Aya Anakin Lee, Sachi Mei - dziękuję bardzo, że jesteście i zniecierpliwione czekacie na kolejne części.
Rose Black - bardzo mega supi dupi dziękuję, że jesteś ze mną od samiuteńkiego początku i okazujesz mi mnóstwo wsparcia.
misanthropy - mówiłam już, że strasznie Ci zazdroszczę umiejętności pisania długich komentarzy? bardzo, bardzo dziękuję za miłe słowa i za to, iż mimo, że nie wszystko Ci się podoba, potrafisz docenić moje starania i odmienny styl. ps. Nie przejmuj się czasem, ja już nauczyłam się z nim żyć ;)
Mamo, (tak ten anonim to moja kochana Mama) - dziękuję, że w końcu odważyłaś się skomentować moje wypociny. Dziękuję Ci też za to, iż wspierasz moją twórczość od początku, jesteś ze mną odkąd zaczęłam tworzyć pierwsze opowiadania, wiersze. blablabla. Fajnie, że jesteś.
Serce podskoczyło mi do gardła.
Dlaczego nie zareagował?
-Hyukkie... - szepnęłam.
Delikatnie się poruszył, a następnie
zaczął cały drżeć i dopiero po chwili obrócił się w moją
stronę. Jeśli do tej pory moje serce było w jednym kawałku,
właśnie wtedy już na pewno pękło i rozpadło się na milion
kawałków. Mimo ciemności zauważyłam jego ogromne, ciemne cienie
pod oczami, zapadnięte policzki, suche, drżące usta. Przez długi
czas patrzył mi w oczy. Wydawało się, że nie wierzy w to co
widzi. Wyciągnął dłoń w kierunku mojej twarzy, jednak zatrzymał
ją w połowie drogi i cofnął spuszczając wzrok. Nie wiem, który
już raz w ciągu tych paru godzin wybuchłam płaczem. Przyciągnęłam
go do siebie i przytuliłam mocno, opierając jego głowę o miejsce,
gdzie znajduje się moje sercem. Początkowo nie ruszał się,
dopiero po paru chwilach objął mnie rękoma. Jedną ręką
głaskałam go po głowie, drugą delikatnie wplotłam w koszulkę.
Znów zaczął drżeć, usłyszałam jego szloch i poczułam zimne
łzy moczące moją bluzkę. Bardzo długo płakaliśmy. Kiedy już
się uspokajałam wystarczyło mi jedno spojrzenie na niego i znów
wybuchałam. W końcu jednak obojgu nam zabrakło sił na płacz i
siedzieliśmy w ciszy.
-Ja chyba nie potrafię bez Ciebie żyć.
- szepnął, a ja poczułam ból w klatce piersiowej.
-Dlaczego to zrobiłeś? Wszyscy się o
Ciebie martwili... - mój głos drżał.
-Kiedy pokłóciliśmy się w szpitalu
myślałem, że już nigdy Cię nie zobaczę. Wtedy wszystko straciło
dla mnie sens. Ja nie widziałem powodu, żeby istnieć. Chciałem
zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Chciałem umierać w
cierpieniu. Wyrządziłem Ci taką krzywdę. Nie zasługuję na
Ciebie, powinienem odejść i pozwolić Ci znaleźć kogoś kto jest
Ciebie wart, ale nie potrafiłem wyrzucić Cię z serca. Lillianne,
ja jeszcze nigdy nie kochałem kogoś tak bardzo jak Ciebie. Jesteś
moim tlenem. - jego głos był słaby, z trudem łapał oddech,
jednak nie przestawał mówić. - Ja jestem potworem. Skrzywdziłem
największy skarb w moim życiu. Nie powinienem się usprawiedliwiać,
nie mam prawa prosić o wybaczenie, ale mi tak cholernie na Tobie
zależy, że gdy widziałam Cię z innymi mężczyznami przestawałem
trzeźwo myśleć. Przepraszam. Tak bardzo Cię kocham.
Poczułam na dłoni jego łzę, potem
kolejną, a potem następne. Jakaś część w środku mnie właśnie
umierała. Jak mogłam być tak samolubna? Jestem totalną egoistką.
