piątek, 8 maja 2015

Anyone looking for the paradise lost? 1.

Witam, kłaniam się nisko. Zanim zostawię was z moim tworem, chciałabym rozjaśnić parę kwestii.
Przez pierwszych parę rozdziałów trudno będzie to zauważyć, ale całe te opowiadanie to k-popowy fanfic.
Piszę w narracji pierwszoosobowej, jednakże proszę, nie utożsamiajcie mnie z główną bohaterką. Lilianna jest moim przeciwieństwem.
Początkowo chciałam tę ogromną tajemnicę wyjawić od razu, ale zostawię to na następny rozdział, żebyście mieli czas pogłówkować o co może tutaj chodzić. Rozdział krótki i pełny nie domówień, ale spokojnie, dopiero się rozkręcam.
BARDZO proszę o komentarze, chociażby kropeczkę, ponieważ chcę mieć świadomość, że jesteście tutaj ze mną.


Na imię mi Lilianna, urodziny obchodzę 1 grudnia. Nie wyróżniam się z tłumu. Jestem średniego wzrostu blondynką z niebieskimi oczami, które w słoneczne dni stają się szare. Jeszcze do niedawna uczęszczałam do liceum, kształciłam się na profilu dziennikarsko-językowym. W Zagórsku - wsi, w której mieszkałam razem z moimi rodzicami, niewiele o mnie wiedzieli. Ot, zwyczajna dziewczyna, której ojciec pracuje gdzieś daleko w Azji. Nie mam zbyt wielu zalet. Nie jestem taka jak większość dziewczyn w moim wieku, nie chodzę na imprezy, nie lubię alkoholu, a na temat mody mam niezwykle mało do powiedzenia. Nie poznałam jeszcze swojego prawdziwego przyjaciela. Przez sytuację, którą stworzył mi mój tato, poza szkołą nie widywałam się z rówieśnikami. Zresztą kto chciałby przyjaźnić z osobą, której życie jest jedną, wielką, tajemnicą, skrzętnie ukrywaną przez jej rodzinę? Jedyną osobą, na której zrozumienie mogłam liczyć, jedyną, z którą rozmawiać mogłam o wszystkim, co mnie otacza, był mój starszy brat – Walery. Parę lat temu wyjechał do Szwajcarii ze swoją przyszłą żoną i kontakt z nim został znacznie utrudniony, co sprawiło, iż co raz częściej się gubiłam.
Jeszcze do niedawna nikt nie miał pojęcia, jak wiele musiałam ukrywać przed innymi. „Nie możesz im powiedzieć, nie zrozumieją.” Ojciec zawsze tak mówił. Od najmłodszych lat karmił mnie tymi słowami. Teraz już wiem, że była to najlepsza rzecz jaką dla mnie zrobił. Zadbał, bym swoje dziecięce lata przeżyła jak normalne dziecko, abym nie musiała spotkać się z ludzką zazdrością, zawiścią. Kierował moim życiem tak, żeby nigdy nie udało mi się zboczyć ze ścieżki jaką swoją, ciężką pracą mi wydeptał. Dopiero przez pryzmat czasu zauważyłam jak wiele wysiłku włożył w to, by jego córeczka nie czuła się inna, gorsza. Nie potrafię zliczyć ile razy kłamał w obronie naszej rodzinnej tajemnicy. Moje nieobecności tłumaczył słabą odpornością, migrenami przypadkowymi wypadkami. Tylko nielicznym, w ostateczności uchylał rąbek tajemnicy, jednak nie zdarzało się to często, ponieważ ojciec był panem sytuacji. Zawsze miał wszystko pod kontrolą, nad wszystkim zawsze panował. Czasami tylko jego małżonka, moja kochana mama wykruszała się i wyrywała spod kontroli.
Mama zawsze była piękna, nawet teraz, gdy jej krótkie włosy zaczyna pokrywać siwizna, a parę dodatkowych kilogramów zadomowiło się w jej ciele. Błyszczy zawsze, nawet ubrana w rozciągnięty dres, sprzątając łazienkę. Równie piękne jest jej wnętrze. Nie spotkałam jeszcze kogoś tak dobrego jak ona. To ona nauczyła mnie rozumieć to jaki jest tato. Godzinami tłumaczyła mi, iż to wszystko, co on robi, robi tylko i wyłącznie dla mnie. Dzięki niej nauczyłam się nie poddawać i walczyć do samego końca, to ona sprawiła, że zawsze daję z siebie 100%. Zawsze jej zazdrościłam. Z uśmiechem wykonuje codziennie te same czynności, za które nikt jej nie wynagradza. Wciąż bardzo mocno kocha swojego męża i te uczucie nie słabnie, mimo iż większą część roku spędza bez niego.


