niedziela, 19 czerwca 2016

Guilty - epilog


Hyeyin jeszcze mocniej naciągnęła czarny materiał na włosy i poprawiła ciemne okulary. W dłoni dzierżyła kartę, która umożliwić jej miała wstęp do budynku tylnym wejściem, bez kamer i spojrzeń pana w portierni. Im dłużej myślała o celu swojej dzisiejszej wycieczki, tym bardziej wściekła się stawała. Czekając na zielone światło wzięła trzy głębokie wdechy. W głowie powtarzała sobie przygotowany plan, by niczego nie zepsuć. Musiała być pewna wszystkich swoich ruchów. Rozejrzała się jeszcze w obie strony, nim weszła na przejście dla pieszych.
Po minięciu butików Prady, Armaniego dotarła do największego apartamentowca w mieście. Szybkim krokiem zbliżyła się do wejścia znajdującego się tuż obok wjazdu na podziemny parking. Przyłożyła kartę do czytnika, a ciche piknięcie i zmiana czerwonego krzyżyka na zieloną strzałkę, zasygnalizowało, że może wejść do środka.
Na czwarte piętro dotarła schodami ewakuacyjnymi i już po chwili otwierała drzwi apartamentu numer 425. Zgodnie z planem była pierwsza, więc szybko przygotowała dwa kieliszki, które do połowy wypełniła czerwonym winem prosto z Portugalii.

Był marcowy wieczór, trzynasty dzień miesiąca. Hyeyin znajdowała się w rodzinnym domu, oglądając niskobudżetowy reality show, gdy odebrała esemesa od swojej młodszej siostry. Rozpętała się silna burza, a Hyera nie miała jak wrócić do domu, ponieważ rodzice znów zostali w pracy po godzinach.
Niewiele myśląc, starsza wyłączyła telewizor i ruszyła na dół domu, by znaleźć parasolki i ruszyć w stronę siostry. Gdy w końcu zlokalizowała dwa czarne parasole, po drugiej stronie pokoju, z najwyższej półki spadł szklany wazon. Dziewczyna dostała gęsiej skórki, dopadło ją dziwne uczucie strachu, jednak zlekceważyła je tak samo jak stłuczony w drobnym mak wazon, który postanowiła sprzątnąć po powrocie.
Idąc po chodniku zobaczyła po drugiej stronie swoją siostrę, chowającą się przed deszczem na przystanku autobusowym. Już miała machać do Hyery, kiedy podskoczyła przestraszona, gdy minął ją samochód z ogromną prędkością.
Późniejsze wydarzenia pamiętała jak przez mgłę. Pisk opon, huk tłuczonego szkła, plamy krwi i czarny worek.

Była już gotowa, gdy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzała na Jessi, która ubrana była w różowe, neonowe rurki, czarną koszulkę i białe adidasy. Próbowała się do niej uśmiechnąć, jednak kąciki jest ust nawet nie drgnęły.

-Nie sądziłam, że będziemy musiały się znowu spotykać. - dziewczyna usiadła przy stoliku.
-Gdybyś nie spieprzyła roboty, pewnie nie miałybyśmy tej przyjemności.
-Spieprzyłam? - Jessica spojrzała na Hyeyin zdziwiona.
-Jeszcze nie wiesz? Nasza biedaczka wszystko wysypała na policji, mają wznowić śledztwo. Za chwilę zaczną was szukać.
-Żartujesz. - dziewczyna sięgnęła po kieliszek jednak Hyeyin jej przerwała.
-Nie ten, z tego już piłam. - obserwowała jak dziewczyna duszkiem wypija trunek. - Naprawdę o niczym nie słyszałaś?
-Lepiej mów co z tym zrobimy. Trzeba coś.. - Jessi nie dokończyła, gdyż poczuła silne ukłucie w sercu i po chwili wylądowała na podłodze. - Coś mi się dzieje, zadzwoń na pogotowie.
-Ułóż się wygodnie. Za chwile umrzesz. - Hyeyin przykucnęła przy niej. - Właśnie wypiłaś wino naszpikowane metanolem.
-Dlaczego?
-To proste. - tym razem dziewczyna zaśmiała się. - Wszyscy myślą, że zrobili to z powodu twojej zachcianki, Jessi płaci, Jessi jest winna. Tylko Ty wiesz, że to moja zemsta. Ta zasrana prawniczka zabrała mi siostrę, więc ja odebrałam jej córkę. Jednak Ty nie możesz żyć, nie mogę zaufać Ci, że nie wydasz mnie. - pogładziła dziewczynę opadającą z sił po głowie. - Teraz będziesz dziewczyną, która zatruła się metanolem. Nikt mnie z Tobą nie połączy.

Ponownie naciągnęła czarną chustę na głowę, gdy cicho wymykała się z budynku. Nie mogła przestać się uśmiechać. Wiedziała, że wszystko właśnie się skończyło, cały jej plan wypalił. Prawniczka, która za zabicie jej siostry jedynie straciła prawo jazdy, dostała największą z możliwych kar – jej córkę zamordowano w bestialski sposób. Zemsta została dokonana. Ona zaś mogła żyć spokojnie, jedyna osoba, która znała prawdziwy powód śmierci Park Chanmi właśnie konała w wynajętym apartamencie. 


Krótko... ale na temat. Wreszcie udało mi się ukończyć twór, który siedział w mojej głowie od miesięcy.
Jestem niesamowicie ciekawa waszej opinii na temat zarówno epilogu, jak i całego opowiadania, więc gorąco zachęcam do komentowania. (Lubię dłuuugie komentarze... których sama nie umiem pisać :] )

PS: Podzielcie się jakie mieliście podejrzenia do zakończenia i czy chociaż w małym stopniu się one spełniły.

2 komentarze:

  1. Wiedziałam, że Jiyeon ich wsypie. Tak jak czytałam epilog, to na początku nic nie świtało mi w głowie, ale gdy Hyeyin powiedziała, że Jessi ma wypić z drugiego kieliszka, to tak mi przez myśl przemknęło, że coś z tym winem jest nie tak. Powodu śmierci Chanmi się nie domyśliłam. Nawet mi to do głowy nie wpadło. Epilog tłumaczy zniknięcie Hyeyin i jej nie kontaktowanie się z nikim. Ogólnie chyba wszystko się wyjaśniło…
    Opowiadanie bardzo mi się podobało. Nie będę ukrywać, że lubię takie klimaty. Bez zbędnego słodzenia, etc. Jiyeon polubiłam (chyba od początku, ale nie pamiętam w sumie). Jessi była naprawdę okropna - to komplement. Nie spodziewałam się, że Tzuyu maczała w tym palce. Ogólnie zaskoczyłaś mnie kilka razy :D
    Cieszę się, że udało ci się skończyć to opowiadanie. Opłacało się czekać na epilog. Cała historia bardzo mnie wciągnęła.
    No, to teraz życzę weny i kolejnych świetnych prac c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spodziewałam się, że za całą tą historią może stać jeszcze jedna osoba.. Teraz żal mi też Jessi xd wszystkich mi żal w tym opowiadaniu ;; może zrobili źle, ale wszystko było kierowane jakby przez jakiś przypadek :/
    Całość Guilty jest świetna! Czekam na kolejne prace i życzę weny ^^

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń