niedziela, 29 listopada 2015

GUILTY - rozdział czwarty



Kierowca utknął w korku, Jessica została w szkole na korepetycjach, a starsi wciąż mieli lekcje, więc wraz z Mingyu postawiliśmy skoczyć do jakiejś knajpki na chińskie jedzenie, a potem pieszo wrócić do domu. Byliśmy głodni, więc w kategorii cudów znalazł się fakt, iż zaledwie dwie ulice od naszej szkoły znajdowała się znana knajpa z najlepszym w mieście kurczakiem gongbao. Do przepysznego kurczaka zamówiliśmy zupę z pierożkami wonton, a także po kieliszku ergoutou. 

▀▀ 

Zaraz po incydencie w stołówce, zwolniłam się ze szkoły, a Bloody napisałam wiadomość, że poczułam się gorzej. Obiecałam sobie, iż powiem jej o tym wszystkim... ale jeszcze nie teraz. Wiedziałam jednak, że muszę zrobić to już niedługo, jak najszybciej, ponieważ w szkole huczało od plotek na temat ostatnich wydarzeń. Nie chciałam tego robić, ponieważ obawiałam się, iż postanowi ona coś z tym zrobić i sama stanie się ofiarą tych okrutnych dziewuch. Znam Bloody bardzo dobrze, chcąc chronić innych, ściąga na siebie podwójne nieszczęście. Wolę przeżywać to wszystko sama, niż w jej towarzystwie. Zresztą to co się teraz dzieje to nic takiego, prawda?

▀▀ 

-Właściwie od kiedy nie brzydzi Cię skinship? - wcisnęłam przycisk w windzie.
-Hm? - spojrzał nie wiedząc o co mi chodzi.
-Byłeś tak pijany, że nie pamiętasz jak mnie przytuliłeś? Takiego wydarzenia nie pamiętasz? - zaśmiałam się. - Nie robiłeś tego nawet przed twoim wyjazdem do UK.
-A. To. Dalej mnie brzydzi. - odparł chłodno.
-Czyli ja jestem wyjątkowa? - znów wybuchłam śmiechem.
-Może i jesteś, okruszku.
-Okruszku? - teraz śmiałam się już w najlepsze. - Co to w ogóle za określenie? Czy Ty mnie właśnie obraziłeś?
-Wredna dziewucha. - delikatnie klepnął mnie w głowę. - Człowiek się stara, to nie można tego docenić? Trzeba się śmiać z czyiś starań?
-A niby o co Ty się starasz, hm? - przestałam się śmiać widząc jego minę.
-Same z Tobą problemy. Dlaczego Ty? - westchnął, wychodząc z windy, a ja wybiegłam przed niego, torując mu drogę.
-Niby czemu ja?

Nachylił się nade mną, a nasze spojrzenia się spotkały. Trwało to chwilę, jednak miałam wrażenie, że przez całą wieczność zatapiałam się w jego ciemnych, czekoladowych oczach. Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, wplótł dłoń w moje włosy i złożył na moich ustach pocałunek. Był on niewinny, delikatny i niesamowicie przyjemny. Zakręciło mi się w głowie, a po moim ciele przeszedł dreszcz. Chciałam coś zrobić, odwzajemnić pocałunek, albo odepchnąć od siebie Mingyu, jednak stałam sztywno, zupełnie jakbym była kamienną rzeźbą.

-Właśnie dlatego. - odparł przerywając pocałunek, a następnie zniknął za drzwiami naszego mieszkania.

Oparłam się o chłodną ścianę korytarza. Potrzebowałam dłuższej chwili, by ochłonąć po tym co właśnie się wydarzyło, a także, by połączyć wszystkie myśli, które błądziły po mojej głowie, w jedną logiczną całość. Coś mi świtało, jednak za nic nie wiedziałam co. Miałam wrażenie, że czegoś ważnego nie pamięta. Dotknęłam swoich ust, więc to wydarzyło się naprawdę? Nie obudzę się za chwilę i nie skarcę pod nosem? Chyba całą wieczność stałam na korytarzu, nim weszłam do naszego mieszkania. Było w nim pusto, jedynie odgłosy muzyki dochodzące z pokoju Mingyu sygnalizowały, iż ktoś się w nim znajduje. Nie wiedzieć czemu, obawiałam się, że natknę się na przyjaciela, więc szybko skierowałam się do sypialni, aby spędzić w niej cały dzisiejszy wieczór. 

▀▀ 

Obudził mnie czyjś dotyk na moim ramieniu. Była to Bloody.

-Powinnaś położyć się spać, jesteś tak zmęczona, że zasnęłaś na książkach. - pogładziła mnie po włosach.

Rozejrzałam się, wciąż jeszcze zaspana. Rzeczywiście siedziałam przy biurku, a wygodną poduszką, na której spałam, okazały się być ćwiczenia z języka angielskiego. Nie sądziłam, że czas present simple jest w stanie człowieka uśpić lepiej, niż niejedne ziółka.

-Tak, pójdę się kąpać i położę się spać. - w końcu odpowiedziałam przyjaciółce.
-Za dużo czasu spędzasz przy książkach, a za mało poświęcasz go na sen. - westchnęła. - Zdaję sobie sprawę, że twoja mama dała Ci w kość, ale nie możesz się przemęczać. Wyglądasz ostatnio jak cień człowieka, nie poznaję Cię.
-Nie jest na pewno jeszcze tak źle. - uśmiechnęłam się do niej.
-Jak to nie? - przykucnęła przy mnie. - Masz tak podpuchnięte oczy, że już niedługo nie będziesz przez nie widzieć, cienie pod nimi zaczynają sięgać połowy policzków, no a dzisiaj? Zwolniłaś się z lekcji, bo kiepsko się czułaś. Jeśli dalej tak będziesz robić, będziesz czuć się jeszcze gorzej.
-Może masz rację. - oparłam brodę o jej głowę. - Może trochę zbyt intensywnie ostatnio żyję.
-Zadbaj o siebie, dobrze? Nie polepszysz swoich ocen, jeśli będziesz chodziła nieprzytomna do szkoły.

Stojąc pod prysznicem rozmyślałam nad słowami Bloody. Nawet nie zauważyłam, że ostatnio wyglądam gorzej, podpuchnięte oczy jakoś nie szczególnie nie zwróciły mojej uwagi, a cienie pod oczami miewałam zawsze, więc nie przejmowałam się tym, jak duże i widoczne są. Na szczęście plotki do Tzuyu jeszcze nie dotarły, oby było tak jak najdłużej. Niech myśli, że to walka o dobre oceny, sprawia, że nie śpię po nocach. Nie chcę przyznać jej, iż to zasługa tych okropnych dziewuch, które świetnie bawią się niszcząc mnie psychicznie. 

▀▀ 

Cały popołudnie oraz wieczór uczyłam się. Lubiłam to robić, a także szło mi to bardzo łatwo, bezproblemowo, co zresztą widoczne było w rankingu – znajdowałam się w czołówce najlepszych uczniów w naszej klasie. Nie wiem co jest zasługą tego, iż właściwie nie muszę ciężko pracować, aby czegoś się nauczyć. W czasie, gdy inni musieli godzinami męczyć się z nowymi pojęciami, mnie wystarczało paręnaście minut, by ów materiał mieć opanowany w stu procentach. Matematyka jest jednak moją zmorą, która wymagała ode mnie troszkę więcej czasu. Właśnie dzisiaj starałam się jak najlepiej opanować wiedzę z sum algebraicznych. Jak wiadomo w czasie nauki fajnie jest coś przekąsić, więc postanowiłam, że zaopiekuję się bakaliami, które już od dłuższego czasu leżały w szafce w kuchni.
Pech chciał, że owe bakalie znajdowały się na najwyższej półce, pomimo ogromnych starań nie mogłam ich dosięgnąć. Podskakiwałam, stawałam na palcach, a mimo to cel był wciąż nieosiągalny. Nagle poczułam, że ktoś staje za mną i bez problemu sięga po opakowanie bakalii. Odwróciłam się i zobaczyłam Mingyu. Speszyłam się będąc tak blisko niego i chciałam uderzyć samą siebie, za to o czym w tym momencie zaczęłam myśleć. Mingyu musiał dostrzec moje zagubione spojrzenie, bo zaśmiał się tylko, a potem odrzekł „Nie będzie jak w filmach, głuptasie”, pstryknął mnie w nos i wrócił do swojego pokoju. Kiedy chciałam już odetchnąć z ulgą zauważyłam Hyeyin stojącą na progu. No to czekała mnie ciekawa pogaduszka. 

▀▀ 

Już od samego rana czułam się kiepsko, tak bardzo nie chciałam iść do szkoły, spotkać tej dwójki. Wiedziałam jednak, że lepiej będzie, gdy nie pokażę słabości i nie będę się ukrywała. Zmieniłam zdanie zaraz po tym, gdy weszłam do budynku szkoły. Przecież mogę raz pozwolić sobie na to, by poczekać na dzwonek w kabinie w jednej z szkolnych toalet. Siedziałam na zamkniętej muszli klozetowej, gdy usłyszałam dwie dziewczyny.

-Widziałaś jak te nowe obchodzą się z Park Chanmi? - zapytała pierwsza.
-No, prawdziwy cyrk. Już pierwszego dnia sobie ją upatrzyły. Kiedy Jessica uderzyła w szafkę, podskoczyłam przerażona.
-Na samą myśl o tych dziewczynach mam dreszcze. Ktoś chyba powinien pomóc tej dziewczynie? Wiesz, podejść i powiedzieć coś tym dwóm.
-Chyba nie chcesz tego zrobić?
-Nigdy. Nawet nie chcę wiedzieć co zrobiłyby komuś, kto sprzeciwiłby się im. Miałby chyba jeszcze gorzej niż ta drugoklasistka.

Gdy zadzwonił dzwonek, szybko zjawiłam się w klasie i chciałam się rozpakować, kiedy do klasy wszedł dyrektor oznajmiając, iż nasz nauczyciel spóźni się jakieś 15 minut, ponieważ utknął w korku. Wszyscy krzyknęli z radości. Chciałam powtórzyć sobie materiał, nim nauczyciel się zjawi. Sięgnęłam po swoją torebkę i już miałam wypakować swoje rzeczy, gdy ktoś wyszarpnął mi ją z rąk. Spojrzałam przed siebie. Jessica z tym diabelskim uśmiechem trzymała moją torebkę, za nią stała zaś Jiyeon.

-Świetna torebka! - zaśmiała się. - Ile za nią dałaś?
-Zobaczymy co nasza przyjaciółka nosi ze sobą do szkoły. - powiedziała Jiyeon odbierając od Jessici moją torbę. - Dzięki temu dowiemy się co lubisz najbardziej.

Zrobiło mi się gorąco, gdy cała zawartość mojej torebki wylądowała na ławce, a pojedyncze rzeczy spadały na podłogę. Dziewczyny miały ogromną frajdę przeglądając moje rzeczy, a następnie rzucając je niedbale tuż przede mnie. Miałam wrażenie, że to wszystko się nie skończy, że trwa tak długo, a ja jedyne co potrafiłam zrobić to tępo przyglądać się całemu wydarzeniu, zupełnie jak jakiemuś spektaklowi. Gdy Jessica i Jiyeon skończyły tę chorą zabawę, wyszły z klasy, a tuż za nimi ruszyła Tzuyu, w ostatniej chwili udało mi się złapać ją za rękę i zatrzymać.

-Bloody. - szepnęłam.
-Co to było? - była wściekła. - Puść mnie, ja im tego nie odpuszczę! One nie mają prawa tego Ci robić!
-Bloody, proszę. - byłam bliska płaczu. - Nie rób tego, zostań tu ze mną. 

▀▀ 

Po udanej akcji z Jessicą, otrzymałam SMS-a od Mingyu, w którym zaproponował wagary. Nie byłabym sobą, gdybym odmówiła i już po pięciu minutach czekałam za murem szkoły na przyjaciela.

-Co tak długo? - zapytałam, gdy zza rogu wyłonił się Mingyu.
-Musiałem sobie jeszcze wszystko przemyśleć.
-Co przemyśleć?
-Daj mi jeszcze chwilę. Po prostu chodź. - złapał mnie za nadgarstek i pociągnął.

Dotarliśmy do parku w środku miasta. W koło było pełno ludzi, wszyscy pędzili w swoją stronę, nie zwracając uwagi na innych. Siedzieliśmy na ławce w ciszy, przyglądałam się przyrodzie, która nas otaczała. Nie wiem jak długo już milczeliśmy, gdy Mingyu w końcu się do mnie odezwał.

-Jesteśmy przyjaciółmi. Znasz mnie od dawna i czujesz się ze mną komfortowo? - zapytał.
-No tak. - odpowiedziałam, nie wiedząc o co mu chodzi.
-Jest nam ze sobą dobrze? - wciąż zadawał dziwne pytania.
-Tak.
-Dlaczego nie moglibyśmy być kimś więcej niż przyjaciółmi?
-Słucham? - wydawało mi się, że się przesłyszałam.
-Chcę żebyś nie patrzyła na żadnego mężczyznę poza mną. - odparł szybko, a potem odwrócił wzrok.

Chwilę milczałam, nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. W głowie analizowałam każdą możliwość po kilkanaście razy. W końcu coś mnie olśniło. Zbliżyłam się do niego i wtuliłam, wdychając zapach jego perfum. Nie czekałam długo, by poczuć jak obejmuje mnie i splata nasze dłonie. Dalej siedzieliśmy w milczeniu, skupiłam się na tej przyjemnej chwili, co jakiś czas zerkając na Mingyu. „Mój chłopak”. Zachichotałam cicho, gdy przyszło mi to do głowy.
Całą tą sielankę przerwał mój telefon, który bardzo głośno informował, iż ktoś właśnie do mnie dzwonił. Był to Joonyoung.

-Halo?
-Słuchaj! Mam dla Ciebie zajebistą wiadomość. - był podekscytowany.
-Jaką? Nawijaj.
-Spodobałaś się Kyungri, więc postanowiła wciągnąć cię w swoje kręgi. Jest dla Ciebie robota. 



W mojej głowie pojawił się kolejny pomysł na urozmaicenie tego opowiadania. Będziecie mogli zobaczyć go już w następnej części, więc mam nadzieję, że z chęcią na niego poczekacie~ 
Tradycyjnie zapraszam do komentowania! 


4 komentarze:

  1. Interesujący rozdział, jak zawsze zresztą :) Ciekawi mnie, co to za robota...co ty znowu wymyśliłaś? xD
    Czekam na ciąg dalszy^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że lepiej być nie może, a jednak się myliłam. Ciekawa jestem bardzo co to za zadanie jej przypadnie ale chyba powinna się obawiać bo Kyungri wygląda mi na niebezpiecznie nieprzewidywalną osobę. Jeszcze to, co się dzieje między Jiyeon a Mingyu, takie urocze. Tyle się podziało i jestem baaaardzo ciekawa dalszego rozwoju wydarzeń. Ach, oby to szybko nastąpiło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak chcesz to potrafisz.Akcja rozwija się coraz bardziej.Poczekam na następny rozdział, bo też bym chciałam poznać "robotę".Będę cierpliwie czekała, ale Ty też bądź cierpliwa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej jaka urocza parka ;3 w tym rozdziale zromiło mi się tak bardzo żal z powodu Chanmi :< mam nadzieje, że wszystko się z nią ułoży ^^
    Też jestem ciekawa tej roboty!
    Fighting!

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń