15.01.2015
-Nie cykaj się maleństwo. - zaśmiał
się, układając biały proszek w cienką ścieżkę. - Będziemy
się świetnie bawić.
Światło nocnej lampki oświetlało
drewniany stoik, zaś twarz Jinyounga pozostawała ukryta w półmroku.
Przyglądałam się z zaciekawieniem jego dłoniom, obserwowałam jak
w skupieniu dzieli porcję narkotyku na dwa. Robił to po raz
pierwszy, jednak sprawiał wrażenie doświadczonego, sprawiał
pozory obeznanego.
Bałam się? Nie.
Motyle szalejące w moim brzuchu
sygnalizowały, że targa mną podniecenie. Byłam podekscytowana.
Mieliśmy zrobić coś zakazanego, zupełnie nam nieznanego.
Posiedliśmy swój własny, zakazany owoc.
Nie miałam pojęcia co się z nami
stanie, jednak same przypuszczenia sprawiały, że moje dłonie
delikatnie drżały, a przez ciało przechodziły przyjemne dreszcze.
Wciąż na niego patrzyłam.
Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam ja przygryza wargę, oblizuje
ją, zostawiając na niej błyszczący, mokry ślad. Serce zabiło mi
szybciej, kiedy jego czekoladowe oczy, otoczone firanką gęstych
rzęs skupiły się na mnie, a jego zimna, silna dłoń ścisnęła
moją.
Stało się. Biała substancja
wypełniła nasze nozdrza, powoli wprowadzając w zupełnie inny
świat.
-Skarbie. - zamknęłam oczy,
wsłuchując się w melodię jego głosu. - Dziś wzniesiemy się
ponad niebo.
-Pieprzysz głupoty. - zaśmiałam się,
gdy poczułam jak powoli odlatuję.
30.01.2015
Ściągnął swoją kurtkę i owinął
ją wokół mej talii, by wiatr nie podwijał mi więcej spódnicy do
góry, a następnie splótł nasze dłonie. Musiał wstać przed
samym wyjściem, ponieważ jego włosy wyglądały jakby przetrwały
klęskę żywiołową, a może nawet i dwie. Wolną dłonią starałam
się je ułożyć. Gdy skończyłam, jeszcze przez chwilę
przyglądałam się jego fryzurze. Poczułam jego miękkie usta na
moich i podskoczyłam jak poparzona.
-Zwariowałeś? - klepnęłam go w
ramię. - Co jak inni zobaczą?
-Nie obchodzi mnie to. - odparł i już
po chwili jego silne dłonie trzymały moje kruche ciało.
Przechylił mnie i złożył na moich
ustach pocałunek i kolejny, kolejny. Próbowałam walczyć, jednak
będąc przy nim miękłam. Byłam jak kostka cukru wrzucona do
gorącej kawy, zupełnie się rozpływałam.
-Dziś impreza u JB, co myślisz? -
postawił mnie do pionu, a następnie jednoznacznie przetarł nos. -
Będzie małe co nieco.
-Ale tym razem złapiesz mnie? -
skrzywiłam się na same wspomnienie mojego upadku prosto na różany
krzak.
-I nie puszczę. - cmoknął mnie w
czoło i mocno przytulił.
31.01.2015
Obudziłam się czując potworny ból
głowy. Rozejrzałam się, próbując poznać swoją lokalizację.
Odetchnęłam z ulgą, gdy miejsce, w którym się znajdowałam
okazało się pokojem mojego chłopaka, który spał spokojnie, tuż
obok mnie. Wciąż leżąc, wymachiwałam ręką koło łóżka, by
bez podnoszenia się, zdobyć butelkę wody. Niestety mimo prób, nie
odnalazłam jej, a swoje niezadowolenie zasygnalizowałam siarczystym
przekleństwem, które zbudziło Juniora. Wyglądał tragicznie, miał
fioletowe sińce pod oczami, które nie błyszczały tak jak zwykle,
pachniał dymem papierosowym, a jego włosy wyglądały nieświeżo.
Jednak aura, otaczająca zmieniła się o 180 stopni, gdy obdarzył
mnie uśmiechem, którym dwa lata wcześniej mnie w sobie rozkochał.
„Szalony łobuz” mówiła o nim moja mama, gdy zabraniała nam
się spotykać. Cała moja rodzina nie dostrzegała w nim żadnych
pozytywnych cech i nieskutecznie starała się nas rozdzielić.
-Nic nie pamiętam. - wychrypiałam, a
Junior silnym ramieniem przyciągnął mnie do siebie.
-Tańczyłaś nago na stole w klubie
dla gejów. - odparł spokojnie, a ja spojrzałam na niego
wystraszona. - Żartuję! - zaśmiał się i zaczął drapać mnie po
głowie. - Już po trzeciej spałaś, odwrócona dupą do mnie.
-Poczekaj. - dotknęłam swojej klatki
piersiowej. - Chyba właśnie umarłam ze strachu.
Jeszcze chwile śmialiśmy się do
siebie, Jinyoung opowiadał mi szczegóły z wczorajszego wieczoru, a
następnie znów zasnęłam, tym razem wtulona w niego. Sielanka nie
trwała jednak długo, ponieważ obudził nas dzwonek mojego
telefonu.
-Powiedz, że jesteś w drodze. -
rozpoznałam głos Beckie i natychmiast wyskoczyłam z łóżka. -
Dalej śpisz?!
-Nie, nie. Jestem w drodze. - zaczęłam
szaleńczy bieg w poszukiwaniu wszystkich moich rzeczy.
-Wczoraj dzwoniła twoja matka. -
zatrzymałam się i przerażona spojrzałam na Juniora.
-Pieprzysz?! Co jej powiedzieliście?
Mam jeszcze po co tam wracać?
-Spokojnie, Tyler ją spławił.
Powiedział, że już śpimy. Kazała jedynie poprosić, żebyś nie
spóźniła się dziś na obiad. Znowu będziecie gościć jakąś
szychę.
14.02.2015
Rozdzielał działkę, gdy ja wypijałam
kolejny kieliszek czerwonego wina. Znajdowaliśmy się w jakimś
hostelu na obrzeżach miastach. Pokoik był skromny, znajdowały się
w nim jedynie łóżku, szafka i dwa krzesła. Mimo, że był środek
zimy, za oknem szalała burza, zupełnie taka, jak ta, która
przychodziła latem za falą upałów.
-Zamknij oczy. - odparł Jinyoung
zbliżając się do mnie.
-Już? - byłam zniecierpliwiona.
-Poczekaj jeszcze minutkę. -czas
wydawał się stanąć w miejscu, słyszałam jedynie jakieś szumy.
- Już.
Otwarłam oczy i z wrażenia
podskoczyłam na krześle. Przede mną stał przeogromny kosz
wypełniony czerwonymi różami, które ukrywały maleńką ramkę ze
zdjęciem. Gdy wzięłam ją do rąk, poczułam jak z wzruszenia lecą
mi łzy. Było to nasze pierwsze zdjęcie, jednak tło zostało
zmienione na krajobraz Jokohamy. Od zawsze marzyłam, by móc tam
zamieszkać.
-Jak będę już bogatszy od twoich
staruszków – złapał mnie za dłoń. - kupię nam apartament...
nie! Kupię nam cały wieżowiec, właśnie tutaj – wskazał palcem
na tło naszego zdjęcia. - A teraz, czy ma pani ochotę gdzieś ze
mną polecieć?
Kiwnęłam głową, odsunęłam swoje
włosy i nachyliłam się nad ścieżką białego narkotyku.
18.03.2015
Nawet nie wiem ile razy uszczypnęłam
się, by sprawdzić czy to na pewno nie jest sen. Stałam tu, stałam
w moim własnym pokoju w akademiku. Do teraz nie wiem jak udało mi
się przekonać matkę, by pozwoliła mi tu zamieszkać. Ostatni raz
uszczypnęłam się, a następnie zatrzasnęłam za sobą drzwi i
uśmiechnęłam się do mojego chłopaka, który od dłuższej chwili
leżał na starym, drewnianym łóżku.
Z biustonosza wyciągnęłam malutki
woreczek z białą substancją, pomachałam nim tak, by mój ukochany
zwrócił na mnie uwagę, a następnie sięgnęłam pod sukienkę i
szybkim ruchem pozbyłam się swojej bielizny.
-Polecimy dziś gdzieś? - zaśmiałam
się, zagryzając wargę.
02.06.2015
Wydawało mi się, że nie minęła
sekunda od momentu, gdy na czworaka czołgałam się do łóżka, gdy
usłyszałam krzyki. Byłam pewna, że Junior żegna się z ostatnimi
znajomymi i zaraz cały hałas ucichnie. Jednak, gdy wrzaski nie
ustawały i zaczęły przybierać na sile otworzyłam oczy. Przez
dłuższy moment zastanawiałam się czy tydzień na kokainie
sprawił, że zaczęłam mieć tak mocne halucynacje. Przede mną
stała moja matka, rzucając losowymi rzeczami. Zaczęłam nerwowo
szukać Juniora, którego nie było u mojego boku i dopiero, gdy
zauważyłam, iż stoi w drzwiach, oparty o framugę, zaczęło do
mnie dochodzić co właśnie się dzieje.
-Mamo co Ty tu?
-Dziecko, jak Ty żyjesz? Zobacz jak
wyglądasz? - myślałam, że od jej krzyków zaczną pękać szklane
kubki leżące na stoliku. - Nie czujesz jak tu śmierdzi? Wszystko
się klei! Na podłodze widzę ślady mąki! Czy ty chociaż raz tu
sprzątałaś? - przerwała tylko na chwilę, by wskazać palcem na
Jinyounga. - A on? Co on tu robi?! Ile razy mówiłam Ci dziecko,
żebyś nie zadawała się z tym szalonym łobuzem?! - podeszła do
mnie i szarpnęła za rękę. - Albo natychmiast wrócisz do domu,
albo możesz pożegnać się z wszystkimi dochodami jakie dostajesz!
-W takim razie wyjdź. - spojrzała na
mnie w szoku. - Wyjdź, na co czekasz? - pierwszy raz zrobiłam coś
nie po jej myśli. - Zostanę tutaj z tym szalonym łobuzem, mamo.
26.06.2015
-Łoo! - jeszcze raz zajrzałam do
koperty, którą otrzymałam wraz ze świadectwem. - Będzie za to
towaru na jakiś miesiąc. - klepnęłam mojego ukochanego w ramię.
- To gdzie dziś polecimy?
-W kosmos maleństwo, kosmos. - odrzekł
i pocałował mnie w głowę.
Niedługo miał minąć miesiąc odkąd
rodzice nie wysyłali mi żadnych pieniędzy, telefonicznie
poinformowali mnie, że opłacą jedynie akademik. Dowiedziałam się
również, że z moją młodszą wybierają się na dwutygodniowe
wakacje, co znaczyło, że dwa tygodnie, czternaście dni, będę
miała dom, a także całą służbę tylko dla nas dwojga.
30.06.2015
-Mógłbyś znaleźć rozmiar mniejszą?
- podałam zza drzwi przymierzalni sukienkę Juniorowi.
Byłam na głodzie, czułam silną
potrzebę zażycia kokainy, czułam się jak wampir, który łaknie
krwi. Starałam się jednak odwrócić swoje myśli od tego i
zaczęłam przyglądać się sobie w lustrze. W ciągu ostatnich
miesięcy bardzo schudłam, z lekko zaokrąglonej dziewczyny zostały
mi jedynie pucołowate policzki. Odstający brzuszek, którego
nienawidziłam gdzieś się schował, a ja mogłam teraz policzyć
sobie żebra. Nawet nie wiem kiedy dorobiłam się, tak bardzo
pożądanej przez dziewczyny, przerwy między udami. Jednak do ciała
rodem z wybiegu nie pasowała zupełnie moja głowa. Włosy zaczęły
mi szalenie wypadać, straciły blask, zupełnie tak jak moja cera,
która teraz wydawała się matowa, zgaszona. Zmartwiłam się,
przecież bez lśniącej cery, długich, błyszczących włosów nie
byłam tą samą, śliczną księżniczką Juniora.
9.07.2015
-Sześć, siedem... mamy! - wykrzyczał,
a ja zaczęłam klaskać w dłonie. - Maleństwo, zarezerwowałem
dziś lot na marsa!
