niedziela, 27 grudnia 2015

GUILTY - rozdział ósmy



Chyba za szybko oceniłam tą grupkę. Wysunęłam wnioski już w samym wstępie. A może mam racje? Może to zawiłe powiązania sprawiły, że wszyscy podjęli tą decyzję? Nie, niemożliwe. Ta piątka musiała być do siebie bardzo przywiązana, polegać na sobie i darzyć się ogromnym zaufaniem. W końcu kto normalny zrobiłby coś takiego? Właściwie wciąż byłam pod ogromnym wrażeniem po telefonie Jiyeon. Dziewczyna oznajmiła mi, iż jej przyjaciele zgodzili się na robotę, bez żadnych pytań czy wątpliwości. Byli gotowi rzucić swoje codzienne obowiązki, i bez względu na porę, wspomóc swoją małą przyjaciółkę. To musi być przyjaźń... albo czyste szaleństwo.

-Nad czym tak rozmyślasz? - Alexander usiadł obok mnie, od razu zmieniając kanał w telewizji, pilotem leżącym nieopodal.
-Zgodzili się.
-Żartujesz? - przez sekundę wyglądał na zaskoczonego, lecz już po chwili śmiał się, pokazując białe zęby.
-Nawet chwilę się nie wahali.
-Wow. Ta dziewczyna, cwana bestia, owinęła sobie bogaczy wokół palca. Zobaczysz, narobi takich kłopotów jakich jeszcze ta wasza szkoła nie widziała.
-Ona? Jest niegroźna, co mogłaby takiego zrobić? - nie zgadzałam się z bratem. - Zresztą kłopoty nie są jej na rękę. Oni wypłacą się z tego, a ona zostanie na lodzie.
-Jest w niej coś takiego. - zawiesił głos.
-Podoba Ci się? - zbliżyłam się maksymalnie blisko jego twarzy.
-Nie to. - silnie odepchnął moją twarz dłonią. - Po prostu mam wrażenie, że kłopoty się jej trzymają. Wiesz, coś jak fatum, które wisiało nad Antygoną.
-Że niby czego by nie zrobiła i tak jest w dupie? - stuknęłam się palcem w czoło, wykazując dezaprobatę. - Przestań.

Patrząc się w ekran telewizora, na którym właśnie wyświetlana była jakaś denna drama, analizowałam to, co powiedział Okasian. Jakoś nie zauważyłam, by nad Jiyeon wisiała czarna chmura, a jej działania nie wyglądały na autodestrukcyjne. Właściwie w moich oczach wszystko było na odwrót. Ta biedna dziewczyna stała się obiektem uczuć bogatego nastolatka. Joonyoung nie widzi świata poza nią, ściągnął ją do stolicy, zapewnił najdroższą, renomowaną szkołę i dach nad głową, nie chcąc niczego w zamian. Nie kazał jej wracać nawet, gdy ta zakochała się w kimś innym. Również jej związek z Mingyu nie wygląda mi na fatum. Oboje są w sobie mocno zakochani i mimo ich niezdarnych zachowań, nikt nie ma wątpliwości, że są szczęśliwi. W sumie trochę zazdroszczę jej takiego życia. Nie miała nic, a z dnia na dzień zyskała to, na co inni pracują czasem całe życie, by na końcu i tak tego nie uzyskać. 

▀▀

Bloody obiecała nie pytać. Mimo starań za nic nie mogłam powstrzymać łez, strachu i wstydu. Czułam się tak upokorzona, że nie potrafiłam spojrzeć na swoje odbicie w lustrze. Brzydziłam się swojego ciała, nie mogłam na nie patrzeć. Tzuyu było mnie naprawdę szkoda, bardzo chciała dowiedzieć się, co wprawiło mnie w tak mocną depresję, jednak nie naciskała i była przy mnie, mimo tej niewiedzy. Specjalnie dla mnie zrezygnowała z wycieczki na Tajlandię, chociaż bardzo chciała tam pojechać. Stwierdziła jedynie, że Tajlandia nie ucieknie, a jej przyjaciółka potrzebuje jej właśnie w tej chwili. W pierwszych chwilach pozwoliła mi płakać, nie wychodzić z pokoju, jednak gdy uznała, że tego wystarczy, zmieniła taktykę pocieszania. Postanowiła, że nie mogę przecież spędzić wieczności w swoim pokoju. Wyciągała mnie z domu na spacery, początkowo bardzo krótkie, powoli wydłużając je. Mimo, że wciąż czułam się bardzo źle, owe wyjścia chociaż cząstkowo mi pomagały, a głupoty, o których gadałyśmy z Tzuyu chwilowo pozwalały zapomnieć o upokorzeniu jakiego doświadczyłam.
Tego dnia dotarłyśmy niesamowicie daleko, bo aż na same obrzeża miasta, na teren spalonego kompleksu fabryk środków chemicznych.

-A wtedy on tak śmiesznie upadł. - Tzuyu ledwo dała radę dokończyć opowieść, ponieważ prawie dusiła się ze śmiechu. - Pamiętasz, prawda?
-Pamiętam, pamiętam. - uśmiechnęłam się blado.
-A pamiętasz co wydarzyło się w zeszłym roku przed twoimi urodzinami? - zaczęła chichotać, jednak szybko przestała, gdy ujrzała to co ja.
-Niemożliwe. - szepnęłam.
-Oni? Tutaj? - Bloody była równie zaskoczona. - To jakieś cholernie przeznaczenie?

Właśnie, czy to przeznaczenie? Przy trzech samochodach stał nikt inny. Jiyeon, Jessica, a także cała reszta. Śmiali się, uśmiechali, wyglądali na takich beztroskich. Nie wiem co we mnie wstąpiło, skąd wzięła się we mnie ta siła. Poprosiłam Tzuyu, by skierowała się do domu i czekała tam na mnie. Jeszcze parę minut stałam w miejscu, upewniając się, że Bloody na pewno odeszła, aż w końcu pełna obaw ruszyłam w kierunku grupki oprawców. Czułam, że właśnie dzisiaj to wszystko zakończę. To dzisiaj musiał być tego koniec.

▀▀

Plan był prosty i wydawał się niemożliwy do zepsucia. Okasian miał odebrać towar od współpracowników, których przedstawił nam wyłącznie pseudonimami. Następnie wszyscy mieliśmy, w jak najszybszym tempie przenieść pakunki z narkotykami do furgonetki, którą miała przyjechać Kyungri, a następnie w moim towarzystwie przewieźć je do ich magazynu na drugim końcu miasta.
Cała fucha poszła nam bardzo sprawnie, praktycznie od samego początku zsynchronizowaliśmy swoje ruchy, każdym wiedział jakie ma zadanie, a więc sama robota stała się przyjemnością. W trakcie Okasian z Mingyu prześcigali się w opowiadaniu nieprzyzwoitych żartów, wskutek czego Kyungri trzy razy popłakała się ze śmiechu, a mnie od tego zaczął boleć brzuch.
Mimo dobrego humoru jedna myśl wciąż tłukła się w mojej głowie. Od wyjazdu, Hwasa, nie odezwała się do nikogo. Nie dała znać jak minął jej lot, a także czy podoba jej się nowy dom. Nawet Joonyoung nie dostał od niej żadnej wiadomości. Najbardziej martwiło mnie to, że nie odbierała również telefonu.

-Słuchajcie! - wszyscy spojrzeli na mnie. - Po wszystkim dzwonimy do Hyeyin tak długo, aż ta dziewucha nie odbierze tego głupiego telefonu.
-Good. - rzucił Joonyoung i wrócił do zadania.
-W końcu musi wymięknąć, nie? - odezwała się Kyungri, na co Mingyu przytaknął.
-A może ma nas po prostu w dupie? - zapytała Jessica, a mnie zamurowało. - Pojechała sobie do tej śmierdzącej Ameryki i nie ma zamiaru się z nami kontaktować? Nie ma jej tu, więc może sobie ją odpuść?

Przez chwilę czułam się, jakby moje kończyny były sparaliżowane. Chciałam poruszyć się, coś powiedzieć jednak nie mogłam. Ostre słowa Jessi zupełnie mnie zaskoczyły. Jak mogła powiedzieć coś takiego na temat Hyeyin? Ona nigdy nie zrobiłaby nam czegoś takiego, a ten brak kontaktu z nią na pewno był uzasadniony. Miałam ochotę coś jej odpowiedzieć, zaprzeczyć. Jednak nie chciałam zepsuć dobrej atmosfery, więc postanowiłam przemilczeć niezbyt przyjemne słowa Jessici. 

▀▀

Skończyliśmy całe przepakowywanie bardzo szybko, więc postanowiłam zostać z towarzystwem jeszcze chwilę, szczególnie, że Alexander właśnie opowiadał wszystkim najgorsze sytuacje z mojego dzieciństwa. Nie mogłam zostawić ich w tym momencie samych, ponieważ ten gnojek upokorzyłby mnie do końca.
Po raz czwarty w tym dniu popłakałam się ze śmiechu, gdy Okasian skończył wspominać to, jak uciekając przed źrebakiem wpadłam twarzą w ogromną, śmierdzącą, końską kupę, której smród wydawał się być przeze mnie wyczuwalny za każdym razem, gdy sobie o tym przypomniałam.
Chcąc otrzeć łzy, odwróciłam głowę w stronę dróżki. To co zobaczyłam sprawiło, że z moich ust wydobyło się przekleństwo, a gdy Okasian spojrzał w tą samą stronę co ja, również siarczyście przeklął. Przez chwile miałam nadzieję, że to jakieś przywidzenie, cholerna fatamorgana, jednak, kiedy spojrzałam na blade, zaskoczone twarze reszty towarzyszy, już wiedziałam.

-Przyszłam tutaj, bo chciałam żebyście wy, - przed nami stała Park Chanmi i właśnie wskazywała palcem na Jiyeon i Jessicę. - wiedziały, iż mam zamiar pójść na policję. Chcę zgłosić wszystko co zrobiłyście.
-Chyba zapomniałaś o zdjęciach. - Jessi zbliżyła się do niej, miażdżąc ją wzrokiem. - Chcesz, by każdy zobaczył w jakim staniczku chodzisz?
-Nie obchodzi mnie co zrobicie z tymi zdjęciami. - dziewczyna wydawała się zbyt spokojna, zupełnie nie przypominała zastraszonej Chanmi.
-Czy aby na pewno? - Jessica zbliżała się do niej co raz bardziej, a ona cofała się wciąż.
-Tak. - dziewczyna spojrzała na każdego po kolei. - To koniec, nie rozumiecie?

Spojrzałam na Jiyeon. Jej oczy były zaszklone od łez, zrozumiała. Dla niej to był koniec. Widziałam po jej minie, że była gotowa to skończyć. Zupełnie coś innego dostrzegłam w Jessice. Wydawało mi się, iż jej oczy płoną. Nim się obejrzałam, Chanmi stała otoczona przez czwórkę przyjaciół. Zerknęłam na brata, kiwnął głową, abym nie wtrącała się, więc posłusznie stanęłam u jego boku i obserwowałam to co właśnie się zaczęło.

-Myślisz, że to tak prosto to skończyć? - zapytała ją Jessica, a następnie popchnęła Chanmi.

Dziewczyna wylądowała w ramionach Joonyounga, który bardzo szybko odepchnął ją w kierunku Mingyu. Następnie znów wylądowała przed Jessicą. Trójka rzucała nią jak nieżywą lalką. Chanmi krążyła w kręgu, potykając się o własne nogi, właściwie latając między przyjaciółmi. Jednak, gdy została popchnięta w stronę Jiyeon zdarzyło się coś innego. Ji, chyba chciała przerwać cały ten cyrk i zamiast podać ją któremuś ze znajomych, wypchnęła ją poza krąg. Jednak, gdy nastolatka potknęła się i upadła, odskoczyła od niej i złapała rękawa kurtki Mingyu. Chanmi nie podniosła się, a jej oczy były zamknięte. Musiała stracić przytomność, gdy uderzyła głową w kamienne podłoże. Wszyscy byli w szoku, nikt nie poruszył się nawet o milimetr, jedynie ich oczu krążyły niespokojnie, jakby szukając rozwiązania. Dopiero po chwili, która zdawała się być wiecznością, Jessica ruszyła się z miejsca. Rozpędzona podeszła do Jiyeon i silnie pchnęła ją w ramię.

-Na co czekasz? - krzyknęła do przyjaciółki.




Ciućmok jestem, nie umiem ubrać w słowa tego, co znajduje się w mojej głowie.
Chciałabym po zakończeniu Guilty, dodać parę opowiadań związanych z bohaterami opowiadania, jednak mających niekoniecznie wiele wspólnego z samym opowiadaniem. Co sądzicie?

sobota, 26 grudnia 2015

Liebster Blog Award

Dziękuję cieplutko Rose Black za nominowanie mnie, jest to dla mnie bardzo ważne i wiele dla mnie znaczy. Serdecznie zapraszam do odwiedzenia jej bloga KLIK.
Jako, że jest to moja pierwsza nominacja, w zasadzie nie wiem co robić... więc może od razu przejdę do odpowiedzi.

1. Co skłoniło Cię do założenia bloga?
Blog, na którym właśnie się znajdujemy, jest moim drugim. (pierwszy, na szczęście, został usunięty.) Powstał on właściwie z jednego powodu. Przeczytałam mnóstwo ff, obserwowałam wiele blogów i często zdarzało się tak, iż dostawałam białej gorączki, gdy losy bohaterów szły nie po mojej myśli. Jak wiadomo, nie mogłam ich zmienić, ponieważ wszelkie wydarzenia zależne były od autora. Co więc mogłam zrobić? Założyć własnego bloga i tworzyć własne historie, w których od początku do końca liczy się moje zdanie.

2. Jaka piosenka ostatnio wpadła Ci w ucho?
Najgorsze pytanie, jakie mogłam dostać. Otóż muzyka jest nieodłącznym elementem mojego życia, 3/4 dnia spędzam słuchając jej, co równe jest temu, iż ciągle znajduje nowe piosenki, albumy, który zatrzymują mi się dłużej w głowie. No, ale jeśli już muszę wytypować tą jedną, jedyną.. niech będzie EUREKA - Zico.

3.Słuchasz czegoś oprócz k-popu?
Oczywiście! Nie ograniczam się do jednego gatunku muzyki, słucham tego, co trafi do mojego serca i nie zrani moich uczu.

4. Znienawidzony przedmiot szkolny?
Matematyka. Nie ważne jak bardzo bym się starała, nigdy nie jestem w stanie ogarnąć jej w 100%... właściwie to nawet w 60%.

5. Ulubiony film lub gatunek filmowy?
Horror, zdecydowanie horror. Ulubionego filmu nie posiadam, ale najbardziej "zadziałały" na mnie obie części Grave Encounters.

6. Czego nie lubisz w ludziach?
Może łatwiej będzie napisać co lubię? Żartuję. Jest wiele cech, które w ludziach działają mi na nerwach, stąd też jestem typem samotnika, ale by nie robić z tego referatu, przedstawię jedną, chyba najgorszą cechę, a mianowicie - fałszywość.

7. Masz swoje ulubione święto? Jeśli tak, to jakie?
Początkowo chciałam napisać, że nie lubię żadnego święta, jednak po dłuższym namyśle doszłam do innych wniosków. Lubię wszystkie święta, które są ustawowo wolne od pracy.

8. Opisz siebie w pięciu słowach.
Nieśmiała, cicha, jasnowłosa, niewysoka, wyjątkowa ;)

9. Jaki zawód chciałabyś wykonywać?
Od zawsze miałam problem, by znaleźć zawód, w którym bym się odnalazła. Niektórzy od dziecka mają plany i dążą do ich spełnienia, a ja całkiem niedawno odnalazłam coś, co mogłabym robić, ale nie jestem pewna czy aby na pewno "to jest to". Jeśli nic się nie zmieni to zostanę kuratorem sądowym i będę zajmować się nieletnimi.

10. Jak zaczęła się Twoja przygoda z k-popem?
Postaram się streścić to jak najbardziej się da. Każdy na pewno pamięta szał na Gangnam Style. Ja w tym czasie byłam prawie uzależniona od codziennego przeglądania stron typu kwejk, besty itp. Będąc jeszcze zagorzałą fanką black metalu natrafiłam na cover owego GS wykonywany przez Waveya. Jako, iż spodobało mi się to w jaki sposób tańczą, a także ich ogólna prezencja, zasubskrybowałam ich kanał i po jakimś czasie trafiłam na kolejny cover - Miss Right Teen Top. Taniec fajny, piosenka chwytliwa, więc postanowiłam zobaczyć oryginał. Jeden pseudonim - L.JOE. No spodobał mi się chłopak, a potem wszystko się już jakoś potoczyło.

11. Masz jakieś k-popowe gadżety?
Tylko lub aż bluzę "One of a kind" GD i jedną ze starszych płyt Big Bang.

Nie jestem w stanie nominować, aż 11 blogów, aczkolwiek te, które wam przedstawiam są naprawdę warte tej nominacji, a także waszych komentarzy, pochwał, subskrypcji blablabla.

http://cnbluestory.blogspot.com/
http://mykoreanlifee.blogspot.com/
http://ciemnajaskiniapsychopatki.blogspot.com/
http://stories-the-lost-soul.blogspot.com/

A oto moje baaardzo kreatywne i ciekawe pytania:
1. Czy istnieje artysta, tudzież zespół, który znacząco wpłynął na Twoje życie?
2. Wolisz, by komentarz był konstruktywną krytyką, czy aby w ogóle go nie było?
3. Co było inspiracją do stworzenia pierwszego opowiadania/shota na Twoim blogu?
4. Czy w bohaterach Twoich tekstów można odnaleźć Twoje cechy charakteru, wyglądu czy raczej różnią się od Ciebie w każdym możliwym kontekście?
5. Czy istnieje utwór, który zainspirował Cię do stworzenia jakiegoś opowiadania? Jeśli tak, to podaj proszę jego tytuł oraz wykonawcę.
6. Jaki jest tytuł ostatniej książki, którą udało Ci się przeczytać i jaką masz o niej opinię?
7. Gdyby cały otaczający Cię świat miałby tylko jeden kolor, jaki kolor to by był?
8. Gdybyś miała nieograniczony budżet, ale mogła zwiedzić wyłącznie jedno państwo, które byś wybrała i dlaczego właśnie je?
9. Czy w k-popie masz swoje OTP?
10. Gdybyś miała magiczną moc, co to by było?
11. Twój ulubiony koreański aktor/aktorka?

niedziela, 20 grudnia 2015

GUILTY - rozdział siódmy


-Serio? Wystarczyły ci dwa lata żebyś się we mnie odkochał?
-Przecież i tak, bez względu na wszystko, zawsze dawałaś mi kosza. - Joonyoung wydał się zmieszany.
-No, przynajmniej trochę zmądrzałeś przez ten czas. - zaśmiałam się. - A teraz? Masz kogoś?
-Właściwie jest jedna dziewczyna, ale coś poszło nie tak...
-Jiyeon, tak?
-Skąd Ty... - nie dałam mu dokończyć.
-Nie wmówisz mi, że ściągnąłeś ją tutaj, wydałeś kupę kasy, żeby zapisać ją do naszej szkoły, z dobroci serca? Zresztą widzę jak na nią patrzysz, nie jestem ślepa. Zapamiętaj, kochany, ciotka Kyungri ma szósty zmysł.
-Co mi z twojego szóstego zmysłu?
-No tak, Mingyu. Jak kumpel mógł sprzątnąć ci ją sprzed nosa? A ona? Miała sumienie zrobić coś takiego?
-Nie wiedzieli.
-Joonyoung, jesteś idiotą. - trzepnęłam go w głowę. - Taka dziewczyna jest skarbem, przy niej nie wolno zwlekać.
-Jestem idiotą. - powtórzył. 


▀▀

-Rozpinaj koszulkę. - Jessica wykrzyczała. - Nie słyszysz tego co mówię? - zaczynała się denerwować, gdy Chanmi nie wykonywała poleceń.
-Zrobisz to sama? - moja dłoń znalazła się niebezpiecznie blisko jej twarzy, a huk z jakim uderzyła w kafelki rozniósł się echem po całym pomieszczeniu. - Czy mam ci pomóc?
-Zostawcie mnie, proszę. - szepnęła, patrząc w podłogę.
-Zamknij się, miałaś wybór. - Jessica szarpnęła ją za ramię. - Ściągaj.

