Przez pierwszych parę rozdziałów trudno będzie to zauważyć, ale całe te opowiadanie to k-popowy fanfic.
Piszę w narracji pierwszoosobowej, jednakże proszę, nie utożsamiajcie mnie z główną bohaterką. Lilianna jest moim przeciwieństwem.
Początkowo chciałam tę ogromną tajemnicę wyjawić od razu, ale zostawię to na następny rozdział, żebyście mieli czas pogłówkować o co może tutaj chodzić. Rozdział krótki i pełny nie domówień, ale spokojnie, dopiero się rozkręcam.
BARDZO proszę o komentarze, chociażby kropeczkę, ponieważ chcę mieć świadomość, że jesteście tutaj ze mną.
Na imię mi Lilianna, urodziny
obchodzę 1 grudnia. Nie wyróżniam się z tłumu. Jestem średniego
wzrostu blondynką z niebieskimi oczami, które w słoneczne dni
stają się szare. Jeszcze do niedawna uczęszczałam do liceum,
kształciłam się na profilu dziennikarsko-językowym. W Zagórsku -
wsi, w której mieszkałam razem z moimi rodzicami, niewiele o mnie
wiedzieli. Ot, zwyczajna dziewczyna, której ojciec pracuje gdzieś
daleko w Azji. Nie mam zbyt wielu zalet. Nie jestem taka jak
większość dziewczyn w moim wieku, nie chodzę na imprezy, nie
lubię alkoholu, a na temat mody mam niezwykle mało do powiedzenia.
Nie poznałam jeszcze swojego prawdziwego przyjaciela. Przez
sytuację, którą stworzył mi mój tato, poza szkołą nie
widywałam się z rówieśnikami. Zresztą kto chciałby przyjaźnić
z osobą, której życie jest jedną, wielką, tajemnicą, skrzętnie
ukrywaną przez jej rodzinę? Jedyną osobą, na której zrozumienie
mogłam liczyć, jedyną, z którą rozmawiać mogłam o wszystkim,
co mnie otacza, był mój starszy brat – Walery. Parę lat temu
wyjechał do Szwajcarii ze swoją przyszłą żoną i kontakt z nim
został znacznie utrudniony, co sprawiło, iż co raz częściej się
gubiłam.
Jeszcze do niedawna nikt nie miał
pojęcia, jak wiele musiałam ukrywać przed innymi. „Nie możesz
im powiedzieć, nie zrozumieją.” Ojciec zawsze tak mówił. Od
najmłodszych lat karmił mnie tymi słowami. Teraz już wiem, że
była to najlepsza rzecz jaką dla mnie zrobił. Zadbał, bym swoje
dziecięce lata przeżyła jak normalne dziecko, abym nie musiała
spotkać się z ludzką zazdrością, zawiścią. Kierował moim
życiem tak, żeby nigdy nie udało mi się zboczyć ze ścieżki
jaką swoją, ciężką pracą mi wydeptał. Dopiero przez pryzmat
czasu zauważyłam jak wiele wysiłku włożył w to, by jego
córeczka nie czuła się inna, gorsza. Nie potrafię zliczyć ile
razy kłamał w obronie naszej rodzinnej tajemnicy. Moje nieobecności
tłumaczył słabą odpornością, migrenami przypadkowymi wypadkami.
Tylko nielicznym, w ostateczności uchylał rąbek tajemnicy, jednak
nie zdarzało się to często, ponieważ ojciec był panem sytuacji.
Zawsze miał wszystko pod kontrolą, nad wszystkim zawsze panował.
Czasami tylko jego małżonka, moja kochana mama wykruszała się i
wyrywała spod kontroli.
Mama zawsze była piękna, nawet
teraz, gdy jej krótkie włosy zaczyna pokrywać siwizna, a parę
dodatkowych kilogramów zadomowiło się w jej ciele. Błyszczy
zawsze, nawet ubrana w rozciągnięty dres, sprzątając łazienkę.
Równie piękne jest jej wnętrze. Nie spotkałam jeszcze kogoś tak
dobrego jak ona. To ona nauczyła mnie rozumieć to jaki jest tato.
Godzinami tłumaczyła mi, iż to wszystko, co on robi, robi tylko i
wyłącznie dla mnie. Dzięki niej nauczyłam się nie poddawać i
walczyć do samego końca, to ona sprawiła, że zawsze daję z
siebie 100%. Zawsze jej zazdrościłam. Z uśmiechem wykonuje
codziennie te same czynności, za które nikt jej nie wynagradza.
Wciąż bardzo mocno kocha swojego męża i te uczucie nie słabnie,
mimo iż większą część roku spędza bez niego.
„- Ogromnym zaszczytem jest móc
przedstawić panu moją córkę, panie Kim. To jest Lilly. Ma dopiero
9 lat, a już posługuje się biegle trzema językami. Jest również
utalentowana tanecznie i bardzo dobrze się uczy. Jest moją dumą. -
kolejny potencjalny współpracownik został uraczony wyuczonymi
słowami mojego taty.
Nienawidziłam latać z nim do jego
pracy. Prezentował mnie przed wszystkimi jak najnowszy produkt w
reklamie, a oni zachwycali się mną, jak dziecko nową zabawką.
Zazdrościłam Waleremu. On nie przechodził tego samego co ja.
Ojciec nigdy nie zabierał go ze sobą.”
„Zawsze bardzo dobrze wykonywałam
stworzoną przez siebie choreografię, jednak tego dnia, gdy
prezentowałam się przed panem Kim, rozwiązała mi się sznurówka
w bucie i potknęłam się o nią niszcząc cały piękny
performance. Tato był na mnie wściekły. Gdy tylko pożegnał ludzi
obecnych na małej salce, zaczął na mnie krzyczeć. Jego słowa
uderzały mnie mocniej niż ktokolwiek mógłby mnie uderzyć. Bardzo
długo słuchałam o tym, jak bardzo brakuje mi obowiązkowości, nie
wkładam serca w to co robię, za mało ćwiczę i nie biorę na
poważnie jego rad. Tego dnia zostałam w sali do nocy, ćwicząc
krok po kroku swoją choreografię, dopracowując każdy ruch, a
także krzycząc na moje tenisówki, za to, że akurat wtedy musiały
się rozwiązać.
Gdy następnego dnia wkradłam się do
sali konferencyjnej i poprosiłam o drugą szansę, bardzo bałam się
reakcji ojca. Jednak cały strach ulotnił się, gdy obdarzył mnie
pełnym ciepła uśmiechem i zaczął przygotowywać muzykę. Tym
razem poszło mi idealnie. Wszyscy zachwyceni byli tym jak
perfekcyjne były moje ruchy, jak dopracowana była choreografia
stworzona przez delikatną dziewięciolatkę. „Złote dziecko”to
pseudonim jaki mi nadali, a tato pełen dumy porównywał mnie do
rzeźbiarza tworzącego arcydzieła.”
Zaczyna się interesująco. Dobrze, że nie wyjawiasz wszystkiego od razu. To potęguje ciekawość, a przynajmniej moją XD Mam wrażenie, że ojciec głównej bohaterki pracuje w jakiejś wytwórni, ale może się mylę.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na następną część :)
Mam nadzieję, że wciąż czekasz, bo kolejna część właśnie się pojawiła.
UsuńLiczę na to, iż Ci się spodoba i pozostaniesz ze mną do końca opowiadania.
xoxo♥
Mnie kochana zaciekawiłaś :*
UsuńWaaa ciekawie się zapowiada ^^ lecę czytać następną część~
OdpowiedzUsuńWeny życzę~~ ♡