niedziela, 6 grudnia 2015

GUILTY - rozdział piąty

 
Nigdy nie posądziłabym się o to, że kiedykolwiek coś takiego powiem, albo chociaż pomyślę, ale cieszę się, że znowu jestem w szkole. To miejsce w ogóle się nie zmieniło. Te same klasy, te same ławki, kolor ścian, a nawet zapach. Po dwóch latach ukrywania się, w końcu mogę tutaj być. Po dwóch latach mieszkania w jakiejś wiosce nad morzem, mogę być w domu. Gdyby ta głupia laska nie spieprzyłaby roboty i nie wykitowała, nie musiałabym uciekać i ukrywać się jak przestępca. Mimo tego, że nie byłam winna jej śmierci, musiałam wyjechać z miasta, aby sprawa nie została powiązana ze mną i moim bratem. Na szczęście zagrożenie już minęło, a ja jestem tutaj. W Seulu, w moim miejscu na ziemi. „Kyungri, witaj w domu.”



▀▀

 
Po prawie dwóch godzinach drogi samochodem, byliśmy na miejscu. Restauracja „First love” znajdowała się na obrzeżach miasta i nie wyglądała zachęcająco. Jej wnętrze stylizowane było na leśną chatkę, wszystko utrzymano w ciemnej kolorystyce. Na podłogach były grube dywany, a wysokie, drewniane kredensy zasłaniały praktycznie wszystkie ściany, które pokryte były tapetą w kolorze czerwonego wina. Przy ciężkich stołach rolę krzeseł odgrywały niskie pnie drzew. W lokalu nie było nikogo, poza Kyungri, której pastelowa, niebieska ramoneska wyróżniała się w tym ciemnym pomieszczeniu. Miała na sobie tak wysokie, czarne szpilki, że zastanowiło mnie czy jest możliwość w ogóle się w nich przemieszczać.

-Jesteś sama? - zagadała, gdy usiadłam naprzeciw niej.
-Joonyoung czeka na zewnątrz, nie chciał wchodzić. - uśmiechnęłam się do kelnerki, która właśnie podeszła do naszego stolika.

Wyglądała na bardzo młodą, dałabym jej maksymalnie piętnaście lat. Miała spięte w niedbałego koka włosy, ubrana była w biały top i krótkie, jeansowe szorty. Szybko odwzajemniła uśmiech i z tylnej kieszeni spodni wyciągnęła notatnik.

-Dwie szklanki whisky. - rzuciła Kyungri. - Zjesz coś? - kiwnęłam przecząco głową. - Young pewnie mówił ci w jakim celu cię tu zaprosiłam.
-Ponoć masz dobrą robotę dla mnie. Zastanawia mnie tylko jaką. - przerwałam na chwilę, gdy młoda kelnerka wróciła z zamówieniem. - Nie mam przecież żadnego wykształcenia, dopiero od niedawna mieszkam w Seulu.
-Pośrednik finansowy. - sięgnęła po szklankę i wzięła dużego łyka trunku, nawet się nie krzywiąc.
-Słucham? - wydało mi się, że się przesłyszałam.
-To co słyszałaś. - zaśmiała się. - Mój brat ma... mały biznes, ostatnio trochę się rozrósł i potrzebujemy kogoś takiego jak ty.
-Jak ja? - nie do końca rozumiałam co mogą chcieć od licealistki.
-Widzę, że nie rozumiesz, więc nie będę owijała w bawełnę. - zbliżyła się do mnie. - Mój brat rozprowadza dragi, potrzebujemy kogoś kto będzie odbierał kasę za dragi od klientów. Ostatnio odpadła nam laska, zaćpała się i spieprzyła robotę. Teraz brat chce kogoś porządniejszego, a z tego co słyszałam od Younga, jesteś idealna do tej roli.
-Ile? - po dłuższym zastanowieniu zapytałam.
-Pięć procent, siedem od specjalnych zamówień.
-Good. - duszkiem wypiłam gorzki trunek. - Wchodzę w to.
-Jesteśmy w kontakcie. - podała mi wizytówkę i ruszyła do wyjścia. 

▀▀
 

-Jak długo? - zapytała Bloody z grobową miną. - Od pierwszego razu nie dają ci spokoju, tak?
-Tak. - nie chciałam odpowiadać, jednak wiedziałam, że Tzuyu nie odpuści.
-Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? Nie ufasz mi? Przecież gdybym wiedziała, że to nie był jednorazowy występek, od razu bym im wygarnęła.
-Właśnie dlatego! - zaszlochałam. - Gdybyś wiedziała, ściągnęłabyś na siebie kłopoty.
-Chanmi, ale one cię dręczą, jak mogłabym patrzeć na to w spokoju? - widziałam, że była bardzo przejęta.
-Wszystko ze mną w porządku, Bloody. Na początku jest mi przykro, ale potem mi przechodzi. Już niedługo w ogóle przestanę się tym przejmować, a wtedy znudzi im się to. One potrzebują zwrócić na siebie czyjąś uwagę, a jeśli zacznę je ignorować, dadzą mi spokój.
-Ale ile jeszcze będzie to trwać? Chanmi, martwię się o ciebie!
-Jeszcze trochę. Bloody, ja naprawdę daję radę. Nie dam się im zastraszyć, nie załamię się przez nie, bo nie są tego warte.

Tego wieczora Tzuyu spała ze mną. Długo dyskutowała ze mną o tych dziewuchach, chciała, bym pozwoliła jej zareagować. Ja jednak chcę ją chronić, wiem, że jej nieumiejętność trzymania języka za zębami, ściągnęłaby na nią same nieszczęścia. Zresztą jeszcze daję sobie radę z tym wszystkim. Jeszcze.


▀▀


Alexander był naprawdę zadowolony, gdy opowiedziałam mu o naszej nowej zdobyczy. Stwierdził nawet, że ma całkiem przyjemne spojrzenie. Nim jednak zleci jej jakąś robotę, poprosił mnie, abym jej się przyjrzała, poznała jej zwyczaje, zachowania. Tak więc robiłam, usadowiłam się w stołówce, czekając na Jiyeon i Jessicę. Nietrudno było je zauważyć, już od samego wejścia zwracały swoją uwagę. Uśmiechnęłam się sama do siebie, gdy zobaczyłam ich ofiarę nieopodal ich. To było niesamowicie urocze, kiedy za wszelką cenę starały się zgnębić niczemu winną dziewczynę. Cały ten zabawny cyrk zaczął się, gdy doszło do ich spotkania.

-Słuchaj, Park Chanmi. - Jessica zarzuciła jej rękę na szyję. - Jiyeon jutro wybiera się do domu i potrzebuje małej pomocy finansowej.
-Nie dam wam pieniędzy. - patrząc na czubki swoich butów odpowiedziała.
-Ty chyba czegoś nie zrozumiałaś. - tym razem Jiyeon wkroczyła do akcji, silnie uderzając Chanmi w ramię. - To nie była prośba, ani propozycja. Wyskakuj z forsy!

Zaśmiałam się pod nosem, gdy drżącymi dłońmi podała im banknoty. Cholera, te dwie są naprawdę dobre. Kiedy Jiyeon mnie zauważyła, pomachała do mnie, a następnie zniknęła w dalszej części stołówki.


▀▀


Serce było mi jak szalone, gdy stanęłam pod drzwiami mojego domu. Minęły dwa miesiące, a wydawało mi się jakby nie było mnie tutaj przez wieczność. Chciałam zajrzeć do wnętrza przez okno jednak śnieżnobiałe firanki uniemożliwiły mi to. Gdy tylko mama otworzyła drzwi, rzuciłam jej się na szyję. Nigdy nie byłyśmy szczególnie blisko, jednak była to moja jedyna rodzina, więc tęskniłam za nią, a także miałam lekkie wyrzuty sumienia, że zostawiłam ją samą. Gdy w końcu uwolniła się z mojego uścisku, spojrzałam na nią. Wciąż wyglądała tak samo. Jej długie, czarne włosy związane były w koka, nie miała ona nałożonego makijażu, a ubrania, w których była to te same, które zawsze lubiła nosić.

-Jak w szkole? - zaczęła, częstując mnie herbatą.
-Super, jestem druga w klasie! - wręczyłam jej wydruk moich ocen.
-Przecież ja od początku wiedziałam, że moja córeczka jest zdolnym dzieckiem. Opowiadaj, jak Ci się żyje w dużym mieście?


▀▀


Czekałam na Jiyeon w swoim samochodzie. Na pierwszy raz trafił jej się łatwy klient, który nigdy nie sprawiał problemów. Nie chcieliśmy, by się wystraszyła, więc mieliśmy zamiar wprowadzać ją w to stopniowo, tak, aby mogła przyzwyczaić się do zasad, które panują w naszym świecie. Nie mam pojęcia dlaczego, ale od samego początku polubiłam tę dziewuchę. Kiedy wsiadła do mojego samochodu, od razu przeszłam do konkretów.

-Sprawa jest nieskomplikowana, ale skup się. - kiwnęła tylko głową. - Podwożę cię na miejsce odbioru, czekam na ciebie, gdy ty wsiadasz do samochodu, który Ci wskażę, odbierasz kasę i wracasz. Proste, prawda?
-Jasne. - odpowiedziała mi i uśmiechnęła się.
-To – podałam jej małe urządzenie. - gdyby coś poszło nie tak. Klikasz wtedy dwukrotnie kontrolkę, a my dostajemy znak, żeby wkroczyć. Za nami będzie jechał jeszcze jeden samochód, to mężczyźni, którzy robią za naszą ochronę.
-Czy klienci są groźni?
-To dla poczucia komfortu,a czasem przydaje się, gdy ktoś próbuje się targować. Nie zgadzaj się na zniżenie ceny.


▀▀


Przyjechałyśmy na teren otoczony ruinami. Po rozejrzeniu się, rozpoznałam, że jest to kompleks fabryki środków chemicznych, który spłonął rok temu, a z powodu dziwnych zawirowań prawnych, nie mógł zostać zburzony. Poza nami, znajdowały się tutaj trzy inne samochody. W milczeniu czekałam na znak od Kyungri. Po paru minutach usłyszałam hasło „Czarny mercedes klasy A”. To do roboty.

Bez zawahania wsiadłam tylnym wejściem do samochodu. Na jednym z siedzeń znajdował się młody mężczyzna, wydawał się być przystojny, jednak nie przyglądałam mu się.

-Znasz cenę? - zapytałam beznamiętnie.
-Przelicz. - podał mi trzy, grube pliki banknotów. - Jesteś nowa? - zaśmiał się, gdy po raz drugi pomyliłam się przy liczeniu.
-To pytanie czy stwierdzenie? - zapytałam, nie odrywając się od liczenia.
-Odpowiedz sobie sama. - chciał powiedzieć coś jeszcze, jednak odezwałam się jako pierwsza.
-Zgadza się. - nie czekając na odpowiedź wyszłam z samochodu.


▀▀


Byłam zaskoczona jak szybko poszło Jiyeon. Przyzwyczaiłam się do czekania znacznie dłużej, zaś ona uwinęła się w 15 minut. Gdy tylko wróciła, wzięłam się za liczenie pieniędzy. To nie tak, że jej nie ufałam, jesteśmy tylko ludźmi i wiem, iż każdemu może zdarzyć się pomyłka. W naszym wypadku taka pomyłka mogłaby mieć bolesne skutki, więc każdy kontrolował każdego.

-Proszę, oto Twoja pierwsza wypłata. - podałam jej pieniądze. - 2500$, przelicz proszę. Może nie jest to dużo, ale przy grubszych zamówieniach sobie odbijesz. 



Jak już zauważyliście, pojawił się trzeci, zupełnie inny punkt widzenia. Teraz będziecie mogli zobaczyć historię oczami tajemniczej Kyungri. 
Czy tylko ja mam tak, że muszę walczyć ze sobą, by nie odpowiedzieć wam na pytania, wątpliwości dotyczące fabuły? Kiedy widzę, że jesteście w błędzie lub macie rację, chcę wam to powiedzieć, no a przecież nie mogę... 
Zachęcam do komentowania! 

3 komentarze:

  1. Mi tam możesz powiedzieć, ja nikomu nic nie zdradzę... xD
    Podoba mi się punkt widzenia Kyungri. Z tej roboty wyniknie coś złego, no bo czy z odbierania pieniędzy za dragi może wyjść coś dobrego?
    Rozdział świetny, zresztą jak zwykle. Czekam na ciąg dalszy c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa w jaką całość połączą się te 3 punkty widzenia, 3 w sumie zupełnie innych osób ;3 i wgl w perspektywie Kyungri na początku było coś o jakiejś śmierci.. jestem bardzo ciekawa o co chodzi ;3
    Btw, też tak zawsze mam, że ciężko mi jest nie zdradzić w odpowiedzi na komentarz jakiegoś szegółu z fabuły ;; xd
    Fighting!

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nikt nie może wcześniej wiedzieć, nawet Rosa, wszyscy czekamy.
    No i o co był ten cały raban?Jak zawsze akcja rozwija się prawidłowo, coraz ciekawsze wątki.
    Z tymi dragami to tylko będą problemy, ale chyba o to chodzi.
    Czekam na dalszy ciąg i nie popędzaj mnie.

    OdpowiedzUsuń