Chciałam zostawić kochającego mężczyznę za jeden popełniony
błąd. Powinniśmy naprawić wszystko razem, a co ja zrobiłam?
Uciekłam od problemu. Czułam się okropnie. Doprowadziłam do
takiego stanu najważniejszą osobę w moim życiu. Odebrałam komuś,
kto nauczył mnie cieszyć się życiem, całe szczęście. Złamałam
mu serce. Zmanipulowałam wszystko do takiego stopnia, że obwinia
siebie mimo tego, iż to ja jestem wszystkiemu winna. Powinnam
walczyć o nasze uczucie. Obiecaliśmy, że nigdy się nie poddamy, a
ja złamałam tę obietnicę.
-Przyjechałaś po swoje rzeczy,
prawda? - spojrzał na mnie oczami pełnymi łez.
-Nie... Wróciłam Hyuk. - zdaje się,
że dostrzegłam w jego oczach iskierkę nadziei. - Wróciłam do
Ciebie.
-Naprawdę? - na jego twarzy namalowało
się coś na wzór uśmiechu.
-Przepraszam. To wszystko moja wina. -
musiałam powiedzieć wszystko co leżało mi na sercu. - Widziałam
tylko Twoje wady, winiłam za wszystko, a tak naprawdę w większości
to ja zawiniłam. Kiedy zaczęły się nasze problemy powinnam z Tobą
porozmawiać, starać się wszystko naprawić... a ja uciekłam jak
najgorszy tchórz. Jestem tak żałosna, że dopiero teraz zobaczyłam
kto tak naprawdę jest wszystkiemu winien.
Bałam się spojrzeć mu w oczy. Byłam
przekonana, że zobaczę w nich odrazę i nienawiść. On jakby
wyczytał moje myśli, chwycił mnie za brodę i uniósł ją
delikatnie tak, bym musiała na niego popatrzeć. W jego oczach nie
było złości, mogłam w nich zobaczyć coś za czym tak bardzo
tęskniłam – miłość.
-Możemy to przecież jeszcze naprawić,
prawda? - zapytał, a potem sięgnął na komodę po moją obrączkę.
- Założysz ją z powrotem?
Gdy zakładałam obrączkę, znowu
płakałam. Sanghyuk zbliżył się do mnie i delikatnie scałował
łzę, która płynęła właśnie po moim policzku. Potem delikatnie
musnął moje wargi, by po chwili złożyć na nich pocałunek.
Pocałunek, w którym zawarte były wszystkie uczucia, które w nas
drzemały. Zachłanny, o smaku naszych łez, smutku i nieskończenie
wielkiej miłości. Nasze usta idealnie pasowały do siebie, tylko
jego dłoń mogła bezpiecznie ujmować moją i tylko rytm jego serca
był taki sam jak mój.
Chwilę jeszcze siedzieliśmy wtuleni,
a potem ruszyłam do kuchni, bowiem mój ukochany już tyle czasu
niczego nie jadł. Gdy otworzyłam drzwi naszej sypialni wszystkie
oczy skierowane były na mnie. Każdy oczekiwał słów wyjaśnień.
-Wszystko jest w porządku. Ja naprawdę
bardzo was przepraszam za kłopot. - wymusiłam uśmiech.
Wszyscy odetchnęli z ulgą i zaczęli
rozchodzić się do siebie, podchodząc najpierw do mnie, by
przytulić mnie serdecznie. Na szczęście nikt nie miał siły na
dłuższe rozmowy, więc mogłam skierować się do kuchni. Nie
wiedziałam co mogę przygotować, byłam przyzwyczajona do tego, iż
zazwyczaj jadłam na mieście, a w domu zawsze czekało na mnie
jedzenie przygotowane przez gosposię. Zależało mi na czasie, bo
wiedziałam jak bardzo głodny musi być Hyuk. W lodówce nie było
wielu składników. W końcu jednak coś wymyśliłam. Wstawiłam
wodę na herbatę, a na rozgrzanej patelni rozpuszczałam masło.
Następnie dodałam pokrojoną szynkę. Nim szynka się zarumieniła,
zdążyłam pokroić chleb oraz pomidory. Kanapki z pomidorem i
sałatą były gotowe, a szynka zmieniła kolor na ciemniejszy, jej
zapach roznosił się po całym mieszkaniu. Odpowiednio przyprawione,
wymieszane jajka wylałam na patelnię i mieszałam czekając, aż
wszystko ładnie się zetnie. Gotową jajecznicę przełożyłam na
talerz, a następnie wszystko ułożyłam na drewnianej tacy i
poszłam do pokoju.
Kiedy cudem otworzyłam drzwi, lampka
nocka była już na swoim miejscu i delikatnie oświetlała
sypialnię. Hyuk siedział w łóżku i nerwowo bawił się palcami.
Gdy podawałam mu widelec zauważyłam na jego nadgarstku coś
niepokojącego. Złapałam go za rękę i odsunęłam rękaw. Dwie,
głębokie i świeże rany cięte zahaczające o żyłę. Zasłoniłam
usta dłonią, by nie krzyknąć.
-Przepraszam. - szepnął tylko i
zabrał się za jedzenie.
Ja zaś czułam się jakby ktoś wbił mi nóż w serce. Doskonale wiedziałam, że nie były to przypadkowe rany, a cięcia zrobione z premedytacją... z mojego powodu. Nie chciałam pytać, nie miałam już siły. Byłam tak wykończona psychicznie, że nie potrafiłam nawet skupić swoich myśli.
Starałam się wyłączyć i kiedy Hyuk
skończył jeść, poprowadziłam go do łazienki. Był tak
wycieńczony, że musiałam pomóc mu pozbyć się ubrać. Kiedy
został w samej bieliźnie pomogłam mu usadowić się w wannie i po
ustawieniu odpowiedniej temperatury wody, zajęłam się myciem jego
włosów, a następnie ciała. O dziwo uporałam się z tym zadaniem
bardzo szybko. Spojrzałam na miejsce okryte bielizną, jednak bardzo
szybko odwróciłam wzrok.
-T-tam... musisz sobie sam poradzić. -
rzuciłam i cała zawstydzona wyszłam z pomieszczenia.
Kiedy nadeszła moja kolej na kąpiel,
miałam siłę jedynie na szybki prysznic. Wychodząc z łazienki
zauważyłam, że Hyuk jeszcze nie spał. Wydawało mi się, że
czekał na mnie, bo gdy tylko usłyszał moje kroki spojrzał na mnie
i obdarzył delikatnym uśmiechem. Nie byłam pewna co powinnam
zrobić, więc początkowo ułożyłam się na krańcu łóżka z
dala od chłopaka. Po chwili jednak poczułam jego dłonie na moje
talii i nim zdążyłam zareagować, leżałam wtulona w ukochanego,
opierając głowę o jego klatkę piersiową. Słyszałam bicie jego
serca spokojne, miarowe. Piękna tej melodii nic nie było w stanie
pokonać, nic nie mogło się z nią równać.
Obudziły nas krzyki N-oppy i huk
otwieranych drzwi. Kiedy otworzyłam oczy, lider szarpał Hyuka
próbując go obudzić, zaprzestał jednak tego, gdy zobaczył, iż
nie śpię.
-Lilly, szef dzwonił. - zaskomlał jak
maleńki szczeniak.
-I to jest powód, by budzić ludzi z
samego rana? - wyjęczałam, będąc nie do końca przytomna.
-Mamy godzinę, żeby stawić się w
wytwórni. Powiedział, że dzisiaj mija trzydzieści dni i masz
przedstawić wszystkie choreografie. - powiedział i wrócił do
budzenia maknae, ja zaś usiadłam na łóżku próbując się
przebudzić.
-To już dzisiaj? Jak to? Cholera! -
ledwo powstrzymałam się od przeklęcia. - Przecież jeszcze nie
wszystko gotowe! Jeśli cokolwiek pomylicie on mnie zabije! N! Szykuj
mi trumnę. Już nie żyję.
-Spokojnie. Trenowaliśmy ciężko pod
Twoją nieobecność. Daliśmy z siebie wszystko.
Po niespełna godzinie byliśmy już w
wytwórni. Byłam przerażona, bo wiedziałam, że dyrektor jest
negatywnie nastawiony na moją osobę po ostatnim incydencie w czasie
treningów. Jako pierwszą, VIXX przedstawiali choreografię do
utworu mającego promować ich nową płytę. Postawiłam tutaj na
mieszankę mocnych hip-hopowych kroków z imitacją ruchów zombie.
Następnie zaprezentowane zostały występy specjalne na gale KBS,
SBS. Kolejny był występ tancerzy na galę MBC. Na sam koniec
pozostał nasz duet, który miał zamykać największą galę
noworoczną. Stres zamroził mnie na parę sekund. Moje serce było
jak szalone, miałam wrażenie, że każdy na sali jest w stanie je
usłyszeć. Jednak wraz z pierwszymi dźwiękami „Amadeus” cały
mój stres zniknął, a ja skupiłam się na tym co kocham.
Choreografia była prawdziwą mieszanką stylów. Pierwsze kroki były
podstawą dla tancerzy samby. Zaraz po nich następowały ostre
hip-hopowe, następnie odrobina jazzu. Całość kończyła się
popisem umiejętności w tańczeniu dubstepu i tzw. lirycal hip-hop.
Gdy muzyka ucichła zostałam poproszona, bym skierowała się wraz z
dyrektorem do jego biura.
-Proszę usiąść. - dyrektor wskazał
mi krzesło naprzeciw jego biurka. - Panno Kowalsky, od czego
powinienem zacząć?
-Nie wiem. - odezwałam się cicho,
obawiając się najgorszego.
-Właściwie to byłem pewien, że nie
podołasz temu zadaniu. Miesiąc czasem to za mało na jedną
choreografię, więc stworzenie sześciu w trzydzieści dni jest
niemal niemożliwe. - w tym momencie zamilkł na chwilę. - Nie mam
pojęcia jak Ci się to udało.
-Czyli... wszystko jest ok? - miałam
wrażenie, że za chwilę zemdleję.
-Jak najbardziej. Myślę, że panienkę
przeceniłem. Dokonałaś czegoś praktycznie niemożliwego. -
odetchnęłam z ulgą. - Wszystkie choreografie wyglądają jakbyście
pracowali nad nimi latami, a wasz duet. Jestem pod ogromnym
wrażeniem. Kris miał racje, złote dziecko z Ciebie.
-Dziękuję. Naprawdę dziękuję. -
ukłoniłam się tak nisko jak pozwalała mi na to moja pozycja.
-Wiem doskonale, że kosztowało was to
mnóstwo energii. Słyszałem, że wylądowałaś w szpitalu. Nie mam
pojęcia gdzie podziewaliście się w ostatnich dniach wraz z
Sanghyukiem, ale nieważne. Pracowaliście bardzo ciężko. Ustaliłem
już datę powrotu. Teledysk wydamy równo za trzy tygodnie. Jutro
rano chłopcy zrobią zdjęcia do zapowiedzi, a MV nagramy po waszym
powrocie z urlopu.
-Słucham? - czy on powiedział
„urlop”? Czy to możliwe?
-Należy wam się odpoczynek. Przez
następne osiem dni możecie robić co chcecie. Urlop, wakacje.
Rozumie panienka?
-T-tak. Bardzo, bardzo dziękuję
dyrektorze. - wstałam z krzesła i zaczęłam się kłaniać
pracodawcy.
-Nie dziękuj. Zasłużyliście na to.
Cała wasza szóstka na to zapracowała. A teraz uciekaj do
chłopaków, menadżer pewnie już im o wszystkim powiedział.
-URLOP! - wykrzyczałam wbiegając do
sali, na której znajdowali się moi przyjaciele z menadżerem.
Pierwsze co zobaczyłam to uśmiech
mojego chłopaka, który jakby rozjaśniał całe pomieszczenie.
Rozpędziłam się i wskoczyłam mu w ramiona. Ten objął mnie mocno
i zaczął kręcić się w kółko. Kiedy dostatecznie zakręciło
nam się w głowach, zatrzymał się, jednak nie puścił mnie.
Spojrzał mi głęboko w oczy. Złożył pocałunki na moim czole,
nosie, policzkach, a następnie delikatnie musnął moje usta.
-Zacznij się pakować. Lecimy na Jeju.
Aww, Hyukkie baranie, ja ci dam podcinanie żył :/ YAH, CHCESZ ZGINĄĆ?! No, ale grunt, że wszystko się dobrze skończyło. Lil powinna podziękować chłopakom, wymyślenie choreografii to połowa sukcesu, ale nauczenie się aż sześciu i doprowadzenie ich do perfekcji, to jest dopiero wyzwanie. URLOP! TAK! Należy im się <3 Był dialog z Hakyeonem <3 Widzę progress ;d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny <3
"Potem delikatnie musnął moje wargi, by po chwili złożyć na nich pocałunek. Pocałunek, w którym zawarte były wszystkie uczucia, które w nas drzemały. Zachłanny, o smaku naszych łez, smutku i nieskończenie wielkiej miłości" okkk.. zakochałam się w tym zdaniu.. serio *-*
OdpowiedzUsuńTekst jest jak zwykle świetny i jak zwykle wkręciłam się w Twój styl, ale mam wątpliwości co do jednego zdania:
"Jak najbardziej. Myślę, że panienkę PRZECENIŁEM. Dokonałaś czegoś praktycznie niemożliwego."
Domyślam się, że użyłaś tego e takim kontekście jak się przecenia rzeczy w sklepie, w sensie zmniejszyć na wartości, ale to działa tylko w wypadku rzeczy, bo w wypadku takiej sytuacji, gdzie zdanie tyczy się ludzi czy też ich umiejętności to przecenić ma definicję "ocenić kogoś lub coś zbyt wysoko". Czyli pod kontekst bardziej by pasowało "Myślę, że panienki NIE DOCENIŁEM"
I wgl yeh.. w końcu pogodzili się z Hyukiem ;3 taaaaak miałam dość już tej sytuacji ich sprzeczek xD
A ten urlop.. na urlopach, wycieczkach, wyjazdach itp. zawsze dzieją się najlepsze rzeczy.. także tego.. czekam xD
Wgl wow, że pokazałaś mamie swojego bloga.. moja mama ostatnio czytała moją pracę w 1kl gimnazjum jak sprawdzała mi zadanie na polski.. to było 4 lata temu.. xD więc fajnie, że mama tak Cię wspiera :D
I tak btw nie ma za co dziękować, coś za coś. Ty dla nas piszesz my komentujemy :D
Czekam na kolejną cześć jak zwykle z niecierpliwością ;3
http://cnbluestory.blogspot.com/
Jeeju *^* Jakie to słodkie. Jestem jakimś jasnowidzem... pomyślałam, że Hyuk chciał podciąć sobie żyły i to zrobił... tiaa...
OdpowiedzUsuńRozdział genialny, wzruszający. Czekam, czekam na dalszą część.
Już myślałam, że zawalą te choreografie, a tu taka niespodzianka. Ciekawi mnie, co będzie się działo w związku Lilly i Hyuka, bo wcześniej przez większość czasu byli ze sobą pokłóceni, a teraz w końcu się pogodzili.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o ocenianie rozdziału, to czuję, że już się powtarzam. Interesujący, wciągający, świetny. Po prostu idealny.
Ja na pewno nie obrażę się, że nie odpisujesz na komentarze, bo w sumie też tego nie robię na swoim blogu i to z podobnych powodów.
Ogólnie to ja ci dziękuję, że mogę czytać takie cudeńko. Czekam na kolejną część :)
Na mój komentarz nie musiałaś odpisywać i wykablować wszystkim czytającym, że to ja.
OdpowiedzUsuńPomyślałam, że musi być trochę dreszczyku(podcinanie żył) i to, że ktoś doceni pracę panny Kowalski.
Piszesz super, ale nie wymagaj, że zawsze będę komentowała, wiesz, jak ja tego nie lubię.
Czekam na kolejną genialną część.