niedziela, 27 grudnia 2015

GUILTY - rozdział ósmy



Chyba za szybko oceniłam tą grupkę. Wysunęłam wnioski już w samym wstępie. A może mam racje? Może to zawiłe powiązania sprawiły, że wszyscy podjęli tą decyzję? Nie, niemożliwe. Ta piątka musiała być do siebie bardzo przywiązana, polegać na sobie i darzyć się ogromnym zaufaniem. W końcu kto normalny zrobiłby coś takiego? Właściwie wciąż byłam pod ogromnym wrażeniem po telefonie Jiyeon. Dziewczyna oznajmiła mi, iż jej przyjaciele zgodzili się na robotę, bez żadnych pytań czy wątpliwości. Byli gotowi rzucić swoje codzienne obowiązki, i bez względu na porę, wspomóc swoją małą przyjaciółkę. To musi być przyjaźń... albo czyste szaleństwo.

-Nad czym tak rozmyślasz? - Alexander usiadł obok mnie, od razu zmieniając kanał w telewizji, pilotem leżącym nieopodal.
-Zgodzili się.
-Żartujesz? - przez sekundę wyglądał na zaskoczonego, lecz już po chwili śmiał się, pokazując białe zęby.
-Nawet chwilę się nie wahali.
-Wow. Ta dziewczyna, cwana bestia, owinęła sobie bogaczy wokół palca. Zobaczysz, narobi takich kłopotów jakich jeszcze ta wasza szkoła nie widziała.
-Ona? Jest niegroźna, co mogłaby takiego zrobić? - nie zgadzałam się z bratem. - Zresztą kłopoty nie są jej na rękę. Oni wypłacą się z tego, a ona zostanie na lodzie.
-Jest w niej coś takiego. - zawiesił głos.
-Podoba Ci się? - zbliżyłam się maksymalnie blisko jego twarzy.
-Nie to. - silnie odepchnął moją twarz dłonią. - Po prostu mam wrażenie, że kłopoty się jej trzymają. Wiesz, coś jak fatum, które wisiało nad Antygoną.
-Że niby czego by nie zrobiła i tak jest w dupie? - stuknęłam się palcem w czoło, wykazując dezaprobatę. - Przestań.

Patrząc się w ekran telewizora, na którym właśnie wyświetlana była jakaś denna drama, analizowałam to, co powiedział Okasian. Jakoś nie zauważyłam, by nad Jiyeon wisiała czarna chmura, a jej działania nie wyglądały na autodestrukcyjne. Właściwie w moich oczach wszystko było na odwrót. Ta biedna dziewczyna stała się obiektem uczuć bogatego nastolatka. Joonyoung nie widzi świata poza nią, ściągnął ją do stolicy, zapewnił najdroższą, renomowaną szkołę i dach nad głową, nie chcąc niczego w zamian. Nie kazał jej wracać nawet, gdy ta zakochała się w kimś innym. Również jej związek z Mingyu nie wygląda mi na fatum. Oboje są w sobie mocno zakochani i mimo ich niezdarnych zachowań, nikt nie ma wątpliwości, że są szczęśliwi. W sumie trochę zazdroszczę jej takiego życia. Nie miała nic, a z dnia na dzień zyskała to, na co inni pracują czasem całe życie, by na końcu i tak tego nie uzyskać. 

▀▀

Bloody obiecała nie pytać. Mimo starań za nic nie mogłam powstrzymać łez, strachu i wstydu. Czułam się tak upokorzona, że nie potrafiłam spojrzeć na swoje odbicie w lustrze. Brzydziłam się swojego ciała, nie mogłam na nie patrzeć. Tzuyu było mnie naprawdę szkoda, bardzo chciała dowiedzieć się, co wprawiło mnie w tak mocną depresję, jednak nie naciskała i była przy mnie, mimo tej niewiedzy. Specjalnie dla mnie zrezygnowała z wycieczki na Tajlandię, chociaż bardzo chciała tam pojechać. Stwierdziła jedynie, że Tajlandia nie ucieknie, a jej przyjaciółka potrzebuje jej właśnie w tej chwili. W pierwszych chwilach pozwoliła mi płakać, nie wychodzić z pokoju, jednak gdy uznała, że tego wystarczy, zmieniła taktykę pocieszania. Postanowiła, że nie mogę przecież spędzić wieczności w swoim pokoju. Wyciągała mnie z domu na spacery, początkowo bardzo krótkie, powoli wydłużając je. Mimo, że wciąż czułam się bardzo źle, owe wyjścia chociaż cząstkowo mi pomagały, a głupoty, o których gadałyśmy z Tzuyu chwilowo pozwalały zapomnieć o upokorzeniu jakiego doświadczyłam.
Tego dnia dotarłyśmy niesamowicie daleko, bo aż na same obrzeża miasta, na teren spalonego kompleksu fabryk środków chemicznych.

-A wtedy on tak śmiesznie upadł. - Tzuyu ledwo dała radę dokończyć opowieść, ponieważ prawie dusiła się ze śmiechu. - Pamiętasz, prawda?
-Pamiętam, pamiętam. - uśmiechnęłam się blado.
-A pamiętasz co wydarzyło się w zeszłym roku przed twoimi urodzinami? - zaczęła chichotać, jednak szybko przestała, gdy ujrzała to co ja.
-Niemożliwe. - szepnęłam.
-Oni? Tutaj? - Bloody była równie zaskoczona. - To jakieś cholernie przeznaczenie?

Właśnie, czy to przeznaczenie? Przy trzech samochodach stał nikt inny. Jiyeon, Jessica, a także cała reszta. Śmiali się, uśmiechali, wyglądali na takich beztroskich. Nie wiem co we mnie wstąpiło, skąd wzięła się we mnie ta siła. Poprosiłam Tzuyu, by skierowała się do domu i czekała tam na mnie. Jeszcze parę minut stałam w miejscu, upewniając się, że Bloody na pewno odeszła, aż w końcu pełna obaw ruszyłam w kierunku grupki oprawców. Czułam, że właśnie dzisiaj to wszystko zakończę. To dzisiaj musiał być tego koniec.

▀▀

Plan był prosty i wydawał się niemożliwy do zepsucia. Okasian miał odebrać towar od współpracowników, których przedstawił nam wyłącznie pseudonimami. Następnie wszyscy mieliśmy, w jak najszybszym tempie przenieść pakunki z narkotykami do furgonetki, którą miała przyjechać Kyungri, a następnie w moim towarzystwie przewieźć je do ich magazynu na drugim końcu miasta.
Cała fucha poszła nam bardzo sprawnie, praktycznie od samego początku zsynchronizowaliśmy swoje ruchy, każdym wiedział jakie ma zadanie, a więc sama robota stała się przyjemnością. W trakcie Okasian z Mingyu prześcigali się w opowiadaniu nieprzyzwoitych żartów, wskutek czego Kyungri trzy razy popłakała się ze śmiechu, a mnie od tego zaczął boleć brzuch.
Mimo dobrego humoru jedna myśl wciąż tłukła się w mojej głowie. Od wyjazdu, Hwasa, nie odezwała się do nikogo. Nie dała znać jak minął jej lot, a także czy podoba jej się nowy dom. Nawet Joonyoung nie dostał od niej żadnej wiadomości. Najbardziej martwiło mnie to, że nie odbierała również telefonu.

-Słuchajcie! - wszyscy spojrzeli na mnie. - Po wszystkim dzwonimy do Hyeyin tak długo, aż ta dziewucha nie odbierze tego głupiego telefonu.
-Good. - rzucił Joonyoung i wrócił do zadania.
-W końcu musi wymięknąć, nie? - odezwała się Kyungri, na co Mingyu przytaknął.
-A może ma nas po prostu w dupie? - zapytała Jessica, a mnie zamurowało. - Pojechała sobie do tej śmierdzącej Ameryki i nie ma zamiaru się z nami kontaktować? Nie ma jej tu, więc może sobie ją odpuść?

Przez chwilę czułam się, jakby moje kończyny były sparaliżowane. Chciałam poruszyć się, coś powiedzieć jednak nie mogłam. Ostre słowa Jessi zupełnie mnie zaskoczyły. Jak mogła powiedzieć coś takiego na temat Hyeyin? Ona nigdy nie zrobiłaby nam czegoś takiego, a ten brak kontaktu z nią na pewno był uzasadniony. Miałam ochotę coś jej odpowiedzieć, zaprzeczyć. Jednak nie chciałam zepsuć dobrej atmosfery, więc postanowiłam przemilczeć niezbyt przyjemne słowa Jessici. 

▀▀

Skończyliśmy całe przepakowywanie bardzo szybko, więc postanowiłam zostać z towarzystwem jeszcze chwilę, szczególnie, że Alexander właśnie opowiadał wszystkim najgorsze sytuacje z mojego dzieciństwa. Nie mogłam zostawić ich w tym momencie samych, ponieważ ten gnojek upokorzyłby mnie do końca.
Po raz czwarty w tym dniu popłakałam się ze śmiechu, gdy Okasian skończył wspominać to, jak uciekając przed źrebakiem wpadłam twarzą w ogromną, śmierdzącą, końską kupę, której smród wydawał się być przeze mnie wyczuwalny za każdym razem, gdy sobie o tym przypomniałam.
Chcąc otrzeć łzy, odwróciłam głowę w stronę dróżki. To co zobaczyłam sprawiło, że z moich ust wydobyło się przekleństwo, a gdy Okasian spojrzał w tą samą stronę co ja, również siarczyście przeklął. Przez chwile miałam nadzieję, że to jakieś przywidzenie, cholerna fatamorgana, jednak, kiedy spojrzałam na blade, zaskoczone twarze reszty towarzyszy, już wiedziałam.