„- Ogromnym zaszczytem jest móc przedstawić panu moją córkę, panie Kim. To jest Lilly. Ma dopiero 9 lat, a już posługuje się biegle trzema językami. Jest również utalentowana tanecznie i bardzo dobrze się uczy. Jest moją dumą. - kolejny potencjalny współpracownik został uraczony wyuczonymi słowami mojego taty.
Nienawidziłam latać z nim do jego pracy. Prezentował mnie przed wszystkimi jak najnowszy produkt w reklamie, a oni zachwycali się mną, jak dziecko nową zabawką. Zazdrościłam Waleremu. On nie przechodził tego samego co ja. Ojciec nigdy nie zabierał go ze sobą.”

„Zawsze bardzo dobrze wykonywałam stworzoną przez siebie choreografię, jednak tego dnia, gdy prezentowałam się przed panem Kim, rozwiązała mi się sznurówka w bucie i potknęłam się o nią niszcząc cały piękny performance. Tato był na mnie wściekły. Gdy tylko pożegnał ludzi obecnych na małej salce, zaczął na mnie krzyczeć. Jego słowa uderzały mnie mocniej niż ktokolwiek mógłby mnie uderzyć. Bardzo długo słuchałam o tym, jak bardzo brakuje mi obowiązkowości, nie wkładam serca w to co robię, za mało ćwiczę i nie biorę na poważnie jego rad. Tego dnia zostałam w sali do nocy, ćwicząc krok po kroku swoją choreografię, dopracowując każdy ruch, a także krzycząc na moje tenisówki, za to, że akurat wtedy musiały się rozwiązać.
Gdy następnego dnia wkradłam się do sali konferencyjnej i poprosiłam o drugą szansę, bardzo bałam się reakcji ojca. Jednak cały strach ulotnił się, gdy obdarzył mnie pełnym ciepła uśmiechem i zaczął przygotowywać muzykę. Tym razem poszło mi idealnie. Wszyscy zachwyceni byli tym jak perfekcyjne były moje ruchy, jak dopracowana była choreografia stworzona przez delikatną dziewięciolatkę. „Złote dziecko”to pseudonim jaki mi nadali, a tato pełen dumy porównywał mnie do rzeźbiarza tworzącego arcydzieła.”

4 komentarze:

  1. Zaczyna się interesująco. Dobrze, że nie wyjawiasz wszystkiego od razu. To potęguje ciekawość, a przynajmniej moją XD Mam wrażenie, że ojciec głównej bohaterki pracuje w jakiejś wytwórni, ale może się mylę.
    Życzę weny i czekam na następną część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że wciąż czekasz, bo kolejna część właśnie się pojawiła.
      Liczę na to, iż Ci się spodoba i pozostaniesz ze mną do końca opowiadania.

      xoxo♥

      Usuń
    2. Mnie kochana zaciekawiłaś :*

      Usuń
  2. Waaa ciekawie się zapowiada ^^ lecę czytać następną część~
    Weny życzę~~ ♡

    OdpowiedzUsuń