Siedziała na schodach pisząc
kolejnego esemesa do ukochanego. Jego telefon wciąż był wyłączony,
a on ciągle nie pojawił się w wytwórni. Nerwowo tupała nogami
wiedząc, że czas powoli się kończy. Marszczyła brwi mordując w
myślach swojego chłopaka. To co właśnie robił było niesamowicie
dziecinne i nieodpowiedzialne, przecież za jego spóźnienie oberwie
cały zespół. Prawie podskoczyła, gdy telefon zawibrował w jej
dłoni.
-Hanbin, gdzie Ty do cholery jesteś?
-Przepraszam kochanie, musiałem sobie
co nieco przemyśleć.
-Gdzie jesteś? Menadżer jest
wściekły.
-Będę za jakieś półtorej godziny.
-Słucham? On Cię zabije! Tyle razy
prosiłam, żebyś nie robił takich głupstw.
-Spokojnie skarbie, wszystko załatwię.
-Pośpiesz się!
Głośno westchnęła, chowając głowę
w dłoniach. Jej chłopak praktycznie codziennie dawał jej powodu do
zmartwienia, był człowiekiem, który ciągle wpadał w kłopoty,
nierzadko z własnej głupoty. Nie potrafiła jednak złościć się
na niego, był jej całym światem i wiedziała, że on czuje to
samo. To była ich recepta na szczęście, nikt nie rozumiał, iż
nie potrzebują oni niczego poza tym jednym, szczerym uczuciem.
„Błagam, bądź tu jak najszybciej.” Jeszcze chwile wpatrywała
się w treść wiadomości, którą właśnie wysłała swojemu
chłopakowi i ruszyła na salę prób.
-Hayi, jeszcze raz.
-Do, re, mi...
-Hayi! Co się dzieje z Twoim głosem?
-Przepraszam, ja...
-Wyjdź. Odetchnij i wróć tutaj za
pięć minut. Chcę żebyś po powrocie zrobiła to poprawnie.
Była na siebie zła, nigdy nie miała
problemów z podstawowymi ćwiczeniami, dziś zaś potykała się na
rozgrzewce. Zabierając ze sobą butelkę wody, Hayi, ruszyła,
zgodnie z poleceniem nauczycielki śpiewu, na korytarz. Oparła się
o zimną ścianę, zamknęła oczy i skupiła się na oddychaniu
poprzez przeponę. Nie miała pojęcia dlaczego jej głos sprawiał
takie problemy, nie przeziębiła się nigdzie, ostatnio również
nie przemęczała gardła, więc delikatnie stukając tyłem głowy w
ścianę, zastanawiała się nad przyczyną nieprofesjonalnego
fałszowania w czasie śpiewania gamy. Osunęła się po ścianie i
usiadła po turecku na chłodnej posadzce. Sięgnęła do kieszeni po
swój telefon i już po chwili uśmiechała się sama do siebie. Dwie
godziny temu otrzymała wiadomość od Hanbina. „Będę biegł.
Kocham Cię skarbie, zobaczmy się wieczorem.” Wciąż ciesząc się
od ucha do ucha, dostrzegła idącego w jej stronę rapera IKON.
-Bobby? Nie macie próby? Przerwa?
-Jak mamy niby mieć próbę, skoro
Twój kochaś nie zjawił się jeszcze w wytwórni?
-Żartujesz sobie? Przecież już dawno
powinien tu być! Czy on na głowę upadł?
-Menedżer wpadł w taki szał, że
dziwię się, iż nikt z nas nie oberwał. Hayi, nie wiem czy tym
razem tak łatwo go udobruchacie.
Nie odpowiadając chłopakowi, wybrała
numer Hanbina i wykonała połączenie. Niestety po paru sygnałach
usłyszała głos automatycznej sekretarki. Już miała dzwonić po
raz drugi, gdy zza drzwi usłyszała głos nauczycielki śpiewu, jej
czas odpoczynku się skończył. Mimo narastającej w niej złości,
wiedziała, że musi skupić się na swojej lekcji. Z całych sił
starała się wyrzucić ze swoich myśli nieodpowiedzialnego
chłopaka, ponieważ wiedziała, że z ich dwójki ona musiała dawać
z siebie wszystko i nigdy nie zawodzić. Na szczęście kolejne
piętnaście minut lekcji przebiegało bardzo dobrze, głos
dziewczyny przestał się łamać, a jej struny głosowe zaprzestały
wydawani dziwnych, skrzeczących dźwięków. Niestety, mimo braku
niepowodzeń, lekcja po raz kolejny została przerwana. Tym razem
stało się tak z powodu wizyty CEO, który poprosił dziewczynę o
rozmowę.
-Panienko Lee Hayi, wiesz, że nie mam
w zwyczaju łączyć życia prywatnego z pracą?
-Tak, wiem o tym.
-Tak, wiem o tym.
-Tym razem jednak muszę to zrobić,
ponieważ uważam, iż to ostatnia rzecz, która mi została. Masz
świadomość, że Twój chłopak po raz kolejny sprawia kłopoty?
-Tak, wiem.
-Panienko Lee, nie mogę wiecznie
godzić się na takie zachowania. Działania B.I szkodzą całemu
zespołowi, naszej wytwórni i niewątpliwie zaczynają szkodzić
Tobie. W dniu dzisiejszym moja cierpliwość się skończyła.
Kolejna nieobecność Hanbina zakończy się usunięciem z zespołu,
a także zerwaniem umowy z wytwórnią. To moje oficjalne
oświadczenie.
Tak jak sądziłam, pisanie takich krótkich rozdzialików jest znacznie prostsze i przyjemniejsze dla mnie. Chyba nie jestem stworzona do rozległych opisów i długich dialogów ;)
Jestem ciekawa czy Hanbin pojawi się jeszcze w wytwórni, albo da po sobie jakiś znak, czy już tak o sobie zniknął.. współczuję Hayi.. tak musi się martwić ;; czekam na kolejny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńcnbluestory.blogspot.com/
Jak miło wrócić do domu i zobaczyć rozdział :D
OdpowiedzUsuńA teraz do rzeczy… Sądzę, że Hanbin zniknął tak definitywnie, bo przecież w innym wypadku raczej pokazałby się w wytwórni, chociażby po to, by nie martwić Hayi. W sumie nie dziwię się, że chcą go wywalić z zespołu, skoro to nie pierwszy raz, gdy sprawia problemy. Biedna Hayi musi zaprzątać sobie tym wszystkim głowę…
Lecę do następnego rozdziału c: