poniedziałek, 11 lipca 2016

Please hold on to me, please find me now - 4.



Po raz kolejny ledwo powstrzymała przekleństwo, gdy upuściła swój telefon na marmurową posadzkę w swojej wytwórni. Wstrzymała również oddech, kiedy okazało się, iż ekran telefonu wygląda jak pajęcza sieć, a sam smartfon odmówił działania. Mimo próśb i miliona prób urządzenie wciąż nie działało. Dziewczyna z bólem wrzuciła telefon do torebki i prędko ruszyła do domu. Będąc w taksówce układała w głowie myśli. Wiedziała, że musi przygotować wszystkie argumenty, nie zapomnieć o żadnym, by dotrzeć jak najgłębiej w myśli swojego chłopaka. W milczeniu składała scenariusze na najbliższe godziny. Oczami wyobraźni widziała w salonie Hanbina, który nieświadomy zagrożenia oczekuje jej od dłuższego czasu, widziała jego błyszczące oczy i ten zniewalający uśmiech. Wymyślała jak wyglądać będzie jego mina, gdy już o wszystkim mu powie i marzyła o tym jaką odpowiedź dostanie. Będąc gotową do działania zostawiła niedbale porzucone buty w przedpokoju swojego mieszkania i ruszyła do salonu. Zamurowało ją, gdy w głównym pokoju zastała ciemność i głuchą ciszę. Na miękkich nogach skierowała się do swojej sypialni, do łazienki, a następnie wróciła z powrotem do salonu. Nie rozumiała co się dzieje, kręcąc się dwukrotnie wokół własnej osi, szukała wytłumaczenia owej sytuacji. Jej serce zaczęło bić co raz szybciej, czuła jak krew pulsuje szalenie w żyłach. Prawie wywróciła się biegnąc do komody, na której znajdował się telefon stacjonarny. Drżącymi palcami wykręciła numer, który wyrecytować mogła w każdej chwili.

-Halo?
-Bobby!
-Hayi...
-Jest z wami?
-Nie, myślałem, że jest u ciebie.
-On... jego tu nie ma. Bobby zaczynam się martwić, nigdy nie znikał na tak długo.
-Spokojnie, Hayi, oddychaj głęboko. Zadzwoń do jego rodziców, pewnie pojechał do nich i zasiedział się, wiesz jaki jest.

Zaczęła z paniką grzebać po szufladach, szukając małego, zielonego notesiku. W trakcie szukania właściwie połowa zawartości szuflad lądowała na ziemi z hukiem. Kiedy dotarła do ostatniej szuflady, w myślach błagała, by ten cholerny notes tam był. Zaczęła uspokajać oddech dopiero, gdy znalazł się w jej dłoniach. Po minucie w skupieniu wpisywała numer i z dudniącym sercem słuchała sygnału połączenia.

-Tak, słucham?
-Dobry wieczór! Mówi Hayi.
-Och Hayi! Dawno Cię nie słyszałam, dlaczego tak rzadko dzwonisz do teściowej?
-Ja... znaczy... Hanbin...
-Hanbin? Co ten łobuz znowu nawywijał?
-Nie ma go u państwa?
-Nie, przecież jest środek tygodnia, czemu miałby tutaj być? Nigdy nie zjawia się, gdy pracuje. Coś się stało?
-Nie, nie. Po prostu mówił o jakiś odwiedzinach, ale musiałam coś pomieszać. Ja nie będę już pani przeszkadzać.
-Następnym razem chcę zobaczyć Cię na żywo, niedługo zapomnę jak nasza Hayi wygląda.
-Dobrze.

Nawet nie wiedziała dlaczego skłamała. Te nieprawdziwe słowa same wyszły z jej ust, zupełnie niespodziewanie. Po chwili zastanowienia uznała jednak, że postąpiła właściwie. Matka Hanbina pewnie spanikowałaby od razu i z prędkością światła pojawiłaby się w mieszkaniu Hayi. Ścisnęła silniej słuchawkę telefonu. Zaczęła się bać, wcześniej B.I nie robił takich rzeczy. Gdy miał zły humor nie pojawiał się w wytwórni, często sprawiał problemy i znikał na parę godzin, jednak kiedy pisał Hayi, że zobaczą się, nigdy nie wystawiał jej. Po chwili jednak uderzyła się słuchawką w głowę, karcąc się w myślach. Obdzwoniła wszystkich, spanikowała, a nie przyszło jej do głowy, iż Hanbin nie posiada numeru jej domowego telefonu, zaś jej osobisty leżał w torebce niezdolny do niczego. Ze spokojem wykręciła numer swojego chłopaka i odetchnęła z ulgą, gdy usłyszała oddech po drugiej stronie.

-Czyś Ty zupełnie zwariował? Gdzie jesteś?
-Dobry wieczór, bardzo dobrze, że pani dzwoniła.
-Przepraszam, z kim rozmawiam?
-Znalazłem ten telefon na przystanku autobusowym w Gangnam, próbowałem zadzwonić na numer podany w wizytówce alarmowej, ale nie odpowiadał. Gdzie moglibyśmy się spotkać, żebym oddał pani telefon?


Za wszystkie błędy językowe, interpunkcyjne itd. popełnione dotychczas i te, które dopiero popełnię przepraszam - 3/4 moich rozdziałów, shotów powstaje, gdy jestem zawieszona między jawą, a snem... a korekty nie ma mi kto zrobić :D

4 komentarze:

  1. Co tu się wyprawia.. zniknął? Czy ktoś go porwał ;; fajny rozdział ;3
    Czekam na następny :D

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Porwali go! Znaczy… tak myślę, ale w trakcie kolejnych rozdziałów mogę zmienić zdanie xD
    Hayi spotka się z tym gościem? Chyba nie pójdzie sobie tam tak po prostu, prawda? Niech weźmie obstawę. On może być podejrzany. Choć z drugiej strony mógł zgarnąć ten telefon i po prostu go komuś opchnąć… chyba… nie wiem w sumie O.o
    Czekam na kolejny rozdział c:
    PS. U Ciebie praktycznie nie zwracam uwagi na błędy, bo za bardzo wciągam się w treść :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja uwielbiam długie rozdziały, więc jest to dla mnie takie króciutkie :c No, ale każdy ma swój styl :D Hanbin, uciekłeś czy cię porwali? Co się u licha dzieje? O.o Czekam na kolejny rozdzialik :)
    [dirty-breath.blogspot.com]
    Ps. Mam pytanie, takie z ciekawości. Czy męczy cię czytanie długich rozdziałów? Ja sama piszę długie dość i czasami aż mnie się wydają zbyt długie i rozwlekłe, ale nie umiem z tym nic zrobić xd Wolisz czytać krótkie czy długie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie te opowiadanie zaplanowałam na krótkie rozdziały, ale w dużej ilości ;)

      Właściwie nie robi mi różnicy czy rozdział jest długi czy krótki. Długie rozdziały denerwują mnie jedynie, gdy są aż na siłę przedłużanie. ;)

      Usuń