czwartek, 9 lipca 2015

Anyone looking for the paradise lost? 12.

Mam nadzieję, że nie obrazicie się za to, iż przestałam odpisywać wam na komentarze. To nie dlatego, że jestem leniwa, nie lubię was itp. itd. Po prostu nie chcę was zanudzić ciągłymi podziękowaniami. Pozwólcie, że będę dziękować i komunikować się z wami tutaj.
Aya Anakin Lee, Sachi Mei - dziękuję bardzo, że jesteście i zniecierpliwione czekacie na kolejne części.
Rose Black  - bardzo mega supi dupi dziękuję, że jesteś ze mną od samiuteńkiego początku i okazujesz mi mnóstwo wsparcia. 
misanthropy - mówiłam już, że strasznie Ci zazdroszczę umiejętności pisania długich komentarzy? bardzo, bardzo dziękuję za miłe słowa i za to, iż mimo, że nie wszystko Ci się podoba, potrafisz docenić moje starania i odmienny styl. ps. Nie przejmuj się czasem, ja już nauczyłam się z nim żyć ;) 
Mamo, (tak ten anonim to moja kochana Mama) - dziękuję, że w końcu odważyłaś się skomentować moje wypociny. Dziękuję Ci też za to, iż wspierasz moją twórczość od początku, jesteś ze mną odkąd zaczęłam tworzyć pierwsze opowiadania, wiersze. blablabla. Fajnie, że jesteś.

 
Serce podskoczyło mi do gardła. Dlaczego nie zareagował?

-Hyukkie... - szepnęłam.

Delikatnie się poruszył, a następnie zaczął cały drżeć i dopiero po chwili obrócił się w moją stronę. Jeśli do tej pory moje serce było w jednym kawałku, właśnie wtedy już na pewno pękło i rozpadło się na milion kawałków. Mimo ciemności zauważyłam jego ogromne, ciemne cienie pod oczami, zapadnięte policzki, suche, drżące usta. Przez długi czas patrzył mi w oczy. Wydawało się, że nie wierzy w to co widzi. Wyciągnął dłoń w kierunku mojej twarzy, jednak zatrzymał ją w połowie drogi i cofnął spuszczając wzrok. Nie wiem, który już raz w ciągu tych paru godzin wybuchłam płaczem. Przyciągnęłam go do siebie i przytuliłam mocno, opierając jego głowę o miejsce, gdzie znajduje się moje sercem. Początkowo nie ruszał się, dopiero po paru chwilach objął mnie rękoma. Jedną ręką głaskałam go po głowie, drugą delikatnie wplotłam w koszulkę. Znów zaczął drżeć, usłyszałam jego szloch i poczułam zimne łzy moczące moją bluzkę. Bardzo długo płakaliśmy. Kiedy już się uspokajałam wystarczyło mi jedno spojrzenie na niego i znów wybuchałam. W końcu jednak obojgu nam zabrakło sił na płacz i siedzieliśmy w ciszy.

-Ja chyba nie potrafię bez Ciebie żyć. - szepnął, a ja poczułam ból w klatce piersiowej.
-Dlaczego to zrobiłeś? Wszyscy się o Ciebie martwili... - mój głos drżał.
-Kiedy pokłóciliśmy się w szpitalu myślałem, że już nigdy Cię nie zobaczę. Wtedy wszystko straciło dla mnie sens. Ja nie widziałem powodu, żeby istnieć. Chciałem zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Chciałem umierać w cierpieniu. Wyrządziłem Ci taką krzywdę. Nie zasługuję na Ciebie, powinienem odejść i pozwolić Ci znaleźć kogoś kto jest Ciebie wart, ale nie potrafiłem wyrzucić Cię z serca. Lillianne, ja jeszcze nigdy nie kochałem kogoś tak bardzo jak Ciebie. Jesteś moim tlenem. - jego głos był słaby, z trudem łapał oddech, jednak nie przestawał mówić. - Ja jestem potworem. Skrzywdziłem największy skarb w moim życiu. Nie powinienem się usprawiedliwiać, nie mam prawa prosić o wybaczenie, ale mi tak cholernie na Tobie zależy, że gdy widziałam Cię z innymi mężczyznami przestawałem trzeźwo myśleć. Przepraszam. Tak bardzo Cię kocham.

Poczułam na dłoni jego łzę, potem kolejną, a potem następne. Jakaś część w środku mnie właśnie umierała. Jak mogłam być tak samolubna? Jestem totalną egoistką. Chciałam zostawić kochającego mężczyznę za jeden popełniony błąd. Powinniśmy naprawić wszystko razem, a co ja zrobiłam? Uciekłam od problemu. Czułam się okropnie. Doprowadziłam do takiego stanu najważniejszą osobę w moim życiu. Odebrałam komuś, kto nauczył mnie cieszyć się życiem, całe szczęście. Złamałam mu serce. Zmanipulowałam wszystko do takiego stopnia, że obwinia siebie mimo tego, iż to ja jestem wszystkiemu winna. Powinnam walczyć o nasze uczucie. Obiecaliśmy, że nigdy się nie poddamy, a ja złamałam tę obietnicę.

-Przyjechałaś po swoje rzeczy, prawda? - spojrzał na mnie oczami pełnymi łez.
-Nie... Wróciłam Hyuk. - zdaje się, że dostrzegłam w jego oczach iskierkę nadziei. - Wróciłam do Ciebie.
-Naprawdę? - na jego twarzy namalowało się coś na wzór uśmiechu.
-Przepraszam. To wszystko moja wina. - musiałam powiedzieć wszystko co leżało mi na sercu. - Widziałam tylko Twoje wady, winiłam za wszystko, a tak naprawdę w większości to ja zawiniłam. Kiedy zaczęły się nasze problemy powinnam z Tobą porozmawiać, starać się wszystko naprawić... a ja uciekłam jak najgorszy tchórz. Jestem tak żałosna, że dopiero teraz zobaczyłam kto tak naprawdę jest wszystkiemu winien.

Bałam się spojrzeć mu w oczy. Byłam przekonana, że zobaczę w nich odrazę i nienawiść. On jakby wyczytał moje myśli, chwycił mnie za brodę i uniósł ją delikatnie tak, bym musiała na niego popatrzeć. W jego oczach nie było złości, mogłam w nich zobaczyć coś za czym tak bardzo tęskniłam – miłość.

-Możemy to przecież jeszcze naprawić, prawda? - zapytał, a potem sięgnął na komodę po moją obrączkę. - Założysz ją z powrotem?

Gdy zakładałam obrączkę, znowu płakałam. Sanghyuk zbliżył się do mnie i delikatnie scałował łzę, która płynęła właśnie po moim policzku. Potem delikatnie musnął moje wargi, by po chwili złożyć na nich pocałunek. Pocałunek, w którym zawarte były wszystkie uczucia, które w nas drzemały. Zachłanny, o smaku naszych łez, smutku i nieskończenie wielkiej miłości. Nasze usta idealnie pasowały do siebie, tylko jego dłoń mogła bezpiecznie ujmować moją i tylko rytm jego serca był taki sam jak mój.

Chwilę jeszcze siedzieliśmy wtuleni, a potem ruszyłam do kuchni, bowiem mój ukochany już tyle czasu niczego nie jadł. Gdy otworzyłam drzwi naszej sypialni wszystkie oczy skierowane były na mnie. Każdy oczekiwał słów wyjaśnień.

-Wszystko jest w porządku. Ja naprawdę bardzo was przepraszam za kłopot. - wymusiłam uśmiech.

