niedziela, 8 listopada 2015

GUILTY - rozdział pierwszy



„Park Jiyeon, klasa 2-3”. Jeszcze raz spojrzałam na kartkę, którą trzymałam w dłoni. Nie wiedzieć czemu, byłam zestresowana faktem, iż od dzisiaj uczęszczać będę do szkoły znanej jako „ostoja dzieci bogatych rodziców”. Co prawda moi rodzice nie byli bogaci, ja jednak znałam życie w luksusie. Wszystko zapewniali mi moi przyjaciele. Nigdy ich o to nie prosiłam, próbowałam odmawiać, jednakże nie byłam w stanie ich przegadać. Hwasa zawsze tłumaczyła, że należę do ich rodziny, więc do ich obowiązku należy dbanie o mnie.
Stanęłam przed lustrem. Nie pamiętam już, który raz gładziłam brzegi brązowej spódniczki w kratkę. Wbrew zmartwieniom Younga mundurek pasował na mnie idealnie. Marynarka w kolorze kawy z mlekiem pięknie dopasowywał się do mojego ciała w talii, delikatnie rozpływając się w pasie. Przyglądałam się swojemu odbiciu, szukając zabrudzeń czy ewentualnych wgnieceń w ubraniu. Gdy niczego nie dostrzegłam, setny raz omiotłam wzrokiem fryzurę, którą stworzył z moich włosów Mingyu. Przepiękny dobierany warkocz z boku głowy również wyglądał nienagannie. Mimo, iż Kim nie wiązał swojej przyszłości z fryzjerstwem, uważałam, iż jest do tego stworzony. Cokolwiek wyszło spod jego ręki, wyglądało jak dzieło sztuki, zaś ja, ledwo potrafiłam związać włosy w kucyka, tak, by nic z niego nie odstawało.

-Przestań się tak gapić, narcyzie. - Jessica zarzuciła mi rękę na dłoń, a drugą sięgnęła do koszyczka na kosmetyki, by wyciągnąć krwistoczerwoną pomadkę.

Szybko uwolniłam się z jej uścisku i skierowałam się do pokoju po torbę, w którą spakowałam wszystkie potrzebne książki oraz drugie śniadanie.
Ogromną sypialnię dzieliłam z Jessi. Spałyśmy w wielkim, wodnym łóżku, na niebiesko białych ścianach znajdowały się zdjęcia całej naszej grupki, dokumentacja wszystkich naszych biwaków, wakacji, wyjazdów, również fotografie sprzed wyjazdu rodzeństwa do USA. Na środku pokoju rozłożony był puchaty, czarny dywan. Był on stary, pochodził z domu rodzinnego Younga i pamiętał czasy naszego beztroskiego dzieciństwa, uwielbialiśmy się na nim bawić. Pamiętam wszystkie wieczory przesiedziane na tym dywanie zupełnie jakby to było wczoraj. Piliśmy herbatę, opowiadaliśmy sobie historie o duchach i innych przeraźliwych stworach. Z krainy wspomnień wyciągnął mnie krzyk Hwasy, która nawoływała mnie z salonu.
Już w progu podarowała mi kieliszek wypełniony po brzegi palącym trunkiem.

-To co? Po jednym dla odwagi?
-Uwaga! Chcę wznieść toast! - wybuchła śmiechem Jessica, a zaraz po niej cała nasza ekipa. - Za niegrzeczne bachory! Obyśmy żyli długo i na haju!
-Może na drugą nóżkę coś mocniejszego? - zaraz po opróżnieniu kieliszków Joonyoung pomachał torebką zapełnioną wysuszonymi liśćmi konopi indyjskiej.

Odkąd pamiętam lubiliśmy robić rzeczy niedozwolone, nielegalne. Właściwie nie wiem skąd to się w nas wzięło. Nie jesteśmy złymi ludźmi, po prostu złe rzeczy od zawsze nas pociągały. Nikogo nie krzywdziły nasze niegrzeczne rozrywki, więc rodzice zupełnie nie przejmowali się tym, w jakim stanie znajdowały się ich dzieci. Dopóki wybryki „na gazie” nie wychodziły poza nasze towarzystwo, nie było powodów, by się tym martwić.

Kiedy odpowiednio przygotowaliśmy się na pierwszy dzień szkoły, szybko założyliśmy buty i skierowaliśmy się na podziemny parking, na którym już czekali kierowcy wynajęci przez rodziców Jess oraz Joonyounga.

Po długiej, głośnej kłótni z Hyeyin, wywalczyłam miejsce przy oknie, obok Mingyu. Bardzo chciałam usiąść właśnie w tym miejscu, ponieważ wygląd Seulu od zawsze mnie zachwycał. Droga do szkoły zajęła nam trochę czasu, musieliśmy przejechać praktycznie całe Gangnam, aby się do niej dostać. Chłopcy nabijali się ze mnie, ponieważ co ja mogę widzieć w tej monotonnej mieścinie. Rzeczywiście większość drogi widzi się kliniki chirurgi plastycznej, butiki najdroższych projektantów, biurowce największych firm. Ja jednak potrafię dostrzec w tym magię. W Seulu dostrzegam coś czego w Busan nigdy nie widziałam.


▀▀ 


Pierwszy dzień szkoły zawsze bywał dla mnie stresujący. W przeciwieństwie do moich rodziców już od lat dziecięcych byłam szarą myszką, nie byłam rozpoznawalną, szkolną pupilką. Nie jestem też najlepszą uczennicą, mimo moich ogromnych starań. Czuję się źle w stosunku do mojej mamy, która robi wszystko, bym w końcu znalazła się na początku rankingów. Rodzice nigdy mi tego nie powiedzieli, jednak wiedziałam, że martwi ich to, co osiągnę w życiu z tak kiepskimi wynikami.
Dzisiejszego dnia postanowiłam jednak nie zaprzątać sobie głowy negatywnymi myślami i z uśmiechem na ustach przetrwać dzień w szkole. Chociaż jeden dzień, tak?

Delikatnie zapukałam do drzwi pokoju mojej przyjaciółki i nie czekając na odzew, otworzyłam je. Bloody właśnie poprawiała swój makijaż, siedząc przy pięknej, białej toaletce. Gdy ujrzała mnie w lustrze, uśmiechnęła się promiennie i przesunęła na taboreciku, bym mogła usiąść obok niej.

-Masz może ochotę skorzystać z usług najlepszej makijażystki w tym pokoju? - zaśmiała się swoim czystym, piskliwym głosem. - Jeśli wystarczająco dużo mi zapłacisz, mogę zostać również fryzjerką, a także osobistym bodyguardem.
-Jesteś szalona. - machnęłam ręką w jej stronę, udając, że chcę ją uderzyć.

Kocham Bloody, jest moją najlepszą przyjaciółką. Znamy się stosunkowo niedługo, chodziłyśmy wcześniej razem do szkoły, jednak dopiero w wakacje poprzedzające rozpoczęcie liceum, zaczęłyśmy się przyjaźnić. Zawsze ją podziwiałam. Niczego jej nie brakuje, jest piękną Tajką, mającą powodzenie u chłopaków, której figury pozazdrościć może niejedna modelka, ma bardzo dobre wyniki w nauce, a także wpływowych rodziców. Dodatkowo ma wielkie serce, którym kieruje się w codziennym życiu. Mój tato mówi, że jestem jej cieniem, jednak myślę, iż jej cień byłby o wiele piękniejszy.

Makijaż, wykonanie fryzur, a także tysiąckrotne poprawki zajęły nam tyle czasu, że musiałyśmy biec, by zdążyć na autobus, który miał nas zawieźć do szkoły. Na szczęście w ostatniej chwili dotarłyśmy na przystanek. Po wejściu do szkoły, od razu skierowałyśmy się do szafek, by przełożyć do nich wszystkie książki i zeszyty, które zabrałyśmy z domu. Naszą uwagę zwróciła grupka ludzi. Na czele szła najbardziej popularna dwójka – Joonyoung i Hyeyin. Wszyscy chcieli choć na chwilę nawiązać z nimi jakąś interakcję, jednak tych dwoje kręcili się wyłącznie w swoim towarzystwie. Do dzisiaj. Zaraz przy nich szła trójka, jak mogłam się domyślić, nowych uczniów. Jedna dziewczyna wyglądała na zagubioną, błądziła wzrokiem po całej szkole, trzymała się bardzo blisko chłopaka, który, na co wskazywał kolor jego krawatu, był uczniem trzeciej klasy. Najbardziej w oczy rzucała się wysoka dziewczyna o wyjątkowej urodzie. Coś w niej było przerażającego, a moje serce zatrzymało się, gdy nasze spojrzenia się spotkały.


▀▀  

O popularności moich przyjaciół przekonałam się, gdy weszliśmy do ogromnego budynku szkoły. Wszyscy odsuwali się, by zrobić przejście, przyglądali z daleka, szeptali między sobą, jednak nikt do nas nie zagadał.
Dawno się tak nie stresowałam, czułam się przytłoczona przez spojrzenia skierowane na mnie, nie wiedziałam gdzie patrzeć. Zwolniłam kroku, by być bliżej Mingyu, który był zupełnie wyluzowane. Zerknęłam w stronę Jessi, która w tym samym momencie zatrzymała się.

-Nie podoba mi się ona. - szepnęła mi do ucha i wskazała dziewczynę, która speszona patrzyła w podłogę. - Pokażemy na co nas stać?
-Chyba wypadłam z wprawy. - zaśmiałam się, gdy poczułam jak ciągnie mnie za rękę.