W ciszy obserwowałam jak Chanmi drżącymi dłońmi powolnie rozpinała guziki swojej koszulki. Wciąż nie wiedziałam co planowała Jessi, jednak byłam praktycznie pewna, że to co się stanie, będzie miało fatalne skutki. Nie chciałam jednak zareagować, gdybyśmy w tym momencie się zatrzymały, sprawa wyszłaby na jaw, a my miałybyśmy niewyobrażalnie duże kłopoty.

-Szybciej! - Jessi pospieszała ją. - Nie mamy na to całego dnia!

Dziewczyna teraz drżała już cała, a jej oddech ciągle przyspieszał. Kiedy w końcu koszula Chanmi została ściągnięta, Jessi rzuciła ją w kąt i wyciągnęła swój telefon. W końcu dotarło do mnie to co właśnie miało się stać. Park Chanmi stojąc w samym biustonoszu była fotografowana przez moją przyjaciółkę. Jessica nie miała litości. Zmusiła ją, by ta splotła swoje dłonie za plecami i uśmiechnęła się.

-Mam nadzieję, że teraz już zapamiętasz. - rzuciła w Chanmi jej koszulą. - Nam się nie odmawia. - gdy kierowała się do wyjścia, jeszcze na chwilę odwróciła się w stronę ofiary. - I chyba wiesz co stanie się z tymi zdjęciami, gdy komukolwiek coś piśniesz? 

▀▀

-Kyungri. - podałam dłoń dziewczynie.
-Hyeyin, dla przyjaciół Hwasa. -obdarzyła mnie uśmiechem i zniknęła w mieszkaniu.

Początkowo miałam wątpliwości czy przyjąć zaproszenie od Jiyeon, jednak Alexander dość szybko przekonał mnie, bym wpadła, zapoznała się z resztą towarzystwa. Siedząc na kanapie postanowiłam się im przyjrzeć. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że są zgraną ekipą, w której nie ma podziałów i wszyscy trzymają się razem. Dopiero po dłuższej analizie mogłam zauważyć, że sprawa przedstawia się troszkę inaczej. Jiyeon wciąż spoglądała na Mingyu, w którego była wtulona, jednak Jessica wciąż zwracała jej uwagę na siebie, zupełnie jakby nie rozumiała, że tych dwoje chce spędzić ze sobą czas. Joonyoung, mimo iż starał się zająć mnie rozmową, wciąż zerkał na Jiyeon. Idiota, musiał być w niej głęboko zakochany. Hyeyin zaś wydawała się być z innego świata. Zupełnie nie interesowały jej płytkie rozmowy prowadzone przy alkoholu. Krzątała się po kuchni, szykując wciąż nowe przekąski. Właściwie nie odzywała się do momentu, gdy Jessica nie zaczęła chwalić się jakimiś zdjęciami.

-Czy wyście zupełnie zwariowały? - jej donośny głos sprawił, że wszyscy ucichli. - Co macie zamiar niby z tym zrobić?
-To tylko zabawa, uspokój się. - Jessica była zupełnie niewzruszona słowami Hwasy.
-Nie! To już nie jest zabawa. Przekroczyłyście granicę. - wyrwała Jessi telefon i pokazała mi jego zawartość. - Uważasz, że to jest zabawa?
-Cóż, - zawahałam się chwilę. - nie mnie to oceniać, ale wydaje mi się, że powinnaś być przyzwyczajona do takich akcji. Te dwie są zdolne do gorszych rzeczy. - dziewczyna przez chwilę milczała.
-Chciałam to zrobić w inny sposób, ale zniszczyliście atmosferę. Ojciec załatwił mi szkołę w USA, wyjeżdżam.
-Kiedy? - Joonyoung wydawał się być przerażony.
-Jutro. To moja impreza pożegnalna.

Po wyznaniu Hyeyin atmosfera stała się nieprzyjemna, jednak po paru kolejkach wódki, wszystko wróciło do normy. Wszyscy byli zadowoleni, w szampańskich nastrojach. W mieszkaniu zrobiło się głośno, aczkolwiek nikomu to nie przeszkadzało. 

▀▀

Szumiało mi w głowie, byłam już nieźle wstawiona. Hałas jaki robili moi znajomi doprowadzał mnie do szału, nie słyszałam własnych myśli. Gdy do moich nozdrzy dotarł zapach palonej marihuany, postanowiłam wyjść na świeże powietrze. Bałam się jednak wychodzić sama, ze względu na mój stan, więc wyprosiłam Mingyu, by towarzyszył mi w krótkiej przechadzce.

-Aigoo, dawno się tak nie zniszczyłaś. - odgarnął moje włosy za ucho. - Zobacz, kołyszesz się.
-A może to ty? - zaczęłam się śmiać. - Każdemu się zdarza się, tak? Poza tobą, bo ty nigdy się nie upijasz.
-Jasne. - przyciągnął mnie do siebie i objął delikatnie. - Dobrze mi z tobą, wiesz?

Nie odpowiedziałam. Wtuliłam się w niego mocniej i z uśmiechem na twarzy, rozkoszowałam się chwilą. Mimo, że moje ciało zaczynało odmawiać mi posłuszeństwa, mój umysł był trzeźwy i doskonale wiedziałam co się dzieje wokół mnie. Jedyne co było dla mnie niezrozumiałe to szalone bicie mojego serca i dziwne mrowienie w okolicy brzucha. To jest zakochanie, tak? Więc tak to się odczuwa? Tandeta. Niespodziewanie cmoknęłam go w usta i obdarzyłam uśmiechem. Przez chwile wydawał się zaskoczony, jednak już po chwili nachylił się nade mną i obdarzył mnie czułym pocałunkiem. W pewnym momencie poczułam jak coś zimnego ląduje na moim czole. Spojrzałam ku górze – pierwszy śnieg. Maleńkie, białe płatki wyglądały niesamowicie, sprawiły, że w powietrzu czuć było coś magicznego. Po raz kolejny przytuliłam się do Mingyu i w jego objęciach jeszcze przez parę minut obserwował padający śnieg.

-O czym myślisz?
-Jeszcze nigdy nie czułam się tak jak teraz. Nie lubię śniegu, a teraz, gdy stoję tu z tobą, wydaje mi się jakiś atrakcyjniejszy. - uśmiechnął się spoglądając na mnie.
-Chodźmy już, zaczyna się robić chłodno. 

▀▀

Siedziałam z Ming na kanapie i czekaliśmy niecierpliwie, aż Jiyeon łaskawie zdecyduje co ma na siebie założyć. Już chyba piętnasty raz przeglądała ubrania wiszące na wieszaku. Gdy w końcu wybrała swój outfit, miałam ochotę wystrzelić confetti i otworzyć drogiego szampana. Jiyeon zdecydowała się na czarne, imitujące skórę rurki, które na kolanach miały materiał, przypominający zamsz. Do nich dobrała krótką, szarą bluzę, która przy delikatnym uniesieniu rąk, odkrywała jej niesamowicie chudy brzuch. Po długim zastanowieniu wybrała czerwone, ocieplane trapery. W myślach pogratulowałam jej odrzucenia czarnych kozaków na szpilce, które przy obecnej pogodzie, mogłyby ją wsadzić w gips.

-Czy ty aby na pewno nie wybierasz się na randkę? - odezwał się niezbyt szczęśliwy Mingyu. - Jakoś dla mnie tak się nie stroisz.
-Bo tobie podobam się taka jaka jestem. - Jiyeon pokazała mu język i powróciła do poprawiania fryzury.
-Czyli co? Dla niego musisz się wystroić, co byś się spodobała?
-Głuptasie! Idę po raz pierwszy zobaczyć się z moim pracodawcą, mam założyć dresy? - usiadła mu na kolanach i zaplotła dłonie na jego szyi.

Przyjemnie było patrzeć na tą dwójkę. Byli w siebie zapatrzeni jak w najpiękniejsze dzieła sztuki, żyli jakby jutro nie istniało. Nawet, gdy sprzeczali się o to, jak ubrana jest Jiyeon, było to urocze i miłe dla oka.


▀▀


Byłam zestresowana, gdy przekraczałyśmy próg ogromnej posiadłości należącej do Kyungri i jej brata. Wszystko wyglądało na bardzo drogie i luksusowe. Dom był ogromny, a długi korytarz wydawał się nie kończyć. Wkoło było cicho, słyszałam jedynie moje ciche kroki i stukot obcasów Kyungri. Korytarz doprowadził nas do ogromnego salonu, na którego środku znajdowały się marmurowe schody prowadzące na piętro. My jednak zatrzymałyśmy się na parterze. Kyungri nakazała mi usiąść na kanapie.

-Alex zawsze się spóźnia. Pewnie dalej siedzi w swoim pokoju, zajmując się papierkową robotą. - zaczęła Kyu.
-A, tak. Mieszkacie w tym ogromnym domu tylko we dwoje?
-Tak.
-Wow! Ja bym się bała.
-Czemu? Należał do naszych rodziców, mieszkałam w nim od dziecka. Tylko tu czuję się bezpiecznie. - chciała powiedzieć coś jeszcze, jednak ucichła, gdy zauważyła, że ktoś kroczy po schodach.

Przyjrzałam się mu. Był wysoki i szczupły. Nie był przystojny, jednak miał w sobie coś, co skupiło całą moją uwagę na nim. Miał czarne włosy, których jedna część opadała mu na twarz, zaś druga związana była w małego kucyka z tyłu głowy. Jego ręce były pokryte tatuażami, a chód sprawiał, iż wyglądał jak gangster. Jednak ten wizerunek szybko zniszczył uśmiech, który sprawił, że nagle wydał się być zupełnie uroczym facetem.

-Jiyeon, tak? - zapytał, siadając naprzeciwko mnie.
-Tak. - uśmiechnęłam się.
-Właściwie mieliśmy się dzisiaj poznać, ale troszkę zmieniły się plany, więc powiem szybko. - przetarł ręką po twarzy. - Jutro mamy dostawę, będzie mnóstwo towaru i musimy to jak najszybciej przełożyć do naszego samochodu. Bierzesz swoich przyjaciół i robimy to razem, ok?



Powoli zbliżamy się do punktu kulminacyjnego. "Guilty" będzie troszkę krótsze od PL, ale mam wrażenie, że jest lepsze pod wieloma względami, a co wy o tym myślicie? Które opowiadanie bardziej do was przemawia?

niedziela, 13 grudnia 2015

GUILTY - rozdział szósty

Zanim zaczniecie czytać chciałabym wam podziękować! Liczba wyświetleń na blogu przekroczyła 5000! Liczba ta przyszła tak szybko i niespodziewanie, że nie zdążyłam przygotować niczego specjalnego na tę okazję. Dziękuję tym, którzy owe wyświetlenia nabijają. Dzięki tej rosnącej wciąż liczbie chce mi się pisać i jeszcze tego nie rzuciłam. Jeszcze raz dziękuję!



Od razu wiedziałam na co przeznaczę moją pierwszą wypłatę. Z maleńkim pakunkiem, na miękkich nogach, szłam do pokoju Mingyu. Po trzech głębokich wdechach zapukałam do drzwi dwukrotnie, a kiedy usłyszałam pozwolenie, ukryłam za plecami prezent i nieśmiało przekroczyłam próg. Ming leżał na łóżku, robiąc coś na swoim smartfonie. Tradycyjnie w pokoju słychać było muzykę, która była nieodłącznym elementem jego życia. Właściwie chyba jego głośniki nigdy nie przestawały działać. W tym momencie w całym pokoju rozbrzmiewał głos Gain. Mingyu od debiutu Brown Eyed Girls obserwował Son Gain, był jej ogromnym fanem. Uważał ją za uosobienie kobiecości, chodzący seksapil.

-Przeszkadzam? - gdy tylko mnie zobaczył odłożył telefon.
-Nie żartuj sobie, wchodź. - usiadł na skraju łóżka.
-Masz. - wyciągnęłam dłonie z pakunkiem przed siebie, a Mingyu natychmiast wstał i okazując szacunek odebrał prezent obiema rękami. - Wiem. Nie jest to coś luksusowego, ale jednak liczę, że ci się spodoba. Może nie powinnam kupować tego? Mam gdzieś rachunek, mogę to jeszcze zwrócić...
-Chcesz zginąć? - przyłożył mi palec do ust. - Nie? To bądź już cicho. Jest super, piękniejszej bransoletki jeszcze nigdy nie widziałem. - pocałował mnie delikatnie w czoło, a potem podał mi srebrną bransoletę. - Założysz mi?
-Jasne. - nie wiedzieć czemu drżały mi dłonie i bezskutecznie walczyłam z zapięciem bransoletki.
-Hej! Od kiedy takim wstrętnym dziewuchom trzęsą się ręce? Huh? Myślałem, że takie rzeczy są niemożliwe. - zaśmiał się, gdy w końcu mi się udało. - Zostań jeszcze ze mną. Posłuchaj tej piosenki, jest niesamowita.

Melodia była spokojna, a głos Gain wydawał się być uzależniający. Położyłam się na łóżku Mingyu i czekałam, by ten również się położyć, jednak on zrobił coś zupełnie innego. Przyciągnął krzesło spod swojego biurka pod same łóżko, usiadł na nim i zaczął na mnie patrzeć. Byłam zadziwiona tym co zrobił i zastanawiało mnie dlaczego po prostu nie położył się obok. Moje zdziwienie musiało być widoczne, ponieważ szybko uzyskałam odpowiedź na nurtujące mnie pytania.

-Dziadek, ojciec mojej mamy, kiedy jeszcze żył, często mówił mi, bym nigdy nie kładł się obok kobiety, z którą nie łączy mnie więź małżeńska. Był z Białorusi i stamtąd przywiózł różne dziwne zwyczaje, zachowania. Nie wiem dlaczego tak często o tym wspominał, ale postanowiłem tego przestrzegać. Staruszek przeżył wojnę, ale miał ogromne zaniki pamięci, zdarzało się, że zapominał jak wygląda jego żona. Skoro pamiętał taką pierdołę, musi być w tym coś szczególnego, nie? W sumie nieważne.

Minęło mnóstwo czasu, a my wpatrzeni w siebie wciąż słuchaliśmy jednej i tej samej piosenki. Może to wpływ Mingyu, może ta melodia miała w sobie coś szczególnego, ale z każdym kolejnym odtworzeniem odkrywałam w niej coś nowego, tajemniczego, uzależniającego.

-Guilty. - krzyknął za mną, gdy wychodziłam.
-Hm?
-Tytuł piosenki. 

▀▀

-Wyglądałeś tutaj jak ta postać z bajki... ten, no! - dusiłam się śmiechem. - Ferb!
-A Ty zaraz będziesz wyglądać na pobitą! - delikatnie uderzył mnie albumem ze zdjęciami w głowę.

Zawsze dzień przed rocznicą śmierci naszych rodziców przeglądałam z bratem stare zdjęcia, które trzymały wspomnienia w naszych głowach. Każde zdjęcie pokazywały inne wydarzenia z naszego życia. Nasz ojciec robił zdjęcia przy każdej możliwej okazji, zupełnie jakby czuł, że kiedyś tylko one będą nam przypominać o tym jak wyglądali. Sześć lat temu, gdy rodzice świętowali rocznicę ślubu jakiś pijany kretyn odebrał im życie. Swoją ciężarówką wjechał na przeciwny pas i wgniótł samochód naszych rodziców w budynek.

-Co raz bardziej przypominasz mamę. - powiedział patrząc na zdjęcie młodej Park Kyuyoung.
-Pewnie musi być zasmucona tym, że jej lustrzane odbicie siedzi w takim gównie.
-Kyungri, niczego złego nie robimy. Nikogo nie zabijamy, nie wyniszczamy. Oni sami się zabijają, sami wybrali taką drogę, a my... My nie robilibyśmy tego, gdyby ktokolwiek chciał nam pomóc.

Nie robilibyśmy tego, gdyby nie moja głupota. Chciałabym zwalić winę na młody wiek, jednak wiedziałam, że to wszystko było przez moją próżność, okropny charakter. Gdy rodzice zmarli, nikt się nami nie zainteresował. Wszystko przekonani byli, że mając ogromny spadek poradzimy sobie we dwoje. Możliwe, że poradzilibyśmy sobie, gdybym nie była zapatrzoną w siebie egoistką. Nie potrafiłam zrezygnować z prowadzonego dotychczas życia, właściwie nawet nie próbowałam tego zrobić. Mając mnie na głowie, Alexander szybko stracił majątek, będąc zmuszonym kupować mi wszystko na co miałam ochotę, bo w końcu „mama i tata na pewno by mi to kupili”. Kiedy roztrwoniliśmy cały spadek, Alexander rzucił szkołę, by zacząć zarabiać na nasze utrzymanie. Dopiero, gdy utraciliśmy wszystko, dotarło do mnie co właściwie się stało.
Cztery lata temu, zupełnie przed przypadek, Alex poznał ludzi, którzy wkręcili go w brudny, narkotykowy biznes. Nauczyli go wszystkiego od podstaw. Od tamtego momentu Alexander zostało zamienione na Okasian. Szybko zauważyliśmy, że dilerka to rekordowo szybki zarobek. W parę miesięcy odbiliśmy się od dna, udało nam się odkupić nasz dom i powrócić do starych standardów życia. 



▀▀


-Gdzie są... Auć! - w tym momencie paczka papierosów uderzyła mnie w czoło.
-Tutaj. - zaśmiał się Ming i pokazał mi język.
-Oppa. - próbowałam być słodka. - To bolało...
-Nie marszcz tak czoła, bo zrobią ci się zmarszczki. - klepnął mnie palcem w zmarszczoną skórę. - I nie rób więcej aegyo, bo zacznę się ciebie bać.

Prychnęłam pod nosem. Mojemu aegyo nikt, poza nim, nie potrafi się oprzeć. Chciałam rzucić go, w ramach zemsty, paczką papierosów, która chwilę wcześniej trafiła mnie w głowie, jednak zauważyłam nauczyciela idącego w naszą stronę, więc owa paczka w ekspresowym tempie znalazła się w mojej torbie. O mało nie stanęło mi serce, gdy nagle ktoś złapał mnie za talię i pociągnął do tyłu. Porywaczem okazała się Kyungri, która lśniła jak miliony monet. Jak to możliwe, że ta dziewczyna wyglądała nieziemsko mając na sobie zwyczajny, puchaty, biały sweter, skórzane, czarne spodnie i białe trampki przed kostkę?

-Nie nosisz mundurka? - zapytałam.
-Albo mam niewymiarowe ciało, na które potrzeba jakiś specjalnych kroi, albo krawcowa jest leniwa. Czekam już drugi tydzień na niego, ale nie o tym przyszłyśmy gadać.
-W takim razie przejdź, proszę do rzeczy, eonni. - zaśmiałyśmy się, ponieważ po raz pierwszy użyłam formalnego tonu.
-Szefunio chciałby cię poznać. Był zachwycony, gdy usłyszał jak dobrze poradziłaś sobie pierwszego dnia pracy.
-Kiedy?
-Będę pisać. Wolałam Cię uprzedzić.
-Przed czym?
-Mój brat to flirciarz i typowy podrywacz. Lepiej przygotuj się na tanie gadki rodem z dram. - poszarpała mi włosy.


▀▀


Rozmowa z Tzuyu dała mi ogromnego kopa. Poczułam się odważniejsza i po raz pierwszy od tygodni szłam po szkolnym korytarzu z podniesioną głową. Motywujące słowa Bloody obudziły we mnie, skrywaną głęboko w mojej świadomości, odwagę. Nie chciałam już być ofiarą. Wiedziałam, że nie jestem z tym problemem sama, i że jestem w stanie go rozwiązać. Oparłam się o ścianę, włożyłam w uszy słuchawki i słuchając muzyki czekałam na przyjaciółkę, która zaspała i miała przyjechać dwadzieścia minut później niż zwykle.


▀▀


Po rozmowie z Kyungri pożegnałam się z moim chłopakiem i poszłam odszukać Jessi. Jednak to ona znalazła mnie i rzuciła mi się na szyję.

-Zróbmy coś niedobrego. - szepnęła mi do ucha.
-Hm? - wskazała palcem przed siebie.

Park Chanmi. Nasza mała, słodziutka Chanmi właśnie bawiła się swoim telefonem. Jako pierwsza ruszyłam w jej kierunku, zostawiając Jessicę w tyle. Dziewczyna nie zauważyła mnie, więc podskoczyła jak oparzona, gdy szarpnęłam za jej słuchawki, które z hukiem upadły na podłogę.

