Zacznie się ostatni tydzień przed wystawianiem ocen i czeka mnie 5 sprawdzianów + 2 na lepszą ocenę, powtórzenie, na które trzeba się uczyć, recytacja i dwie duże kartkówki. KOCHAM LICEUM.
Tak w ogóle to marzą mi się 3 ;cough; 4 ;cough; komentarze.. Da radę się to zrobić?~
Nasze urlopy bardzo szybko dobiegły
końca. Siedem dni to bardzo mało czasu, na zregenerowanie się przy
takim natłoku pracy. Przez jakieś dwa tygodnie pracowałam bez
wytchnienia. W domu pojawiałam się tylko na parę godzin, by
przespać się, coś zjeść, szybko się odświeżyć. Mimo, że do
gali noworocznej mieliśmy jeszcze mnóstwo czasu, dyrektor
zarządził, bym jeszcze przed końcem tego miesiąca, miała
przygotowane choreografie. Było to kłopotliwe i wymagało ode mnie
dużo cięższej pracy niż zwykle. W czasie naszego urlopu
menadżerowie potwierdzili udział VIXX na kolejnych, trzech galach
noworocznych. Kiedy myślałam, że ciężej już nie da się
pracować, dyrektor oznajmił mi, iż na każdą z czterech gali, mam
stworzyć inną choreografię. Każda miała mieć inny koncept i w
żadnych wypadku nie być podobna do pozostałych.
Nawet nie wiem jak udało mi się urwać
na lunch z Ilhoonem.
- Mam wrażenie, że się
przepracowujesz. Wpadłaś w taki wir pracy, że przestałaś nawet
odbierać telefon. - zagadał, bawiąc się frytką. -Te wszystkie
choreografie to chyba za dużo jak na Ciebie, nie sądzisz?
- Coś Ty! To nic takiego. Po prostu
muszę dać z siebie sto procent. - dla mnie nie istniało pojęcia
„przepracowanie”. - Hoonie, to moja praca.
Ilhoon przewrócił tylko oczami i
wrócił do jedzenia.
- Powinnaś gdzieś wyjść. Zabawić
się. - zaczął ponownie. - Poznaj nowych ludzi.
- Taaak, a Ty odwalisz za mnie całą
robotę. Ja zawsze wiedziałam, że jesteś świetnym choreografem. -
rzuciłam sarkastycznie i prawie oplułam się hamburgerem, gdy
zobaczyłam obrażoną minę przyjaciela. -Oj przecież żartuję
kochanie. Zrobię tylko co do mnie należy, potem jestem Twoja. -
obdarzyłam go uśmiechem.
- Ciekawe co powiedziałby na to Twój
ukochany. - zaśmiał się.
Lubiłam spędzać czas z Hooniem.
Mieliśmy dobry kontakt. Rozumieliśmy się nawzajem. Swobodnie nam
się rozmawiało, nigdy nie brakowało nam tematów do rozmów.
Mówiono o nas „jeden umysł w dwóch ciałach”, ponieważ
niejednokrotnie zdarzało nam się zaczynać mówić te same słowa,
a nierzadko również i całe zdania.
- Refleks! - krzyknął, nim jednak
zdążyłam cokolwiek zrobić, dostałam w twarz kulką uformowaną z
serwetki. - Zero refleksu. - powiedział, naśladując mój głos.
- Yah! - wydarłam się tak głośno, że
cała sala skierowała swoje oczy na mnie.
Widząc rozbawionego Ilhoona, sama też wybuchłam śmiechem. Tzw. głupawka nie ustępowała przez długi czas. Oboje popłakaliśmy się ze śmiechu.
Widząc rozbawionego Ilhoona, sama też wybuchłam śmiechem. Tzw. głupawka nie ustępowała przez długi czas. Oboje popłakaliśmy się ze śmiechu.
Niestety wszystko co dobre, szybko się
kończy i już po chwili żegnałam przyjaciela i biegłam do
wytwórni.
Po lunchu czekał mnie trening z
Hyukiem.
- Hyuk! Mógłbyś się skupić?! Nie
skończymy tego do rana, jeśli w końcu się nie przyłożysz. -
krzyczałam na niego, gdy po raz trzeci mylił kroki.
Miałam wrażenie, że jest nieobecny,
że jego umysł jest daleko, daleko stąd. Nie śmiał się z
niczego, nie próbował żartować. Nawet nie zwracał uwagi na to,
co kazałam mu poprawić. Zupełnie tak, jakby coś było dla niego
ważniejsze od wykonywanej właśnie czynności. Było to dla mnie
bardzo zastanawiające, ponieważ Hyukkie zawsze był bardzo dokładny
w czasie treningów i wkładał w to ogromne pokłady energii. A
dzisiaj był po prostu... nieswój. Próbowałam podpytać go, czy
coś się stało, jednak bardzo szybko wybił mi to z głowy, prawie
krzycząc, bym zajęła się choreografią, bo sama mówiła, iż to
nie wychodzi. Przez kolejną godzinę, do samego końca treningu,
jedynymi słowami, które wymawiałam to liczby od 1 do 8, gdy
odliczałam kroki. On natomiast milczał, czasem kiwając głową,
bym wiedziała, że rozumie o co mi chodzi.
Gdy na sali zjawili się chłopcy,
atmosfera zupełnie się rozluźniła. Parę chwil później swoją
obecnością zaskoczyła nas Shannon. Miała chwilę wolnego i
postanowiła zobaczyć jak nam się pracuje. Dopiero teraz zauważyłam
jaka z niej szalona, zabawna dziewczyna. Co chwile opowiadała
kawały, zabawne anegdoty przez co ciężko było się skupić na
czymś innym, niż panowanie nad własnych śmiechem. Dużo lepiej
pracowało się nad zarysem choreografii będąc w towarzystwie
największej żartownisi. Niestety sielanka zakończyła się w
momencie, gdy do sali wkroczył dyrektor, oznajmujący, iż mam
pojawić się w jego gabinecie zaraz po zakończeniu treningu.
- Mam wrażenie, że chyba się
pomyliłaś. - zaczął od razu, gdy usiadłam naprzeciw niego.
- Panno Kowalsky, to nie jest cyrk, ani park rozrywki. Czy mogłabyś
mi wytłumaczyć co działo się na tym treningu? - chciałam coś
powiedzieć, jednak dyrektor nie miał zamiaru kończyć. - Czy
robiąc sobie podśmiechujki i opowiadając żarty będziesz w stanie
nauczyć ich wszystkich choreografii na czas? A może już się
znudziłaś tą pracą i masz zamiar zrobić wszystko na ostatnią
chwilę? - zaczął podnosić głos. - Zapomniałaś jakie są Twoje
zadania?! Nie przyszłaś tutaj zabawiać zespołu, ale pracować z
nimi nad układami tanecznymi. Do jasnej cholery dziewczyno! Co to
miało znaczyć?! Pamiętaj, fakt, iż Twój ojciec zapłacił duże
pieniądze za Twoją obecność tutaj, nie oznacza, że nie musisz
pracować tak ciężko jak inni.
- Przepraszam. To się więcej nie
wydarzy. - zdążyłam tylko to wydusić z siebie.
- Myślisz, że Twoje „przepraszam”
coś zmieni? Do tego nie powinno w ogóle dojść! Weźmiesz na
siebie odpowiedzialność, jeśli coś pójdzie nie tak? Wkręciłaś
się na pieniądze ojca, ale nawet one nic tu nie podziałają, jeśli
będziesz się tak zachowywała.
Zrobiło mi się bardzo przykro.
Poczułam nieprzyjemne ukłucie w sercu. Czyżby właśnie pękało?
Ukłoniłam się dyrektorowi bardzo nisko, szepnęłam kolejne już
„przepraszam” i powstrzymując łzy ruszyłam do drzwi.
- Jeszcze nie skończyłem! - krzyknął,
a gdy odwróciłam się do niego przodem, rzekł bardzo spokojnie. -
Nie myśl, że ujdzie Ci to na sucho. Wszystkich sześć choreografii
chcę zobaczyć za 30 dni. Rozumiesz? Nie obchodzi mnie jak masz
zamiar to osiągnąć. Sześć choreografii. Za miesiąc. A teraz
wyjdź.
Ponownie ukłoniłam się i wyszłam z
gabinetu. Prawie biegłam do wyjścia. Potrzebowałam świeżego
powietrza. Byłam tak roztrzęsiona, że wchodząc na ulicę, nie
zauważyłam samochodu, który w ostatniej chwili zdążył zahamować
paręnaście centymetrów przede mną.
Wieczorem, po kąpieli bardzo
potrzebowałam rozmowy. Gdy weszłam do sypialni, Hyuk leżał już w
łóżku. Był odwrócony, więc skorzystałam z okazji i wtuliłam
się w jego plecy. Nie zareagował. Wiedziałam jednak, że nie śpi,
więc spokojnie i bardzo dokładnie opowiedziałam mu wszystko co
wydarzyło się w gabinecie dyrektora. Gdy skończyłam, odwrócił
się w moją stronę i obdarzył chłodnym spojrzeniem.
- To wszystko? - usłyszałam jego głos.
- Dobrze wiesz jaki jest dyrektor, więc powinnaś mieć to na
uwadze, gdy zabawiałaś swoją koleżankę w czasie przeznaczonym na
naukę układu. Sama sobie jesteś winna. Przyzwyczaj się do tego,
że jeśli nie będziesz wykonywać swojej pracy tak jak powinnaś,
dyrektor będzie na Ciebie krzyczał, aż w końcu wypieprzy Cię z
Jellyfish.
Poczułam kolejne, psychiczne uderzenie
w twarz. Wiem, że Hyuk miał rację. Zawaliłam. Jednak ta
obojętność jaką mnie obdarzył niesamowicie mnie zabolała.
Zachował się tak, jakbym nic dla niego nie znaczyła. Jeszcze
chwile wpatrywałam się w jego plecy, a potem ruszyłam do salonu.
Usiadłam na kanapie. Zaczęłam płakać. Własny szloch zagłuszałam
poduszką. Poczułam się zraniona i samotna. Łzy paliły moje
policzki, a ja w myślach modliłam się o to, bym nie zbudziła
któregoś z chłopaków.
Już z samego rana byłam w wytwórni.
Wraz z jednym z kierowników poprawiałam mój grafik. Poprosiłam by
wygospodarował mi dodatkowe dwie godziny w tygodniu. Jedną przed, a
drugą po treningach z zespołem. Potrzebowałam poświęcić jeszcze
większą ilość czasu na pracę, aby wyrobić się przed terminem
podanym mi przez dyrektora.
Od poniedziałku do piątku spałam
może jakieś pięć, maksymalnie sześć godzin. Od rana do nocy
byłam w wytwórni. Biegałam między gabinetem, w którym
wyrysowywałam kroki, a salą, na której owych kroków uczyłam
chłopaków. Na sen zwyczajnie nie miałam czasu, a ochotę na niego
zagłuszałam napojami energetycznymi, kawą i brakiem wolnych
momentów. Równie dobrze zagłuszała ową ochotę duma, która
rozpierała mnie, gdy widziałam postępy w swojej ciężkiej pracy.
Był piątek. Kolejną godzinę
spędzałam z N i Ravim, którzy mieli wystąpić na gali MBS z show
tanecznym. Byłam w trakcie pokazywania przejścia pomiędzy
figurami, gdy poczułam uderzenie gorąca i wrażenie, jakby ktoś
usiadł mi na ramionach. Zignorowałam to i dalej tańczyłam przed
chłopakami. Po raz kolejny uderzyło mnie ciepło. W ostatniej
chwili zdążyłam oprzeć się o lustro i osunęłam się po nim w
dół.
Gdy obudziłam się, zauważyłam, iż
jestem w szpitalu. Byłam podłączona do kroplówki. Czułam się
jakby przebiegło po mnie stado dorosłych mamutów. W moim pokoju
zjawiła się młoda, bardzo ładna kobieta.
- Widzę, że już się pani obudziła.
Nazywam się Lee Young. - wskazała dłonią na identyfikator. - I to
ja będę się panią opiekować przez następne dni. Jest pani
skrajnie przemęczona. Omdlenie spowodowane było tym, iż organizm
nie miał już siły funkcjonować. Teraz najważniejszy jest sen.
Zaraz wprowadzę do kroplówki lek, który ma na celu regenerację
organizmu. Poczuje się pani bardzo senna. Proszę się tym nie
przejmować, jest to jak najbardziej prawidłowa reakcja.
Lekarka miała racje, parę minut po
podaniu leku moje powieki stały się bardzo ciężkie i w mgnieniu
oka zasnęłam. Gdy się obudziłam na dworze było już jasno, a
promienie słoneczne muskały mnie po twarzy. Również teraz nie
musiałam czekać na moją „pigułę”.
- Pani doktor, jak długo będę tutaj
leżeć? - zapytałam.
- Myślę, że trzy dni to minimum. Przy
takich przypadkach jak pani, zalecane jest odespanie około 70
godzin. Ach! Byli u pani goście, jednak wyszli późnym wieczorem,
gdyż spała pani jak zabita.
Co?! Trzy dni? Czy ona zwariowała?
Jakie trzy dni? Ja mam pracę do wykonania. Nie mogę leżeć sobie
tutaj bezczynnie. Szybko znalazłam swój telefon w torbie leżącej
koło łóżka. Wybierając numer do menadżera, zwróciłam się do
Lee.
- Bardzo bym panią prosiła o
dostarczenie mi wniosku o zwolnienie ze szpitala na moje żądanie.
Faktycznie zachowanie Hyuka jest co najmniej dziwne.Już nie mogę się doczekać, żeby dowiedzieć się, co mu się stało.
OdpowiedzUsuńDyrektor nieźle zganił Lilly... Niby słusznie, ale w sumie to nie była tylko jej wina.
Jak zwykle świetnie napisane. Ciekawe, nie nudzi i co chwilę coś się dzieje.
Powodzenia na testach, kartkówkach, recytacji i oczywiście wytrwałości w pisaniu :)