Zabiłem ją.
Pomysł tej zbrodni nieświadomie
zrodził się w mojej głowie, gdy zaproponowałem dyrektorowi swój
udział w duecie z nią. Słyszałem, że bardzo chciała, by to
Junhyung z nią występował jednak zupełnie mnie to nie obchodziło.
Wiedziałem, iż do tej roli nadawałem się znacznie lepiej. Wciąż
nieświadomie układałem w głowie plan powolnego zabijania
niewinnej kobiety. Kiedy dyrektor głowił się nad konceptem naszego
duetu rzuciłem tylko jedno słowo „skandal”. Nasz duet miał być
skandaliczny. Mieliśmy ukazywać chemię między kobietą, a
mężczyzną, mieliśmy grać wszystkie najsilniejsze uczucia –
miłość, pożądanie, bliskość.
Po raz pierwszy spotkaliśmy się przy
nagraniach do debiutowego teledysku. Spojrzałem na nią, była pełna
sprzeczności. Miała na sobie seksowną, krótką sukienkę, mocny
makijaż, jednocześnie tryskając naturalnym aegyo, śmiejąc się i
zachowując jak mała dziewczynka. Właśnie wtedy zachciałem ją
mieć na własność. Chciałem by należała wyłącznie do mnie. O
tym jak prosta do spełnienia jest moja zachcianka pokazało jej
zachowanie, gdy graliśmy razem. Jej wzrok mnie peszył, a ona drżała
pod moim dotykiem.
Zdobyłem jej numer telefonu, jednakże
nie miałem zamiaru kiedykolwiek do niej dzwonić. Chciałem sprawić,
by to ona pierwsza zrobiła krok w moją stronę.
Wiedziałem, że kiedyś do tego
dojdzie, jednak nie sądziłem, iż nadejdzie to tak prędko.
Zadurzyła się we mnie tak szybko, że właściwie poczułem lekkie
zawiedzenie. Im szybciej do tego doszło, tym szybciej gra miała się
skończyć. Tak jak chciałem, ona pierwsza się odezwała. Jej
pierwszy esemes brzmiał tak prosto, zwyczajne „hej”. Odpisałem
na nie dopiero po paru godzinach, jednakże inne działania szły mi
znacznie szybciej. Już po drugim spotkaniu objąłem ją. Później
obejmowałem ją tak często jak tylko mogłem, jednakże
powstrzymywałem się z całych sił, by jej nie pocałować. Ten
krok również pozostawiłem jej.
Poza sceną jest bardzo wstydliwa,
dlatego gdy podczas omawiania występu na MAMA zaproponowała, byśmy
pocałowali się na scenie, prawie zakrztusiłem się gorącą kawą.
Tak, nasz pierwszy pocałunek odbył
się przed ogromną publicznością.
Pierwszy cios zadałem jej, gdy w dzień
koreańskich walentynek wyszedłem na piwo. Poszedłem wtedy sam,
ponieważ nikt z moich przyjaciół nie miał wtedy czasu.
Wiedziałem, że było jej przykro, miała łzy w oczach, gdy
wyprosiłem ją ze swojego mieszkania. Nie chciała dać po sobie
poznać, iż jest smutna, z udawanym uśmiechem życzyła mi miłej
zabawy.
Nie obchodziło mnie co ona czuje,
miała być dla mnie tylko przytulanką, której zadaniem było
zachowywanie się jak moja dziewczyna nie będąc nią. Miała być
tylko wtedy kiedy ją potrzebowałem, bez wzajemności.
Powoli rozkochiwałem ją co raz
bardziej. Pojawiałem się w jej mieszkaniu z kwiatami, bez
zapowiedzi. Wtedy całą noc kochaliśmy się, graliśmy w gry na
play station albo oglądaliśmy wtuleni w siebie telewizję. Było mi
z nią dobrze, miałem to czego potrzebowałem, bez żadnych
zobowiązań, nie biorąc za nic odpowiedzialności.
Wiedziałem, że jest moja, gdy mimo
łez wypełniających jej oczy, powtórzyła po mnie, że jesteśmy
tylko przyjaciółmi. Potwierdzała to za każdym razem, gdy po
długich dniach ciszy, witała mnie z uśmiechem w progu swoich
drzwi. Nigdy nie narzekała, że nie odbieram jej telefonów czy
zupełnie nie słucham o czym do mnie mówi. Była moja, jednak ja
nie należałem do niej.
Nikt nie wiedział o relacji jaka nas
łączy, nie pozwalałem zbliżać się jej do mnie w wytwórni.
Nasza bliskość była szczelnie zamknięta za drzwiami jej
mieszkania. Tylko tam mogła dotknąć mnie, pocałować, wtulić
się. Możliwe, że właśnie dlatego tak bardzo cieszyła się na
wieść o comebacku naszego duetu.
Wszyscy byli zaskoczeni jak zmieniła
się nasza gra aktorska od czasu debiutu. Chwalono nas za to jak
odgrywaliśmy namiętność, jak naturalnie wyglądały nasze
pocałunki.
Coś jednak zaczęło się ze mną
dziać. Dostrzegłem, że nagle zacząłem uwzględniać ją w swojej
przyszłości. Kiedy planowałem kupno mieszkania pierwsze o czym
pomyślałem było to, czy spodoba jej się sypialnia. Łapałem się
na tym, że chciałem zabić każdego mężczyznę, z którym gadała,
którego darzyła uśmiechem. Wystraszyłem się, chciałem to
wszystko zwolnić. Zacząłem być chłodny, znacznie rzadziej
pojawiałem się w jej mieszkaniu.
Ona nie dawała za wygraną. Pojawiała
się u mnie łaknąc mojej bliskości. Właśnie wtedy wyczuła moją
słabość. Ciągle całowała mnie wiedząc, że nie potrafiłem się
od niej odsunąć. Przytulała się mając świadomość, że moja
ręka zaraz spocznie na jej talii. Uwodziła wiedząc, że nie będę
w stanie się jej oprzeć. Nagle role się odwróciły, to ona
zaczynała mieć mnie w garści.
Oprzytomniałem, gdy kazała mi się
zdecydować. Zerwała ze mną kontakt, nie chciała odzywać się
dopóki nie wybiorę między przyjaźnią, a miłością.
Zlekceważyłem to, gdy wpuściła mnie
do swojego mieszkania. Wtedy wiedziałem, że będzie na mnie czekać,
ponieważ wciąż jest moja. Wszystko wróciło do normy, znów
pojawiałem się u niej kiedy chciałem, znów kochaliśmy się, znów
dawałem jej wygrać w jakiejś głupiej grze, znów przytulałem,
gdy zasypiała na początku filmu.
Myślałem, że mogę unikać
odpowiedzialności już zawsze. Łudziłem się, że zawsze będzie
moja, gdy ja nie będę jej.
Myliłem się.
Myliłem się.
Zabiłem ją. Zabiłem kobietę, która
kochała mnie nad życie. Zabiła ją moja bierność, zabił strach
przed byciem czyimś, chęć bycia wolnym.
Teraz minęło parę miesięcy. Ona
odradza się. Jest teraz jeszcze piękniejszą kobietą, jej uśmiech
jest jeszcze piękniejszy niż wtedy, gdy należała do mnie.
Po mojej kruchej, małej istocie nie ma
już śladu. Zginęła, by na jej miejscu stanęła silna, niezależna
kobieta. Która już nigdy nie będzie moja.
Opowiadanie jest z dedykacją dla mojej kochanej K., wiesz dlaczego :)
Postanowiłam stworzyć coś innego, początkowo miało to być napisane z punktu widzenia Hyuny, jednakże uznałam, że czas na coś nowego i tak oto - wyszło to... coś :)
Postanowiłam stworzyć coś innego, początkowo miało to być napisane z punktu widzenia Hyuny, jednakże uznałam, że czas na coś nowego i tak oto - wyszło to... coś :)
Bardzo ładnie Ci to wyszło ;3 jest świetnie napisane i tak przyjemnie się czytało ^^ ehhh.. nie mam weny na dłuższy komentarz, więc fighting!
OdpowiedzUsuńhttp://cnbluestory.blogspot.com/
No, no, chyba nie czytałam jeszcze niczego w tym stylu. Ja głupia faktycznie myślałam, że ją zabije xD Ale wyszło dobrze, bardzo ciekawie. Dobrze, że zdecydowałaś się na opisywanie tego z jego perspektywy. Czekam na kolejne prace c:
OdpowiedzUsuńJak dla mnie bomba. Niby jest to bez dialogów i w takiej skróconej formie, ale tutaj pasuje to idealnie. Same przemyślenia, przekazane bardzo dobitnie. Świetnie <3
OdpowiedzUsuńWow! Bardzo mi się podoba. Świetnie napisane. Jest to coś nowego, ten styl pisania, ach jestem oczarowana c:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutoko i życzę jeszcze więcej pomysłów i weny~
Wow genialne :D
OdpowiedzUsuń