Zaczęły się wakacje, więc liczę na to, iż uda mi się wrócić do dodawania rozdziałów dwa razy w tygodniu... ale na razie niczego nie obiecuję.
Nie przedłużając - zapraszam do czytania!
Przez kolejny tydzień nie zamieniliśmy
słowa z Hyukiem. Cały ten czas nocowałam u Shannon, która starała
się jak mogła, by odwrócić moją uwagę od tamtych feralnych
zdarzeń. Skłamałabym mówiąc, że jej to nie wychodziło. Ta
dziewczyna to prawdziwy wulkan energii, pełen zwariowanych pomysłów.
Z nią nawet zwykły wypad na drinka zasługiwał na miano
„wydarzenia roku”. Niestety cała sielanka musiała się kiedyś
skończyć i musiałam wracać do domu. Shannon oczywiście nalegała
bym została u niej tak długo jak tego potrzebuję, jednak ja czułam
się źle goszcząc u niej tak długo. Williams nie chciała
pieniędzy, nie zgadzała się na robienie zakupów przez co czułam
się jak darmozjad. Postanowiłam jednak, że wrócę do domu dopiero
po treningach. Kiedy już wychodziłam z mieszkania Shannon
usłyszałam dźwięk SMS-a. „Ty, Hyuk i my. Podwójna randka. 17.
Tam gdzie zawsze.” Mówiła wiadomość, którą nadesłała mi
Nana. Całą, godzinną drogę do wytwórni spędziłam z telefonem
przy uchu, próbując najpierw objaśnić jaka obecnie jest między
mną, a moim chłopakiem relacja. Następnie starałam się
wytłumaczyć, że to jest problemem, jednak unnie wcale tego tak nie
widziała i ostatecznie zgodziłam się na wyjście z przyjaciółką
i jej chłopakiem.
Niemałym problemem okazało się dla
mnie przekazanie wiadomości o wypadzie mojemu chłopakowi. Nie
wiedziałam jak się za to zabrać, jak ubrać słowa i co
powiedzieć. W końcu, gdy byliśmy sami, zmusiłam się do mówienia.
-Hyuk... - spojrzał na mnie
beznamiętnie. - Dzwoniła do mnie Jihae, zaprosiła nas dzisiaj do
Safari, na 17. Będzie jeszcze Chanyeol i...
-Ok. - przerwał mi i wrócił do
ćwiczenia przed lustrem.
Czy tak już zawsze ma wyglądać nasz
związek? Czy człowiek, którego znałam od dziecka, mógł okazać
się kimś zupełnie innym? Czy on już zawsze będzie robił mi
sceny zazdrości, a następnie traktował gorzej niż największego
wroga? Chciało mi się płakać, jednak postanowiłam być silna.
Postanowiłam udawać, że w ogóle się nie przejmuję. Na
dzisiejszej randce miałam zamiar wyglądać jak milion dolarów,
powinnam lśnić.
Z mieszkania Shannon do naszego
ulubionego klubu dzieliło mnie jedynie 5 minut drogi, dzięki czemu,
przybywając do niej dwadzieścia po szesnastej, miałam mnóstwo
czasu na wyszykowanie się na spotkanie. Po prysznicu rozczesałam
włosy i wtarłam w nie olejek, który miał sprawić, że zaczną
się ładnie mienić. Następnie wykonałam makijaż, postawiłam na
delikatną kreskę podkreślającą moje duże oczy i krwistoczerwoną
pomadkę. Mój outfit stanowiły czarne, obcisłe spodnie, biała
koszulka z dekoltem w serek i marynarka opinająca się na talii.
Zestaw, który Hyuk lubił najbardziej. Mimo obolałych po treningu
stóp, założyłam wysokie, klasyczne szpilki. Uwielbiałam obuwie
na obcasach, koturnach, ponieważ kiedy nosiłam owe buty, mój chód
stawał się bardziej kobiecy, a cała moja sylwetka wydawała się
piękniejsza, nogi dłuższe, a pupa bardziej okrągła. Do całej
stylizacji dobrałam moją torebkę z Prady, jedyną elegancką,
którą zabrałam ze sobą do Shannon. Spryskałam włosy ulubionymi
perfumami i ruszyłam do Safari.
Minęłam małą grupkę ludzi
czekających, aż zwolni się miejsce w ekskluzywnej restauracji.
Ochroniarz od razu mnie rozpoznał i wpuścił do lokalu. Nie
musiałam szukać swoich towarzyszy, wiedziałam, że siedzą przy
stoliku, który już przy pierwszej wizycie sobie upatrzyliśmy.
Zauważyłam całą trójkę, jednak mój wzrok skupił się na
Sanghyuku. Był uśmiechnięty i wygłupiał się z naszymi
przyjaciółmi. Znów zrobiło mi się przykro, bardzo tęskniłam za
jego uśmiechem, który był dla mnie jak promienie słońca w
deszczowy dzień. Wymusiłam uśmiech i dosiadłam się do nich. Po
zamówieniu posiłków zaczęliśmy rozmowy. Po jakimś czasie
dostałam wiadomość od Ilhoona. Wysłał mi zdjęcie, na którym
robi głupią minę, mając na twarzy zieloną maseczkę. Wybuchłam
śmiechem, przez co wszyscy na mnie spojrzeli. Przeprosiłam i
wytłumaczyłam moim towarzyszom co mnie tak rozbawiło. Hyuk
piorunował mnie wzrokiem przez cały czas jednak ja skutecznie to
ignorowałam.
-Lilly, mogę Cię poprosić o pomoc?
Mam pewien problem z tańcem i chciałbym skonsultować się z Tobą.
Sam na sam. -Chanyeol wstał i ruchem głowy wskazał mi wyjście z
restauracji.
-Tak naprawdę to nic nie chciałem. -
zaczął, gdy wyszliśmy na świeże powietrze. - Nana powiedziała
mi, że ostatnio między Tobą, a maknae jest krucho i poprosiła,
żebym wyciągnął Cię w trakcie spotkania na chwilę. Wiesz,
chciała z nim pogadać, wybadać teren. Mam nadzieję, że nie masz
nam tego za złe?
Kiwnęłam przecząco głową i
ruszyłam za wysokim chłopakiem. Kiedy po parunastu minutach
wróciliśmy do lokalu, Jihae ruchem głowy przekazała nam, że nic
z tego. Nie udało jej się niczego dowiedzieć. Nie miałam jednak
zamiaru się tym przejmować i siadając na krześle zaczęłam
rozbawiać towarzystwo. Wszystko co dobre, szybko się kończy i
nawet nie wiem kiedy nadszedł czas, by się rozstawać.
Gdy wróciłam od Shannon, zastałam
Leo skupionego na lekturze jakiejś książki. Postanowiłam mu nie
przeszkadzać, więc skierowałam się do sypialni. Był tam
Sanghyuk. Leżał na łóżku z laptopem na brzuchu. Pomachał
dłonią, dając mi do zrozumienia, że widzi, iż pojawiłam się w
pomieszczeniu. Nie chcąc zostawiać niczego „na później”,
zaczęłam wypakowywać swoje rzeczy z dwóch toreb, które miałam
ze sobą u Shan. Najpierw podzieliłam ubrania na te czyste,
nieużywane i brudne, a następnie z tych drugich utworzyłam kupki:
białe, jasne i ciemne ciuchy. Szybko przeniosłam je do koszy na
tzw. brudy, by jak najszybciej zająć się układaniem kosmetyków w
łazience. Na samym końcu odniosłam do garderoby torby i
wyciągnęłam z niej czystą piżamę. Kiedy kierowałam się do
łazienki usłyszałam głos Hyuka.
-Nie zapomnij wysłać Ilhoonowi fotek.
- zaśmiał się cynicznie. - Jak było z Chanyeolem? Mam nadzieję,
że nie potrafiłabyś doczepić się do faceta swojej przyjaciółki.
A może to potrafisz? - znów zaczął się śmiać, a ja poczułam
jak cała się gotuję.
Więc takie słowa będą mnie utulały
do snu każdego wieczora? Żadne „dobranoc”, „śpij dobrze”
tylko niemiłe docinki i podejrzenia wyssane z palca. Nie chcąc się
kłócić poszłam do łazienki. Chłodny prysznic ostudził emocje
palące mnie od środka. Uspokoiłam się. Jednak spokój nie był mi
pisany. Gdy wyszłam z łazienki zmroziło mnie. Zauważyłam, iż w
dłoni Hyuka znajduje się mój telefon! Z ogromną prędkością
znalazłam się tuż obok niego i wyrwałam moją własność. Na
ekranie wyświetlała się moja konwersacja z Ilhoonem. Tego było za
wiele. Poczułam jak cała robię się czerwona.
-Czy Ty już do reszty zwariowałeś?!
- zaczęłam krzyczeć najgłośniej jak mogłam. - Jak mogłeś
przeglądać mój telefon?! Kto dał Ci przyzwolenie do naruszania
mojej prywatności?! Jak możesz robić coś tak obrzydliwego?!
Gdy wstał z łóżka i zbliżył się do mnie, uderzyłam go w twarz. W momencie, gdy moja dłoń z hukiem wylądowała na jego policzku, zaczęłam tego żałować. Chciałam go przeprosić i zobaczyć czy wszystko z nim w porządku, jednak nim zdążyłam to zrobić poczułam ostre szarpnięcie za włosy. Zaczęliśmy się szarpać. Złapał mnie mocno za ręce, próbowałam się wyrwać, jednak on był silniejszy. Spojrzałam mu w oczy, wydawały się płonąć. Zaczęłam się go bać. Prosiłam, by mnie puścił. Moje serce waliło jak szalone, byłam przerażona. Rozpłakałam się, a on dalej szarpał mną jak lalką, która nic nie czuje. W pewnym momencie szarpnęłam się z całych sił, pech chciał, że w tej samej chwili on otrzeźwiał i puścił moje ręce. Poleciałam do tyłu i wylądowałam na szklanej szafie, która pękła pod moim ciężarem, przez co znalazłam się w jej wnętrzu. Ostatnią rzeczą, którą zobaczyłam były spadające szklane kawałki i przeszywający ból w plecach.