, by został,
ruszył w drogę. Tuż po wydostaniu się z budynku, zaatakował go
silny, listopadowy wiatr. Właśnie wtedy zorientował się, że
zapomniał kurtki, jednakże wizja czekającej ukochanej pchała go
do przodu. Wędrówka wydawała mu się co raz dłuższa, a cel
podróży ciągle tak samo odległy. Od wypitego alkoholu w jego
głowie rozpętał się bałagan, a on sam nie potrafił go
uporządkować. Idąc chwiejnym krokiem pilnie analizował ruchome
billboardy, co zajmowało mu mnóstwo czasu, ponieważ jego pijane
oczy z trudem wyostrzały pojawiające się napisy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Moja kochana Hayi, czekaj na mnie. -
wymamrotał i ruszył przed siebie. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Jak już mogliście zauważyć w trakcie czytania, te opowiadanie różni się i różnić będzie od swoich poprzedników. </i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Przede wszystkim, postanowiłam wykorzystać narrację trzecioosobową. Planuję skupić większą uwagę na zobrazowaniu otoczenia głównych postaci, ich nawyków i rzeczy, które dotąd często pomijałam.</i></div>
<i> Również długość rozdziałów będzie inna. Będą one krótkie (500-1000 słów). Przede wszystkim zwiększy to częstotliwość publikowania (chyba), a także pozwoli mi odpocząć od męki tworzenia długich opisów i obszernych dialogów.</i><br />
<i>Mam nadzieję, że mimo jego odmienności, przyjmiecie nowe opowiadanie ciepło i czytanie go sprawi wam przyjemność.</i><br />
<i>PS: Niewiele brakowało, a notka od autora byłaby dłuższa od samego rozdziału :D</i>Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-66646755804709441982016-05-30T16:47:00.003-07:002016-05-30T16:49:25.231-07:00Please hold on to me, please find me now. - krótka zapowiedź<br />
<div style="text-align: center;">
<b><i>Lee Hi i B.I szybko zostali okrzyknięci najpiękniejszą parą w branży, a portale plotkarskie wróżyły im świetlaną przyszłość. Ich bajkowe życie z dnia na dzień zmieniło się w koszmar, gdy któregoś wieczoru Hanbin nie wraca do zespołowego mieszkania. </i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>GŁÓWNI BOHATEROWIE</b><i> </i></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0d1XC0w4eOTmhbYNP3Ywi4gR8dxRyEFLt4IpWUuBUCtsS_YW2T3Vz-Ex-gn3q_qqYkRtAlQ6zkJBCQv463duxfMiKTLUBAEnWPG1qQzWYVFXgMoTBjyoQBZQcInXp9CtMcJB02LG1e0bn/s1600/blog1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="226" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0d1XC0w4eOTmhbYNP3Ywi4gR8dxRyEFLt4IpWUuBUCtsS_YW2T3Vz-Ex-gn3q_qqYkRtAlQ6zkJBCQv463duxfMiKTLUBAEnWPG1qQzWYVFXgMoTBjyoQBZQcInXp9CtMcJB02LG1e0bn/s320/blog1.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b> Lee Hi</b><br />
Prawdziwe nazwisko i imię: Lee Hayi</div>
<div style="text-align: center;">
Data urodzenia: 23 września 1996</div>
<div style="text-align: center;">
Data debiutu: listopad 2012</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip_frpFF6N5mXkubfS9IPphA5NtlXRyQnL8mcFvFat8K-UyTRufK-vyzbH-s676sZESkY3TwHrcXx9fgOj7CJKQmmHE2kz0d0dKrumdW1qR3xLcv6J_0Q66vK7ORh4cLG-F21Jc6hyphenhyphenk6Hl/s1600/blog2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="226" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip_frpFF6N5mXkubfS9IPphA5NtlXRyQnL8mcFvFat8K-UyTRufK-vyzbH-s676sZESkY3TwHrcXx9fgOj7CJKQmmHE2kz0d0dKrumdW1qR3xLcv6J_0Q66vK7ORh4cLG-F21Jc6hyphenhyphenk6Hl/s320/blog2.jpg" width="320" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>B.I</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Prawdziwe nazwisko i imię: Kim Hanbin</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Data urodzenia: 22 październik 1996</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Data debiutu: październik 2015</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwQNImutujRgRs86equcWHoCPqJwkxR7vu6uCf6lvdl7TYFAS8Tr7Qor8TAy9s643eFZ-KvoXKfVIwz-cyYb1oobLI9bBFDhS0eHaN2NbX9xxE-PpuHs3xwDixqy3TzHrmQEuxvFm2kasM/s1600/blog3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="226" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwQNImutujRgRs86equcWHoCPqJwkxR7vu6uCf6lvdl7TYFAS8Tr7Qor8TAy9s643eFZ-KvoXKfVIwz-cyYb1oobLI9bBFDhS0eHaN2NbX9xxE-PpuHs3xwDixqy3TzHrmQEuxvFm2kasM/s320/blog3.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>Bobby</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Prawdziwe nazwisko i imię: Kim Jinhwan</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Data urodzenia: 17 luty 1994</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Data debiutu: październik 2015</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-d2Ql-mPc9-0awqo4dbmN01-tnhKj9NPmpV-oHGDZqgGOFyxIBgzOXrZer2uRy7CpBs7fIWKQSX528ct-Ip6WTxpBByTPhGvRMV3izIPmRVLXTCjoVFzE6tF8PdW-vsuKwPcfvaVIWOqE/s1600/blog4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="226" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-d2Ql-mPc9-0awqo4dbmN01-tnhKj9NPmpV-oHGDZqgGOFyxIBgzOXrZer2uRy7CpBs7fIWKQSX528ct-Ip6WTxpBByTPhGvRMV3izIPmRVLXTCjoVFzE6tF8PdW-vsuKwPcfvaVIWOqE/s320/blog4.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>Jimin</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Prawdziwe nazwisko i imię: Park Jimin</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Data urodzenia: 26 czerwiec 1997</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Data debiutu: październik 2012</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i> </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Wiem, wiem. Pewnie liczyliście, że to coś nowego? Niestety nie, ale jak już widzicie, mam dla was małą zapowiedź opowiadania, które (w moim zamyśle) będę pisała dość długo i będzie ono przeplatane z trwającym już Guilty i wpadającymi przy okazji one shotami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Dla zaciekawionych -Guilty powoli ruszyło i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, już w najbliższym czasie uraczę was nowym rozdzialikiem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
To tyle ode mnie. Do zobaczenia niebawem!</div>
Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-53494498552738292902016-05-24T11:02:00.000-07:002016-05-24T11:02:06.640-07:00Fly
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvKxS0jCH7QSSdc8dlW76MlHphyy3lyHBcWk9J63ZGgMPgXA_N1nxEzsei9aqv6Ow7CrTFpNDtaXcVBF2CjXxORBBKjpMWXhySFYuffMX1bBxTsRRIbyv5Bs4zGz2XHBWT2gu3zKEbcrV1/s1600/jyoung.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="135" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvKxS0jCH7QSSdc8dlW76MlHphyy3lyHBcWk9J63ZGgMPgXA_N1nxEzsei9aqv6Ow7CrTFpNDtaXcVBF2CjXxORBBKjpMWXhySFYuffMX1bBxTsRRIbyv5Bs4zGz2XHBWT2gu3zKEbcrV1/s320/jyoung.gif" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: yellow;">15.01.2015</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie cykaj się maleństwo. - zaśmiał
się, układając biały proszek w cienką ścieżkę. - Będziemy
się świetnie bawić.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Światło nocnej lampki oświetlało
drewniany stoik, zaś twarz Jinyounga pozostawała ukryta w półmroku.
Przyglądałam się z zaciekawieniem jego dłoniom, obserwowałam jak
w skupieniu dzieli porcję narkotyku na dwa. Robił to po raz
pierwszy, jednak sprawiał wrażenie doświadczonego, sprawiał
pozory obeznanego.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Bałam się? Nie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Motyle szalejące w moim brzuchu
sygnalizowały, że targa mną podniecenie. Byłam podekscytowana.
Mieliśmy zrobić coś zakazanego, zupełnie nam nieznanego.
Posiedliśmy swój własny, zakazany owoc.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie miałam pojęcia co się z nami
stanie, jednak same przypuszczenia sprawiały, że moje dłonie
delikatnie drżały, a przez ciało przechodziły przyjemne dreszcze.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wciąż na niego patrzyłam.
Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam ja przygryza wargę, oblizuje
ją, zostawiając na niej błyszczący, mokry ślad. Serce zabiło mi
szybciej, kiedy jego czekoladowe oczy, otoczone firanką gęstych
rzęs skupiły się na mnie, a jego zimna, silna dłoń ścisnęła
moją.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Stało się. Biała substancja
wypełniła nasze nozdrza, powoli wprowadzając w zupełnie inny
świat.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Skarbie. - zamknęłam oczy,
wsłuchując się w melodię jego głosu. - Dziś wzniesiemy się
ponad niebo.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Pieprzysz głupoty. - zaśmiałam się,
gdy poczułam jak powoli odlatuję.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: yellow;">30.01.2015</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ściągnął swoją kurtkę i owinął
ją wokół mej talii, by wiatr nie podwijał mi więcej spódnicy do
góry, a następnie splótł nasze dłonie. Musiał wstać przed
samym wyjściem, ponieważ jego włosy wyglądały jakby przetrwały
klęskę żywiołową, a może nawet i dwie. Wolną dłonią starałam
się je ułożyć. Gdy skończyłam, jeszcze przez chwilę
przyglądałam się jego fryzurze. Poczułam jego miękkie usta na
moich i podskoczyłam jak poparzona.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zwariowałeś? - klepnęłam go w
ramię. - Co jak inni zobaczą?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie obchodzi mnie to. - odparł i już
po chwili jego silne dłonie trzymały moje kruche ciało.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przechylił mnie i złożył na moich
ustach pocałunek i kolejny, kolejny. Próbowałam walczyć, jednak
będąc przy nim miękłam. Byłam jak kostka cukru wrzucona do
gorącej kawy, zupełnie się rozpływałam.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dziś impreza u JB, co myślisz? -
postawił mnie do pionu, a następnie jednoznacznie przetarł nos. -
Będzie małe co nieco.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ale tym razem złapiesz mnie? -
skrzywiłam się na same wspomnienie mojego upadku prosto na różany
krzak.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-I nie puszczę. - cmoknął mnie w
czoło i mocno przytulił.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: yellow;">31.01.2015</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Obudziłam się czując potworny ból
głowy. Rozejrzałam się, próbując poznać swoją lokalizację.