-Ale masz świetny telefon! - udałam zachwyt.
-Pokaż, też bym taki chciała! - Jessi stanęła po mojej lewej stronie.
-Nie. - odpowiedziała nam po dłuższej chwili.
-Co? - Jessica chyba nie uwierzyła w to co właśnie usłyszała. - Dawaj powiedziałam.
-Nie. - jej odpowiedź zaskoczyła mnie totalnie.

Nie byłam przygotowana na odmowę i przez chwilę nie wiedziałam co mam począć. Jessica zawsze ma w zanadrzu przygotowany plan awaryjny. Również w tym przypadku szybko zareagowała. Szybkim, zdecydowanym ruchem zaplątała włosy Chanmi w swoją dłoń. Szarpiąc za nie, zmusiła ją do podążania za nią. Kierunek, w który zmierzałyśmy był oczywisty – damska toaleta. Gdy tam weszłyśmy przed lustrem stały dwie dziewczyny, jednak widząc co się kroi, prawie biegnąc opuściły te pomieszczenie. Dopiero po ich wyjściu Jessica puściła włosy Chanmi i silnie pchnęła ją na ścianę. Zaczęłam sprawdzać czy kabiny są puste.

-Czysto. - rzuciłam do przyjaciółki.




A co do samego rozdziału, jest krótko, ale dynamicznie. Jak widzicie akcja co raz bardziej się rozkręca, mam nadzieję, że nikomu to nie przeszkadza. Macie może jakieś uwagi, sugestie? ;)

niedziela, 6 grudnia 2015

GUILTY - rozdział piąty

 
Nigdy nie posądziłabym się o to, że kiedykolwiek coś takiego powiem, albo chociaż pomyślę, ale cieszę się, że znowu jestem w szkole. To miejsce w ogóle się nie zmieniło. Te same klasy, te same ławki, kolor ścian, a nawet zapach. Po dwóch latach ukrywania się, w końcu mogę tutaj być. Po dwóch latach mieszkania w jakiejś wiosce nad morzem, mogę być w domu. Gdyby ta głupia laska nie spieprzyłaby roboty i nie wykitowała, nie musiałabym uciekać i ukrywać się jak przestępca. Mimo tego, że nie byłam winna jej śmierci, musiałam wyjechać z miasta, aby sprawa nie została powiązana ze mną i moim bratem. Na szczęście zagrożenie już minęło, a ja jestem tutaj. W Seulu, w moim miejscu na ziemi. „Kyungri, witaj w domu.”



▀▀

 
Po prawie dwóch godzinach drogi samochodem, byliśmy na miejscu. Restauracja „First love” znajdowała się na obrzeżach miasta i nie wyglądała zachęcająco. Jej wnętrze stylizowane było na leśną chatkę, wszystko utrzymano w ciemnej kolorystyce. Na podłogach były grube dywany, a wysokie, drewniane kredensy zasłaniały praktycznie wszystkie ściany, które pokryte były tapetą w kolorze czerwonego wina. Przy ciężkich stołach rolę krzeseł odgrywały niskie pnie drzew. W lokalu nie było nikogo, poza Kyungri, której pastelowa, niebieska ramoneska wyróżniała się w tym ciemnym pomieszczeniu. Miała na sobie tak wysokie, czarne szpilki, że zastanowiło mnie czy jest możliwość w ogóle się w nich przemieszczać.

-Jesteś sama? - zagadała, gdy usiadłam naprzeciw niej.
-Joonyoung czeka na zewnątrz, nie chciał wchodzić. - uśmiechnęłam się do kelnerki, która właśnie podeszła do naszego stolika.

Wyglądała na bardzo młodą, dałabym jej maksymalnie piętnaście lat. Miała spięte w niedbałego koka włosy, ubrana była w biały top i krótkie, jeansowe szorty. Szybko odwzajemniła uśmiech i z tylnej kieszeni spodni wyciągnęła notatnik.

-Dwie szklanki whisky. - rzuciła Kyungri. - Zjesz coś? - kiwnęłam przecząco głową. - Young pewnie mówił ci w jakim celu cię tu zaprosiłam.
-Ponoć masz dobrą robotę dla mnie. Zastanawia mnie tylko jaką. - przerwałam na chwilę, gdy młoda kelnerka wróciła z zamówieniem. - Nie mam przecież żadnego wykształcenia, dopiero od niedawna mieszkam w Seulu.
-Pośrednik finansowy. - sięgnęła po szklankę i wzięła dużego łyka trunku, nawet się nie krzywiąc.
-Słucham? - wydało mi się, że się przesłyszałam.
-To co słyszałaś. - zaśmiała się. - Mój brat ma... mały biznes, ostatnio trochę się rozrósł i potrzebujemy kogoś takiego jak ty.
-Jak ja? - nie do końca rozumiałam co mogą chcieć od licealistki.
-Widzę, że nie rozumiesz, więc nie będę owijała w bawełnę. - zbliżyła się do mnie. - Mój brat rozprowadza dragi, potrzebujemy kogoś kto będzie odbierał kasę za dragi od klientów. Ostatnio odpadła nam laska, zaćpała się i spieprzyła robotę. Teraz brat chce kogoś porządniejszego, a z tego co słyszałam od Younga, jesteś idealna do tej roli.
-Ile? - po dłuższym zastanowieniu zapytałam.
-Pięć procent, siedem od specjalnych zamówień.
-Good. - duszkiem wypiłam gorzki trunek. - Wchodzę w to.
-Jesteśmy w kontakcie. - podała mi wizytówkę i ruszyła do wyjścia. 

▀▀
 

-Jak długo? - zapytała Bloody z grobową miną. - Od pierwszego razu nie dają ci spokoju, tak?
-Tak. - nie chciałam odpowiadać, jednak wiedziałam, że Tzuyu nie odpuści.
-Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? Nie ufasz mi? Przecież gdybym wiedziała, że to nie był jednorazowy występek, od razu bym im wygarnęła.
-Właśnie dlatego! - zaszlochałam. - Gdybyś wiedziała, ściągnęłabyś na siebie kłopoty.
-Chanmi, ale one cię dręczą, jak mogłabym patrzeć na to w spokoju? - widziałam, że była bardzo przejęta.
-Wszystko ze mną w porządku, Bloody. Na początku jest mi przykro, ale potem mi przechodzi. Już niedługo w ogóle przestanę się tym przejmować, a wtedy znudzi im się to. One potrzebują zwrócić na siebie czyjąś uwagę, a jeśli zacznę je ignorować, dadzą mi spokój.
-Ale ile jeszcze będzie to trwać? Chanmi, martwię się o ciebie!
-Jeszcze trochę. Bloody, ja naprawdę daję radę. Nie dam się im zastraszyć, nie załamię się przez nie, bo nie są tego warte.

Tego wieczora Tzuyu spała ze mną. Długo dyskutowała ze mną o tych dziewuchach, chciała, bym pozwoliła jej zareagować. Ja jednak chcę ją chronić, wiem, że jej nieumiejętność trzymania języka za zębami, ściągnęłaby na nią same nieszczęścia. Zresztą jeszcze daję sobie radę z tym wszystkim. Jeszcze.


▀▀


Alexander był naprawdę zadowolony, gdy opowiedziałam mu o naszej nowej zdobyczy. Stwierdził nawet, że ma całkiem przyjemne spojrzenie. Nim jednak zleci jej jakąś robotę, poprosił mnie, abym jej się przyjrzała, poznała jej zwyczaje, zachowania. Tak więc robiłam, usadowiłam się w stołówce, czekając na Jiyeon i Jessicę. Nietrudno było je zauważyć, już od samego wejścia zwracały swoją uwagę. Uśmiechnęłam się sama do siebie, gdy zobaczyłam ich ofiarę nieopodal ich. To było niesamowicie urocze, kiedy za wszelką cenę starały się zgnębić niczemu winną dziewczynę. Cały ten zabawny cyrk zaczął się, gdy doszło do ich spotkania.

-Słuchaj, Park Chanmi. - Jessica zarzuciła jej rękę na szyję. - Jiyeon jutro wybiera się do domu i potrzebuje małej pomocy finansowej.
-Nie dam wam pieniędzy. - patrząc na czubki swoich butów odpowiedziała.
-Ty chyba czegoś nie zrozumiałaś. - tym razem Jiyeon wkroczyła do akcji, silnie uderzając Chanmi w ramię. - To nie była prośba, ani propozycja. Wyskakuj z forsy!

Zaśmiałam się pod nosem, gdy drżącymi dłońmi podała im banknoty. Cholera, te dwie są naprawdę dobre. Kiedy Jiyeon mnie zauważyła, pomachała do mnie, a następnie zniknęła w dalszej części stołówki.


▀▀


Serce było mi jak szalone, gdy stanęłam pod drzwiami mojego domu. Minęły dwa miesiące, a wydawało mi się jakby nie było mnie tutaj przez wieczność. Chciałam zajrzeć do wnętrza przez okno jednak śnieżnobiałe firanki uniemożliwiły mi to. Gdy tylko mama otworzyła drzwi, rzuciłam jej się na szyję. Nigdy nie byłyśmy szczególnie blisko, jednak była to moja jedyna rodzina, więc tęskniłam za nią, a także miałam lekkie wyrzuty sumienia, że zostawiłam ją samą. Gdy w końcu uwolniła się z mojego uścisku, spojrzałam na nią. Wciąż wyglądała tak samo. Jej długie, czarne włosy związane były w koka, nie miała ona nałożonego makijażu, a ubrania, w których była to te same, które zawsze lubiła nosić.

-Jak w szkole? - zaczęła, częstując mnie herbatą.
-Super, jestem druga w klasie! - wręczyłam jej wydruk moich ocen.
-Przecież ja od początku wiedziałam, że moja córeczka jest zdolnym dzieckiem. Opowiadaj, jak Ci się żyje w dużym mieście?


▀▀


Czekałam na Jiyeon w swoim samochodzie. Na pierwszy raz trafił jej się łatwy klient, który nigdy nie sprawiał problemów. Nie chcieliśmy, by się wystraszyła, więc mieliśmy zamiar wprowadzać ją w to stopniowo, tak, aby mogła przyzwyczaić się do zasad, które panują w naszym świecie. Nie mam pojęcia dlaczego, ale od samego początku polubiłam tę dziewuchę. Kiedy wsiadła do mojego samochodu, od razu przeszłam do konkretów.

-Sprawa jest nieskomplikowana, ale skup się. - kiwnęła tylko głową. - Podwożę cię na miejsce odbioru, czekam na ciebie, gdy ty wsiadasz do samochodu, który Ci wskażę, odbierasz kasę i wracasz. Proste, prawda?
-Jasne. - odpowiedziała mi i uśmiechnęła się.
-To – podałam jej małe urządzenie. - gdyby coś poszło nie tak. Klikasz wtedy dwukrotnie kontrolkę, a my dostajemy znak, żeby wkroczyć. Za nami będzie jechał jeszcze jeden samochód, to mężczyźni, którzy robią za naszą ochronę.
-Czy klienci są groźni?
-To dla poczucia komfortu,a czasem przydaje się, gdy ktoś próbuje się targować. Nie zgadzaj się na zniżenie ceny.


▀▀


Przyjechałyśmy na teren otoczony ruinami. Po rozejrzeniu się, rozpoznałam, że jest to kompleks fabryki środków chemicznych, który spłonął rok temu, a z powodu dziwnych zawirowań prawnych, nie mógł zostać zburzony. Poza nami, znajdowały się tutaj trzy inne samochody. W milczeniu czekałam na znak od Kyungri. Po paru minutach usłyszałam hasło „Czarny mercedes klasy A”. To do roboty.

Bez zawahania wsiadłam tylnym wejściem do samochodu. Na jednym z siedzeń znajdował się młody mężczyzna, wydawał się być przystojny, jednak nie przyglądałam mu się.

-Znasz cenę? - zapytałam beznamiętnie.
-Przelicz. - podał mi trzy, grube pliki banknotów. - Jesteś nowa? - zaśmiał się, gdy po raz drugi pomyliłam się przy liczeniu.
-To pytanie czy stwierdzenie? - zapytałam, nie odrywając się od liczenia.
-Odpowiedz sobie sama. - chciał powiedzieć coś jeszcze, jednak odezwałam się jako pierwsza.
-Zgadza się. - nie czekając na odpowiedź wyszłam z samochodu.


▀▀


Byłam zaskoczona jak szybko poszło Jiyeon. Przyzwyczaiłam się do czekania znacznie dłużej, zaś ona uwinęła się w 15 minut. Gdy tylko wróciła, wzięłam się za liczenie pieniędzy. To nie tak, że jej nie ufałam, jesteśmy tylko ludźmi i wiem, iż każdemu może zdarzyć się pomyłka. W naszym wypadku taka pomyłka mogłaby mieć bolesne skutki, więc każdy kontrolował każdego.

-Proszę, oto Twoja pierwsza wypłata. - podałam jej pieniądze. - 2500$, przelicz proszę. Może nie jest to dużo, ale przy grubszych zamówieniach sobie odbijesz. 



Jak już zauważyliście, pojawił się trzeci, zupełnie inny punkt widzenia. Teraz będziecie mogli zobaczyć historię oczami tajemniczej Kyungri. 
Czy tylko ja mam tak, że muszę walczyć ze sobą, by nie odpowiedzieć wam na pytania, wątpliwości dotyczące fabuły? Kiedy widzę, że jesteście w błędzie lub macie rację, chcę wam to powiedzieć, no a przecież nie mogę... 
Zachęcam do komentowania!