Drażniący dźwięk wibracji stawał
się co raz bardziej wyraźny, więc niechętnie zmusiłam się do
otworzenia oczu. Spojrzałam na duży zegar wiszący naprzeciw mojego
łóżka, dochodziła szósta rana. Z jękiem zrezygnowania
narzuciłam kołdrę na głowę, zacisnęłam oczy, modląc się w
myślach, by wibracja ustała. Niedoczekanie. Wzięłam parę
głębokich wdechów, nim wymacałam swój telefon, który w tym
momencie był moim narzędziem tortur. Zerknęłam na wyświetlacz,
zobaczyłam ciąg cyfr i odrzuciłam połączenie. Znałam ten numer,
znałam go aż za dobrze. Głupia byłam, myśląc, że usuwając go
z kontaktów, uda mi się pozbyć go również z głowy.
Wiedząc, iż nie uda mi się już
zasnąć, wyszłam z łóżka, układając w głowie plan na
dzisiejszy dzień. Przeciągając się, leniwie skierowałam się do
ogromnego okna z widokiem na obrzeża Brooklynu. Miasto dopiero
budziło się do życia, wraz z wschodzącym słońcem. Mimo, iż ów
obraz oglądałam codziennie od dwóch miesięcy, trzech dni i jakiś
piętnastu godzin, wciąż zachwycał mnie od nowa. Był zupełnie
inny od Seulu.
Niewiele brakowało, by moje serce
wyskoczyło z piersi, gdy telefon po raz kolejny zaczął wibrować,
tym razem w mojej prawej dłoni. Dwukrotnie, powoli przeanalizowałam
cyfry, które widziałam na ekranie. Przez chwilę, dosłownie
sekundę, pomyślałam o tym, by odebrać ten cholerny telefon.
Skupiłam całą swoją energię na tym, by moja dłoń współgrała
z mózgiem i ostatecznie, znów, odrzuciłam połączenie.
-Wal się ty cholerny dupku, wal! -
wydarłam się, odrzucając telefon na łóżko.
**
-Czemu po prostu nie zmienisz numeru? -
Stephanie spoglądała zza swoich czarnych loków.
-Ma go cała moja rodzina, wiesz ile
byłoby roboty z podawaniem im nowego numeru? Zbankrutowałabym!
Wiesz przecież ile kosztują mnie połączenia do Korei. - dźgałam
rurką kulki, znajdujące się na dnie plastikowego kubeczka z moją
jagodową bubble tea.
-Twoja mama, Seulgi, babusia Charyeon i
Hayi. - wyliczała na palcach. - Trzy esemesy i jeden telefon. Aż
tak nie zbiedniejesz.
-No, ale... - chciałam zaprotestować,
jednak amerykanka szybko mi przerwała.
-Co ci szkodzi? - wzięła łyka swojej
kawy, a następnie kontynuowała. - Rozumiem, gdybyś była
dyrektorem światowej firmy, albo modelką, aktorką, ale halo! Lee
Seulri, masz tylko osiemnaście lat, jedną przyjaciółkę i idiotę,
który zatruwa ci życie.
-Ostatnio dzwoni rzadziej. -
zrezygnowana odpowiedziałam, wiedząc jednak, że ona nie odpuści.
-Nie przeglądasz internetu? Ten twój
kochaś szykuje się do comebacku, więc odeszłaś na dalszy plan. -
na chwilę zawiesiła głos. - Właściwie poczekaj, aż zacznie
promocje, wtedy skończą się telefonu, bo będzie cię miał... -
przerwała widząc moją minę.
-To on mnie rzucił, kazał spadać,
więc jak teraz śmie przeszkadzać mi w moim nowym życiu? -
zmarszczyłam brwi na znak niezadowolenia.
-Właśnie! - przyjaciółka klasnęła
w dłonie. - Jesteś teraz tutaj, w USA, to Twoje nowe życie, nie
możesz pozwolić by zmora przeszłości ci to niszczyła. Obiecaj,
że jeśli telefony nie ustaną w ciągu... hm... w ciągu miesiąca,
zmieniasz numer! - wyciągnęła w moją stronę dłoń z wystawionym
małym palcem.
-Call! - uśmiechnęłam się i
złączyłam nasze palce, przypieczętowując obietnicę.
**
Obudził mnie silny, ćmiący ból
głowy, z wielkim cierpieniem otworzyłam oczy i odetchnęłam z
ulgą, gdy dostrzegłam iż znajduję się w pokoju przyjaciółki,
która spała w najlepsze po lewej stronie ogromnego łoża.
Próbowałam podnieść się, jednak zawroty głowy odebrały mi
motywację do wykonania tego arcytrudnego zadania. Położyłam dłoń
na swoim czole, w które najchętniej uderzyłabym się parę razy, w
ramach kary. Docisnęłam do niego mocniej palce, gdy bezskutecznie
próbowałam przypomnieć sobie jak znalazłam się w mieszkaniu
Stephanie. Osoby takie jak ja, powinny na każdej imprezie mieć
napisane na czole „Nie dawaj mi alkoholu!”. To nie tak, że piję
wiele, po prostu moje małe, 155 centymetrowe i 42 kilogramowe ciałko
potrzebuje nieco ponad dwóch piw, by zamienić swoją krew w alkohol
i stracić trzeźwy umysł.
Nie mogąc wciąż zmusić się do
powstania, zerknęłam pod kołdrę i zaśmiałam się sama do
siebie.
-Pamiętałaś, że nienawidzę spać w
dżinsach. - wyszeptałam, głaskając po włosach moją śpiącą
przyjaciółkę.
Gdy w końcu wymusiłam na swoim ciele
współpracę, wyszłam z łóżka, by zlokalizować swoje rzeczy.
Szybko odnalazłam swoje spodnie, w których kieszeni znajdował się
telefon. Prędko odblokowałam go, by sprawdzić, czy może moja mama
nie dobijała się do mnie przez pół nocy.
Urządzenie wypadło mi z rąk, zaś
moje serce zamarło, gdy zauważyłam, że jako ostatnie, w spisie
znajduje się połączenie wychodzące do Taemina. Kolana ugięły
się pode mną, złapałam się za głowę i desperacko próbowałam
sobie przypomnieć chociaż kawałek wczorajszego wieczoru. Z każdą
chwilą byłam co raz bardziej wściekła na siebie. Niewiele myśląc
podniosłam telefon z ziemi i po raz kolejny, tym razem w stu
procentach świadoma, wybrałam numer swojego byłego chłopaka.
-Seulri? - jego głos wciąż
przyspieszał bicie mojego serca, jednak musiałam to zignorować.
-Słuchaj, nie wiem co ci wczoraj
nagadałam.. - wrzeszczałam do słuchawki. - Mam jednak nadzieję,
że była to dosadna prośba, nie! Że był to dla ciebie zrozumiały
przekaz, byś w końcu, kurwa, dał mi spokój. Nie dzwoń do mnie
nigdy więcej!
Rozłączyłam się, nie czekając na
jakąkolwiek odpowiedź.
**
Prawie zasypiałam, gdy usłyszałam
dźwięk nadchodzącej wiadomości na jednym z moich SNS. Nadawcą
był niejaki „taeri2718”. Byłam przekonana, że to jakiś spam,
jednak coś tknęło mnie, bym otworzyła okno czatu.
„Powiedziałaś, że wciąż mnie
kochasz, jednak nie potrafisz wybaczyć mi tego, iż Cię zostawiłem.
Zarzuciłaś też, że złamałem obietnicę, ale to nie jest prawda,
bo ja nigdy nie wyrzuciłem Ciebie z mojego serca. Popełniłem
straszny błąd, a Ty nie pozwalasz mi nawet spróbować się
wytłumaczyć.
Właśnie wyszło moje nowe MV,
powinnaś je zobaczyć... Seulri, nie przestanę do Ciebie dzwonić,
ale cały czas mam nadzieję, że kiedyś znajdziesz siłę, by
zadzwonić do mnie....
Taemin”.
Nie wiem czy była to ciekawość, czy
może jakaś nadludzka moc, ale zasiadłam przed komputerem i
wyszukałam jego najnowszego teledysku.
- „Press your number”... Czy to? -
głośno myślałam. - Nie, nie. Na pewno nie chodzi tu o mnie...
Myliłam się, z każdą, kolejną
sekundą nagrania wzrastała we mnie pewności, iż ta piosenka jest
dla mnie, te słowa były do mnie, epitety dotyczyły mnie, symbole
nawiązywały do mnie. Nie zauważyłam nawet kiedy po moich
policzkach zaczęły płynąć łzy.
Dotarło do mnie jak żyłam przez
prawie trzy miesiące. Tak bardzo starałam się odizolować od
swoich uczuć, że żyłam jakbym wyszła ze swojego ciała i
obserwowała wszystko z boku.
***
Chyba nie oddychałam, gdy wpisywałam
kod zabezpieczający. Mój oddech wrócił dopiero, gdy ku mojemu
zdziwieniu drzwi zostały otworzone. Starając się zrobić jak
najmniejszy hałas, ściągnęłam buty, a następnie stanęłam
przed drzwiami sypialni. Przez szparę zobaczyłam, że leżał na
łóżku, jednak wydawało mi się, iż nie spał. Drżącymi dłońmi
wybrałam jego numer i obserwowałam jak się zachowa. Wraz z
pierwszym sygnałem sięgnął po telefon, spojrzał na jego
wyświetlacz i błyskawicznie podniósł się do siadu.
-Seulri? - jego głos drżał. - Ja
naprawdę nie wiem od czego zacząć...
-Może zacznij od tego, że zmienisz
kod w drzwiach? - zaśmiałam się i przeszłam przez próg sypialni.
Staliśmy naprzeciw siebie spoglądając
na siebie. Jego czekoladowe oczy szkliły się od zbierających się
łez, czerń jego włosów zmieniła się w blond, a on sam jakby w
tym momencie, właśnie w tej chwili zaczął nabierać kolorów.
Gdy podszedł do mnie i zamknął w
swoich ramionach poczułam jakbym właśnie odrodziła się na nowo.
Wsłuchując się w ciszę, która nas otaczała, wiedziałam, że
jestem we właściwym miejscu, że jego ciepłe ramiona to moje
miejsce.
-Nie obchodzi mnie jak masz zamiar to
zrobić, ale... - szeptałam, patrząc mu w oczy. - nie możesz mnie
już nigdy zostawić.
Jeśli jeszcze nie widzieliście PYN, albo nie znacie tekstu, proszę, a właściwie nakazuję, zapoznanie się z video, do którego link jest poniżej! ;)
Specjalnie napisałam to tak, że jest tutaj wiele niedopowiedzeń, do końca nie wiadomo o co chodzi, ale ma się przyjemnie czytać. Przyjemnie się czytało? :)
Jak zwykle proszę o pozostawienie komentarza, najlepiej zaraz po przeczytaniu :)
Bardzo fajny one shot ;3te niedopowiedzenia nie przeszkadzają. Myślę, że w tym tekście nie potrzebne są dodatkowe wyjaśnienia, s nawet zepsułyby one klimat..
OdpowiedzUsuńFighting! Czekam na inne opowiadanka ;3
http://cnbluestory.blogspot.com/
Niedopowiedzenia jak najbardziej pasują, a czytało się bardzo przyjemnie. Nie zarzuciłaś nas jakimś miliardem nieistotnych szczegółów (znaczy, one często są istotne, ale tu tylko by przeszkadzały), tylko jasno przedstawiłaś to, co najważniejsze. Pomysł dobry, wykonanie jeszcze lepsze. Po prostu dobra robota :D
OdpowiedzUsuńCzekam na inne twoje prace c:
No nieźle Ci idzie. Oby tak dalej :*
OdpowiedzUsuńGenialne!
OdpowiedzUsuńIdealnie pasuje do piosenki Taemina i jego comebacku. To prawda że nowy album Taemina jest świetny. Widać że zrobił duże postępy od czasu debiutu*duma*.
W każdym razie scenariusz wyszedł ci świetny o mam nadzieje na kolejne (niedługo Jonghyun powraca).
Weny życzę Ci w dalszym pisaniu i zapraszam do mnie:
http://my-dream-is-love.blogspot.com/?m=1