„Park Jiyeon, klasa 2-3”. Jeszcze
raz spojrzałam na kartkę, którą trzymałam w dłoni. Nie wiedzieć
czemu, byłam zestresowana faktem, iż od dzisiaj uczęszczać będę
do szkoły znanej jako „ostoja dzieci bogatych rodziców”. Co
prawda moi rodzice nie byli bogaci, ja jednak znałam życie w
luksusie. Wszystko zapewniali mi moi przyjaciele. Nigdy ich o to nie
prosiłam, próbowałam odmawiać, jednakże nie byłam w stanie ich
przegadać. Hwasa zawsze tłumaczyła, że należę do ich rodziny,
więc do ich obowiązku należy dbanie o mnie.
Stanęłam przed lustrem. Nie pamiętam
już, który raz gładziłam brzegi brązowej spódniczki w kratkę.
Wbrew zmartwieniom Younga mundurek pasował na mnie idealnie.
Marynarka w kolorze kawy z mlekiem pięknie dopasowywał się do
mojego ciała w talii, delikatnie rozpływając się w pasie.
Przyglądałam się swojemu odbiciu, szukając zabrudzeń czy
ewentualnych wgnieceń w ubraniu. Gdy niczego nie dostrzegłam, setny
raz omiotłam wzrokiem fryzurę, którą stworzył z moich włosów
Mingyu. Przepiękny dobierany warkocz z boku głowy również
wyglądał nienagannie. Mimo, iż Kim nie wiązał swojej przyszłości
z fryzjerstwem, uważałam, iż jest do tego stworzony. Cokolwiek
wyszło spod jego ręki, wyglądało jak dzieło sztuki, zaś ja,
ledwo potrafiłam związać włosy w kucyka, tak, by nic z niego nie
odstawało.
-Przestań się tak gapić, narcyzie. -
Jessica zarzuciła mi rękę na dłoń, a drugą sięgnęła do
koszyczka na kosmetyki, by wyciągnąć krwistoczerwoną pomadkę.
Szybko uwolniłam się z jej uścisku i skierowałam się do pokoju po torbę, w którą spakowałam wszystkie potrzebne książki oraz drugie śniadanie.
Ogromną sypialnię dzieliłam z Jessi.
Spałyśmy w wielkim, wodnym łóżku, na niebiesko białych ścianach
znajdowały się zdjęcia całej naszej grupki, dokumentacja
wszystkich naszych biwaków, wakacji, wyjazdów, również fotografie
sprzed wyjazdu rodzeństwa do USA. Na środku pokoju rozłożony był
puchaty, czarny dywan. Był on stary, pochodził z domu rodzinnego
Younga i pamiętał czasy naszego beztroskiego dzieciństwa,
uwielbialiśmy się na nim bawić. Pamiętam wszystkie wieczory
przesiedziane na tym dywanie zupełnie jakby to było wczoraj.
Piliśmy herbatę, opowiadaliśmy sobie historie o duchach i innych
przeraźliwych stworach. Z krainy wspomnień wyciągnął mnie krzyk
Hwasy, która nawoływała mnie z salonu.
Już w progu podarowała mi kieliszek
wypełniony po brzegi palącym trunkiem.
-To co? Po jednym dla odwagi?
-Uwaga! Chcę wznieść toast! -
wybuchła śmiechem Jessica, a zaraz po niej cała nasza ekipa. - Za
niegrzeczne bachory! Obyśmy żyli długo i na haju!
-Może na drugą nóżkę coś
mocniejszego? - zaraz po opróżnieniu kieliszków Joonyoung pomachał
torebką zapełnioną wysuszonymi liśćmi konopi indyjskiej.
Odkąd pamiętam lubiliśmy robić
rzeczy niedozwolone, nielegalne. Właściwie nie wiem skąd to się w
nas wzięło. Nie jesteśmy złymi ludźmi, po prostu złe rzeczy od
zawsze nas pociągały. Nikogo nie krzywdziły nasze niegrzeczne
rozrywki, więc rodzice zupełnie nie przejmowali się tym, w jakim
stanie znajdowały się ich dzieci. Dopóki wybryki „na gazie”
nie wychodziły poza nasze towarzystwo, nie było powodów, by się
tym martwić.
Kiedy odpowiednio przygotowaliśmy się
na pierwszy dzień szkoły, szybko założyliśmy buty i
skierowaliśmy się na podziemny parking, na którym już czekali
kierowcy wynajęci przez rodziców Jess oraz Joonyounga.
Po długiej, głośnej kłótni z
Hyeyin, wywalczyłam miejsce przy oknie, obok Mingyu. Bardzo chciałam
usiąść właśnie w tym miejscu, ponieważ wygląd Seulu od zawsze
mnie zachwycał. Droga do szkoły zajęła nam trochę czasu,
musieliśmy przejechać praktycznie całe Gangnam, aby się do niej
dostać. Chłopcy nabijali się ze mnie, ponieważ co ja mogę
widzieć w tej monotonnej mieścinie. Rzeczywiście większość
drogi widzi się kliniki chirurgi plastycznej, butiki najdroższych
projektantów, biurowce największych firm. Ja jednak potrafię
dostrzec w tym magię. W Seulu dostrzegam coś czego w Busan nigdy
nie widziałam.
▀▀
Pierwszy dzień szkoły zawsze bywał
dla mnie stresujący. W przeciwieństwie do moich rodziców już od
lat dziecięcych byłam szarą myszką, nie byłam rozpoznawalną,
szkolną pupilką. Nie jestem też najlepszą uczennicą, mimo moich
ogromnych starań. Czuję się źle w stosunku do mojej mamy, która
robi wszystko, bym w końcu znalazła się na początku rankingów.
Rodzice nigdy mi tego nie powiedzieli, jednak wiedziałam, że martwi
ich to, co osiągnę w życiu z tak kiepskimi wynikami.
Dzisiejszego dnia postanowiłam jednak
nie zaprzątać sobie głowy negatywnymi myślami i z uśmiechem na
ustach przetrwać dzień w szkole. Chociaż jeden dzień, tak?
Delikatnie zapukałam do drzwi pokoju
mojej przyjaciółki i nie czekając na odzew, otworzyłam je. Bloody
właśnie poprawiała swój makijaż, siedząc przy pięknej, białej
toaletce. Gdy ujrzała mnie w lustrze, uśmiechnęła się promiennie
i przesunęła na taboreciku, bym mogła usiąść obok niej.
-Masz może ochotę skorzystać z usług
najlepszej makijażystki w tym pokoju? - zaśmiała się swoim
czystym, piskliwym głosem. - Jeśli wystarczająco dużo mi
zapłacisz, mogę zostać również fryzjerką, a także osobistym
bodyguardem.
-Jesteś szalona. - machnęłam ręką
w jej stronę, udając, że chcę ją uderzyć.
Kocham Bloody, jest moją najlepszą
przyjaciółką. Znamy się stosunkowo niedługo, chodziłyśmy
wcześniej razem do szkoły, jednak dopiero w wakacje poprzedzające
rozpoczęcie liceum, zaczęłyśmy się przyjaźnić. Zawsze ją
podziwiałam. Niczego jej nie brakuje, jest piękną Tajką, mającą
powodzenie u chłopaków, której figury pozazdrościć może
niejedna modelka, ma bardzo dobre wyniki w nauce, a także wpływowych
rodziców. Dodatkowo ma wielkie serce, którym kieruje się w
codziennym życiu. Mój tato mówi, że jestem jej cieniem, jednak
myślę, iż jej cień byłby o wiele piękniejszy.
Makijaż, wykonanie fryzur, a także
tysiąckrotne poprawki zajęły nam tyle czasu, że musiałyśmy
biec, by zdążyć na autobus, który miał nas zawieźć do szkoły.
Na szczęście w ostatniej chwili dotarłyśmy na przystanek. Po
wejściu do szkoły, od razu skierowałyśmy się do szafek, by
przełożyć do nich wszystkie książki i zeszyty, które zabrałyśmy
z domu. Naszą uwagę zwróciła grupka ludzi. Na czele szła
najbardziej popularna dwójka – Joonyoung i Hyeyin. Wszyscy chcieli
choć na chwilę nawiązać z nimi jakąś interakcję, jednak tych
dwoje kręcili się wyłącznie w swoim towarzystwie. Do dzisiaj.
Zaraz przy nich szła trójka, jak mogłam się domyślić, nowych
uczniów. Jedna dziewczyna wyglądała na zagubioną, błądziła
wzrokiem po całej szkole, trzymała się bardzo blisko chłopaka,
który, na co wskazywał kolor jego krawatu, był uczniem trzeciej
klasy. Najbardziej w oczy rzucała się wysoka dziewczyna o
wyjątkowej urodzie. Coś w niej było przerażającego, a moje serce
zatrzymało się, gdy nasze spojrzenia się spotkały.
▀▀
O popularności moich przyjaciół
przekonałam się, gdy weszliśmy do ogromnego budynku szkoły.
Wszyscy odsuwali się, by zrobić przejście, przyglądali z daleka,
szeptali między sobą, jednak nikt do nas nie zagadał.
Dawno się tak nie stresowałam, czułam
się przytłoczona przez spojrzenia skierowane na mnie, nie
wiedziałam gdzie patrzeć. Zwolniłam kroku, by być bliżej Mingyu,
który był zupełnie wyluzowane. Zerknęłam w stronę Jessi, która
w tym samym momencie zatrzymała się.
-Nie podoba mi się ona. - szepnęła
mi do ucha i wskazała dziewczynę, która speszona patrzyła w
podłogę. - Pokażemy na co nas stać?
-Chyba wypadłam z wprawy. - zaśmiałam
się, gdy poczułam jak ciągnie mnie za rękę.
Huk uderzającej dłoni Jessi o szafkę
usłyszała chyba cała szkoła, a dziewczyna, która została celem,
podskoczyła przerażona. Zaczęło się.
-Cześć... - spojrzałam na jej plakietkę przyczepioną do mundurka. - Park
Chanmi, jak się miewasz? - zawinęłam kosmyk jej włosów wokół
palca, a następnie gwałtownie pociągnęłam go w dół. - Jak Ci
mija dzień? W której jesteś klasie?
-Klasa druga... numer 3... - wyszeptała
drżącym głosem.
-Zobacz! Co za zbieg okoliczności! My
też. - zaśmiała się Jessica. - Czuję, że zostaniemy najlepszymi
przyjaciółkami. Może zjemy razem obiad? Nie, poczekaj... co to
jest? - wskazała na jej brzuch – Dobrze Ci radzę, odpuść sobie
dzisiaj jakieś posiłki.
-Widzimy się w klasie. - podniosłam
jej podbródek, tak by na mnie spojrzała. - Mam nadzieję, że się
dogadamy.
Odeszłyśmy od przerażonej dziewczyny
i bardzo dyskretnie przybiłyśmy sobie piątkę. Pozostała trójka
przyglądała się naszym wyczynom z daleka, a gdy do nich
podeszłyśmy obdarzyli nas uśmiechem.
-Gdzie się podziała nieśmiałość
naszej małej Jiyeon? - Mingyu pogładził moje włosy. - Nic się
nie zmieniłaś. Wciąż ta sama zimna oprawczyni. Spisałyście się
dobrze.
-Już myślałam, że wypadłyście z
wprawy i trzeba będzie wam przypomnieć jak się postępuje. - Hwasa
chciała powiedzieć więcej, jednak przeszkodził jej dźwięk
oznajmiający, że czas pójść do klasy. - Po szkole u nas!
▀▀
Stałam jak wmurowana, czułam jak
nieprzyjemne ciepło przepływa przez moje ciało, a serce biło jak
szalone. Co się stało? Dlaczego nikt nie zareagował? Chciało mi
się płakać, jednak nie chciałam pokazywać słabości przed
Bloody, który patrzyła na mnie właśnie z litością. Pewnie było
jej mnie strasznie szkoda, a jednocześnie dziękowała, że to nie
na nią padło. Wszyscy spoglądali w moją stronę przez chwilę, a
potem tak, jak gdyby nic się nie wydarzyło, wrócili do swoich
spraw.
-Chcesz napić się wody? - zagadała
wyraźnie zmartwiona Bloody. - Wyglądasz strasznie. Proszę, nie
patrz już na nie więcej.
Przyjaciółka przywróciła moje włosy
do ładu, podała wodę, a potem przyprowadziła do klasy, w której
jako pierwsze zobaczyłam te paskudne dziewuchy.
Dzień dobry. W końcu mam dla was coś konkretniejszego, pracowałam nad tym rozdziałem bardzo długo, więc mam nadzieję, iż przypadnie on wam do gustu. Nie jest to typowy fanfic, nie zadecydowałam jeszcze czy umieszczę w tym wątek miłosny, mam też przez to wątpliwości, ale zobaczymy z czasem jak to będzie :)
Jak widzicie, postawiłam na przedstawienie historii z dwóch perspektyw - Jiyeon i Chanmi. Wydaje mi się to ciekawsze, ponieważ możecie poznać odczucia i opinie obu stron.
Liczę na wasze opinie, zarówno te długie, jak i krótkie.
PS: Zmieniłam minimalnie wygląd strony!
PS: Zmieniłam minimalnie wygląd strony!
Pomysł bardzo mi się podoba, a przez to, że historia będzie pisana z perspektywy dwóch dziewczyn z zupełnie innych środowisk, zapowiada się jeszcze ciekawiej.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne cudeńko i życzę weny :D
Woah, to było super! Ciekawy sposób z tymi dwoma perspektywami. Nie wiem czemu ale aż podskoczyłam ze strachu gdy Jessi uderzyła o szafkę xD Bardzo mi się podobało i nie mogę się doczekać co będzie dalej. Weny życzę :*
OdpowiedzUsuńłooo, super, bardzo fajne opowiadanie :D niegrzeczna uczennica jessi <3 fajne postacie wybrałaś, bardzo mi się podobają i właściwie idealnie mi pasują. opowiadanie rozwija się dobrze i jest ciekawe. i jeszcze do tego mingyu <3 <3 <3 hwaiting!!!
OdpowiedzUsuńbtw. dziękuję,ze czytasz mojego bloga :D
Fajnie, że piszesz z perspektywy dwóch dziewczyn, to coś nowego u Ciebie. Zapowiada się całkiem ciekawie, oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to dlaczego młodzież(dziewczyny) jest taka "zadziorna"?
Czekam na dalsze części, tylko nie popędzaj mnie do czytania.
Lubie szkolne klimaty ;3 na razie mi się podoba i wiedz, że jak napisałaś, że nie jest to typowy ff to będę od Ciebie wymagała naprawdę dużo jeśli chodzi o fabułę xd
OdpowiedzUsuńWięc fighting!
http://cnbluestory.blogspot.com/