Wszyscy odetchnęli z ulgą i zaczęli rozchodzić się do siebie, podchodząc najpierw do mnie, by przytulić mnie serdecznie. Na szczęście nikt nie miał siły na dłuższe rozmowy, więc mogłam skierować się do kuchni. Nie wiedziałam co mogę przygotować, byłam przyzwyczajona do tego, iż zazwyczaj jadłam na mieście, a w domu zawsze czekało na mnie jedzenie przygotowane przez gosposię. Zależało mi na czasie, bo wiedziałam jak bardzo głodny musi być Hyuk. W lodówce nie było wielu składników. W końcu jednak coś wymyśliłam. Wstawiłam wodę na herbatę, a na rozgrzanej patelni rozpuszczałam masło. Następnie dodałam pokrojoną szynkę. Nim szynka się zarumieniła, zdążyłam pokroić chleb oraz pomidory. Kanapki z pomidorem i sałatą były gotowe, a szynka zmieniła kolor na ciemniejszy, jej zapach roznosił się po całym mieszkaniu. Odpowiednio przyprawione, wymieszane jajka wylałam na patelnię i mieszałam czekając, aż wszystko ładnie się zetnie. Gotową jajecznicę przełożyłam na talerz, a następnie wszystko ułożyłam na drewnianej tacy i poszłam do pokoju.
Kiedy cudem otworzyłam drzwi, lampka nocka była już na swoim miejscu i delikatnie oświetlała sypialnię. Hyuk siedział w łóżku i nerwowo bawił się palcami. Gdy podawałam mu widelec zauważyłam na jego nadgarstku coś niepokojącego. Złapałam go za rękę i odsunęłam rękaw. Dwie, głębokie i świeże rany cięte zahaczające o żyłę. Zasłoniłam usta dłonią, by nie krzyknąć.

-Przepraszam. - szepnął tylko i zabrał się za jedzenie.

Ja zaś czułam się jakby ktoś wbił mi nóż w serce. Doskonale wiedziałam, że nie były to przypadkowe rany, a cięcia zrobione z premedytacją... z mojego powodu. Nie chciałam pytać, nie miałam już siły. Byłam tak wykończona psychicznie, że nie potrafiłam nawet skupić swoich myśli.

Starałam się wyłączyć i kiedy Hyuk skończył jeść, poprowadziłam go do łazienki. Był tak wycieńczony, że musiałam pomóc mu pozbyć się ubrać. Kiedy został w samej bieliźnie pomogłam mu usadowić się w wannie i po ustawieniu odpowiedniej temperatury wody, zajęłam się myciem jego włosów, a następnie ciała. O dziwo uporałam się z tym zadaniem bardzo szybko. Spojrzałam na miejsce okryte bielizną, jednak bardzo szybko odwróciłam wzrok.

-T-tam... musisz sobie sam poradzić. - rzuciłam i cała zawstydzona wyszłam z pomieszczenia.

Kiedy nadeszła moja kolej na kąpiel, miałam siłę jedynie na szybki prysznic. Wychodząc z łazienki zauważyłam, że Hyuk jeszcze nie spał. Wydawało mi się, że czekał na mnie, bo gdy tylko usłyszał moje kroki spojrzał na mnie i obdarzył delikatnym uśmiechem. Nie byłam pewna co powinnam zrobić, więc początkowo ułożyłam się na krańcu łóżka z dala od chłopaka. Po chwili jednak poczułam jego dłonie na moje talii i nim zdążyłam zareagować, leżałam wtulona w ukochanego, opierając głowę o jego klatkę piersiową. Słyszałam bicie jego serca spokojne, miarowe. Piękna tej melodii nic nie było w stanie pokonać, nic nie mogło się z nią równać.

Obudziły nas krzyki N-oppy i huk otwieranych drzwi. Kiedy otworzyłam oczy, lider szarpał Hyuka próbując go obudzić, zaprzestał jednak tego, gdy zobaczył, iż nie śpię.

-Lilly, szef dzwonił. - zaskomlał jak maleńki szczeniak.
-I to jest powód, by budzić ludzi z samego rana? - wyjęczałam, będąc nie do końca przytomna.
-Mamy godzinę, żeby stawić się w wytwórni. Powiedział, że dzisiaj mija trzydzieści dni i masz przedstawić wszystkie choreografie. - powiedział i wrócił do budzenia maknae, ja zaś usiadłam na łóżku próbując się przebudzić.
-To już dzisiaj? Jak to? Cholera! - ledwo powstrzymałam się od przeklęcia. - Przecież jeszcze nie wszystko gotowe! Jeśli cokolwiek pomylicie on mnie zabije! N! Szykuj mi trumnę. Już nie żyję.
-Spokojnie. Trenowaliśmy ciężko pod Twoją nieobecność. Daliśmy z siebie wszystko.

Po niespełna godzinie byliśmy już w wytwórni. Byłam przerażona, bo wiedziałam, że dyrektor jest negatywnie nastawiony na moją osobę po ostatnim incydencie w czasie treningów. Jako pierwszą, VIXX przedstawiali choreografię do utworu mającego promować ich nową płytę. Postawiłam tutaj na mieszankę mocnych hip-hopowych kroków z imitacją ruchów zombie. Następnie zaprezentowane zostały występy specjalne na gale KBS, SBS. Kolejny był występ tancerzy na galę MBC. Na sam koniec pozostał nasz duet, który miał zamykać największą galę noworoczną. Stres zamroził mnie na parę sekund. Moje serce było jak szalone, miałam wrażenie, że każdy na sali jest w stanie je usłyszeć. Jednak wraz z pierwszymi dźwiękami „Amadeus” cały mój stres zniknął, a ja skupiłam się na tym co kocham. Choreografia była prawdziwą mieszanką stylów. Pierwsze kroki były podstawą dla tancerzy samby. Zaraz po nich następowały ostre hip-hopowe, następnie odrobina jazzu. Całość kończyła się popisem umiejętności w tańczeniu dubstepu i tzw. lirycal hip-hop. Gdy muzyka ucichła zostałam poproszona, bym skierowała się wraz z dyrektorem do jego biura.

-Proszę usiąść. - dyrektor wskazał mi krzesło naprzeciw jego biurka. - Panno Kowalsky, od czego powinienem zacząć?
-Nie wiem. - odezwałam się cicho, obawiając się najgorszego.
-Właściwie to byłem pewien, że nie podołasz temu zadaniu. Miesiąc czasem to za mało na jedną choreografię, więc stworzenie sześciu w trzydzieści dni jest niemal niemożliwe. - w tym momencie zamilkł na chwilę. - Nie mam pojęcia jak Ci się to udało.
-Czyli... wszystko jest ok? - miałam wrażenie, że za chwilę zemdleję.
-Jak najbardziej. Myślę, że panienkę przeceniłem. Dokonałaś czegoś praktycznie niemożliwego. - odetchnęłam z ulgą. - Wszystkie choreografie wyglądają jakbyście pracowali nad nimi latami, a wasz duet. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Kris miał racje, złote dziecko z Ciebie.
-Dziękuję. Naprawdę dziękuję. - ukłoniłam się tak nisko jak pozwalała mi na to moja pozycja.
-Wiem doskonale, że kosztowało was to mnóstwo energii. Słyszałem, że wylądowałaś w szpitalu. Nie mam pojęcia gdzie podziewaliście się w ostatnich dniach wraz z Sanghyukiem, ale nieważne. Pracowaliście bardzo ciężko. Ustaliłem już datę powrotu. Teledysk wydamy równo za trzy tygodnie. Jutro rano chłopcy zrobią zdjęcia do zapowiedzi, a MV nagramy po waszym powrocie z urlopu.
-Słucham? - czy on powiedział „urlop”? Czy to możliwe?
-Należy wam się odpoczynek. Przez następne osiem dni możecie robić co chcecie. Urlop, wakacje. Rozumie panienka?
-T-tak. Bardzo, bardzo dziękuję dyrektorze. - wstałam z krzesła i zaczęłam się kłaniać pracodawcy.
-Nie dziękuj. Zasłużyliście na to. Cała wasza szóstka na to zapracowała. A teraz uciekaj do chłopaków, menadżer pewnie już im o wszystkim powiedział.

-URLOP! - wykrzyczałam wbiegając do sali, na której znajdowali się moi przyjaciele z menadżerem.

Pierwsze co zobaczyłam to uśmiech mojego chłopaka, który jakby rozjaśniał całe pomieszczenie. Rozpędziłam się i wskoczyłam mu w ramiona. Ten objął mnie mocno i zaczął kręcić się w kółko. Kiedy dostatecznie zakręciło nam się w głowach, zatrzymał się, jednak nie puścił mnie. Spojrzał mi głęboko w oczy. Złożył pocałunki na moim czole, nosie, policzkach, a następnie delikatnie musnął moje usta.

-Zacznij się pakować. Lecimy na Jeju.

5 komentarzy:

  1. Aww, Hyukkie baranie, ja ci dam podcinanie żył :/ YAH, CHCESZ ZGINĄĆ?! No, ale grunt, że wszystko się dobrze skończyło. Lil powinna podziękować chłopakom, wymyślenie choreografii to połowa sukcesu, ale nauczenie się aż sześciu i doprowadzenie ich do perfekcji, to jest dopiero wyzwanie. URLOP! TAK! Należy im się <3 Był dialog z Hakyeonem <3 Widzę progress ;d
    Pozdrawiam i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. "Potem delikatnie musnął moje wargi, by po chwili złożyć na nich pocałunek. Pocałunek, w którym zawarte były wszystkie uczucia, które w nas drzemały. Zachłanny, o smaku naszych łez, smutku i nieskończenie wielkiej miłości" okkk.. zakochałam się w tym zdaniu.. serio *-*
    Tekst jest jak zwykle świetny i jak zwykle wkręciłam się w Twój styl, ale mam wątpliwości co do jednego zdania:
    "Jak najbardziej. Myślę, że panienkę PRZECENIŁEM. Dokonałaś czegoś praktycznie niemożliwego."
    Domyślam się, że użyłaś tego e takim kontekście jak się przecenia rzeczy w sklepie, w sensie zmniejszyć na wartości, ale to działa tylko w wypadku rzeczy, bo w wypadku takiej sytuacji, gdzie zdanie tyczy się ludzi czy też ich umiejętności to przecenić ma definicję "ocenić kogoś lub coś zbyt wysoko". Czyli pod kontekst bardziej by pasowało "Myślę, że panienki NIE DOCENIŁEM"
    I wgl yeh.. w końcu pogodzili się z Hyukiem ;3 taaaaak miałam dość już tej sytuacji ich sprzeczek xD
    A ten urlop.. na urlopach, wycieczkach, wyjazdach itp. zawsze dzieją się najlepsze rzeczy.. także tego.. czekam xD
    Wgl wow, że pokazałaś mamie swojego bloga.. moja mama ostatnio czytała moją pracę w 1kl gimnazjum jak sprawdzała mi zadanie na polski.. to było 4 lata temu.. xD więc fajnie, że mama tak Cię wspiera :D
    I tak btw nie ma za co dziękować, coś za coś. Ty dla nas piszesz my komentujemy :D
    Czekam na kolejną cześć jak zwykle z niecierpliwością ;3

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeju *^* Jakie to słodkie. Jestem jakimś jasnowidzem... pomyślałam, że Hyuk chciał podciąć sobie żyły i to zrobił... tiaa...
    Rozdział genialny, wzruszający. Czekam, czekam na dalszą część.

    OdpowiedzUsuń
  4. Już myślałam, że zawalą te choreografie, a tu taka niespodzianka. Ciekawi mnie, co będzie się działo w związku Lilly i Hyuka, bo wcześniej przez większość czasu byli ze sobą pokłóceni, a teraz w końcu się pogodzili.
    Jeśli chodzi o ocenianie rozdziału, to czuję, że już się powtarzam. Interesujący, wciągający, świetny. Po prostu idealny.
    Ja na pewno nie obrażę się, że nie odpisujesz na komentarze, bo w sumie też tego nie robię na swoim blogu i to z podobnych powodów.
    Ogólnie to ja ci dziękuję, że mogę czytać takie cudeńko. Czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na mój komentarz nie musiałaś odpisywać i wykablować wszystkim czytającym, że to ja.
    Pomyślałam, że musi być trochę dreszczyku(podcinanie żył) i to, że ktoś doceni pracę panny Kowalski.
    Piszesz super, ale nie wymagaj, że zawsze będę komentowała, wiesz, jak ja tego nie lubię.
    Czekam na kolejną genialną część.

    OdpowiedzUsuń