Od awantury w akademiku z rodzicami
widziałam się tylko raz. Trzeci dzień nie mieliśmy pieniędzy na
kokainę, oboje czuliśmy się jakby ktoś odebrał nam powietrze,
czułam się tragicznie. Dlatego pod pretekstem zabrania jakiś
pierdół, przyjechałam do domu, licząc na jakieś pieniądze. Nie
musiałam nawet prosić. Gdy zobaczyli mnie w najgorszym z możliwych
stanów, postanowili dawać mi pieniądze na jedzenie, ponieważ w
ich oczach straszliwie wychudłam. Niestety wciąż chcieli mojego
powrotu, dlatego kwota, którą dostałam nie była zbyt duża.
Właśnie tego dnia zebraliśmy wszystkie pozostałe pieniądze,
które oboje mieliśmy i straciliśmy na działkę najlepszego towaru
w mieście.
14.08.2015
Nie miałam kontaktu z Juniorem od
dwóch dni. Odkąd wyszedł na imprezę, jeszcze nie wrócił. Jego
telefon był wyłączony, nikt nie miał pojęcia gdzie się
znajduje, a ja odchodziłam od zmysłów. Następnego dnia miały być
moje urodziny, a ja nie wiedziałam gdzie znajduje się mój chłopak.
Kończyły mi się pieniądze, a głód narkotyku stawał się nie do
zniesienia. Nie wiedząc co robić zaczęłam sprzątać mieszkanie.
Rozdeptane resztki kokainy na podłodze, brak znaków życia od
Juniora doprowadzały mnie do szału. W pewnym momencie wpadłam w
szał, rozbiłam wszystkie talerze, kubki, pokój wyglądał jak
pobojowisko. Przestałam dopiero, gdy usłyszałam dźwięk
otwieranych drzwi.
-Maleństwo, już jestem. - wyglądał
jak cień człowieka, ale nie było to dla mnie ważne. - Trochę mi
się przedłużyło.
-Idiota! - płakałam, uderzając go w
klatkę piersiową. - Tak się martwiłam.
-Przepraszam, przepraszam. - objął
mnie, a ja poczułam się wreszcie spokojna. - Już Cię więcej nie
zostawię.
16.08.2015
Obudziłam się w szpitalu, nie mając
pojęcia ile czasu już tam spędziłam. Chciałam się podnieść,
poczułam jednak, że zupełnie brakuje mi sił. Na stoliku leżał
wazon z jakimiś śmierdzącymi kwiatkami, których zapach drażnił
moje nozdrza, obok nich poukładane były owoce. Obok siedzieli moi
rodzice. Rozejrzałam się po sali, nie było tam Juniora.
-Córeczko – matka zauważyła, że
się obudziłam. - co ci się stało?
-Gdzie jest Jinyoung?
-Lekarze nie chcieli nam nic
powiedzieć, bardzo się martwiliśmy z ojcem.
-Gdzie jest Jinyoung?
-Co ci się stało? - ignorowała moje
pytanie, a ja poczułam jak rośnie we mnie złość.
-Do cholery jasnej, gdzie jest mój
chłopak?! - wydarłam się, zwracając na siebie uwagę
przechodzącej obok pielęgniarki.
-W głównym holu, nie pozwoliliśmy
wejść temu szalonemu...
Nie obchodziło mnie co miała do
powiedzenia, wzięłam szybko wdech, wyrwałam wenflon z dłoni i na
bosaka wybiegłam szukać mojego chłopaka.
Gdy go znalazłam siedział na ławce i
płakał. Po raz pierwszy zobaczyłam jego łzy.
-Junior. - wyszeptałam. - Junior, tu
jesteś. - rzuciłam mu się w ramiona, gdy tylko podniósł głowę.
-Tak bardzo się o ciebie martwiłem. -
wydusił z siebie, a potem płacz odebrał mu głos.
15.09.2015
Pierwszy raz pokłóciłam się z
Juniorem. Byłam wściekła, gdy okazało się, że jego pieniądze
zniknęły, a on nie miał zamiaru powiedzieć mi co z nimi zrobił.
Cały dzień nie było go w domu,
dopiero pod wieczór napisał do mnie, by przygotowała coś do
jedzenia. Było to dla mnie dziwne, jednak mimo złości postanowiłam
przygotować przepiękną kolację. Gdy wrócił, miał ze sobą moje
ulubione czerwone wino. Jedząc kolację czułam się dziwnie
nieswojo, miałam wrażenie, że coś się wydarzy. Nie myliłam się.