Odetchnęłam z ulgą, gdy miejsce, w którym się znajdowałam
okazało się pokojem mojego chłopaka, który spał spokojnie, tuż
obok mnie. Wciąż leżąc, wymachiwałam ręką koło łóżka, by
bez podnoszenia się, zdobyć butelkę wody. Niestety mimo prób, nie
odnalazłam jej, a swoje niezadowolenie zasygnalizowałam siarczystym
przekleństwem, które zbudziło Juniora. Wyglądał tragicznie, miał
fioletowe sińce pod oczami, które nie błyszczały tak jak zwykle,
pachniał dymem papierosowym, a jego włosy wyglądały nieświeżo.
Jednak aura, otaczająca zmieniła się o 180 stopni, gdy obdarzył
mnie uśmiechem, którym dwa lata wcześniej mnie w sobie rozkochał.
„Szalony łobuz” mówiła o nim moja mama, gdy zabraniała nam
się spotykać. Cała moja rodzina nie dostrzegała w nim żadnych
pozytywnych cech i nieskutecznie starała się nas rozdzielić.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nic nie pamiętam. - wychrypiałam, a
Junior silnym ramieniem przyciągnął mnie do siebie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tańczyłaś nago na stole w klubie
dla gejów. - odparł spokojnie, a ja spojrzałam na niego
wystraszona. - Żartuję! - zaśmiał się i zaczął drapać mnie po
głowie. - Już po trzeciej spałaś, odwrócona dupą do mnie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Poczekaj. - dotknęłam swojej klatki
piersiowej. - Chyba właśnie umarłam ze strachu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jeszcze chwile śmialiśmy się do
siebie, Jinyoung opowiadał mi szczegóły z wczorajszego wieczoru, a
następnie znów zasnęłam, tym razem wtulona w niego. Sielanka nie
trwała jednak długo, ponieważ obudził nas dzwonek mojego
telefonu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Powiedz, że jesteś w drodze. -
rozpoznałam głos Beckie i natychmiast wyskoczyłam z łóżka. -
Dalej śpisz?!
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie, nie. Jestem w drodze. - zaczęłam
szaleńczy bieg w poszukiwaniu wszystkich moich rzeczy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wczoraj dzwoniła twoja matka. -
zatrzymałam się i przerażona spojrzałam na Juniora.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Pieprzysz?! Co jej powiedzieliście?
Mam jeszcze po co tam wracać?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Spokojnie, Tyler ją spławił.
Powiedział, że już śpimy. Kazała jedynie poprosić, żebyś nie
spóźniła się dziś na obiad. Znowu będziecie gościć jakąś
szychę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: yellow;">14.02.2015</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Rozdzielał działkę, gdy ja wypijałam
kolejny kieliszek czerwonego wina. Znajdowaliśmy się w jakimś
hostelu na obrzeżach miastach. Pokoik był skromny, znajdowały się
w nim jedynie łóżku, szafka i dwa krzesła. Mimo, że był środek
zimy, za oknem szalała burza, zupełnie taka, jak ta, która
przychodziła latem za falą upałów.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zamknij oczy. - odparł Jinyoung
zbliżając się do mnie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Już? - byłam zniecierpliwiona.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Poczekaj jeszcze minutkę. -czas
wydawał się stanąć w miejscu, słyszałam jedynie jakieś szumy.
- Już.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Otwarłam oczy i z wrażenia
podskoczyłam na krześle. Przede mną stał przeogromny kosz
wypełniony czerwonymi różami, które ukrywały maleńką ramkę ze
zdjęciem. Gdy wzięłam ją do rąk, poczułam jak z wzruszenia lecą
mi łzy. Było to nasze pierwsze zdjęcie, jednak tło zostało
zmienione na krajobraz Jokohamy. Od zawsze marzyłam, by móc tam
zamieszkać.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jak będę już bogatszy od twoich
staruszków – złapał mnie za dłoń. - kupię nam apartament...
nie! Kupię nam cały wieżowiec, właśnie tutaj – wskazał palcem
na tło naszego zdjęcia. - A teraz, czy ma pani ochotę gdzieś ze
mną polecieć?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kiwnęłam głową, odsunęłam swoje
włosy i nachyliłam się nad ścieżką białego narkotyku.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: yellow;">18.03.2015</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nawet nie wiem ile razy uszczypnęłam
się, by sprawdzić czy to na pewno nie jest sen. Stałam tu, stałam
w moim własnym pokoju w akademiku. Do teraz nie wiem jak udało mi
się przekonać matkę, by pozwoliła mi tu zamieszkać. Ostatni raz
uszczypnęłam się, a następnie zatrzasnęłam za sobą drzwi i
uśmiechnęłam się do mojego chłopaka, który od dłuższej chwili
leżał na starym, drewnianym łóżku.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Z biustonosza wyciągnęłam malutki
woreczek z białą substancją, pomachałam nim tak, by mój ukochany
zwrócił na mnie uwagę, a następnie sięgnęłam pod sukienkę i
szybkim ruchem pozbyłam się swojej bielizny.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Polecimy dziś gdzieś? - zaśmiałam
się, zagryzając wargę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: yellow;">02.06.2015</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wydawało mi się, że nie minęła
sekunda od momentu, gdy na czworaka czołgałam się do łóżka, gdy
usłyszałam krzyki. Byłam pewna, że Junior żegna się z ostatnimi
znajomymi i zaraz cały hałas ucichnie. Jednak, gdy wrzaski nie
ustawały i zaczęły przybierać na sile otworzyłam oczy. Przez
dłuższy moment zastanawiałam się czy tydzień na kokainie
sprawił, że zaczęłam mieć tak mocne halucynacje. Przede mną
stała moja matka, rzucając losowymi rzeczami. Zaczęłam nerwowo
szukać Juniora, którego nie było u mojego boku i dopiero, gdy
zauważyłam, iż stoi w drzwiach, oparty o framugę, zaczęło do
mnie dochodzić co właśnie się dzieje.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Mamo co Ty tu?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dziecko, jak Ty żyjesz? Zobacz jak
wyglądasz? - myślałam, że od jej krzyków zaczną pękać szklane
kubki leżące na stoliku. - Nie czujesz jak tu śmierdzi? Wszystko
się klei! Na podłodze widzę ślady mąki! Czy ty chociaż raz tu
sprzątałaś? - przerwała tylko na chwilę, by wskazać palcem na
Jinyounga. - A on? Co on tu robi?! Ile razy mówiłam Ci dziecko,
żebyś nie zadawała się z tym szalonym łobuzem?! - podeszła do
mnie i szarpnęła za rękę. - Albo natychmiast wrócisz do domu,
albo możesz pożegnać się z wszystkimi dochodami jakie dostajesz!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-W takim razie wyjdź. - spojrzała na
mnie w szoku. - Wyjdź, na co czekasz? - pierwszy raz zrobiłam coś
nie po jej myśli. - Zostanę tutaj z tym szalonym łobuzem, mamo.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: yellow;">26.06.2015</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Łoo! - jeszcze raz zajrzałam do
koperty, którą otrzymałam wraz ze świadectwem. - Będzie za to
towaru na jakiś miesiąc. - klepnęłam mojego ukochanego w ramię.
- To gdzie dziś polecimy?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-W kosmos maleństwo, kosmos. - odrzekł
i pocałował mnie w głowę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Niedługo miał minąć miesiąc odkąd
rodzice nie wysyłali mi żadnych pieniędzy, telefonicznie
poinformowali mnie, że opłacą jedynie akademik. Dowiedziałam się
również, że z moją młodszą wybierają się na dwutygodniowe
wakacje, co znaczyło, że dwa tygodnie, czternaście dni, będę
miała dom, a także całą służbę tylko dla nas dwojga.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: yellow;">30.06.2015</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Mógłbyś znaleźć rozmiar mniejszą?
- podałam zza drzwi przymierzalni sukienkę Juniorowi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Byłam na głodzie, czułam silną
potrzebę zażycia kokainy, czułam się jak wampir, który łaknie
krwi. Starałam się jednak odwrócić swoje myśli od tego i
zaczęłam przyglądać się sobie w lustrze. W ciągu ostatnich
miesięcy bardzo schudłam, z lekko zaokrąglonej dziewczyny zostały
mi jedynie pucołowate policzki. Odstający brzuszek, którego
nienawidziłam gdzieś się schował, a ja mogłam teraz policzyć
sobie żebra. Nawet nie wiem kiedy dorobiłam się, tak bardzo
pożądanej przez dziewczyny, przerwy między udami. Jednak do ciała
rodem z wybiegu nie pasowała zupełnie moja głowa. Włosy zaczęły
mi szalenie wypadać, straciły blask, zupełnie tak jak moja cera,
która teraz wydawała się matowa, zgaszona. Zmartwiłam się,
przecież bez lśniącej cery, długich, błyszczących włosów nie
byłam tą samą, śliczną księżniczką Juniora.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: yellow;"><br /></span>
</div>
<span style="color: yellow;">
</span><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: yellow;">9.07.2015</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Sześć, siedem... mamy! - wykrzyczał,
a ja zaczęłam klaskać w dłonie. - Maleństwo, zarezerwowałem
dziś lot na marsa!
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Od awantury w akademiku z rodzicami
widziałam się tylko raz. Trzeci dzień nie mieliśmy pieniędzy na
kokainę, oboje czuliśmy się jakby ktoś odebrał nam powietrze,
czułam się tragicznie. Dlatego pod pretekstem zabrania jakiś
pierdół, przyjechałam do domu, licząc na jakieś pieniądze. Nie
musiałam nawet prosić. Gdy zobaczyli mnie w najgorszym z możliwych
stanów, postanowili dawać mi pieniądze na jedzenie, ponieważ w
ich oczach straszliwie wychudłam. Niestety wciąż chcieli mojego
powrotu, dlatego kwota, którą dostałam nie była zbyt duża.
