Jak się poznaliśmy?
Właściwie od zawsze Cię kojarzyłam.
Mam wrażenie, że jeszcze przed naszymi debiutami, nasze drogi
krzyżowały się, jednak nie zauważaliśmy tego, ponieważ byliśmy
zupełnie inni, nasze towarzystwa do siebie nie pasowały. Ja, Goo
Hara, znana z nienagannego wizerunku, grzeczna, ułożona, dziewczyna
z dobrego domu. I ty, typowy bad boy, lubiłeś wypić, paliłeś,
wulgarnie się wyrażałeś, a twoi znajomi to osoby, których w
ciemnej uliczce spotkać bym nie chciała. Prawdziwe przeciwieństwa
prawda? Im dłużej o tym myślę, tym bardziej pewna jestem tego, iż
nie istnieje cecha, którą mielibyśmy oboje. Ja ciężko
pracowałam, ty wolałeś wieczne lenistwo, słuchałam rodziców, ty
swoich zawsze lekceważyłeś. Ja byłam pupilkiem dyrektora
wytwórni, ciebie prawie wyrzucili za rzeczy, które zrobiłeś.
W końcu poznaliśmy się osobiście.
Podaliśmy sobie dłonie, wymieniliśmy spojrzenia. To było wtedy,
gdy Hyuna postanowiła zapoznać mnie ze swoimi znajomymi. Uważała,
że mimo waszych złych nawyków, jesteście naprawdę świetnymi
gośćmi. Razem z Tobą był tam wtedy Yoseob. Jesteście
przyjaciółmi od bardzo dawna, praktycznie zawsze byliście razem.
Cudem nazywano możliwość zobaczenia was osobno. Przyjaźń do
grobowej deski, tak?
Na naszym pierwszym spotkaniu oboje
siedzieliśmy cicho, gdy Hyuna z Yoseobem wciąż o czymś mówili.
Właściwie to Yoseob cały czas głosił monologi, na które moja
przyjaciółka jedynie co jakiś czas odpowiadała cichymi „mhm”,
„aha”. Już wtedy widziałam jak intensywnie mi się przyglądasz,
jednak nie brałam tego za coś poważnego, przecież widziałeś
mnie pierwszy raz, może chciałeś mi się przyjrzeć?
-Właściwie ten Junhyung jest dziwny.
Cały czas mi się przyglądał.
-Podobasz mu się. - zaśmiała się
Hyuna, a mi nie było do śmiechu.
-Nie strasz niepotrzebnie dziewczyny. -
wtrąciła Gayoon. - Widziałaś kiedyś go z dziewczyną? Słyszałaś
żebyś kiedykolwiek jakąś miał? Odkąd go znam, zawsze spędza
czas z Yoseobem, chyba nie w głowie mu jeszcze kobiety.
-Gdzie taka dziewczyna jak ja, mogłaby
mu się spodobać? Jesteśmy zupełnie z innej bajki. Zresztą, nie
interesuje mnie ten chłopak.
Później zaczęliśmy widywać się
częściej. Zaczęliśmy tworzyć wspaniałą ekipę, z którą
świetnie spędzało mi się czas. Był tylko jeden mały problem –
alkohol. Nigdy nie widziałam niczego złego w wypiciu co jakiś czas
drinka na imprezie, jednak z wami piłyśmy praktycznie cały czas.
Nie mam silnej woli, nie potrafiłam wam odmawiać, szczególnie, gdy
któreś z was robiło maślane oczy i pytało „ze mną się nie
napijesz?”. Wtedy godziłam się na piwo, czasem dwa. Wtedy
tłumaczyłam sobie, że to tak niewiele, że to nic nie znaczący,
niegroźny napój pity „dla towarzystwa”. Gdzieś w środkowej
europie, ludzie uważają, że gdy w trzynastego dnia miesiąca
wypada piątek, jest to dzień pechowy i nieszczęśliwy.
Właśnie w piątek trzynastego jedno
piwo zamieniło się w mocniejszy alkohol w niemałej ilości. Padał
wtedy deszcz, było bardzo zimno, jednak nam nie przeszkadzało to,
byliśmy pijani i nic nas nie obchodziło. Nawet nie wiem kiedy mnie
objąłeś. Nie mam pojęcia dlaczego wtedy Cię nie odepchnęłam.
Może byłam już zbyt pijana, a może wewnętrzna potrzeba
posiadania kogoś u swojego boku sprawiła, że odwzajemniłam
uścisk.
Następnego dnia obudził mnie kac i
ściskające od środka wyrzuty sumienia. Nigdy wcześniej nie
upiłabym się tak mocno, że parę momentów z poprzedniego
wieczora, zaginęło gdzieś w mojej głowie. Dodatkowo byłeś ty.
Wyglądałeś na kogoś kto często znajdował się w sytuacjach
takich jak ta. Byłam na siebie zła, bo nie chciałam by przytulał
mnie mężczyzna, z którym nic mnie nie łączyło, a także nic nie
zapowiadało na to, by połączyć nas miało.