-Przyszłam tutaj, bo chciałam żebyście wy, - przed nami stała Park Chanmi i właśnie wskazywała palcem na Jiyeon i Jessicę. - wiedziały, iż mam zamiar pójść na policję. Chcę zgłosić wszystko co zrobiłyście.
-Chyba zapomniałaś o zdjęciach. - Jessi zbliżyła się do niej, miażdżąc ją wzrokiem. - Chcesz, by każdy zobaczył w jakim staniczku chodzisz?
-Nie obchodzi mnie co zrobicie z tymi zdjęciami. - dziewczyna wydawała się zbyt spokojna, zupełnie nie przypominała zastraszonej Chanmi.
-Czy aby na pewno? - Jessica zbliżała się do niej co raz bardziej, a ona cofała się wciąż.
-Tak. - dziewczyna spojrzała na każdego po kolei. - To koniec, nie rozumiecie?

Spojrzałam na Jiyeon. Jej oczy były zaszklone od łez, zrozumiała. Dla niej to był koniec. Widziałam po jej minie, że była gotowa to skończyć. Zupełnie coś innego dostrzegłam w Jessice. Wydawało mi się, iż jej oczy płoną. Nim się obejrzałam, Chanmi stała otoczona przez czwórkę przyjaciół. Zerknęłam na brata, kiwnął głową, abym nie wtrącała się, więc posłusznie stanęłam u jego boku i obserwowałam to co właśnie się zaczęło.

-Myślisz, że to tak prosto to skończyć? - zapytała ją Jessica, a następnie popchnęła Chanmi.

Dziewczyna wylądowała w ramionach Joonyounga, który bardzo szybko odepchnął ją w kierunku Mingyu. Następnie znów wylądowała przed Jessicą. Trójka rzucała nią jak nieżywą lalką. Chanmi krążyła w kręgu, potykając się o własne nogi, właściwie latając między przyjaciółmi. Jednak, gdy została popchnięta w stronę Jiyeon zdarzyło się coś innego. Ji, chyba chciała przerwać cały ten cyrk i zamiast podać ją któremuś ze znajomych, wypchnęła ją poza krąg. Jednak, gdy nastolatka potknęła się i upadła, odskoczyła od niej i złapała rękawa kurtki Mingyu. Chanmi nie podniosła się, a jej oczy były zamknięte. Musiała stracić przytomność, gdy uderzyła głową w kamienne podłoże. Wszyscy byli w szoku, nikt nie poruszył się nawet o milimetr, jedynie ich oczu krążyły niespokojnie, jakby szukając rozwiązania. Dopiero po chwili, która zdawała się być wiecznością, Jessica ruszyła się z miejsca. Rozpędzona podeszła do Jiyeon i silnie pchnęła ją w ramię.

-Na co czekasz? - krzyknęła do przyjaciółki.




Ciućmok jestem, nie umiem ubrać w słowa tego, co znajduje się w mojej głowie.
Chciałabym po zakończeniu Guilty, dodać parę opowiadań związanych z bohaterami opowiadania, jednak mających niekoniecznie wiele wspólnego z samym opowiadaniem. Co sądzicie?

4 komentarze:

  1. Takie poważne sceny tu czytam, kończy się rozdział , pierwsze słowo z notatki “ciućmok" i cała groźna atmosfera zrobiła puffff xD
    Nie spodziewałam się, że Jiyeon odepchnie ją tak niefortunnie.
    Jeśli masz pomysł na opowiadania z tymi bohaterami, to ja jestem jak najbardziej za.
    Czekam na następny rozdział c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciućmoku, jak chcesz to potrafisz.A nie mówiłam, że tu jest tylko przemoc? I co dalej.
    Czekam na opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow nie spodziewałam się, że Chanmi się przeciwstawi.. mam nadzieje, że nic jej nie jest..
    Bardzo podoba mi się ten rozdział ;3 chyba najbardziej ze wszystkich ^^
    Fighting!
    A co do historii o bohaterach opowiadania, jestem za! :D z chęcią poczytam

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. O ludzie... Ale się porobiło. Akurat w tym momencie musiałaś skończyć! T^T
    Mam nadzieję, że z Chanmi wszystko będzie w porządku. I do diabła z tą Jessi! Kocham ją jako artystkę, ale tutaj jest naprawdę niezłą zołzą! :D
    Nie umiem się doczekać kolejnego rozdziału!
    Hwaiting! <3

    OdpowiedzUsuń