niedziela, 23 sierpnia 2015

Thought that I’d be okay if I never have to see your face again.



Jak się poznaliśmy?
Właściwie od zawsze Cię kojarzyłam. Mam wrażenie, że jeszcze przed naszymi debiutami, nasze drogi krzyżowały się, jednak nie zauważaliśmy tego, ponieważ byliśmy zupełnie inni, nasze towarzystwa do siebie nie pasowały. Ja, Goo Hara, znana z nienagannego wizerunku, grzeczna, ułożona, dziewczyna z dobrego domu. I ty, typowy bad boy, lubiłeś wypić, paliłeś, wulgarnie się wyrażałeś, a twoi znajomi to osoby, których w ciemnej uliczce spotkać bym nie chciała. Prawdziwe przeciwieństwa prawda? Im dłużej o tym myślę, tym bardziej pewna jestem tego, iż nie istnieje cecha, którą mielibyśmy oboje. Ja ciężko pracowałam, ty wolałeś wieczne lenistwo, słuchałam rodziców, ty swoich zawsze lekceważyłeś. Ja byłam pupilkiem dyrektora wytwórni, ciebie prawie wyrzucili za rzeczy, które zrobiłeś.

W końcu poznaliśmy się osobiście. Podaliśmy sobie dłonie, wymieniliśmy spojrzenia. To było wtedy, gdy Hyuna postanowiła zapoznać mnie ze swoimi znajomymi. Uważała, że mimo waszych złych nawyków, jesteście naprawdę świetnymi gośćmi. Razem z Tobą był tam wtedy Yoseob. Jesteście przyjaciółmi od bardzo dawna, praktycznie zawsze byliście razem. Cudem nazywano możliwość zobaczenia was osobno. Przyjaźń do grobowej deski, tak?
Na naszym pierwszym spotkaniu oboje siedzieliśmy cicho, gdy Hyuna z Yoseobem wciąż o czymś mówili. Właściwie to Yoseob cały czas głosił monologi, na które moja przyjaciółka jedynie co jakiś czas odpowiadała cichymi „mhm”, „aha”. Już wtedy widziałam jak intensywnie mi się przyglądasz, jednak nie brałam tego za coś poważnego, przecież widziałeś mnie pierwszy raz, może chciałeś mi się przyjrzeć?

-Właściwie ten Junhyung jest dziwny. Cały czas mi się przyglądał.
-Podobasz mu się. - zaśmiała się Hyuna, a mi nie było do śmiechu.
-Nie strasz niepotrzebnie dziewczyny. - wtrąciła Gayoon. - Widziałaś kiedyś go z dziewczyną? Słyszałaś żebyś kiedykolwiek jakąś miał? Odkąd go znam, zawsze spędza czas z Yoseobem, chyba nie w głowie mu jeszcze kobiety.
-Gdzie taka dziewczyna jak ja, mogłaby mu się spodobać? Jesteśmy zupełnie z innej bajki. Zresztą, nie interesuje mnie ten chłopak.

Później zaczęliśmy widywać się częściej. Zaczęliśmy tworzyć wspaniałą ekipę, z którą świetnie spędzało mi się czas. Był tylko jeden mały problem – alkohol. Nigdy nie widziałam niczego złego w wypiciu co jakiś czas drinka na imprezie, jednak z wami piłyśmy praktycznie cały czas. Nie mam silnej woli, nie potrafiłam wam odmawiać, szczególnie, gdy któreś z was robiło maślane oczy i pytało „ze mną się nie napijesz?”. Wtedy godziłam się na piwo, czasem dwa. Wtedy tłumaczyłam sobie, że to tak niewiele, że to nic nie znaczący, niegroźny napój pity „dla towarzystwa”. Gdzieś w środkowej europie, ludzie uważają, że gdy w trzynastego dnia miesiąca wypada piątek, jest to dzień pechowy i nieszczęśliwy.
Właśnie w piątek trzynastego jedno piwo zamieniło się w mocniejszy alkohol w niemałej ilości. Padał wtedy deszcz, było bardzo zimno, jednak nam nie przeszkadzało to, byliśmy pijani i nic nas nie obchodziło. Nawet nie wiem kiedy mnie objąłeś. Nie mam pojęcia dlaczego wtedy Cię nie odepchnęłam. Może byłam już zbyt pijana, a może wewnętrzna potrzeba posiadania kogoś u swojego boku sprawiła, że odwzajemniłam uścisk.
Następnego dnia obudził mnie kac i ściskające od środka wyrzuty sumienia. Nigdy wcześniej nie upiłabym się tak mocno, że parę momentów z poprzedniego wieczora, zaginęło gdzieś w mojej głowie. Dodatkowo byłeś ty. Wyglądałeś na kogoś kto często znajdował się w sytuacjach takich jak ta. Byłam na siebie zła, bo nie chciałam by przytulał mnie mężczyzna, z którym nic mnie nie łączyło, a także nic nie zapowiadało na to, by połączyć nas miało.

-Widzisz! - wykrzykiwała Hyuna. - Mówiłam, że leci na Ciebie. Czy ty czasem możesz mnie słuchać?
-Nie żartuj sobie. Byliśmy pijani, a ja byłam pierwszą dziewczyną w pobliżu. Na pewno nie byłam pierwszą kobietą w jego ramionach, ugh, nawet nie chcę wiedzieć, którą z kolei byłam.
-A może naprawdę mu się spodobałaś? - nie dawała za wygraną.
-Nie żartuj sobie. Co mu się mogło we mnie spodobać? Jestem zupełnie inna od niego. O czym mielibyśmy rozmawiać?
-Zobaczysz. Jeszcze wspomnisz moje słowa.

Nie sądziłam, że wspomnę je tak szybko. Zaczęliśmy się spotykać. Na początku wychodziliśmy wyłącznie na piwo, jako kumple. Pamiętasz? Mimo, iż piwo wciąż drażniło moje podniebienie zaczynałam lubić je pić. Może to dlatego, że przypominało mi o tobie? Dość szybko słowa Hyuny okazały się prawdą. Weszliśmy na wyższy szczebel znajomości. Chodziliśmy za rękę, przytulaliśmy się, spędzaliśmy każdą, wolną chwilę razem. Nagle to jak bardzo się różniliśmy przestało mieć znaczenie. W twoich ramionach znajdowałam spokój, a melodia twojego serca uzależniała mnie co raz bardziej. Uśmiechałam się przy tobie, śmiałam w głos. Uczucie szczęścia rozgrzewało moje serce, które tak bardzo łaknęło twojej miłości.

-Powiedziałbym Ci coś, ale nie wiem czy będziesz zadowolona. - powiedziałeś, całując mnie w czubek głowy.
-Może będę. Spróbuj. - wyszeptałam, opierając głowę o twoją klatkę piersiową.
-Jak „może” to nie będę się niepotrzebnie wysilał. - twoje serce biło jak szalone, był zestresowany.
-Powiedz mi, Junhyung. Będę najszczęśliwsza na całej ziemi, jeśli tylko mi powiesz.
-Kocham Cię.

Nie wiedziałam co powiedzieć. Jedyne co wtedy mogłam zrobić to obdarzyć cię uśmiechem i przytulić się mocniej, ukrywając głowę w zagłębieniu twojej szyi. Nie okłamałam cię. Po usłyszeniu tych dwóch słów, byłam tak szczęśliwa, że nikt nie mógł być ode mnie bardziej zadowolony. Dość długo czekałam na to wyznanie, liczyłam każdego dnia, że w końcu to od ciebie usłyszę.

Czas przy tobie upływał mi bardzo szybko. Miesiące leciały jak szalone, jeden za drugim, zmieniały się pory roku. Jedynie my wydawaliśmy się być niezmienni. Czasem zdarzało nam się kłócić, mieliśmy gorsze dni, ale to nie było ważne, ponieważ zawsze wracaliśmy do siebie. W tym czasie najważniejszy dla mnie byłeś ty. Na dalszy plan odszedł mój zespół, treningi. W wytwórni wciąż krzyczeli na mnie, że straciłam zapał do pracy, że mnie nie poznają.
Nie obchodziło mnie co mówili, przecież najważniejszy dla każdej kobiety jest jej mężczyzna. Nie powinno więc nikogo dziwić to, że wolałam sączyć piwo w twoim towarzystwie, niż śpiewać tanie piosenki o miłości.

W końcu jednak opamiętałam się. Zbliżał się nasz comeback. Nie mogłam już urywać się wcześniej z wytwórni, więc spotykaliśmy się znacznie rzadziej. Tęskniłam za tobą, jednak próbowałam znaleźć w tym jakieś plusy. Myślałam, że może taka rozłąka sprawi, że odpoczniemy od siebie i nie będziemy się tak często kłócić, a nasze uczucie będzie jeszcze silniejsze. Myliłam się, coś zaczęło szwankować. Gdy ja znajdowałam dla ciebie wolną chwilę, ty byłeś gdzieś ze swoimi kolegami. Nie chciałam tłumaczyć koleżankom, że przegrywałam ze znajomymi, więc kiedy ty imprezowałeś, siedziałam sama w domu, oglądając seriale. Nie miałam ci tego za złe, kochałam cię, więc byłam w stanie mnóstwo wytrzymać. Byłam zresztą przekonana, że wraz z zakończeniem promocji naszego singla, wszystko wróci do normy, a może stanie się jeszcze lepsze niż było.

Byłam wściekła, gdy okazało się, iż w dzień naszej rocznicy nie mogłam się z tobą zobaczyć, ponieważ cały mój dzień miały zająć nagrania do programu rozrywkowego. Pocieszałeś mnie, mówiłeś, abym nie przejmowała się tym, bo to jest tylko półtora roku odkąd jesteśmy parą, przecież będziemy pięć, dziesięć, piętnaście razy dłużej ze sobą. Mieliśmy spotkać się dwa dni później, gdy wreszcie skończę się promować.

Nadszedł dzień naszego spotkania. Byłam taka szczęśliwa, że spędzimy ze sobą tyle czasu. Prawie miesiąc czasu nie widzieliśmy się dłużej niż parę minut. Miałam już wychodzić, gdy zadzwoniła do mnie Hyuna, poprosiła, bym przed naszym spotkaniem, wstąpiła do niej, ponieważ musi mi coś powiedzieć i jest to sprawa życia i śmierci. Napisałam do ciebie esemesa, że spóźnię się, nie odpisałeś.
Kiedy weszłam do jej mieszkania, poczułam dużą obawę.
W salonie poza Hyuną była jeszcze inna kobieta. Jej oczy napełniły się łzami, gdy nasze spojrzenia się spotkały. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Jej głos drżał, gdy niszczyła mi życie.

Byłeś z nią dzień przed naszą rocznicą. To ją przytulałeś, składałeś pocałunki na jej ustach. To jej powiedziałeś, że nie masz dziewczyny. Nie mogłam w to uwierzyć. Chciałam rzucić się na tą kobietę i bić ją, aż powie, że to nieprawda, że cofa to co powiedziała.
Jak przez mgłę pamiętam, że biegłam do ciebie w deszczu. Kiedy mnie zobaczyłeś, zapytałeś dlaczego nie wzięłam taksówki. Chciałam powiedzieć tak wiele, ale nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Nim udało mi się uspokoić wszystko to, co chciałam powiedzieć, wyparowało z mojej głowy, więc zapytałam cię wprost. Zdradziłeś mnie? Zaprzeczyłeś, ale twoje oczy mówiły co innego. Zaczęłam pytać, a zdania, które wypowiadałeś wykluczały się wzajemnie, nie pasowały do siebie. Z każdą chwilą co raz bardziej gubiłeś się we własnych kłamstwach. Poprosiłam cię, byśmy już więcej się ze sobą nie kontaktowali, ostatni raz spojrzałam na ciebie i odeszłam.