Właśnie tego dnia zebraliśmy wszystkie pozostałe pieniądze,
które oboje mieliśmy i straciliśmy na działkę najlepszego towaru
w mieście.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: yellow;">14.08.2015</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie miałam kontaktu z Juniorem od
dwóch dni. Odkąd wyszedł na imprezę, jeszcze nie wrócił. Jego
telefon był wyłączony, nikt nie miał pojęcia gdzie się
znajduje, a ja odchodziłam od zmysłów. Następnego dnia miały być
moje urodziny, a ja nie wiedziałam gdzie znajduje się mój chłopak.
Kończyły mi się pieniądze, a głód narkotyku stawał się nie do
zniesienia. Nie wiedząc co robić zaczęłam sprzątać mieszkanie.
Rozdeptane resztki kokainy na podłodze, brak znaków życia od
Juniora doprowadzały mnie do szału. W pewnym momencie wpadłam w
szał, rozbiłam wszystkie talerze, kubki, pokój wyglądał jak
pobojowisko. Przestałam dopiero, gdy usłyszałam dźwięk
otwieranych drzwi.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Maleństwo, już jestem. - wyglądał
jak cień człowieka, ale nie było to dla mnie ważne. - Trochę mi
się przedłużyło.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Idiota! - płakałam, uderzając go w
klatkę piersiową. - Tak się martwiłam.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Przepraszam, przepraszam. - objął
mnie, a ja poczułam się wreszcie spokojna. - Już Cię więcej nie
zostawię.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: yellow;"><br /></span>
</div>
<span style="color: yellow;">
</span><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: yellow;">16.08.2015</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Obudziłam się w szpitalu, nie mając
pojęcia ile czasu już tam spędziłam. Chciałam się podnieść,
poczułam jednak, że zupełnie brakuje mi sił. Na stoliku leżał
wazon z jakimiś śmierdzącymi kwiatkami, których zapach drażnił
moje nozdrza, obok nich poukładane były owoce. Obok siedzieli moi
rodzice. Rozejrzałam się po sali, nie było tam Juniora.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Córeczko – matka zauważyła, że
się obudziłam. - co ci się stało?<br />-Gdzie jest Jinyoung?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Lekarze nie chcieli nam nic
powiedzieć, bardzo się martwiliśmy z ojcem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Gdzie jest Jinyoung?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co ci się stało? - ignorowała moje
pytanie, a ja poczułam jak rośnie we mnie złość.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Do cholery jasnej, gdzie jest mój
chłopak?! - wydarłam się, zwracając na siebie uwagę
przechodzącej obok pielęgniarki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-W głównym holu, nie pozwoliliśmy
wejść temu szalonemu...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie obchodziło mnie co miała do
powiedzenia, wzięłam szybko wdech, wyrwałam wenflon z dłoni i na
bosaka wybiegłam szukać mojego chłopaka.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdy go znalazłam siedział na ławce i
płakał. Po raz pierwszy zobaczyłam jego łzy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Junior. - wyszeptałam. - Junior, tu
jesteś. - rzuciłam mu się w ramiona, gdy tylko podniósł głowę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak bardzo się o ciebie martwiłem. -
wydusił z siebie, a potem płacz odebrał mu głos.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: yellow;">15.09.2015</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pierwszy raz pokłóciłam się z
Juniorem. Byłam wściekła, gdy okazało się, że jego pieniądze
zniknęły, a on nie miał zamiaru powiedzieć mi co z nimi zrobił.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Cały dzień nie było go w domu,
dopiero pod wieczór napisał do mnie, by przygotowała coś do
jedzenia. Było to dla mnie dziwne, jednak mimo złości postanowiłam
przygotować przepiękną kolację. Gdy wrócił, miał ze sobą moje
ulubione czerwone wino. Jedząc kolację czułam się dziwnie
nieswojo, miałam wrażenie, że coś się wydarzy. Nie myliłam się.
Gdy skończyliśmy jeść Junior stanął przede mną.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Maleństwo, chciałbym żebyś
wiedziała, że traktuję cię na poważnie, że nasz związek jest
dla mnie najważniejszym elementem życia. Skończyłaś
dziewiętnaście lat, jesteś wciąż młoda, ale jesteś jedyną
kobietą, którą jestem w stanie kochać. - uklęknął przede mną,
a ja zapomniałam na chwilę o tym jak się oddycha. - Czy chciałabyś
zostać moją żoną?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Odpowiedź była oczywista.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: yellow;">13.11.2015</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Leżałam w wannie wypełnionej po
brzegi gorącą wodą i aromatyczną pianą, popijałam czerwone
wino. Obok, na zimnych kafelkach, siedział Jinyoung puszczając
muzykę z telefonu. W łazience paliło się jedynie czerwone światło
małej lampki. Mijał drugi dzień od kiedy byliśmy czyści.
Mieliśmy pieniądze, stać nas było na działkę, dwie, ale po raz
pierwszy od dawna żadne z nas nie czuło głodu. Może to wszystko
za bardzo nas wykończyło? Byliśmy chudzi, bladzi, nasze włosy
były słabe, ciągle wypadały. Nasze oczy straciły blask, otoczone
były jedyne fioletowymi sińcami. Co raz częściej spędzaliśmy
noce w wannie wypełnionej lodem, która miała zbijać gorączkę, z
tamponami w nosach, które tamowały co raz częstsze krwotoki.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Junior. - odłożyłam kieliszek na
brzeg wanny. - A może byśmy rzucili to wszystko?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słucham?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Pierdolmy te dragi, spakujmy rzeczy i
wyjedźmy jak najdalej.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wyjedźmy jak najdalej. - powtórzył
po mnie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zróbmy to, zróbmy najbardziej
szaloną rzecz w naszym życiu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Pakuj walizki! - popatrzyłam na niego
zdziwiona. - Wychodź z tej wanny i pakuj walizki maleństwo.
Wyjedziemy już jutro.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-A dziś? - pogłaskałam go po głowie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-A dziś polećmy tak daleko jak
jeszcze nigdy. - powiedział i złożył pocałunek na moich ustach,
który miał przypieczętować nasze postanowienie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: yellow;"><br /></span>
</div>
<span style="color: yellow;">
</span><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: yellow;">24.05.2016</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Minęło ponad sześć miesięcy. Sześć
miesięcy jestem zupełnie czysta, wolna od narkotyków. Moje włosy
stają się co raz gęstsze, cienie pod oczami odeszły w
zapomnienie, a moje ciało znów przypomina ciało kobiety. Jestem
teraz w Jokohamie, mam małe mieszkanie, tak jak zawsze marzyłam.
Pogodziłam się z rodzicami, niedługo kończę szkołę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
A Junior?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
To miała być ostatnia noc, kiedy
mieliśmy imprezować do rana, nie pamiętać niczego i zupełnie
naćpani bawić się jakby jutro miało nie być. Następnego dnia
miało się zacząć nasze nowe życie. Walizki czekały na nas pod
drzwiami, mieliśmy pojechać na stopa do Jokohamy, spać w tanich
hotelach, jeść śmieciowe żarcie. Mieliśmy znaleźć pracę i
zarabiać wielkie pieniądze, by na wakacje polecieć do Las Vegas i
wziąć ślub, którego udzieliłby nam facet w stroju Presleya.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Junior?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przedawkował. Jego serce nie
wytrzymało. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><b>LONG TIME NO SEE!</b> Niestety po tak długiej przerwie nie udało mi się wrócić do was z kolejnym rozdziałem Guilty, ale mam dla was kolejny... twór, do którego powstania zainspirowała mnie piosenka, a także teledysk do niej. Jeśli ktoś jeszcze nie wie, mowa o <span style="color: cyan;">Fly - GOT7</span>. Nie dość, że Junior rozkochał mnie swoim przepięknym głosem w refrenie, to jeszcze dobił moje serduszko w MV. </i></div>
<i>Jest to mój pierwszy twór w formie wspomnienia/pamiętnika, dlatego liczę, że spodoba się wam.
</i>Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-37981845660133636702016-03-14T17:14:00.001-07:002016-03-14T17:14:29.514-07:00GUILTY - rozdział dziesiąty<h3 style="text-align: center;">
CZYTASZ = KOMENTUJESZ<br />To nie boli, a bardzo motywuje do dalszej pracy. </h3>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguXMD8ifWLkrJr42Je4fxEGVqxHvvQEVLD8LpA_xMLE508bE8OhyMd4gR8-ZsS_q92Iqy1lnCKTHRu6mMnDx2xYVTOWELk1Q7PYlPiNPp79kwVSAkGxMPjfcL50a323UXVaaSH_im0cqlh/s1600/sffdf.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="173" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguXMD8ifWLkrJr42Je4fxEGVqxHvvQEVLD8LpA_xMLE508bE8OhyMd4gR8-ZsS_q92Iqy1lnCKTHRu6mMnDx2xYVTOWELk1Q7PYlPiNPp79kwVSAkGxMPjfcL50a323UXVaaSH_im0cqlh/s320/sffdf.gif" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jakiś niewielki hałas wybił mnie ze
snu. Otworzyłam oczy, nieprzytomnie rozejrzałam się po pokoju,
marząc, by wydarzenia wczorajszego dnia były po prostu sennym
koszmarem. Moje marzenia prędko rozwiał widok Joonyounga śpiącego
tuż obok mnie. Zerknęłam na niego, miał niespokojny wyraz twarzy,
a jego przydługa grzywka opadała chaotycznie na poduszkę. Myśl,
że wylądowaliśmy w łóżku tuż po bestialskim zabójstwie
sprawiła, że prychnęłam sama do siebie, ni to z żałości, ni z
rozbawienia. Jak szalonymi ludźmi musimy być, by czyjaś śmierć
obudziła w nas uśpione, pozornie martwe uczucia? Wciąż jeszcze
senna, dotknęłam jego policzka, poczułam gorąc jego skóry. Był
rozpalony, musiał nabawić się gorączki. Zareagował identycznie
jak za pierwszym razem, zastanawiałam się czy w nocy choć na
chwilę zmrużył oczy, gdy ja spałam niewinnie, jak dziecko
nieskalane grzechem. Jeszcze raz pogładziłam jego miękką skórę,
szukając wzrokiem, wśród rozrzuconym na podłodze ubrań, swoich
rzeczy. Ostatecznie ruszyłam do łazienki odziana wyłącznie w jego
szarą bluzę. Czułam pod stopami chłód drewnianych paneli, gdy
rozkoszowałam się zapachem męskich, korzennych perfum.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nim w naszej łazience udało odnaleźć
mi się misę oraz niewielki ręcznik, Joonyoung zdążył się
przebudzić i kiedy wróciłam do ciemnego pokoju, spojrzał na mnie
spod przymkniętych powiek, rażonych światłem pochodzącym z holu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Znowu masz gorączkę. - usiadłam na
brzegu łóżka, tuż obok niego.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zupełnie jak wtedy. - odsunął włosy
z czoła, abym mogła swobodnie przyłożyć mu zimny okład. - Wtedy
jeszcze liczyłem, że będziemy parą. Głupiec ze mnie... Ta noc
też nic dla Ciebie nie znaczyła, prawda? - spojrzał na mnie, a
jego wzrok wydawał się płonąć, zupełnie jak jego ciało.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-A jeśli to wszystko miało dla mnie
zawsze znaczenie? - zadrżałam, gdy zrozumiałam, iż moje myśli
zostały wypowiedziane.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-W takim razie przepadliśmy oboje,
Kyungri. - położyć mi głowę na kolanach i przymknął oczy. -
Chciałbym być z Tobą nie tylko przez te gówniane, krzywe akcje.
Tak po prostu, być obok, nie mając na głowie tego całego bagna.
Myśleć, że mamy cały świat u naszych stóp, zupełnie niczym się
nie przejmując.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ja też, też bym tego chciała.
Głaskałam lekko jego głowę, zakręcając kosmyki ciemnych włosów
wokół palca, pozwalając mu zasnąć. Sama zaś zaczęłam
zadręczać się myślami. Nagle moje dotychczasowe życie stało się
bez sensu, wszystko przestało trzymać się kupy, jakby ktoś na
górze z mojego życia postanowił zrobić film pod tytułem
„Największe porażki i najgorsze wydarzenia świata”. Ostatnie
sześć lat ciążyły mi na sercu, zupełnie jakby ktoś wiecznie
siedział mi na klatce piersiowej. Jeśli Bóg istnieje, musi mieć
ze mnie niezły ubaw. Sześć cholernych lat, ponad dwa tysiące
zasranych dni wszystko mi się pieprzy, a za każdym razem, gdy mam
nadzieję na lepsze jutro, coś szybko te nadzieje mi odbiera.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Cichy, senny jęk Younga, przerwał mi
te żałosne myślenie. Nie powinnam przecież dołować się czymś
czego biegu już nie zmienię. Czasu się nie cofnie, nie?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
** </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie byłam zachwycona, gdy zobaczyłam
Jessi w naszej jadalni, beztrosko machającą nogami na krześle
barowym. Była tam z moim bratem, który wydawał się zupełnie
obojętny na jej towarzystwo. Zastanawiałam się czy był z nią
przez całą noc, o czym rozmawiali. Niewiele się zastanawiając
się, rzuciłam do niej, by do obiadu wyniosła się z mojego domu.
Nie chciałam, by po raz kolejny w miejscu, które było moją
ostoją, spędzała czas morderczyni.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co z tym zrobimy? - zapytał
Alexander, popijając gin, a ja poczułam jak moje policzki płoną.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Chyba ona powinna się o to martwić,
nie uważasz? - wskazałam Jessicę palcem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-A co można zrobić? - bezczelnie
zaśmiała się, głośno mieszając ramen w misce. - Milczymy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Kurwa, świetnie! - moja irytacja
przeradzała się w złość. - To jest idealny pomysł! Zostańmy
jeszcze przyjaciółmi, będziemy teamem, żyjącym sobie
szczęśliwie, co jakiś czas mordując sobie kogoś dla rozrywki. -
złapałam się za głowę. - Wiesz, że moim marzeniem było całe
życie się ukrywać? Po prostu, kurwa, kocham uciekać.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Byłam gotowa uderzyć ją, gdy ta
jedynie wzruszyła ramionami i wróciła do jedzenia, jednak nie
wiedzieć czemu szarpnęłam za rękę Joonyounga, wycofując się z
nim do salonu. Nie mam pojęcia co mną kierowało, kiedy wtuliłam
się w niego. Właśnie wtedy poczułam się bezpiecznie, a moje
rozszalałe serce, powoli uspokajało swoje bicie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
▀▀
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Całą noc dręczyły mnie koszmary,
niemal co chwilę budziłam się z krzykiem, zalana potem, budząc
przy okazji Mingyu, który bezskutecznie starał się mnie uspokajać,
usypiać. Wydawało mi się, iż w pewnym momencie po prostu
zrezygnował ze snu, czekając na moje kolejne zrywy, próbując to
co raz różniejszych sposobów, by dać mi w końcu spokojnie zasnąć
i odpocząć.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po kolejnym nieprzyjemnym przebudzeniu,
zauważyłam, że świta. Mimo ogromnego zmęczenia, postanowiłam
odpuścić sobie sen. Mój mózg powoli zaczynał swoją pracę, a ja
mozolnie połączyłam fakty i gdy uświadomiłam sobie, że przeze
mnie Ming nie mógł spać, poczułam się źle i chciałam to jak
najszybciej mu wynagrodzić.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gwałtownie odwróciłam się na łóżku
w stronę ukochanego, ten słuchał muzyki, jednak widząc, że nie
śpię, szybko ściągnął słuchawki i zerknął na mnie z troską.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Znowu się obudziłaś? - złapał
mnie za rękę i splótł nasze ręce. - Może spróbujesz teraz...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie, - przerwałam mu. - nie chcę już
spać. Za to Ty powinieneś się przespać. - wolną dłonią
przejechałam po jego cieniach pod oczami.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To nic, właściwie i tak nie mógłbym
zasnąć. - przyciągnął mnie do siebie i podał słuchawkę. -
Chcesz posłuchać ze mną?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdy tylko umieściłam ją w uchu, od
razu rozpoznałam piosenkę, która właśnie leciała. Głos Gain
byłam w stanie poznać wszędzie, niezależnie od pory dnia, humoru
czy sytuacji, w której się znajdowałam. Zaś sam utwór wiązał
się z miłymi wspomnieniami. „Guilty” zawsze słuchaliśmy będąc
sam na sam z Mingyu, kojarzył mi się on z przyjemnym ciepłem,
poczuciem bezpieczeństwa i przypominał o uczuciu, które żywiłam
do mojego chłopaka. Dziś odkryłam również jak ogromną moc on
ma. Jakimś cudownym sposobem izolował mnie od świata zewnętrznego.
Hipnotyzujący śpiew Gain wyłączał moje myśli, odciągał mnie
od zmartwień, męczących myśli. Liczył się wyłącznie
relaksujący rytm piosenki, który synchronizował się z moim
sercem.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
**
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jessi nie wróciła od wczoraj? -
zapytałam Mingyu, wkraczając do kuchni.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie, chyba nie. - chłopak właśnie
zajmował się przygotowywaniem naczyń do zrobienia śniadania.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To gdzie ona jest? Wszystko z nią w
porządku? Może potrzebuje pomocy po wczoraj? - mimo tego, co
zrobiła, martwiłam się o nią.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-A czemu miało być z nią coś nie w
porządku? - Mingyu przerwał czynności, które wykonywał, by
podejść do mnie i objąć mnie. - To potwór wypruty z uczuć, to
wszystko nie zrobiło na niej żadnego wrażenia. Zapewne siedziała
całą noc w domu rodzeństwa.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To oni się znali? - zdziwiło mnie
to, ponieważ wydawało mi się, iż dziewczyny poznały się w tym
samym czasie, co ja z Kyu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co? - spojrzał na mnie zmieszany,
szybko wracając do szykowania śniadania.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Pytałam czy oni znali się wcześniej?
A Ty? Znałeś ich zanim Kyungri zapoznała się ze mną? - byłam
zaskoczona zachowaniem Mingyu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tylko z widzenia. - rzucił szybko,
jednak wyczułam w jego wypowiedzi zawahanie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Czyżby mnie okłamał? Nagle poczułam
jakby coś próbował przede mną ukryć, nie tylko on, miałam
nieodparte wrażenie, że wszyscy czegoś mi nie powiedzieli.
Patrzyłam na Mingyu, który zdawał się unikać mojego spojrzenia.
Skupiał się na układaniu ryżu w miseczkach, jakby od tego
zależało jego życie. W mojej głowie zrodziło się dziwne
uczucie. Marszcząc brwi, próbowałam znaleźć w swojej głowie
jakieś wskazówki. Wydawało mi się, że pewne przypadkowe
wydarzenia były znaczące w tej sprawie, jednak za nic nie mogłam
przywołać odpowiednich wspomnień. Nagle zapaliło mi się
ostrzegawcze światło. Czyżby powrót Jessi i Mingyu miały związek
z powrotem Kyungri? Już miałam zapytać o to mojego chłopaka, gdy
mój telefon zawibrował, informując o pojawieniu się wiadomości
tekstowej. Wzięłam go do ręki i od razu wyświetliłam smsa.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zrobiło mi się ciemno pod oczami,
nieświadomie upuściłam urządzenie na podłogę, w ostatniej
chwili udało mi się przytrzymać blatu, broniąc się przed
upadkiem. Moje ciało przeszły dreszcze.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Mingyu coś do mnie mówił, jednak ja
nie byłam w stanie usłyszeć jego słów. Obserwowałam go jedynie
biernie, gdy podniósł mój telefon, przeczytał treść wiadomości
i przerażony spojrzał na mnie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;">„Wiem co zrobiliście Chanmi.”</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Chyba powinnam zacząć czytać lektury szkolne, bo do napisania tego rozdziału natchnęła mnie, omawiana na lekcji, postać Jagny z "Chłopów", która kierowała się w życiu głównie popędem seksualnym :D</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Mam cichą nadzieję, że moja wena tym razem zostanie ze mną na dłużej, bo naprawdę chciałabym ukończyć te opowiadanie i móc być dumna z siebie, że udało mi się zrealizować tak rozbudowany pomysł. </i></div>
Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-76385008334079442412016-03-01T12:50:00.001-08:002016-03-01T12:52:10.695-08:00"Press your number" <div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiMi8jaOFinc2JGy2d06Rjui2okdG7o8SC2w-NFgVGGFX2402fWAQPB7bEYYBIWIwU7u-7c_40jum6odQ0fHC6XRuvSKnvt2i6ht2bTX9iWGA1DuxgQGZXwU2THd4_GoJLv5tbV0cZxO2B/s1600/taemin.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="120" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiMi8jaOFinc2JGy2d06Rjui2okdG7o8SC2w-NFgVGGFX2402fWAQPB7bEYYBIWIwU7u-7c_40jum6odQ0fHC6XRuvSKnvt2i6ht2bTX9iWGA1DuxgQGZXwU2THd4_GoJLv5tbV0cZxO2B/s320/taemin.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Drażniący dźwięk wibracji stawał
się co raz bardziej wyraźny, więc niechętnie zmusiłam się do
otworzenia oczu. Spojrzałam na duży zegar wiszący naprzeciw mojego
łóżka, dochodziła szósta rana. Z jękiem zrezygnowania
narzuciłam kołdrę na głowę, zacisnęłam oczy, modląc się w
myślach, by wibracja ustała. Niedoczekanie. Wzięłam parę
głębokich wdechów, nim wymacałam swój telefon, który w tym
momencie był moim narzędziem tortur. Zerknęłam na wyświetlacz,
zobaczyłam ciąg cyfr i odrzuciłam połączenie. Znałam ten numer,
znałam go aż za dobrze. Głupia byłam, myśląc, że usuwając go
z kontaktów, uda mi się pozbyć go również z głowy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wiedząc, iż nie uda mi się już
zasnąć, wyszłam z łóżka, układając w głowie plan na
dzisiejszy dzień. Przeciągając się, leniwie skierowałam się do
ogromnego okna z widokiem na obrzeża Brooklynu. Miasto dopiero
budziło się do życia, wraz z wschodzącym słońcem. Mimo, iż ów
obraz oglądałam codziennie od dwóch miesięcy, trzech dni i jakiś
piętnastu godzin, wciąż zachwycał mnie od nowa. Był zupełnie
inny od Seulu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Niewiele brakowało, by moje serce
wyskoczyło z piersi, gdy telefon po raz kolejny zaczął wibrować,
tym razem w mojej prawej dłoni. Dwukrotnie, powoli przeanalizowałam
cyfry, które widziałam na ekranie. Przez chwilę, dosłownie
sekundę, pomyślałam o tym, by odebrać ten cholerny telefon.
Skupiłam całą swoją energię na tym, by moja dłoń współgrała
z mózgiem i ostatecznie, znów, odrzuciłam połączenie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wal się ty cholerny dupku, wal! -
wydarłam się, odrzucając telefon na łóżko.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
**</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Czemu po prostu nie zmienisz numeru? -
Stephanie spoglądała zza swoich czarnych loków.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ma go cała moja rodzina, wiesz ile
byłoby roboty z podawaniem im nowego numeru? Zbankrutowałabym!
Wiesz przecież ile kosztują mnie połączenia do Korei. - dźgałam
rurką kulki, znajdujące się na dnie plastikowego kubeczka z moją
jagodową bubble tea.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Twoja mama, Seulgi, babusia Charyeon i
Hayi. - wyliczała na palcach. - Trzy esemesy i jeden telefon. Aż
tak nie zbiedniejesz.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-No, ale... - chciałam zaprotestować,
jednak amerykanka szybko mi przerwała.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co ci szkodzi? - wzięła łyka swojej
kawy, a następnie kontynuowała. - Rozumiem, gdybyś była
dyrektorem światowej firmy, albo modelką, aktorką, ale halo! Lee
Seulri, masz tylko osiemnaście lat, jedną przyjaciółkę i idiotę,
który zatruwa ci życie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ostatnio dzwoni rzadziej. -
zrezygnowana odpowiedziałam, wiedząc jednak, że ona nie odpuści.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie przeglądasz internetu? Ten twój
kochaś szykuje się do comebacku, więc odeszłaś na dalszy plan. -
na chwilę zawiesiła głos. - Właściwie poczekaj, aż zacznie
promocje, wtedy skończą się telefonu, bo będzie cię miał... -
przerwała widząc moją minę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To on mnie rzucił, kazał spadać,
więc jak teraz śmie przeszkadzać mi w moim nowym życiu? -
zmarszczyłam brwi na znak niezadowolenia.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Właśnie! - przyjaciółka klasnęła
w dłonie. - Jesteś teraz tutaj, w USA, to Twoje nowe życie, nie
możesz pozwolić by zmora przeszłości ci to niszczyła. Obiecaj,
że jeśli telefony nie ustaną w ciągu... hm... w ciągu miesiąca,
zmieniasz numer! - wyciągnęła w moją stronę dłoń z wystawionym
małym palcem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Call! - uśmiechnęłam się i
złączyłam nasze palce, przypieczętowując obietnicę. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
** </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Obudził mnie silny, ćmiący ból
głowy, z wielkim cierpieniem otworzyłam oczy i odetchnęłam z
ulgą, gdy dostrzegłam iż znajduję się w pokoju przyjaciółki,
która spała w najlepsze po lewej stronie ogromnego łoża.
Próbowałam podnieść się, jednak zawroty głowy odebrały mi
motywację do wykonania tego arcytrudnego zadania. Położyłam dłoń
na swoim czole, w które najchętniej uderzyłabym się parę razy, w
ramach kary. Docisnęłam do niego mocniej palce, gdy bezskutecznie
próbowałam przypomnieć sobie jak znalazłam się w mieszkaniu
Stephanie. Osoby takie jak ja, powinny na każdej imprezie mieć
napisane na czole „Nie dawaj mi alkoholu!”. To nie tak, że piję
wiele, po prostu moje małe, 155 centymetrowe i 42 kilogramowe ciałko
potrzebuje nieco ponad dwóch piw, by zamienić swoją krew w alkohol
i stracić trzeźwy umysł.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie mogąc wciąż zmusić się do
powstania, zerknęłam pod kołdrę i zaśmiałam się sama do
siebie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Pamiętałaś, że nienawidzę spać w
dżinsach. - wyszeptałam, głaskając po włosach moją śpiącą
przyjaciółkę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdy w końcu wymusiłam na swoim ciele
współpracę, wyszłam z łóżka, by zlokalizować swoje rzeczy.
Szybko odnalazłam swoje spodnie, w których kieszeni znajdował się
telefon. Prędko odblokowałam go, by sprawdzić, czy może moja mama
nie dobijała się do mnie przez pół nocy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Urządzenie wypadło mi z rąk, zaś
moje serce zamarło, gdy zauważyłam, że jako ostatnie, w spisie
znajduje się połączenie wychodzące do Taemina. Kolana ugięły
się pode mną, złapałam się za głowę i desperacko próbowałam
sobie przypomnieć chociaż kawałek wczorajszego wieczoru. Z każdą
chwilą byłam co raz bardziej wściekła na siebie. Niewiele myśląc
podniosłam telefon z ziemi i po raz kolejny, tym razem w stu
procentach świadoma, wybrałam numer swojego byłego chłopaka.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Seulri? - jego głos wciąż
przyspieszał bicie mojego serca, jednak musiałam to zignorować.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słuchaj, nie wiem co ci wczoraj
nagadałam.. - wrzeszczałam do słuchawki. - Mam jednak nadzieję,
że była to dosadna prośba, nie! Że był to dla ciebie zrozumiały
przekaz, byś w końcu, kurwa, dał mi spokój. Nie dzwoń do mnie
nigdy więcej!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Rozłączyłam się, nie czekając na
jakąkolwiek odpowiedź.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
**</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Prawie zasypiałam, gdy usłyszałam
dźwięk nadchodzącej wiadomości na jednym z moich SNS. Nadawcą
był niejaki „taeri2718”. Byłam przekonana, że to jakiś spam,
jednak coś tknęło mnie, bym otworzyła okno czatu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><br /></i>
</div>
<i>
</i>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>„Powiedziałaś, że wciąż mnie
kochasz, jednak nie potrafisz wybaczyć mi tego, iż Cię zostawiłem.
Zarzuciłaś też, że złamałem obietnicę, ale to nie jest prawda,
bo ja nigdy nie wyrzuciłem Ciebie z mojego serca. Popełniłem
straszny błąd, a Ty nie pozwalasz mi nawet spróbować się
wytłumaczyć.
</i></div>
<i>
</i>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Właśnie wyszło moje nowe MV,
powinnaś je zobaczyć... Seulri, nie przestanę do Ciebie dzwonić,
ale cały czas mam nadzieję, że kiedyś znajdziesz siłę, by
zadzwonić do mnie....</i></div>
<i>
</i>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i>Taemin”.</i>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie wiem czy była to ciekawość, czy
może jakaś nadludzka moc, ale zasiadłam przed komputerem i
wyszukałam jego najnowszego teledysku.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- „Press your number”... Czy to? -
głośno myślałam. - Nie, nie. Na pewno nie chodzi tu o mnie...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Myliłam się, z każdą, kolejną
sekundą nagrania wzrastała we mnie pewności, iż ta piosenka jest
dla mnie, te słowa były do mnie, epitety dotyczyły mnie, symbole
nawiązywały do mnie. Nie zauważyłam nawet kiedy po moich
policzkach zaczęły płynąć łzy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dotarło do mnie jak żyłam przez
prawie trzy miesiące. Tak bardzo starałam się odizolować od
swoich uczuć, że żyłam jakbym wyszła ze swojego ciała i
obserwowała wszystko z boku.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Chyba nie oddychałam, gdy wpisywałam
kod zabezpieczający. Mój oddech wrócił dopiero, gdy ku mojemu
zdziwieniu drzwi zostały otworzone. Starając się zrobić jak
najmniejszy hałas, ściągnęłam buty, a następnie stanęłam
przed drzwiami sypialni. Przez szparę zobaczyłam, że leżał na
łóżku, jednak wydawało mi się, iż nie spał. Drżącymi dłońmi
wybrałam jego numer i obserwowałam jak się zachowa. Wraz z
pierwszym sygnałem sięgnął po telefon, spojrzał na jego
wyświetlacz i błyskawicznie podniósł się do siadu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Seulri? - jego głos drżał. - Ja
naprawdę nie wiem od czego zacząć...
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Może zacznij od tego, że zmienisz
kod w drzwiach? - zaśmiałam się i przeszłam przez próg sypialni.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Staliśmy naprzeciw siebie spoglądając
na siebie. Jego czekoladowe oczy szkliły się od zbierających się
łez, czerń jego włosów zmieniła się w blond, a on sam jakby w
tym momencie, właśnie w tej chwili zaczął nabierać kolorów.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdy podszedł do mnie i zamknął w
swoich ramionach poczułam jakbym właśnie odrodziła się na nowo.
Wsłuchując się w ciszę, która nas otaczała, wiedziałam, że
jestem we właściwym miejscu, że jego ciepłe ramiona to moje
miejsce.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie obchodzi mnie jak masz zamiar to
zrobić, ale... - szeptałam, patrząc mu w oczy. - nie możesz mnie
już nigdy zostawić.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<u> Jeśli jeszcze nie widzieliście PYN, albo nie znacie tekstu, proszę, a właściwie nakazuję, zapoznanie się z video, do którego link jest poniżej! ;)</u></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=bgxArtsJZCo" target="_blank"><span style="color: cyan;">KLIK</span></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<u><br /></u></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<u><br /></u></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<u><br /></u></div>
<u>
</u>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<b>Zakochałam się od nowa w Taeminie podczas tego comebacku, cały album przypadł mi do gustu, Taemin jest taki... do schrupania, a jak widzicie piosenka, z którą Tae się promuje zainspirowała mnie do stworzenia tego króciutkiego shota.</b><br />
<b>Specjalnie napisałam to tak, że jest tutaj wiele niedopowiedzeń, do końca nie wiadomo o co chodzi, ale ma się przyjemnie czytać. Przyjemnie się czytało? :)</b><br />
<b>Jak zwykle proszę o pozostawienie komentarza, najlepiej zaraz po przeczytaniu :)</b>Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-81680830561494500562016-02-01T07:52:00.000-08:002016-02-01T07:52:18.856-08:00GUILTY - rozdział dziewiąty<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJgPjtQ91eTG2eg5ZY5ERHcdMuRKlxXzgsl-avnO5a2Z050vz6M_Ji84sxrSj1DBKvMZSL0uwPLZqLTCHkwsAjLMJfPB6bG2oxZm7jvLX4WC2ACPD-niaDir8cbK_xerDP8Pb2QFsSpK1Z/s1600/tumblr_nhldeeCM8Q1twuv7fo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJgPjtQ91eTG2eg5ZY5ERHcdMuRKlxXzgsl-avnO5a2Z050vz6M_Ji84sxrSj1DBKvMZSL0uwPLZqLTCHkwsAjLMJfPB6bG2oxZm7jvLX4WC2ACPD-niaDir8cbK_xerDP8Pb2QFsSpK1Z/s320/tumblr_nhldeeCM8Q1twuv7fo1_500.gif" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />Pod wpływem uderzenia zrobiłam
krok w tył. Chciałam wyciągnąć telefon z kieszeni i zadzwonić
po pomoc, ale słysząc słowa Jessi, stałam jak słup soli, nie
mogą się zmusić, by wykonać jakiś ruch.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Dobij ją! - Jessica wrzeszczała na
mnie, a ja nie byłam w stanie wydusić słowa. W jej głosie można
było wyczuć dzikość i niesamowitą złość.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie pamiętam kiedy kurczowo zacisnęłam
dłonie na kurtce Mingyu, zauważyłam to dopiero, gdy zaczęły one
niespokojnie drżeć, wywołując przy tym cichy szum
przeciwdeszczowego materiału. Nigdy nie byłam tak przerażona,
nawet to, że Ming przytulił mnie do siebie nie było w stanie
uspokoić drżenia. Jessica wciąż głęboko patrzyła mi oczy, a
jej wzrok wydawał się płonąć. Nagle moja przyjaciółka stała
się dla mnie kimś obcym, zupełnie jakby to nie było ona, nie moja
Jessi.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Dobij ją! - powtórzyła, a jej krzyk
odbił się echem.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Znów chciała się do mnie zbliżyć,
jednak zatrzymała się, gdy Mingyu przyciągnął mnie jeszcze
bliżej siebie, kładąc dłoń na moim ramieniu. Jeszcze chwile
patrzyła na mnie, a potem wbiła wzrok w ziemię. Zaczęła
chaotycznie stawiać kroki, a jej oczy krążyły wkoło, desperacko
czegoś szukała. Rozejrzałam się, każdy obserwował stąpającą
w kółko Jessi, nikt jednak nie wykonywał żadnych ruchów. Wszyscy
byli jak zamrożeni, wyglądali jak marmurowe pomniki, tylko ich
zagubione spojrzenia zdradzały, iż są żywi. Wydawało mi się, że
pogoda się pogorszyła, ciemne chmury zakryły słońce, a chłodny
wiatr drażnił moją rozpaloną twarz.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
▀▀
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Obserwowałam tę dziewuchę w
milczeniu, próbowałam odgadnąć co ma zamiar zrobić. Wyglądała
jakby postradała zmysły, kręciła się w kółko i szukała czegoś
na ziemi.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nagle Jessica rozpędziła się i
prawie biegnąc ruszyła przed siebie. Zatrzymała się w miejscu,
gdzie pozornie nic nie było. Dopiero, gdy zaczęła stopą podważać
wystający kawałek betonowego prostokąta, stanowiącego element
podłoża, zrozumiałam czego szukała. Stukot jej buta, uderzającego
w beton rozbrzmiewał w mojej głowie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Chciałam podejść do niej i ją
uspokoić jednak, gdy zrobiłam krok, poczułam jak Alexander
szarpnął mnie za rękę, tak, że zatrzymałam się tuż obok
niego. Spojrzałam na niego, pokiwał on przecząco głową i
dopiero, gdy bezdźwięcznie mu odpowiedziałam, puścił moją rękę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
▀▀
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Miałam wrażenie, że świat zwolnił,
nie wiedziałam ile tkwiliśmy w bezruchu, czułam jakby minęła
wieczność. Powoli robiło się ciemno, było co raz chłodniej.
Spojrzałam na swoje dłonie, które od zimna stały się czerwone,
niewiele brakowało im do tego, by zacząć sinieć.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wreszcie udało się Jessi podważyć
betonowy element, by móc nim poruszyć. Dziewczyna z lekkim trudem
uniosła kamień i ruszyła z nim w stronę wciąż nieprzytomnej
Chanmi. Moje serce zaczęło bić w zawrotnym tempie, po moim ciele
przechodziły nieprzyjemne dreszcze.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nagle zrobiło mi się ciemno przed
oczami, poczułam jak Mingyu silnie przyciska moją głowę do swojej
klatki piersiowej, uniemożliwiając mi obserwowanie zajścia.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Usłyszałam potworny huk, a potem
ciszę, tak głęboką ciszę jakbym nagle utraciła słuch.
Wiedziałam co się stało, nie musiałam tego widzieć, jednak w tym
momencie nie byłam w stanie uświadomić sobie, że to dzieje się
naprawdę, że to nie sen, z którego za chwilę obudzę i zalana
potem, będę śmiać się pod nosem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Zabierz ją stąd. - głos Kyungri
dotarł do moich uszu, jednak wydawał się być odległy, nierealny.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przez ułamek sekundy wątpiłam czy
aby na pewno nie był on tylko wytworem mojej wyobraźni, jednak
moje wątpliwości rozwiał Mingyu, który delikatnie popchnął
mnie, bym ruszyła przed siebie. Nie mam pojęcia co mnie podkusiło
do tego czynu, jednak wykorzystując moment, gdy Ming zwolnił
uścisk, odwróciłam się w stronę, gdzie leżała Chanmi. Poczułam
się, jakby ktoś uderzył mnie czymś ciężkim w głowę. Widok,
który zastałam przeszedł wszelkie moje wyobrażenia, w
najstraszniejszych horrorach nie widziałam czegoś takiego.
Zasłoniłam dłonią usta, by nie krzyczeć, a chwilę później
ścięło mnie z nóg. Wylądowałam na kamieniach, czując jak ostry
żwir rani mi kolana.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
▀▀
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wiedziałam, że Jiyeon w takim stanie
będzie tutaj jedynie ciężarem, więc ponowiłam prośbę, by
Mingyu zabrał ją z tego miejsca. Patrzyłam niezadowolona jak
chłopak podnosi ją z ziemi i bierze na ręce, ponieważ ta nie jest
w stanie ustać na nogach. Odprowadziłam ich wzrokiem, a gdy
zniknęli za zakrętem, zbliżyłam się do Joonyounga.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-To co, powtórka z rozrywki? -
zaśmiałam się nieszczerze, klepiąc go w ramię.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Jakieś 300 metrów stąd jest
nieużywana studzienka, we dwoje dacie radę przesunąć właz, który
ją osłania. Ja zostanę z nią i trochę to ogarnę. - podrapał
się po głowie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Kurwa, czy to naprawdę musi nas znowu
spotykać? - mój brat był wściekły, jednak posłusznie ruszył za
mną, nie odzywając się już ani słowem.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przesunięcie kamiennego koła nie
zajęło nam zbyt wiele czasu, więc już po chwili wracaliśmy na
miejsce feralnego zdarzenia. Widziałam, że teraz Joonyoung polewa
wodą dłonie Jessici. Dziewczyna wyglądała na niewzruszoną,
zupełnie nie przypomiała człowieka, który paręnaście minut
wcześniej kogoś zabił. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
▀▀ </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie zdążyłam nawet zakomunikować
ukochanemu, że jest mi niedobrze, gdy zwymiotowałam, prawie plamiąc
mu buty.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Przepraszam. - szepnęłam, opierając
się o drzwi jego samochodu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-W porządku. - odparł znikając w
aucie, by zaraz podać mi butelkę wody. - W porządku. - powtórzył,
samemu chyba nie wierząc w prawdziwość tych słów.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Mingyu, - również oparł się o
samochód i spojrzał na mnie. - co teraz zrobimy?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Nie wiem, cholera, ja nie wiem. -
wyciągnął z kieszeni opakowanie papierosów. - To wszystko, ja nie
wiem... - westchnął, a następnie odpalił papierosa.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Daj mi jedną fajkę. - wyciągnęłam
rękę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nigdy nie lubiłam palić papierosów,
jednak teraz paliłam jednego za drugim. Moje dłonie wciąż drżały,
gdy odpalałam kolejnego, chyba już czwartego, czekoladowego
papierosa. W głowie mi szumiało, gardło nieprzyjemnie piekło, a
płuca wydawały się podrażnione, jednak nie mogłam przerwać.
Znów zachciało mi się wymiotować, jednak tym razem zdążyłam
odejść chociaż kawałek. Mingyu trzymał moje włosy i delikatnie
głaskał po głowie, gdy ja zwracałam wnętrzności. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
▀▀ </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Kiedy nieśliśmy zawinięte w koc
ciało Park pomyślałam, że dziewczyna mogłaby zrzucić parę
kilogramów przed swoją śmiercią, jednak bardzo szybko skarciłam
się w myślach. Wraz z Joonyoungiem zatrzymaliśmy się krok od
studzienki.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Na trzy? - zapytał, właściwie chyba
bardziej stwierdził.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Na trzy. - odpowiedziałam bardziej
sobie, niż jemu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
„Raz, dwa, trzy.” Ciało Chanmi już
po chwili z hukiem wylądowało na dnie starej studzienki. Dłuższy
moment spoglądałam w oczy Jooniego.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-To jest ostatni raz, prawda? -
złapałam go za rękę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Musiało dojść aż do tego, byś
znowu chwyciła moją dłoń? - próbował się zaśmiać.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Wciąż nie nauczyłeś się, że nie
odpowiada się pytaniem na pytanie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Wiele się jeszcze nie nauczyłem. -
położył głowę na mojej piersi, a dłonie splótł za moimi
plecami.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-To ostatni raz, prawda? - rzuciłam w
powietrze, opierając brodę na jego głowie i delikatnie gładząc
mu włosy. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
▀▀ </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="color: #f4cccc;">Padał deszcz, ogromne krople uderzały
mnie w głowę, następnie spływając po mojej twarzy. Biegłam jak
szalona przed siebie, jednak czułam jak ona powoli mnie dogania.
Zatrzymałam się, gdy drogę przeciął mi wysoki, wodospad, którego
nurt był w stanie porwać dorosłe drzewo. Odwróciłam się do
niej. Stałam teraz oko w oko z Park Chanmi. Dziewczyna ta miała
poszarpane, splamione krwią włosy, porwane ubrania, jednak na jej
twarzy gościł uśmiech. Powoli zbliżała się do mnie krocząc
tak, jakby szła po linie. Gdy w końcu zbliżyła się do mnie,
położyła dłonie na moich ramionach.</span></i></div>
<i><span style="color: #f4cccc;">
</span></i><div style="margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="color: #f4cccc;"><br /></span></i>
</div>
<i><span style="color: #f4cccc;">
</span></i><div style="margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="color: #f4cccc;">-Już nigdy się ode mnie uwolnisz. -
szepnęła mi do ucha, a następnie zepchnęła mnie w przepaść.
</span></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Obudziłam się z krzykiem, moje serce
waliło tak mocno, jakby miało zaraz wyrwać się z piersi.
Spojrzałam na zegarek, było piętnaście po drugiej, cała noc
przede mną. Wiedziałam jednak, że nie uda mi się już zasnąć,
więc ruszyłam do pokoju Mingyu, zahaczając wcześniej o inne
pokoje. Nikogo tam nie było. Delikatnie popchnęłam niedomknięte
drzwi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Mingyu? - natychmiastowo otworzył
oczy. - Miałam koszmar, nie mogę spać.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Chodź tu. - przesunął się bliżej
brzegu łóżka i podniósł kołdrę, robiąc mi miejsce.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-A słowa Twojego dziadka? -
zatrzymałam się na progu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Pieprzyć go.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>W końcu jestem! Rozdział jest krótszy od ostatnich, ale mam nadzieję, że treść wam to wynagrodzi. </i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Jestem trochę okrutna, ponieważ nie lubię Chanmi jako osoby publicznej i od początku planowałam ją uśmiercić. Liczę, że Ci, którzy chcieli by przeżyła, nie będą na mnie bardzo źli :) </i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<h4 style="margin-bottom: 0cm;">
<i>CZYTASZ = KOMENTUJESZ </i></h4>
Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-62170643132535091752016-01-21T07:49:00.000-08:002016-01-21T07:49:09.628-08:00Parę słów ode mnie. Witam po kolejnej, długiej i niezapowiedzianej przerwie. Otóż, należą wam się wyjaśnienia.<br />
Po raz kolejny mój umysł twórczy odmówił mi posłuszeństwa i znów straciłam, praktycznie całkowicie wenę. Słowa nie chciały płynąć i układać się w zdania.<br />
Większość mojej nieobecności wykorzystałam na głębokie rozmyślania o tym, dlaczego w pewnym momencie, nagle tracę całą wenę, a mój umysł zupełnie się blokuje.<br />
Odpowiedź okazała się prosta - CZAS.<br />
Największą głupotą, którą popełniłam, było ustalenie sobie limitu czasu. Chciałam, by wpisy na blogu pojawiały się regularnie, jednak nie zdałam sobie sprawy z tego, iż tydzień to niesamowicie mało.<br />
Często zdarzało się tak, iż rozdział powstawał w noc przed publikacją, a co za tym szło - niejednokrotnie naszpikowany był literówkami, błędami rzeczowymi.<br />
Presja, pod którą tworzyłam sprawiła, iż moje opowiadania stały się niedbałe, większość rozdziałów powinnam napisać od nowa.<br />
Dlatego od teraz postanowiłam odwołać wszystkie obietnice, związane z dodawaniem rozdziałów co tydzień.<br />
Mam nadzieję, że na tyle lubicie to, co dla was tworzę, iż będziecie w stanie czekać na kolejne rozdziały troszkę dłużej.<br />
Myślę, że nie tylko mi, ale i wam wyjdzie to na lepsze, ponieważ rozdziały będą bardziej dopracowane.<br />
<br />
Na końcu chciałabym poprosić o komentarz - dajcie mi znać, czy wciąż tutaj jesteście!<br />
<br />
Pozdrawiam i do zobaczenia niebawem!Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8910772924514425311.post-17710036880047569612015-12-27T00:00:00.000-08:002015-12-27T00:00:12.471-08:00GUILTY - rozdział ósmy
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikVs7Iydd7lyDN7Ifpf8A095K89w_T6-Q8M4PMwX_Urr39jT7svtEFfugsRA-O23rTj28LGpDdrfOQddNQFCEAuZNUy8oOG9kaHuR8NwvZWGgkLGa0xThktFO2Aa0BNwc5I1ckgNkIQVkj/s1600/8.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="172" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikVs7Iydd7lyDN7Ifpf8A095K89w_T6-Q8M4PMwX_Urr39jT7svtEFfugsRA-O23rTj28LGpDdrfOQddNQFCEAuZNUy8oOG9kaHuR8NwvZWGgkLGa0xThktFO2Aa0BNwc5I1ckgNkIQVkj/s320/8.gif" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Chyba za szybko oceniłam tą grupkę.
Wysunęłam wnioski już w samym wstępie. A może mam racje? Może
to zawiłe powiązania sprawiły, że wszyscy podjęli tą decyzję?
Nie, niemożliwe. Ta piątka musiała być do siebie bardzo
przywiązana, polegać na sobie i darzyć się ogromnym zaufaniem. W
końcu kto normalny zrobiłby coś takiego? Właściwie wciąż byłam
pod ogromnym wrażeniem po telefonie Jiyeon. Dziewczyna oznajmiła
mi, iż jej przyjaciele zgodzili się na robotę, bez żadnych pytań
czy wątpliwości. Byli gotowi rzucić swoje codzienne obowiązki, i
bez względu na porę, wspomóc swoją małą przyjaciółkę. To
musi być przyjaźń... albo czyste szaleństwo.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nad czym tak rozmyślasz? - Alexander
usiadł obok mnie, od razu zmieniając kanał w telewizji, pilotem
leżącym nieopodal.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zgodzili się.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Żartujesz? - przez sekundę wyglądał
na zaskoczonego, lecz już po chwili śmiał się, pokazując białe
zęby.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nawet chwilę się nie wahali.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wow. Ta dziewczyna, cwana bestia,
owinęła sobie bogaczy wokół palca. Zobaczysz, narobi takich
kłopotów jakich jeszcze ta wasza szkoła nie widziała.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ona? Jest niegroźna, co mogłaby
takiego zrobić? - nie zgadzałam się z bratem. - Zresztą kłopoty
nie są jej na rękę. Oni wypłacą się z tego, a ona zostanie na
lodzie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jest w niej coś takiego. - zawiesił
głos.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Podoba Ci się? - zbliżyłam się
maksymalnie blisko jego twarzy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie to. - silnie odepchnął moją
twarz dłonią. - Po prostu mam wrażenie, że kłopoty się jej
trzymają. Wiesz, coś jak fatum, które wisiało nad Antygoną.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Że niby czego by nie zrobiła i tak
jest w dupie? - stuknęłam się palcem w czoło, wykazując
dezaprobatę. - Przestań.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Patrząc się w ekran telewizora, na
którym właśnie wyświetlana była jakaś denna drama, analizowałam
to, co powiedział Okasian. Jakoś nie zauważyłam, by nad Jiyeon
wisiała czarna chmura, a jej działania nie wyglądały na
autodestrukcyjne. Właściwie w moich oczach wszystko było na
odwrót. Ta biedna dziewczyna stała się obiektem uczuć bogatego
nastolatka. Joonyoung nie widzi świata poza nią, ściągnął ją
do stolicy, zapewnił najdroższą, renomowaną szkołę i dach nad
głową, nie chcąc niczego w zamian. Nie kazał jej wracać nawet,
gdy ta zakochała się w kimś innym. Również jej związek z Mingyu
nie wygląda mi na fatum. Oboje są w sobie mocno zakochani i mimo
ich niezdarnych zachowań, nikt nie ma wątpliwości, że są
szczęśliwi. W sumie trochę zazdroszczę jej takiego życia. Nie
miała nic, a z dnia na dzień zyskała to, na co inni pracują
czasem całe życie, by na końcu i tak tego nie uzyskać. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
▀▀ </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Bloody obiecała nie pytać. Mimo
starań za nic nie mogłam powstrzymać łez, strachu i wstydu.