Gdy skończyliśmy jeść Junior stanął przede mną.
-Maleństwo, chciałbym żebyś
wiedziała, że traktuję cię na poważnie, że nasz związek jest
dla mnie najważniejszym elementem życia. Skończyłaś
dziewiętnaście lat, jesteś wciąż młoda, ale jesteś jedyną
kobietą, którą jestem w stanie kochać. - uklęknął przede mną,
a ja zapomniałam na chwilę o tym jak się oddycha. - Czy chciałabyś
zostać moją żoną?
Odpowiedź była oczywista.
13.11.2015
Leżałam w wannie wypełnionej po
brzegi gorącą wodą i aromatyczną pianą, popijałam czerwone
wino. Obok, na zimnych kafelkach, siedział Jinyoung puszczając
muzykę z telefonu. W łazience paliło się jedynie czerwone światło
małej lampki. Mijał drugi dzień od kiedy byliśmy czyści.
Mieliśmy pieniądze, stać nas było na działkę, dwie, ale po raz
pierwszy od dawna żadne z nas nie czuło głodu. Może to wszystko
za bardzo nas wykończyło? Byliśmy chudzi, bladzi, nasze włosy
były słabe, ciągle wypadały. Nasze oczy straciły blask, otoczone
były jedyne fioletowymi sińcami. Co raz częściej spędzaliśmy
noce w wannie wypełnionej lodem, która miała zbijać gorączkę, z
tamponami w nosach, które tamowały co raz częstsze krwotoki.
-Junior. - odłożyłam kieliszek na
brzeg wanny. - A może byśmy rzucili to wszystko?
-Słucham?
-Pierdolmy te dragi, spakujmy rzeczy i
wyjedźmy jak najdalej.
-Wyjedźmy jak najdalej. - powtórzył
po mnie.
-Zróbmy to, zróbmy najbardziej
szaloną rzecz w naszym życiu.
-Pakuj walizki! - popatrzyłam na niego
zdziwiona. - Wychodź z tej wanny i pakuj walizki maleństwo.
Wyjedziemy już jutro.
-A dziś? - pogłaskałam go po głowie.
-A dziś polećmy tak daleko jak
jeszcze nigdy. - powiedział i złożył pocałunek na moich ustach,
który miał przypieczętować nasze postanowienie.
24.05.2016
Minęło ponad sześć miesięcy. Sześć
miesięcy jestem zupełnie czysta, wolna od narkotyków. Moje włosy
stają się co raz gęstsze, cienie pod oczami odeszły w
zapomnienie, a moje ciało znów przypomina ciało kobiety. Jestem
teraz w Jokohamie, mam małe mieszkanie, tak jak zawsze marzyłam.
Pogodziłam się z rodzicami, niedługo kończę szkołę.
A Junior?
To miała być ostatnia noc, kiedy
mieliśmy imprezować do rana, nie pamiętać niczego i zupełnie
naćpani bawić się jakby jutro miało nie być. Następnego dnia
miało się zacząć nasze nowe życie. Walizki czekały na nas pod
drzwiami, mieliśmy pojechać na stopa do Jokohamy, spać w tanich
hotelach, jeść śmieciowe żarcie. Mieliśmy znaleźć pracę i
zarabiać wielkie pieniądze, by na wakacje polecieć do Las Vegas i
wziąć ślub, którego udzieliłby nam facet w stroju Presleya.
Junior?
Przedawkował. Jego serce nie
wytrzymało.
LONG TIME NO SEE! Niestety po tak długiej przerwie nie udało mi się wrócić do was z kolejnym rozdziałem Guilty, ale mam dla was kolejny... twór, do którego powstania zainspirowała mnie piosenka, a także teledysk do niej. Jeśli ktoś jeszcze nie wie, mowa o Fly - GOT7. Nie dość, że Junior rozkochał mnie swoim przepięknym głosem w refrenie, to jeszcze dobił moje serduszko w MV.
Jest to mój pierwszy twór w formie wspomnienia/pamiętnika, dlatego liczę, że spodoba się wam.