Wczoraj minęło dziewięć miesięcy
odkąd moje życie zmieniło się w piekło. To już dziewięć
miesięcy jak gniotłam w sobie cholerne wyrzuty sumienia, które
codziennie uciskały moją klatkę piersiową i nie pozwalają
swobodnie oddychać. Przez dziewięć miesięcy, każdego dnia moje
piekło powiększało się i pochłaniało mnie co raz głębiej.
Każdego poranka budziłam się, wiedząc, że wystarczy jeden mały
szczegół, by moje życie obróciło się o sto osiemdziesiąt
stopni. Każdy wieczór był wypełniony ciągłym wmawianiem sobie
kłamstw, które pozwalały mi unikać kary za czyn, który
popełniliśmy wszyscy.
Wieczór, gdy w mieszkaniu Joonyounga
pojawiła się Tzuyu, stał się zagadką, kostką domino
rozpoczynającą pęd zdarzeń, których nikt nie był w stanie
zatrzymać. Każde, nawet najmniejsze zachowanie popychało kolejne i
kolejne. Co Jessica powiedziała Bloody? Do dziś nikt nie ma
pojęcia. Słowa zabójczyni do przyjaciółki ofiary stało się
jednym z dziesiątek znaków zapytania w naszych życia. Jedno było
pewne – już nigdy nie zjawiła się w mieszkaniu naszego
przyjaciela, a na policji zeznała, że felernego dnia rozstała się
z Chanmi, jednak nie miała pojęcia z kim dziewczyna poszła się
spotkać.
Policja dotarła do nas osiem dni po
zaginięciu Park. Zaczęły się żmudne, parogodzinne przesłuchania,
które trwały przez cztery dni. Wypytywali nas o wszystko,
zaczynając od tego co robiliśmy w dniu jej zaginięcia, poprzez
nasze stosunki z zaginioną, kończąc na naszych ocenach, rodzinie,
znajomych. Momentem kryzysowym stał się czas, gdy wraz z Jessicą
byłyśmy przesłuchiwane w sprawie prześladowania Chanmi. Właśnie
wtedy wpadłam w panikę, którą jednak szybko uciszył Mingyu,
który cały czas był obok mnie i opanowywał wszystkie moje skrajne
emocje, gdy sam wydawał się neutralny, nie poruszony sprawą. Temat
prześladowania jednak skończył się tak szybko jak zaczął –
nie było właściwie żadnych dowodów, jedynie pogłoski. W szkole
nie było monitoringu, pedagog ani nauczyciele nie słyszeli nic o
żadnych sytuacjach między naszą trójką, również uczniowie nie
mieli wielu informacji na ten temat. Jessi była świetną aktorką,
zrobiła z nas przypadkowe ofiary szkolnych plotek, które niewiele
wspólnego miały z zaginioną Park Chanmi.
Piętnaście dni od zaginięcia
pierwszy raz w telewizji pojawiła się wzmianka o Chanmi. Pamiętam
ten dzień dokładnie, zupełnie jakby to było wczoraj. Joonyoung
praktycznie przestał pojawiać się w swoim mieszkaniu, od tygodnia
żył w domu rodzeństwa. Jessica wychodziła wcześnie rano, zaś
wracała w środku nocy. Przez tych dwoje, wydawało się jakbym żyła
wyłącznie z Mingyu w ogromnym apartamencie. Tego wieczora
siedzieliśmy wtuleni do siebie przed telewizorem, Ming ślepo
wpatrywał się w ekran, co jakiś czas przełączając kanały, ja
zaś walczyłam ze sobą, by zjeść przygotowane przez ukochanego
kanapki. W ciągu tych piętnastu dni schudłam cztery kilogramy,
ponieważ stres, jaki wiecznie mi towarzyszył, odbierał mi ochotę
na jedzenie. Właściwie gdyby nie starania Mingyu, nie jadłabym
wcale i chudła jeszcze szybciej. Brałam właśnie pierwszy kęs
ciemnego pieczywa z zielonym ogórkiem, gdy na ekranie pojawiła się
kobieta, łudząco podobna do kogoś kogo znałam. Sięgnęłam
dłonią po pilota, by pogłośnić. Zrobiło mi się gorąco, gdy
zrozumiałam co właśnie oglądamy. W telewizji, podczas wieczornego
wydania wiadomości, pojawiła się rozpaczliwa prośba matki Chanmi.
Kobieta w towarzystwie zdjęć swojej córki apelowała, by ludzie
wiedzący cokolwiek w tej sprawie zgłaszali się do niej, a także
poprzez łzy prosiła swoje dziecko, aby wróciło do domu. Nie udało
przełknąć mi się kęsa, który przeżuwałam od dłuższej
chwili.
Kolejne dwa tygodnie były bardzo
spokojne, co prawda nie mogliśmy już swobodnie oglądać telewizji,
ani przeglądać internetowych newsów, ponieważ wszędzie pełno
było wiadomości o Chanmi. Cały kraj przejął się historią
jedynej córki znanych prawników. Wszyscy przedstawiali ją jako
niewinną, pilną uczennicę, która była lubiana wśród uczniów,
nie sprawiała problemów w domu, miała marzenia. Każdy artykuł,
audycja zaopatrzone były w numery telefonu, na które można było
zadzwonić, gdy posiadało się jakieś informację na temat miejsca
pobytu Chanmi. Czasem miałam ochotę wykręcić numer, zadzwonić do
nich i powiedzieć, żeby przestali jej szukać, że ich starania idą
na marne, ponieważ ona nie żyje. Nigdy jednak tego nie robiłam,
ponieważ bałam się. Uczucie strachu ciągle mnie towarzyszyło,
nawet na chwilę mnie nie opuszczało.
W tym czasie bardzo potrzebowałam
Hyeyin. Jednak ta była dla mnie nieosiągalna. Od jej wyjazdu
codziennie dzwoniłam do niej, jednak jej telefon był niedostępny w
sieci, a jej portale społecznościowe milczały. Zupełnie jakby ta
dziewucha rozpłynęła się w powietrzu. Zawsze, gdy wsłuchiwałam
się w sygnał połączenia, myślałam od czego zacząć. Chciałam
zapytać czy już wie co się stało, chciałam płakać jej do
słuchawki i usłyszeć jej radę. Wiem, że pewnie kazałaby
przestać mi się mazać i starałaby się coś wymyślić. Jednak
teraz jej nie było, żyła gdzieś z dala od nas, była spokojna, a
jej życiu nie towarzyszył strach.
Dokładnie miesiąc i cztery dni od
zaginięcia Chanmi były moje osiemnaste urodziny. Pamiętam, że
tego dnia obudziłam się niesamowicie spokojna, ogarniał mnie
spokój, którego nie czułam od trzydziestu pięciu cholernych dób.
To była sobota, więc Mingyu spał jeszcze spokojnie, gdy ja udałam
się do łazienki, by wziąć orzeźwiający prysznic i przygotować
się mentalnie na kolejny dzień. Stojąc w kabinie, czując
spływające krople wody na swoim ciele, zaśmiałam się do siebie
ironicznie. Przypomniałam sobie jak planowaliśmy zrobić najlepszą
imprezę urodzinową dla mnie. We trzy, ja, Jessi i Hwasa miałyśmy
dzień wcześniej pojechać do klubu go go i wydać mnóstwo
pieniędzy na drinki i napiwki dla tancerek, miałyśmy obudzić się
z ogromnym kacem, którego uleczyć miało mołdawskie, słodkie
wino. Miałam wyglądać jak księżniczka, która czarną limuzyną
miała zjawić się na sali. Z wielkiego tortu miał wyskoczyć
półnagi striptizer i doprowadzić mnie do wrzenia. Później
mieliśmy bawić się do białego rana. Miał to być najpiękniejszy
wieczór w moim życiu. Miał być Joonyoung z Hwasą, Jessica z
Mingyu, Kyungri z bratem. Chciałam zaprosić paru znajomych ze
szkoły. Tymczasem jedyną osobą, która wydawała się pamiętać o
moich urodzinach był Mingyu.
Gdy kończyłam ubierać się w czyste
ubrania, usłyszałam dzwonek do drzwi, kurier podał mi niewielkie
pudełko, które zaadresowane było do mnie. Obejrzałam je dokładnie
szukając nadawcy, jednak nigdzie owej informacji nie odnalazłam.
Przez chwilę myślałam, że więzy naszej przyjaźni jeszcze nie
zostały do końca urwane i któreś z naszej grupki postanowiło
zrobić mi niespodziankę. Mój krzyk, po otwarciu przesyłki,
słyszała chyba każda ulica. W pudełku znajdowała się marynarka
Chanmi. Ta sama, którą miała na sobie w dniu swojej śmierci.
Cztery i pół miesiąca od zaginięcia
Chanmi, trzy odkąd zaczęłam brać środki nasenne zakończyłam
swoją edukację w liceum. Wraz z Mingyu złożyliśmy podania o
wypisanie nas ze szkoły. Wiedzieliśmy, że piętno zabójstwa Park
Chanmi będzie ciążyć na nas już do końca naszego życia, jednak
zdecydowaliśmy, iż nadszedł czas, by spróbować żyć normalnie.
Jedyną, właściwą drogą do tego było wydostanie się z Seulu.
Ucieknięcie z miejsc, które kojarzyły nam się z wciąż
poszukiwaną dziewczyną. W szkole nikogo nie zdziwiła nasza
decyzja, gdy policja skończyła nas przesłuchiwać, przyklejono do
nas łatkę zgnębionych, bezpodstawnie oskarżonych dzieciaków,
które z zaginięciem Chanmi nie miały nic wspólnego. To było
niesamowite, że nasz plan zadziałał. Nikt nie odnalazł w nim
luki, nie było miejsca, w którym można było potwierdzić
autentyczność naszych zeznań.
Wczoraj minął drugi miesiąc odkąd
wraz z Mingyu mieszkamy w niewielkim mieszkanku na obrzeżach Nowego
Jorku. Początkowo planowaliśmy wyjechać do mojego rodzinnego
Busan, właściwie wszystko było gotowe na naszą przeprowadzkę,
gdy podczas przeglądania internetu, Mingyu natrafił na reklamę
tanich biletów do USA. Bez zastanowienia zakupiliśmy bilety w jedną
stronę i już następnego dnia lecieliśmy na inny kontynent. Wyjazd
ten wydawał się być strzałek w dziesiątkę. Zaczęłam ostatnią
klasę liceum w naprawdę przyjemnej szkole. Ludzie bardzo miło mnie
przyjęli, od pierwszego dnia mówili na mnie „Jojo”, powoli na
moją twarz zaczął wracać uśmiech. Mimo, iż wciąż budziłam
się z krzykiem w nocy, mój stan zaczął się poprawiać. Znów
problemem stawały się dla nas błahostki typu „co powinniśmy
zjeść na obiad?” czy „nie uważasz, że ta sukienka mnie
pogrubia?”. Przez ostatnie miesiące z Mingyu milczeliśmy razem,
teraz znów zaczynaliśmy rozmawiać. Przestaliśmy żyć obok
siebie, zaczęliśmy być razem.
Wczorajszy wieczór spędziliśmy w
pubie, oglądając mecz rugby z nowo poznanymi znajomymi – Iris,
Micky i Joelem. Jedliśmy nachosy, popijając je piwem. Śmialiśmy
się tak długo, aż rozbolał mnie brzuch i musiałam wyjść do
toalety, by uwolnić się od nich na chwilę i opanować szaleńczy
śmiech. Gdy wróciłam, mecz już się skończył, ludzie zaczęli
rozchodzić się do domów, a w telewizji nadawane było ostatnie
wydanie wiadomości. Dokańczałam piwo, gdy do moich uszu dotarł
głos prezenterki:
„Przejdźmy teraz do wydarzeń,
którymi przez ostatnie miesiące żyli mieszkańcy Korei
Południowej. Poszukiwania zaginionej Park Chanmi, po dziewięciu
miesiącach zostały przerwane. Ciało niespełna osiemnastoletniej
dziewczyny zostało odnalezione w studzience kanalizacyjnej na
obrzeżach Seulu około godziny osiemnastej tamtejszego strefy
czasowej przez dwójkę złomiarzy. Dziewczyna miała wyraźny ślad
po uderzeniach tępym narzędziem w głowę, jednakże zrozpaczona
rodzina zrezygnowała ze śledztwa i zaraz po odzyskaniu ciała
dziecka dokonają kremacji. Pogrzeb odbędzie dwunastego
października, w dniu jej urodzin, w głównej kaplicy w Seulu o
godzinie osiemnastej.”
Zastanawiało was kiedyś czy da się przekształcić jakieś sześć rozdziałów na jeden? Da się!
Jak już wiecie, to nie miało tak wyglądać, ale myślę, że nie jest aż tak źle. Pozostał nam jeszcze tylko jeden rozdział i epilog, który wszystko nam objaśni.
Nie zapomnijcie proszę o komentarzach - po tej znaczącej zmianie, są dla mnie na wagę złota ;)
Jak to poleciało O.O Ale brzmi, jakbyś od początku planowała takie zakończenie, więc jest dobrze.
OdpowiedzUsuńJak w szkole może nie być monitoringu? xD Ale dla nich to dobrze, wszystko wskazuje na to, że im się upiekło. Tak ją gnębiły, a nikt nie odważył się nic więcej o tym opowiedzieć. Ciekawe, kto wysłał marynarkę Chanmi…
Czekam na ciąg dalszy i weny życzę c:
Czyli nigdy nie dowiemy się co Jessica powiedziała Tzuyu? Eh..
OdpowiedzUsuńTo, że wyjechali na inny kontynent wydaje się bardzo dobrą decyzją. Zmora przestępstwa, które tak naprawdę popełniła Jessica ciągnęła, by się za nimi przez cały czas.. chociaż w Ameryce też nie są do końca od tego wolni.. tak samo jak Rose Black jestem ciekawa kto wysłał marynarkę.. mam 2 typy. Mam nadzieję, że dowiem się w kolejnych częściach. Fightinh!
cnbluestory.blogspot.com/