Kierowca utknął w korku, Jessica
została w szkole na korepetycjach, a starsi wciąż mieli lekcje,
więc wraz z Mingyu postawiliśmy skoczyć do jakiejś knajpki na
chińskie jedzenie, a potem pieszo wrócić do domu. Byliśmy głodni,
więc w kategorii cudów znalazł się fakt, iż zaledwie dwie ulice
od naszej szkoły znajdowała się znana knajpa z najlepszym w
mieście kurczakiem gongbao. Do przepysznego kurczaka zamówiliśmy
zupę z pierożkami wonton, a także po kieliszku ergoutou.
▀▀
Zaraz po incydencie w stołówce,
zwolniłam się ze szkoły, a Bloody napisałam wiadomość, że
poczułam się gorzej. Obiecałam sobie, iż powiem jej o tym
wszystkim... ale jeszcze nie teraz. Wiedziałam jednak, że muszę
zrobić to już niedługo, jak najszybciej, ponieważ w szkole
huczało od plotek na temat ostatnich wydarzeń. Nie chciałam tego
robić, ponieważ obawiałam się, iż postanowi ona coś z tym
zrobić i sama stanie się ofiarą tych okrutnych dziewuch. Znam
Bloody bardzo dobrze, chcąc chronić innych, ściąga na siebie
podwójne nieszczęście. Wolę przeżywać to wszystko sama, niż w
jej towarzystwie. Zresztą to co się teraz dzieje to nic takiego,
prawda?
▀▀
-Właściwie od kiedy nie brzydzi Cię
skinship? - wcisnęłam przycisk w windzie.
-Hm? - spojrzał nie wiedząc o co mi
chodzi.
-Byłeś tak pijany, że nie pamiętasz
jak mnie przytuliłeś? Takiego wydarzenia nie pamiętasz? -
zaśmiałam się. - Nie robiłeś tego nawet przed twoim wyjazdem do
UK.
-A. To. Dalej mnie brzydzi. - odparł
chłodno.
-Czyli ja jestem wyjątkowa? - znów
wybuchłam śmiechem.
-Może i jesteś, okruszku.
-Okruszku? - teraz śmiałam się już
w najlepsze. - Co to w ogóle za określenie? Czy Ty mnie właśnie
obraziłeś?
-Wredna dziewucha. - delikatnie klepnął
mnie w głowę. - Człowiek się stara, to nie można tego docenić?
Trzeba się śmiać z czyiś starań?
-A niby o co Ty się starasz, hm? -
przestałam się śmiać widząc jego minę.
-Same z Tobą problemy. Dlaczego Ty? -
westchnął, wychodząc z windy, a ja wybiegłam przed niego, torując
mu drogę.
-Niby czemu ja?
Nachylił się nade mną, a nasze
spojrzenia się spotkały. Trwało to chwilę, jednak miałam
wrażenie, że przez całą wieczność zatapiałam się w jego
ciemnych, czekoladowych oczach. Nim zdążyłam jakkolwiek
zareagować, wplótł dłoń w moje włosy i złożył na moich
ustach pocałunek. Był on niewinny, delikatny i niesamowicie
przyjemny. Zakręciło mi się w głowie, a po moim ciele przeszedł
dreszcz. Chciałam coś zrobić, odwzajemnić pocałunek, albo
odepchnąć od siebie Mingyu, jednak stałam sztywno, zupełnie
jakbym była kamienną rzeźbą.
-Właśnie dlatego. - odparł
przerywając pocałunek, a następnie zniknął za drzwiami naszego
mieszkania.
Oparłam się o chłodną ścianę
korytarza. Potrzebowałam dłuższej chwili, by ochłonąć po tym co
właśnie się wydarzyło, a także, by połączyć wszystkie myśli,
które błądziły po mojej głowie, w jedną logiczną całość.
Coś mi świtało, jednak za nic nie wiedziałam co. Miałam
wrażenie, że czegoś ważnego nie pamięta. Dotknęłam swoich ust,
więc to wydarzyło się naprawdę? Nie obudzę się za chwilę i nie
skarcę pod nosem? Chyba całą wieczność stałam na korytarzu, nim
weszłam do naszego mieszkania. Było w nim pusto, jedynie odgłosy
muzyki dochodzące z pokoju Mingyu sygnalizowały, iż ktoś się w
nim znajduje. Nie wiedzieć czemu, obawiałam się, że natknę się
na przyjaciela, więc szybko skierowałam się do sypialni, aby
spędzić w niej cały dzisiejszy wieczór.
▀▀
Obudził mnie czyjś dotyk na moim
ramieniu. Była to Bloody.
-Powinnaś położyć się spać,
jesteś tak zmęczona, że zasnęłaś na książkach. - pogładziła
mnie po włosach.
Rozejrzałam się, wciąż jeszcze
zaspana. Rzeczywiście siedziałam przy biurku, a wygodną poduszką,
na której spałam, okazały się być ćwiczenia z języka
angielskiego. Nie sądziłam, że czas present simple jest w stanie
człowieka uśpić lepiej, niż niejedne ziółka.
-Tak, pójdę się kąpać i położę
się spać. - w końcu odpowiedziałam przyjaciółce.
-Za dużo czasu spędzasz przy
książkach, a za mało poświęcasz go na sen. - westchnęła. -
Zdaję sobie sprawę, że twoja mama dała Ci w kość, ale nie
możesz się przemęczać. Wyglądasz ostatnio jak cień człowieka,
nie poznaję Cię.
-Nie jest na pewno jeszcze tak źle. -
uśmiechnęłam się do niej.
-Jak to nie? - przykucnęła przy mnie.
- Masz tak podpuchnięte oczy, że już niedługo nie będziesz przez
nie widzieć, cienie pod nimi zaczynają sięgać połowy policzków,
no a dzisiaj? Zwolniłaś się z lekcji, bo kiepsko się czułaś.
Jeśli dalej tak będziesz robić, będziesz czuć się jeszcze
gorzej.
-Może masz rację. - oparłam brodę o
jej głowę. - Może trochę zbyt intensywnie ostatnio żyję.
-Zadbaj o siebie, dobrze? Nie
polepszysz swoich ocen, jeśli będziesz chodziła nieprzytomna do
szkoły.
Stojąc pod prysznicem rozmyślałam
nad słowami Bloody. Nawet nie zauważyłam, że ostatnio wyglądam
gorzej, podpuchnięte oczy jakoś nie szczególnie nie zwróciły
mojej uwagi, a cienie pod oczami miewałam zawsze, więc nie
przejmowałam się tym, jak duże i widoczne są. Na szczęście
plotki do Tzuyu jeszcze nie dotarły, oby było tak jak najdłużej.
Niech myśli, że to walka o dobre oceny, sprawia, że nie śpię po
nocach. Nie chcę przyznać jej, iż to zasługa tych okropnych
dziewuch, które świetnie bawią się niszcząc mnie psychicznie.
▀▀
Cały popołudnie oraz wieczór uczyłam
się. Lubiłam to robić, a także szło mi to bardzo łatwo,
bezproblemowo, co zresztą widoczne było w rankingu – znajdowałam
się w czołówce najlepszych uczniów w naszej klasie. Nie wiem co
jest zasługą tego, iż właściwie nie muszę ciężko pracować,
aby czegoś się nauczyć. W czasie, gdy inni musieli godzinami
męczyć się z nowymi pojęciami, mnie wystarczało paręnaście
minut, by ów materiał mieć opanowany w stu procentach. Matematyka
jest jednak moją zmorą, która wymagała ode mnie troszkę więcej
czasu. Właśnie dzisiaj starałam się jak najlepiej opanować
wiedzę z sum algebraicznych. Jak wiadomo w czasie nauki fajnie jest
coś przekąsić, więc postanowiłam, że zaopiekuję się
bakaliami, które już od dłuższego czasu leżały w szafce w
kuchni.
Pech chciał, że owe bakalie
znajdowały się na najwyższej półce, pomimo ogromnych starań nie
mogłam ich dosięgnąć. Podskakiwałam, stawałam na palcach, a
mimo to cel był wciąż nieosiągalny. Nagle poczułam, że ktoś
staje za mną i bez problemu sięga po opakowanie bakalii. Odwróciłam
się i zobaczyłam Mingyu. Speszyłam się będąc tak blisko niego i
chciałam uderzyć samą siebie, za to o czym w tym momencie zaczęłam
myśleć. Mingyu musiał dostrzec moje zagubione spojrzenie, bo
zaśmiał się tylko, a potem odrzekł „Nie będzie jak w filmach,
głuptasie”, pstryknął mnie w nos i wrócił do swojego pokoju.
Kiedy chciałam już odetchnąć z ulgą zauważyłam Hyeyin stojącą
na progu. No to czekała mnie ciekawa pogaduszka.
▀▀
Już od samego rana czułam się
kiepsko, tak bardzo nie chciałam iść do szkoły, spotkać tej
dwójki. Wiedziałam jednak, że lepiej będzie, gdy nie pokażę
słabości i nie będę się ukrywała. Zmieniłam zdanie zaraz po
tym, gdy weszłam do budynku szkoły. Przecież mogę raz pozwolić
sobie na to, by poczekać na dzwonek w kabinie w jednej z szkolnych
toalet. Siedziałam na zamkniętej muszli klozetowej, gdy usłyszałam
dwie dziewczyny.
-Widziałaś jak te nowe obchodzą się
z Park Chanmi? - zapytała pierwsza.
-No, prawdziwy cyrk. Już pierwszego
dnia sobie ją upatrzyły. Kiedy Jessica uderzyła w szafkę,
podskoczyłam przerażona.
-Na samą myśl o tych dziewczynach mam
dreszcze. Ktoś chyba powinien pomóc tej dziewczynie? Wiesz, podejść
i powiedzieć coś tym dwóm.
-Chyba nie chcesz tego zrobić?
-Nigdy. Nawet nie chcę wiedzieć co
zrobiłyby komuś, kto sprzeciwiłby się im. Miałby chyba jeszcze
gorzej niż ta drugoklasistka.
Gdy zadzwonił dzwonek, szybko zjawiłam
się w klasie i chciałam się rozpakować, kiedy do klasy wszedł
dyrektor oznajmiając, iż nasz nauczyciel spóźni się jakieś 15
minut, ponieważ utknął w korku. Wszyscy krzyknęli z radości.
Chciałam powtórzyć sobie materiał, nim nauczyciel się zjawi.
Sięgnęłam po swoją torebkę i już miałam wypakować swoje
rzeczy, gdy ktoś wyszarpnął mi ją z rąk. Spojrzałam przed
siebie. Jessica z tym diabelskim uśmiechem trzymała moją torebkę,
za nią stała zaś Jiyeon.
-Świetna torebka! - zaśmiała się. -
Ile za nią dałaś?
-Zobaczymy co nasza przyjaciółka nosi
ze sobą do szkoły. - powiedziała Jiyeon odbierając od Jessici
moją torbę. - Dzięki temu dowiemy się co lubisz najbardziej.
Zrobiło mi się gorąco, gdy cała
zawartość mojej torebki wylądowała na ławce, a pojedyncze rzeczy
spadały na podłogę. Dziewczyny miały ogromną frajdę
przeglądając moje rzeczy, a następnie rzucając je niedbale tuż
przede mnie. Miałam wrażenie, że to wszystko się nie skończy, że
trwa tak długo, a ja jedyne co potrafiłam zrobić to tępo
przyglądać się całemu wydarzeniu, zupełnie jak jakiemuś
spektaklowi. Gdy Jessica i Jiyeon skończyły tę chorą zabawę,
wyszły z klasy, a tuż za nimi ruszyła Tzuyu, w ostatniej chwili
udało mi się złapać ją za rękę i zatrzymać.
-Bloody. - szepnęłam.
-Co to było? - była wściekła. -
Puść mnie, ja im tego nie odpuszczę! One nie mają prawa tego Ci
robić!
-Bloody, proszę. - byłam bliska
płaczu. - Nie rób tego, zostań tu ze mną.
▀▀
Po udanej akcji z Jessicą, otrzymałam SMS-a od Mingyu, w którym zaproponował wagary. Nie byłabym sobą,
gdybym odmówiła i już po pięciu minutach czekałam za murem
szkoły na przyjaciela.
-Co tak długo? - zapytałam, gdy zza
rogu wyłonił się Mingyu.
-Musiałem sobie jeszcze wszystko
przemyśleć.
-Co przemyśleć?
-Daj mi jeszcze chwilę. Po prostu
chodź. - złapał mnie za nadgarstek i pociągnął.
Dotarliśmy do parku w środku miasta.
W koło było pełno ludzi, wszyscy pędzili w swoją stronę, nie
zwracając uwagi na innych. Siedzieliśmy na ławce w ciszy,
przyglądałam się przyrodzie, która nas otaczała. Nie wiem jak
długo już milczeliśmy, gdy Mingyu w końcu się do mnie odezwał.
-Jesteśmy przyjaciółmi. Znasz mnie
od dawna i czujesz się ze mną komfortowo? - zapytał.
-No tak. - odpowiedziałam, nie wiedząc
o co mu chodzi.
-Jest nam ze sobą dobrze? - wciąż
zadawał dziwne pytania.
-Tak.
-Dlaczego nie moglibyśmy być kimś
więcej niż przyjaciółmi?
-Słucham? - wydawało mi się, że się
przesłyszałam.
-Chcę żebyś nie patrzyła na żadnego
mężczyznę poza mną. - odparł szybko, a potem odwrócił wzrok.
Chwilę milczałam, nie wiedziałam co
mu odpowiedzieć. W głowie analizowałam każdą możliwość po
kilkanaście razy. W końcu coś mnie olśniło. Zbliżyłam się do
niego i wtuliłam, wdychając zapach jego perfum. Nie czekałam
długo, by poczuć jak obejmuje mnie i splata nasze dłonie. Dalej
siedzieliśmy w milczeniu, skupiłam się na tej przyjemnej chwili,
co jakiś czas zerkając na Mingyu. „Mój chłopak”.
Zachichotałam cicho, gdy przyszło mi to do głowy.
Całą tą sielankę przerwał mój
telefon, który bardzo głośno informował, iż ktoś właśnie do
mnie dzwonił. Był to Joonyoung.
-Halo?
-Słuchaj! Mam dla Ciebie zajebistą
wiadomość. - był podekscytowany.
-Jaką? Nawijaj.
-Spodobałaś się Kyungri, więc
postanowiła wciągnąć cię w swoje kręgi. Jest dla Ciebie robota.
W mojej głowie pojawił się kolejny pomysł na urozmaicenie tego opowiadania. Będziecie mogli zobaczyć go już w następnej części, więc mam nadzieję, że z chęcią na niego poczekacie~
Tradycyjnie zapraszam do komentowania!