-Widzisz! - wykrzykiwała Hyuna. -
Mówiłam, że leci na Ciebie. Czy ty czasem możesz mnie słuchać?
-Nie żartuj sobie. Byliśmy pijani, a
ja byłam pierwszą dziewczyną w pobliżu. Na pewno nie byłam
pierwszą kobietą w jego ramionach, ugh, nawet nie chcę wiedzieć,
którą z kolei byłam.
-A może naprawdę mu się spodobałaś?
- nie dawała za wygraną.
-Nie żartuj sobie. Co mu się mogło
we mnie spodobać? Jestem zupełnie inna od niego. O czym mielibyśmy
rozmawiać?
-Zobaczysz. Jeszcze wspomnisz moje
słowa.
Nie sądziłam, że wspomnę je tak
szybko. Zaczęliśmy się spotykać. Na początku wychodziliśmy
wyłącznie na piwo, jako kumple. Pamiętasz? Mimo, iż piwo wciąż
drażniło moje podniebienie zaczynałam lubić je pić. Może to
dlatego, że przypominało mi o tobie? Dość szybko słowa Hyuny
okazały się prawdą. Weszliśmy na wyższy szczebel znajomości.
Chodziliśmy za rękę, przytulaliśmy się, spędzaliśmy każdą,
wolną chwilę razem. Nagle to jak bardzo się różniliśmy
przestało mieć znaczenie. W twoich ramionach znajdowałam spokój,
a melodia twojego serca uzależniała mnie co raz bardziej.
Uśmiechałam się przy tobie, śmiałam w głos. Uczucie szczęścia
rozgrzewało moje serce, które tak bardzo łaknęło twojej miłości.
-Powiedziałbym Ci coś, ale nie wiem
czy będziesz zadowolona. - powiedziałeś, całując mnie w czubek
głowy.
-Może będę. Spróbuj. - wyszeptałam,
opierając głowę o twoją klatkę piersiową.
-Jak „może” to nie będę się
niepotrzebnie wysilał. - twoje serce biło jak szalone, był
zestresowany.
-Powiedz mi, Junhyung. Będę
najszczęśliwsza na całej ziemi, jeśli tylko mi powiesz.
-Kocham Cię.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Jedyne
co wtedy mogłam zrobić to obdarzyć cię uśmiechem i przytulić
się mocniej, ukrywając głowę w zagłębieniu twojej szyi. Nie
okłamałam cię. Po usłyszeniu tych dwóch słów, byłam tak
szczęśliwa, że nikt nie mógł być ode mnie bardziej zadowolony.
Dość długo czekałam na to wyznanie, liczyłam każdego dnia, że
w końcu to od ciebie usłyszę.
Czas przy tobie upływał mi bardzo
szybko. Miesiące leciały jak szalone, jeden za drugim, zmieniały
się pory roku. Jedynie my wydawaliśmy się być niezmienni. Czasem
zdarzało nam się kłócić, mieliśmy gorsze dni, ale to nie było
ważne, ponieważ zawsze wracaliśmy do siebie. W tym czasie
najważniejszy dla mnie byłeś ty. Na dalszy plan odszedł mój
zespół, treningi. W wytwórni wciąż krzyczeli na mnie, że
straciłam zapał do pracy, że mnie nie poznają.
Nie obchodziło mnie co mówili,
przecież najważniejszy dla każdej kobiety jest jej mężczyzna.
Nie powinno więc nikogo dziwić to, że wolałam sączyć piwo w
twoim towarzystwie, niż śpiewać tanie piosenki o miłości.
W końcu jednak opamiętałam się.
Zbliżał się nasz comeback. Nie mogłam już urywać się wcześniej
z wytwórni, więc spotykaliśmy się znacznie rzadziej. Tęskniłam
za tobą, jednak próbowałam znaleźć w tym jakieś plusy.
Myślałam, że może taka rozłąka sprawi, że odpoczniemy od
siebie i nie będziemy się tak często kłócić, a nasze uczucie
będzie jeszcze silniejsze. Myliłam się, coś zaczęło szwankować.
Gdy ja znajdowałam dla ciebie wolną chwilę, ty byłeś gdzieś ze
swoimi kolegami. Nie chciałam tłumaczyć koleżankom, że
przegrywałam ze znajomymi, więc kiedy ty imprezowałeś, siedziałam
sama w domu, oglądając seriale. Nie miałam ci tego za złe,
kochałam cię, więc byłam w stanie mnóstwo wytrzymać. Byłam
zresztą przekonana, że wraz z zakończeniem promocji naszego
singla, wszystko wróci do normy, a może stanie się jeszcze lepsze
niż było.
Byłam wściekła, gdy okazało się,
iż w dzień naszej rocznicy nie mogłam się z tobą zobaczyć,
ponieważ cały mój dzień miały zająć nagrania do programu
rozrywkowego. Pocieszałeś mnie, mówiłeś, abym nie przejmowała
się tym, bo to jest tylko półtora roku odkąd jesteśmy parą,
przecież będziemy pięć, dziesięć, piętnaście razy dłużej ze
sobą. Mieliśmy spotkać się dwa dni później, gdy wreszcie
skończę się promować.
Nadszedł dzień naszego spotkania.
Byłam taka szczęśliwa, że spędzimy ze sobą tyle czasu. Prawie
miesiąc czasu nie widzieliśmy się dłużej niż parę minut.
Miałam już wychodzić, gdy zadzwoniła do mnie Hyuna, poprosiła,
bym przed naszym spotkaniem, wstąpiła do niej, ponieważ musi mi
coś powiedzieć i jest to sprawa życia i śmierci. Napisałam do
ciebie esemesa, że spóźnię się, nie odpisałeś.
Kiedy weszłam do jej mieszkania,
poczułam dużą obawę.
W salonie poza Hyuną była jeszcze
inna kobieta. Jej oczy napełniły się łzami, gdy nasze spojrzenia
się spotkały. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Jej głos drżał,
gdy niszczyła mi życie.
Byłeś z nią dzień przed naszą
rocznicą. To ją przytulałeś, składałeś pocałunki na jej
ustach. To jej powiedziałeś, że nie masz dziewczyny. Nie mogłam w
to uwierzyć. Chciałam rzucić się na tą kobietę i bić ją, aż
powie, że to nieprawda, że cofa to co powiedziała.
Jak przez mgłę pamiętam, że biegłam
do ciebie w deszczu. Kiedy mnie zobaczyłeś, zapytałeś dlaczego
nie wzięłam taksówki. Chciałam powiedzieć tak wiele, ale nie
potrafiłam wydusić z siebie słowa. Nim udało mi się uspokoić
wszystko to, co chciałam powiedzieć, wyparowało z mojej głowy,
więc zapytałam cię wprost. Zdradziłeś mnie? Zaprzeczyłeś, ale
twoje oczy mówiły co innego. Zaczęłam pytać, a zdania, które
wypowiadałeś wykluczały się wzajemnie, nie pasowały do siebie. Z
każdą chwilą co raz bardziej gubiłeś się we własnych
kłamstwach. Poprosiłam cię, byśmy już więcej się ze sobą nie
kontaktowali, ostatni raz spojrzałam na ciebie i odeszłam.
Nie pamiętam gdzie poszłam, gdy
wyszłam z twojego mieszkania. Nie pamiętam co robiłam. Być może
po prostu szłam przed siebie, dławiąc się łzami. Może usiadłam
na ławce i zastanawiałam się gdzie popełniłam błąd. A może
wróciłam do swojego domu i próbowałam zasnąć.
A dziś? Dzisiaj mija kolejny miesiąc
odkąd nas już nie ma. Na początku mijaliśmy się bez słowa.
Nawet nie patrzyliśmy na siebie. Zupełnie jak obcy ludzie. Bolało
mnie to, ale te rozwiązanie było najmniej bolesne. Wpadłam w wir
pracy, odbudowuje stracone zaufanie moich pracodawców. Nawet znów
zaczęłam się uśmiechać. Od jakiegoś czasu, mówisz mi „cześć”,
gdy spotykamy się na ulicy. Modlę się o to, byś nigdy nie
powiedział do mnie niczego więcej. Wiesz dlaczego? Dlatego, że
wciąż cholernie cię kocham. A moja miłość jest tak wielka, iż
mimo tego jak bardzo mnie skrzywdziłeś, byłabym gotowa wrócić do
ciebie jeśli tylko byś tego chciał. Mimo tego, że wiem, iż nigdy
nie zapomnę o tym jak złamałeś mi serce, starałbym się
zapomnieć. Mogłabym zostawić wszystko, zerwać kontakty ze
znajomymi, gdybyś tylko przyznał się do zdrady i obiecał, że
nigdy więcej tego nie zrobisz. Potrafiłabym dalej okazywać ci
swoje uczucia, które nic dla ciebie nie znaczyły. Mógłbyś dalej
ranić mnie, traktować jak śmiecia, a ja godziłabym się na to
wszystko,
ponieważ wciąż cię kocham.
Dlatego błagam.
Junhyung, nie mów nigdy więcej do
mnie.
Oto przed wami mój pierwszy one shot. Ma on dla mnie szczególne znaczenie, ponieważ jeszcze nigdy nie pisałam całej historii w taki sposób. Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Kochana Mama to taka, która zamiast napisać dłuższy komentarz na temat opowiadania, woli przypomnieć Ci, że kończą się wakacje... Dzięki Mamo! :)
Nawet nie wiem kiedy liczba wyświetleń przebiła 3,5 tysiąca i zaczęła zbliżać się do 4. Liczę, że już niedługo również ilość komentarzy zacznie wzrastać.