Czułam się tak upokorzona, że nie potrafiłam spojrzeć na swoje
odbicie w lustrze. Brzydziłam się swojego ciała, nie mogłam na
nie patrzeć. Tzuyu było mnie naprawdę szkoda, bardzo chciała
dowiedzieć się, co wprawiło mnie w tak mocną depresję, jednak
nie naciskała i była przy mnie, mimo tej niewiedzy. Specjalnie dla
mnie zrezygnowała z wycieczki na Tajlandię, chociaż bardzo chciała
tam pojechać. Stwierdziła jedynie, że Tajlandia nie ucieknie, a
jej przyjaciółka potrzebuje jej właśnie w tej chwili. W
pierwszych chwilach pozwoliła mi płakać, nie wychodzić z pokoju,
jednak gdy uznała, że tego wystarczy, zmieniła taktykę
pocieszania. Postanowiła, że nie mogę przecież spędzić
wieczności w swoim pokoju. Wyciągała mnie z domu na spacery,
początkowo bardzo krótkie, powoli wydłużając je. Mimo, że wciąż
czułam się bardzo źle, owe wyjścia chociaż cząstkowo mi
pomagały, a głupoty, o których gadałyśmy z Tzuyu chwilowo
pozwalały zapomnieć o upokorzeniu jakiego doświadczyłam.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tego dnia dotarłyśmy niesamowicie
daleko, bo aż na same obrzeża miasta, na teren spalonego kompleksu
fabryk środków chemicznych.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-A wtedy on tak śmiesznie upadł. -
Tzuyu ledwo dała radę dokończyć opowieść, ponieważ prawie
dusiła się ze śmiechu. - Pamiętasz, prawda?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Pamiętam, pamiętam. - uśmiechnęłam
się blado.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-A pamiętasz co wydarzyło się w
zeszłym roku przed twoimi urodzinami? - zaczęła chichotać, jednak
szybko przestała, gdy ujrzała to co ja.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Niemożliwe. - szepnęłam.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Oni? Tutaj? - Bloody była równie
zaskoczona. - To jakieś cholernie przeznaczenie?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Właśnie, czy to przeznaczenie? Przy
trzech samochodach stał nikt inny. Jiyeon, Jessica, a także cała
reszta. Śmiali się, uśmiechali, wyglądali na takich beztroskich.
Nie wiem co we mnie wstąpiło, skąd wzięła się we mnie ta siła.
Poprosiłam Tzuyu, by skierowała się do domu i czekała tam na
mnie. Jeszcze parę minut stałam w miejscu, upewniając się, że
Bloody na pewno odeszła, aż w końcu pełna obaw ruszyłam w
kierunku grupki oprawców. Czułam, że właśnie dzisiaj to wszystko
zakończę. To dzisiaj musiał być tego koniec.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
▀▀ </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Plan był prosty i wydawał się
niemożliwy do zepsucia. Okasian miał odebrać towar od
współpracowników, których przedstawił nam wyłącznie
pseudonimami. Następnie wszyscy mieliśmy, w jak najszybszym tempie
przenieść pakunki z narkotykami do furgonetki, którą miała
przyjechać Kyungri, a następnie w moim towarzystwie przewieźć je
do ich magazynu na drugim końcu miasta.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Cała fucha poszła nam bardzo
sprawnie, praktycznie od samego początku zsynchronizowaliśmy swoje
ruchy, każdym wiedział jakie ma zadanie, a więc sama robota stała
się przyjemnością. W trakcie Okasian z Mingyu prześcigali się w
opowiadaniu nieprzyzwoitych żartów, wskutek czego Kyungri trzy razy
popłakała się ze śmiechu, a mnie od tego zaczął boleć brzuch.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Mimo dobrego humoru jedna myśl wciąż
tłukła się w mojej głowie. Od wyjazdu, Hwasa, nie odezwała się
do nikogo. Nie dała znać jak minął jej lot, a także czy podoba
jej się nowy dom. Nawet Joonyoung nie dostał od niej żadnej
wiadomości. Najbardziej martwiło mnie to, że nie odbierała
również telefonu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słuchajcie! - wszyscy spojrzeli na
mnie. - Po wszystkim dzwonimy do Hyeyin tak długo, aż ta dziewucha
nie odbierze tego głupiego telefonu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Good. - rzucił Joonyoung i wrócił
do zadania.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-W końcu musi wymięknąć, nie? -
odezwała się Kyungri, na co Mingyu przytaknął.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-A może ma nas po prostu w dupie? -
zapytała Jessica, a mnie zamurowało. - Pojechała sobie do tej
śmierdzącej Ameryki i nie ma zamiaru się z nami kontaktować? Nie
ma jej tu, więc może sobie ją odpuść?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przez chwilę czułam się, jakby moje
kończyny były sparaliżowane. Chciałam poruszyć się, coś
powiedzieć jednak nie mogłam. Ostre słowa Jessi zupełnie mnie
zaskoczyły. Jak mogła powiedzieć coś takiego na temat Hyeyin? Ona
nigdy nie zrobiłaby nam czegoś takiego, a ten brak kontaktu z nią
na pewno był uzasadniony. Miałam ochotę coś jej odpowiedzieć,
zaprzeczyć. Jednak nie chciałam zepsuć dobrej atmosfery, więc
postanowiłam przemilczeć niezbyt przyjemne słowa Jessici. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
▀▀ </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Skończyliśmy całe przepakowywanie
bardzo szybko, więc postanowiłam zostać z towarzystwem jeszcze
chwilę, szczególnie, że Alexander właśnie opowiadał wszystkim
najgorsze sytuacje z mojego dzieciństwa. Nie mogłam zostawić ich w
tym momencie samych, ponieważ ten gnojek upokorzyłby mnie do końca.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po raz czwarty w tym dniu popłakałam
się ze śmiechu, gdy Okasian skończył wspominać to, jak uciekając
przed źrebakiem wpadłam twarzą w ogromną, śmierdzącą, końską
kupę, której smród wydawał się być przeze mnie wyczuwalny za
każdym razem, gdy sobie o tym przypomniałam.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Chcąc otrzeć łzy, odwróciłam głowę
w stronę dróżki. To co zobaczyłam sprawiło, że z moich ust
wydobyło się przekleństwo, a gdy Okasian spojrzał w tą samą
stronę co ja, również siarczyście przeklął. Przez chwile miałam
nadzieję, że to jakieś przywidzenie, cholerna fatamorgana, jednak,
kiedy spojrzałam na blade, zaskoczone twarze reszty towarzyszy, już
wiedziałam.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Przyszłam tutaj, bo chciałam
żebyście wy, - przed nami stała Park Chanmi i właśnie wskazywała
palcem na Jiyeon i Jessicę. - wiedziały, iż mam zamiar pójść na
policję. Chcę zgłosić wszystko co zrobiłyście.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Chyba zapomniałaś o zdjęciach. -
Jessi zbliżyła się do niej, miażdżąc ją wzrokiem. - Chcesz, by
każdy zobaczył w jakim staniczku chodzisz?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie obchodzi mnie co zrobicie z tymi
zdjęciami. - dziewczyna wydawała się zbyt spokojna, zupełnie nie
przypominała zastraszonej Chanmi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Czy aby na pewno? - Jessica zbliżała
się do niej co raz bardziej, a ona cofała się wciąż.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak. - dziewczyna spojrzała na
każdego po kolei. - To koniec, nie rozumiecie?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Spojrzałam na Jiyeon. Jej oczy były
zaszklone od łez, zrozumiała. Dla niej to był koniec. Widziałam
po jej minie, że była gotowa to skończyć. Zupełnie coś innego
dostrzegłam w Jessice. Wydawało mi się, iż jej oczy płoną. Nim
się obejrzałam, Chanmi stała otoczona przez czwórkę przyjaciół.
Zerknęłam na brata, kiwnął głową, abym nie wtrącała się,
więc posłusznie stanęłam u jego boku i obserwowałam to co
właśnie się zaczęło.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Myślisz, że to tak prosto to
skończyć? - zapytała ją Jessica, a następnie popchnęła Chanmi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dziewczyna wylądowała w ramionach
Joonyounga, który bardzo szybko odepchnął ją w kierunku Mingyu.
Następnie znów wylądowała przed Jessicą. Trójka rzucała nią
jak nieżywą lalką. Chanmi krążyła w kręgu, potykając się o
własne nogi, właściwie latając między przyjaciółmi. Jednak,
gdy została popchnięta w stronę Jiyeon zdarzyło się coś innego.
Ji, chyba chciała przerwać cały ten cyrk i zamiast podać ją
któremuś ze znajomych, wypchnęła ją poza krąg. Jednak, gdy
nastolatka potknęła się i upadła, odskoczyła od niej i złapała
rękawa kurtki Mingyu. Chanmi nie podniosła się, a jej oczy były
zamknięte. Musiała stracić przytomność, gdy uderzyła głową w
kamienne podłoże. Wszyscy byli w szoku, nikt nie poruszył się
nawet o milimetr, jedynie ich oczu krążyły niespokojnie, jakby
szukając rozwiązania. Dopiero po chwili, która zdawała się być
wiecznością, Jessica ruszyła się z miejsca. Rozpędzona podeszła
do Jiyeon i silnie pchnęła ją w ramię.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Na co czekasz? - krzyknęła do
przyjaciółki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Ciućmok jestem, nie umiem ubrać w słowa tego, co znajduje się w mojej głowie.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Chciałabym po zakończeniu Guilty, dodać parę opowiadań związanych z bohaterami opowiadania, jednak mających niekoniecznie wiele wspólnego z samym opowiadaniem. Co sądzicie? </i></div>
Martahttp://www.blogger.com/profile/12571127214655257263noreply@blogger.com4