Przepraszam. Mam nadzieję, że mimo wszystko zaciśniecie zęby i jakoś przez to przejdziecie.
Co za potworny ból. Żałowałam, że
się obudziłam. Nie otwierając jeszcze oczu, dłonią dotknęłam
miejsca, które tak strasznie bolało. Było bardzo opuchnięte,
najprawdopodobniej tworzył się właśnie siniak. Zaburczało mi w
brzuchu. „Nawet w takich momentach nie tracę apetytu” pomyślałam
i otworzyłam oczy. Na moje szczęście taca z jedzeniem leżała na
biurku koło aparatu. Nie przeszkadzało mi, iż zupa jest zimna i
wcale nie smakuje tak dobrze jak pachniała. Zmusiłam się do
zjedzenia tego posiłku, ponieważ nie wiedziałam kiedy otrzymam
kolejny. Po zjedzeniu podeszłam do drzwi, niestety, były zamknięte.
Spojrzałam za okno, było ciemno. Byłam bardzo zmęczona, więc nie
czekając na cud, postanowiłam położyć się na tapczanie i choć
chwilę podrzemać. Kiedy usiadłam na łóżku coś strzeliło, a
następnie z hukiem uderzyło o podłogę. Super. Jakaś metalowa
rura oderwała się z konstrukcji. Patrząc na stan owego łóżka,
zastanawiałam się czy nie obudzę się na podłodze.
Nie wiem ile spałam. Obudził mnie
dotyk na brzuchu. Ten psychopata właśnie włożył mi rękę pod
koszulkę. Obrzydzona odskoczyłam od niego, lądując na podłodze.
-Co Ty robisz? Zwariowałeś?! -
wykrzyczałam.
-Czas zapieczętować nasz związek. -
znów odsłonił ohydne zęby, uśmiechając się.
-S-słucham? - miałam nadzieję, że
się przesłyszałam.
-No wiesz, pszczółki, zapylanie
kwiatków. Rozumiesz? - zaśmiał się i ruszył w moim kierunku.
Zaczęłam się cofać, a on wciąż
powoli kroczył do mnie. Patrzyłam po ścianach, tak jakbym miała
nadzieję, że gdzieś jest jakiś mały przycisk, który przeniesie
mnie w inne miejsce. Serce podskoczyło mi do gardła, gdy poczułam
na plecach zimną ścianę. Nie miałam już gdzie uciekać. Podszedł
do mnie, poczułam jego oddech na szyi. Próbował rozpiąć moją
koszulkę. Obudziła się we mnie wola walki. Nie mogłam pozwolić,
by ten człowiek mnie skrzywdził. Uderzyłam go w twarz. Nie miałam
tyle siły, by sprawić mu jakiś niewyobrażalny ból, ale
zdecydowanie zszokowałam go swoim ruchem. Na pewno nie był
przygotowany na uderzenie. Zastygł i spojrzał na mnie, a ja
korzystając z okazji zaczęłam biec do drzwi. Niestety w połowie
drogi zatrzymał mnie, łapiąc za ramiona i rzucając na podłogę.
Usiadł mi na brzuchu i po raz kolejny próbował rozpiąć guziki w
mojej koszulce. Nie wiem jak udało mi się ją dosięgnąć, a także
kiedy dokładnie w mojej dłoni znalazła się metalowa rura spod
łóżka. Uderzyłam oprawcę w głowę raz, a potem kolejny. Stracił
przytomność, a jego ciała przygniotło mnie. Po chwili udało mi
się wydostać spod niego i podbiec do drzwi. Głośno zaklęłam,
gdy okazało się, iż drzwi wejściowe są zamknięte. Zmotywowana
szansą ucieczki zaczęłam przeszukiwać mieszkanie w poszukiwaniu
klucza.
Zastygłam, gdy usłyszałam jak coś
uderzyło w drzwi. Stałam zmrożona patrząc na drzwi, w które ktoś
co raz mocniej uderzał. Po paru uderzeniach zamek puścił, a w
progu zobaczyłam Ilhoona. Ten, gdy tylko mnie zobaczył, podbiegł
do mnie, wziął na ręce i wyniósł z domu do samochodu, który
stał niedaleko. Posadził mnie na tylnym siedzeniu, a sam usiadł
obok. Radość na jego widok sprawiła, że poczułam się jakbym
była pijana.
-Oppa.
-Huh? - spojrzał na mnie z troską.
-Odebrałeś. - wyszeptałam.
-Odebrałem. - odrzekł, a ja rzuciłam
mu się w ramiona z płaczem.
Po paru minutach przyjechała policja.
Hoonie wyszedł do nich, by powiedzieć, że jestem z nim, a porywacz
jest wciąż w domu. Nim się obejrzałam dwoje policjantów
wyprowadzało mojego oprawcę zakutego w kajdanki. Ilhoonowi nakazali
odwieść mnie do domu, a mnie zgłosić się na zeznania, gdy już
ochłonę. Chwilę jeszcze siedzieliśmy w samochodzie, potem
poprosiłam przyjaciela, by odwiózł mnie do domu. Potrzebowałam
odpocząć. Potrzebowałam mojego mężczyzny. Całą drogę
przebyliśmy w ciszy. Ilhoon zajęty prowadzeniem, a ja zapatrzona w
jeden punkt.
Wzięłam wolne. Na szczęście w
wytwórni nikt nie miał z tym problemu. Choreografie zostały
ułożony, a VIXX są na tyle rozwiniętym zespołem, że będą w
stanie trenować bez mojej pomocy. Dyrektor zrozumiał w jakiej
sytuacji jestem i moje wolne zostało zapisane jako „urlop
chorobowy płatny”.
Już dzień po powrocie do domu
stawiłam się na policji, by złożyć zeznania. Chyba trzy razy
musiałam bardzo dokładnie opowiadać cały przebieg porwania, od
ataku w ciemnej uliczce, poprzez pobicie, po pojawienie się Ilhoona.
Po prawie trzygodzinnym przesłuchaniu mogłam wrócić do domu.
Zostałam pocieszona, że do rozprawy sądowej, mój oprawca będzie
znajdował się w więzieniu, ponieważ uznany został za
niebezpiecznego.
Większość wolnego spędziłam w
naszej sypialni. Mimo świadomości, że Lee Chansoob jest w
więzieniu, bałam wychodzić się gdzieś sama. Czasami zdarzało mi
się nawet wystraszyć własnego chłopaka. Bardzo często nie
pozwalałam Hyukowi dotknąć mnie. Jednak nie zrażało go to w
ogóle i w każdej wolnej chwili opiekował się mną, przygotowywał
dla mnie jedzenie. Stopniowo zwalczał również mój lęk. Bardzo
często przepraszał mnie za to, iż nie odebrał mnie wtedy z
restauracji. Nie winiłam go jednak za to, ponieważ czas spędzony z
porywaczem upewnił mnie, iż do konfrontacji z nim doszłoby prędzej
czy później.
Któregoś dnia nasze mieszkanie
odwiedził Ilhoon.
-Jak się czujesz, Mała? - zapytał
siadając na kanapie w salonie.
-Jest ok. - uśmiechnęłam się
stawiając kubki z herbatą na stoliku. - Chyba najgorsze już za
mną, co?
-Kiedy wracasz do pracy?
-Po urodzinach. Ach! Mówiłam Ci już,
że przychodzisz na przyjęcie za dwa dni?
-Nie umiesz odpoczywać, prawda? -
zaśmiał się.
-Co poradzę. - obdarzyłam go
uśmiechem.
-Ilhoon. - usłyszałam głos mojego
chłopaka. - Czy moglibyśmy chwilę porozmawiać? - przeraziłam
się, bo w mojej głowie od razu pojawiło się wspomnienie jego
ataków zazdrości. - Na osobności.
-Jasne. - uśmiechnął się Ilhoon i
ruszył do naszej sypialni za Hyukiem.
Nie wiem dlaczego, ale czułam, że ta
rozmowa zakończy się źle, więc zrobiłam najgłupszą i
najbardziej dziecinną rzecz, jaką zrobić mogłam. Wykorzystałam
to, iż drzwi nie zostały domknięte i poprzez szparę obserwowałam
przebieg rozmowy.
-Nie wiem od czego zacząć. - było
widać, iż Hyuk jest zdenerwowany.
-Może od początku? - uśmiechnął
się Hoonie.
-Oboje wiemy, że nie jesteśmy
najlepszymi przyjaciółmi. Właściwie to trzymamy ze sobą tylko ze
względu na Lillianne.
-Cóż... racja. - Ilhoon wydawał się
być zmieszany.
-Muszę przyznać, że od zawsze byłem
cholernie zazdrosny o to ile czasu moja kobieta spędza z Tobą. -
westchnął. - Ale jestem Ci bardzo wdzięczny za to, że uratowałeś
ją.
-Przestań. Jest dla mnie jak siostra,
to był mój obowiązek.
-Dziękuję, naprawdę bardzo dziękuję.
- wyciągnął do niego dłoń.
Nadszedł dzień moich urodzin.
Początkowo miało być to małe, kameralne przyjęcie. Jednak nie
chcąc urazić nikogo z moich znajomych, co chwilę powiększałam
listę gości. Ostatecznie ilość uczestników przyjęcia
przekroczyła liczbę stu o cztery osoby. Większość gości to
idole. Zaproszeni zostali między innymi BTOB, After School,
praktycznie cała rodzina CUBE Entertainment, EXO, rzecz jasna VIXX i
Shannon. Były to moje pierwsze urodziny odkąd zamieszkałam na
stałe w Korei, więc nie żałowałam pieniędzy na organizację
całej imprezy. Na miejsce, w którym odbędzie się zabawa wybrałam
najpiękniejszą salę w całym Gangnam, kateringiem zajęła się
ekipa ojca Hyuka, a muzykę dostarczyć nam miał DJ Hanmin z pomocą
duetu Crispi Crunch.
Dochodziła druga w nocy, gdy upojeni
alkoholem wygłupialiśmy się z Sanghyukiem. Ganialiśmy się jak
dzieci po całym lokalu. Kiedy w końcu udało mu się mnie złapać
straciłam równowagę i wylądowałam na podłodze, ciągnąc za
sobą Hyuka. Dusiliśmy się ze śmiechu, jednak mój śmiech ustał,
gdy próbowałam wstać. Poczułam paraliżujący ból w kręgosłupie,
który uniemożliwił mi ruch.
Zaciśniętą szczękę mam od kilku dni więc czytanie nie sprawiało bólu.Myślałam, że coś jest nie tak z moim kompem, ale to Ty Kobietko, napisałaś podwójnie swoje opowiadanie.Musisz przestać pisać w nocy, a zacząć w dzień.Poza tym jest dobrze.
OdpowiedzUsuńZaciśnięta szczeka - jest xD Żartuję, czytanie nie sprawiło mi bólu, czemu miałoby? Kiedy czytałam to na telefonie myślałam, że coś mi szwankuję, ale widzę, że po prostu skopiowało ci się/napisałaś dwa razy to samo :) Oprócz tego wszystko jest okay :D Weny~~
OdpowiedzUsuńJak siostra, serio? Dobra, Lilly jest szczęśliwa ze swoim narzeczonym i w ogóle, ale to nie powód by była dla Ilhoona jak siostra xD Ten moment z pszczółkami...skojarzyło mi się z Block B - Very Good. Jestem dziwna O.o Końcówka jak zwykle nie daje spokoju.
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, proszę, co tu niby zepsułaś? W sumie jestem ciekawa. Zaciskanie zębów? Na pewno nie.
Teraz pozostaje tylko czekać do niedzieli... Życzę weny.
Przepraszam za brak komentarza pod wcześniejszymi wpisami, ale nie miałam jak skomentować :/
OdpowiedzUsuńCzemu Ty tak martrerujesz biedną, główną bohaterkę? Daj jej trochę luzu :D
Czekam na ciąg dalszy ^^
http://cnbluestory.blogspot.com/