Huk uderzającej dłoni Jessi o szafkę usłyszała chyba cała szkoła, a dziewczyna, która została celem, podskoczyła przerażona. Zaczęło się.

-Cześć... - spojrzałam na jej plakietkę przyczepioną do mundurka. - Park Chanmi, jak się miewasz? - zawinęłam kosmyk jej włosów wokół palca, a następnie gwałtownie pociągnęłam go w dół. - Jak Ci mija dzień? W której jesteś klasie?
-Klasa druga... numer 3... - wyszeptała drżącym głosem.
-Zobacz! Co za zbieg okoliczności! My też. - zaśmiała się Jessica. - Czuję, że zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami. Może zjemy razem obiad? Nie, poczekaj... co to jest? - wskazała na jej brzuch – Dobrze Ci radzę, odpuść sobie dzisiaj jakieś posiłki.
-Widzimy się w klasie. - podniosłam jej podbródek, tak by na mnie spojrzała. - Mam nadzieję, że się dogadamy.

Odeszłyśmy od przerażonej dziewczyny i bardzo dyskretnie przybiłyśmy sobie piątkę. Pozostała trójka przyglądała się naszym wyczynom z daleka, a gdy do nich podeszłyśmy obdarzyli nas uśmiechem.

-Gdzie się podziała nieśmiałość naszej małej Jiyeon? - Mingyu pogładził moje włosy. - Nic się nie zmieniłaś. Wciąż ta sama zimna oprawczyni. Spisałyście się dobrze.
-Już myślałam, że wypadłyście z wprawy i trzeba będzie wam przypomnieć jak się postępuje. - Hwasa chciała powiedzieć więcej, jednak przeszkodził jej dźwięk oznajmiający, że czas pójść do klasy. - Po szkole u nas!

▀▀ 

Stałam jak wmurowana, czułam jak nieprzyjemne ciepło przepływa przez moje ciało, a serce biło jak szalone. Co się stało? Dlaczego nikt nie zareagował? Chciało mi się płakać, jednak nie chciałam pokazywać słabości przed Bloody, który patrzyła na mnie właśnie z litością. Pewnie było jej mnie strasznie szkoda, a jednocześnie dziękowała, że to nie na nią padło. Wszyscy spoglądali w moją stronę przez chwilę, a potem tak, jak gdyby nic się nie wydarzyło, wrócili do swoich spraw.

-Chcesz napić się wody? - zagadała wyraźnie zmartwiona Bloody. - Wyglądasz strasznie. Proszę, nie patrz już na nie więcej.

Przyjaciółka przywróciła moje włosy do ładu, podała wodę, a potem przyprowadziła do klasy, w której jako pierwsze zobaczyłam te paskudne dziewuchy.



Dzień dobry. W końcu mam dla was coś konkretniejszego, pracowałam nad tym rozdziałem bardzo długo, więc mam nadzieję, iż przypadnie on wam do gustu. Nie jest to typowy fanfic, nie zadecydowałam jeszcze czy umieszczę w tym wątek miłosny, mam też przez to wątpliwości, ale zobaczymy z czasem jak to będzie :)
Jak widzicie, postawiłam na przedstawienie historii z dwóch perspektyw - Jiyeon i Chanmi. Wydaje mi się to ciekawsze, ponieważ możecie poznać odczucia i opinie obu stron.  
Liczę na wasze opinie, zarówno te długie, jak i krótkie. 

PS: Zmieniłam minimalnie wygląd strony!

5 komentarzy:

  1. Pomysł bardzo mi się podoba, a przez to, że historia będzie pisana z perspektywy dwóch dziewczyn z zupełnie innych środowisk, zapowiada się jeszcze ciekawiej.
    Czekam na kolejne cudeńko i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Woah, to było super! Ciekawy sposób z tymi dwoma perspektywami. Nie wiem czemu ale aż podskoczyłam ze strachu gdy Jessi uderzyła o szafkę xD Bardzo mi się podobało i nie mogę się doczekać co będzie dalej. Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. łooo, super, bardzo fajne opowiadanie :D niegrzeczna uczennica jessi <3 fajne postacie wybrałaś, bardzo mi się podobają i właściwie idealnie mi pasują. opowiadanie rozwija się dobrze i jest ciekawe. i jeszcze do tego mingyu <3 <3 <3 hwaiting!!!
    btw. dziękuję,ze czytasz mojego bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że piszesz z perspektywy dwóch dziewczyn, to coś nowego u Ciebie. Zapowiada się całkiem ciekawie, oby tak dalej.
    A tak w ogóle to dlaczego młodzież(dziewczyny) jest taka "zadziorna"?
    Czekam na dalsze części, tylko nie popędzaj mnie do czytania.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubie szkolne klimaty ;3 na razie mi się podoba i wiedz, że jak napisałaś, że nie jest to typowy ff to będę od Ciebie wymagała naprawdę dużo jeśli chodzi o fabułę xd
    Więc fighting!

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń