Po raz kolejny ledwo powstrzymała
przekleństwo, gdy upuściła swój telefon na marmurową posadzkę w
swojej wytwórni. Wstrzymała również oddech, kiedy okazało się,
iż ekran telefonu wygląda jak pajęcza sieć, a sam smartfon
odmówił działania. Mimo próśb i miliona prób urządzenie wciąż
nie działało. Dziewczyna z bólem wrzuciła telefon do torebki i
prędko ruszyła do domu. Będąc w taksówce układała w głowie
myśli. Wiedziała, że musi przygotować wszystkie argumenty, nie
zapomnieć o żadnym, by dotrzeć jak najgłębiej w myśli swojego
chłopaka. W milczeniu składała scenariusze na najbliższe godziny.
Oczami wyobraźni widziała w salonie Hanbina, który nieświadomy
zagrożenia oczekuje jej od dłuższego czasu, widziała jego
błyszczące oczy i ten zniewalający uśmiech. Wymyślała jak
wyglądać będzie jego mina, gdy już o wszystkim mu powie i marzyła
o tym jaką odpowiedź dostanie. Będąc gotową do działania
zostawiła niedbale porzucone buty w przedpokoju swojego mieszkania i
ruszyła do salonu. Zamurowało ją, gdy w głównym pokoju zastała
ciemność i głuchą ciszę. Na miękkich nogach skierowała się do
swojej sypialni, do łazienki, a następnie wróciła z powrotem do
salonu. Nie rozumiała co się dzieje, kręcąc się dwukrotnie wokół
własnej osi, szukała wytłumaczenia owej sytuacji. Jej serce
zaczęło bić co raz szybciej, czuła jak krew pulsuje szalenie w
żyłach. Prawie wywróciła się biegnąc do komody, na której
znajdował się telefon stacjonarny. Drżącymi palcami wykręciła
numer, który wyrecytować mogła w każdej chwili.
-Halo?
-Bobby!
-Hayi...
-Jest z wami?
-Nie, myślałem, że jest u ciebie.
-On... jego tu nie ma. Bobby zaczynam
się martwić, nigdy nie znikał na tak długo.
-Spokojnie, Hayi, oddychaj głęboko.
Zadzwoń do jego rodziców, pewnie pojechał do nich i zasiedział
się, wiesz jaki jest.
Zaczęła z paniką grzebać po
szufladach, szukając małego, zielonego notesiku. W trakcie szukania
właściwie połowa zawartości szuflad lądowała na ziemi z hukiem.
Kiedy dotarła do ostatniej szuflady, w myślach błagała, by ten
cholerny notes tam był. Zaczęła uspokajać oddech dopiero, gdy
znalazł się w jej dłoniach. Po minucie w skupieniu wpisywała
numer i z dudniącym sercem słuchała sygnału połączenia.
-Tak, słucham?
-Dobry wieczór! Mówi Hayi.
-Dobry wieczór! Mówi Hayi.
-Och Hayi! Dawno Cię nie słyszałam,
dlaczego tak rzadko dzwonisz do teściowej?
-Ja... znaczy... Hanbin...
-Hanbin? Co ten łobuz znowu nawywijał?
-Nie ma go u państwa?
-Nie, przecież jest środek tygodnia,
czemu miałby tutaj być? Nigdy nie zjawia się, gdy pracuje. Coś
się stało?
-Nie, nie. Po prostu mówił o jakiś
odwiedzinach, ale musiałam coś pomieszać. Ja nie będę już pani
przeszkadzać.
-Następnym razem chcę zobaczyć Cię
na żywo, niedługo zapomnę jak nasza Hayi wygląda.
-Dobrze.
Nawet nie wiedziała dlaczego skłamała.
Te nieprawdziwe słowa same wyszły z jej ust, zupełnie
niespodziewanie. Po chwili zastanowienia uznała jednak, że
postąpiła właściwie. Matka Hanbina pewnie spanikowałaby od razu
i z prędkością światła pojawiłaby się w mieszkaniu Hayi.
Ścisnęła silniej słuchawkę telefonu. Zaczęła się bać,
wcześniej B.I nie robił takich rzeczy. Gdy miał zły humor nie
pojawiał się w wytwórni, często sprawiał problemy i znikał na
parę godzin, jednak kiedy pisał Hayi, że zobaczą się, nigdy nie
wystawiał jej. Po chwili jednak uderzyła się słuchawką w głowę,
karcąc się w myślach. Obdzwoniła wszystkich, spanikowała, a nie
przyszło jej do głowy, iż Hanbin nie posiada numeru jej domowego
telefonu, zaś jej osobisty leżał w torebce niezdolny do niczego.
Ze spokojem wykręciła numer swojego chłopaka i odetchnęła z
ulgą, gdy usłyszała oddech po drugiej stronie.
-Czyś Ty zupełnie zwariował? Gdzie
jesteś?
-Dobry wieczór, bardzo dobrze, że
pani dzwoniła.
-Przepraszam, z kim rozmawiam?
-Znalazłem ten telefon na przystanku
autobusowym w Gangnam, próbowałem zadzwonić na numer podany w
wizytówce alarmowej, ale nie odpowiadał. Gdzie moglibyśmy się
spotkać, żebym oddał pani telefon?
Za wszystkie błędy językowe, interpunkcyjne itd. popełnione dotychczas i te, które dopiero popełnię przepraszam - 3/4 moich rozdziałów, shotów powstaje, gdy jestem zawieszona między jawą, a snem... a korekty nie ma mi kto zrobić :D
Co tu się wyprawia.. zniknął? Czy ktoś go porwał ;; fajny rozdział ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
http://cnbluestory.blogspot.com/
Porwali go! Znaczy… tak myślę, ale w trakcie kolejnych rozdziałów mogę zmienić zdanie xD
OdpowiedzUsuńHayi spotka się z tym gościem? Chyba nie pójdzie sobie tam tak po prostu, prawda? Niech weźmie obstawę. On może być podejrzany. Choć z drugiej strony mógł zgarnąć ten telefon i po prostu go komuś opchnąć… chyba… nie wiem w sumie O.o
Czekam na kolejny rozdział c:
PS. U Ciebie praktycznie nie zwracam uwagi na błędy, bo za bardzo wciągam się w treść :P
Ja uwielbiam długie rozdziały, więc jest to dla mnie takie króciutkie :c No, ale każdy ma swój styl :D Hanbin, uciekłeś czy cię porwali? Co się u licha dzieje? O.o Czekam na kolejny rozdzialik :)
OdpowiedzUsuń[dirty-breath.blogspot.com]
Ps. Mam pytanie, takie z ciekawości. Czy męczy cię czytanie długich rozdziałów? Ja sama piszę długie dość i czasami aż mnie się wydają zbyt długie i rozwlekłe, ale nie umiem z tym nic zrobić xd Wolisz czytać krótkie czy długie?
Właśnie te opowiadanie zaplanowałam na krótkie rozdziały, ale w dużej ilości ;)
UsuńWłaściwie nie robi mi różnicy czy rozdział jest długi czy krótki. Długie rozdziały denerwują mnie jedynie, gdy są aż na siłę przedłużanie. ;)