Nie pamiętam gdzie poszłam, gdy wyszłam z twojego mieszkania. Nie pamiętam co robiłam. Być może po prostu szłam przed siebie, dławiąc się łzami. Może usiadłam na ławce i zastanawiałam się gdzie popełniłam błąd. A może wróciłam do swojego domu i próbowałam zasnąć.

A dziś? Dzisiaj mija kolejny miesiąc odkąd nas już nie ma. Na początku mijaliśmy się bez słowa. Nawet nie patrzyliśmy na siebie. Zupełnie jak obcy ludzie. Bolało mnie to, ale te rozwiązanie było najmniej bolesne. Wpadłam w wir pracy, odbudowuje stracone zaufanie moich pracodawców. Nawet znów zaczęłam się uśmiechać. Od jakiegoś czasu, mówisz mi „cześć”, gdy spotykamy się na ulicy. Modlę się o to, byś nigdy nie powiedział do mnie niczego więcej. Wiesz dlaczego? Dlatego, że wciąż cholernie cię kocham. A moja miłość jest tak wielka, iż mimo tego jak bardzo mnie skrzywdziłeś, byłabym gotowa wrócić do ciebie jeśli tylko byś tego chciał. Mimo tego, że wiem, iż nigdy nie zapomnę o tym jak złamałeś mi serce, starałbym się zapomnieć. Mogłabym zostawić wszystko, zerwać kontakty ze znajomymi, gdybyś tylko przyznał się do zdrady i obiecał, że nigdy więcej tego nie zrobisz. Potrafiłabym dalej okazywać ci swoje uczucia, które nic dla ciebie nie znaczyły. Mógłbyś dalej ranić mnie, traktować jak śmiecia, a ja godziłabym się na to wszystko,

ponieważ wciąż cię kocham.
Dlatego błagam.
Junhyung, nie mów nigdy więcej do mnie.



Oto przed wami mój pierwszy one shot. Ma on dla mnie szczególne znaczenie, ponieważ jeszcze nigdy nie pisałam całej historii w taki sposób. Mam nadzieję, że wam się spodoba.

Kochana Mama to taka, która zamiast napisać dłuższy komentarz na temat opowiadania, woli przypomnieć Ci, że kończą się wakacje... Dzięki Mamo! :)

Nawet nie wiem kiedy liczba wyświetleń przebiła 3,5 tysiąca i zaczęła zbliżać się do 4. Liczę, że już niedługo również ilość komentarzy zacznie wzrastać.

4 komentarze:

  1. Ta historia dała mi wiele do myślenia.Miłość potrafi być ślepa, ale myślę, że umiesz wyciągać wnioski.
    Ja wolę rozmawiać, a pisanie komentarzy zostawiam innym.
    Ktoś musi pamiętać o rzeczach oczywistych.
    Też cię kocham!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się ten scenariusz podobał. Jeszcze nigdy nie czytałam czegoś podobnego. Miałaś dobry pomysł, żeby wziąć się za związek, który kiedyś istniał.
    Weny życzę i czekam na twoje kolejne prace :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaaa ten one shot jest super! Idealny bez błędów i wgl ;3
    Pomysł też jest super!
    Fighting przy dalszym pisaniu ^^

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm... ten one shot bardzo przypomina mi moją sytuację jaką miałam z najlepszą przyjaciółką (oczywiście nie było w tym miłości).
    Jak zawsze cudownie napisane, wzruszające. Życzę weny i z niecierpliwością czekam na nowe opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń