Tym razem zostawiam was z czymś lekkim, beztroskim.
Bardzo mocno proszę o komentarze, może być nawet sama kropka, ponieważ chciałabym wiedzieć, że jesteście i czytacie. ;)
Z wypiekami na twarzy opowiadałam
Hyukowi o tym co udało mi się stworzyć. Ten był tak przejęty
moimi słowami, że kompletnie nie interesowało go śniadanie, które
przygotowałam specjalnie dla niego i chłopaków. Również Hackyeon
i Taewoon słuchali mnie bardzo uważnie. Mimo, iż nie zawsze
udawało mi się idealnie opisać to, co siedzi w mojej głowie, spotkałam się z aprobatą ze strony moich współlokatorów.
Treningi miały się zacząć jutro, ponieważ dzisiaj był mój
ważny dzień – po raz pierwszy szłam na zaliczenia do szkoły.
Miałam spotkać się ze swoją klasą i w ich towarzystwie zaliczyć
cztery sprawdziany, które miały udowodnić nauczycielom, iż nie
leniłam się w domu i dokładnie przerabiałam materiał przesyłany
na mojego maila. Troszkę bałam się tego, jednak wiedziałam, że
wszystko pójdzie dobrze, bo mimo nawału pracy, przykładałam się
do nauki. Tego dnia odstawiłam na bok moje ulubione dresy i luźne
bluzy, które nosiłam na co dzień. Czarne trampki zastąpiły
klasyczne szpilki, zaś moją figurę podkreślała elegancka,
koronkowa mała czarna. Całą stylizacje ożywiała nowa, miętowa
marynarka.
Gdy po wejściu do budynku zauważyłam,
iż wszyscy patrzą na mnie, miałam ochotę całą drogę pokonać
oglądając swoje buty, jednak dyrektor wyraźnie zaznaczył, że nie
wolno mi tego robić. Mam wyglądać na pewną siebie kobietę z
mocnym charakterem. Z trudem dotarłam do klasy. Tuż po wejściu
doznałam szoku. W jednej ławek znajdowała się Shannon Williams.
Dziewczyna, którą poznałam lata temu, chwilę po tym, gdy
przyleciała do Korei. Ta od razu mnie zobaczyła i przybiegła, by
rzucić mi się na szyje. Już miałyśmy zacząć rozmowę, jednak
dzwonek na lekcje bardzo łatwo zburzył nam ten plan. Usiadłyśmy
do swoich ławek i czekałyśmy na nauczyciela. Nim ten się pojawił,
parę osób postanowiło zaczepić nas i poprosić o selfie.
Oczywiście zgadzałam się na to, wszelkie tego typu działania były
na moją korzyść i ocieplały mój wizerunek. Nauczyciel, który
zjawił się w klasie był niewysoki, niezbyt przystojny, miał może
30-35 lat. Szybko objaśnił nam jak mamy zaznaczać odpowiedzi na
testach, a także przypomniał o zasadach jakie nas obowiązują.
Pierwszy test, który musiałam rozwiązać był z matematyki i
dotyczył wszelkiego rodzaju funkcji. Mimo dobrego przygotowania,
wiele zadań było dla mnie problematycznych i potrzebowałam
dłuższej chwili i intensywnego myślenia, by wpaść na to, jak je
rozwiązać. Mimo trudności, matematykę ukończyłam 20 minut przed
czasem i mogłam szybciej rozpocząć walkę z literaturą koreańską.
Wbrew moim lękom, test był bardzo łatwy. Kolejnym testem był test
z wiedzy o społeczeństwie. Sprawił mi on najwięcej kłopotów.
Pytania były trudne oraz podchwytliwe. Niejednokrotnie dałam się
schwytać w pułapkę i dopiero przy sprawdzaniu pracy zauważałam,
iż coś bywało nie tak. Ostatnim, najprostszym testem, był
sprawdzian znajomości zasad gramatyki z języka angielskiego.
Dotyczył on wszystkich czasów przeszłych w owym języku. Jako, iż
angielskiego uczę się dość długo i niedaleko mi do bycia w nim
biegłą, test nie był dla mnie żadnym problemem. Potrzebowałam
jedynie 25 minut, by wszystko rozwiązać.
Każdy trening zaczyna się od
piętnastominutowej rozgrzewki. Z ogromną dokładnością rozciągamy
swoje ciała, by później jak najlepiej oddać każdy ruch.
Lubiłam pracować z
Sanghyukiem, ponieważ zawsze uważnie obserwował moje ruchy i
wkładał całe swoje serce w odtworzenie ich. Bardzo szybko
zapamiętywał też poszczególne kroki, przez co prędko
przechodziliśmy do ćwiczenia całego układu i dopracowywania
detali. Tym razem było nam troszkę trudniej. Nigdy, pomijając
wygłupy w dyskotekach, nie tańczyliśmy ze sobą przez co nie
byliśmy zgrani. Momenty, w których mieliśmy być bardzo blisko
siebie i głęboko spoglądać sobie w oczy, kończyły się
wybuchami śmiechu i pauzowaniem muzyki. „Błagam Hyuk, tym razem
bądźmy już poważni” to zdanie, które wypowiadałam średnio co
parę minut. Wiedziałam, że stoi przede mną ogromny szczyt, na
którego wejście będzie mi potrzebna ogromna determinacja i
wsparcie Hyuka. Po czterech godzinach intensywnego treningu, mieliśmy
opracowaną jakąś 1/100 układu co, patrząc na nasze zachowanie,
było ogromnym wyczynem. Jak dobrze, że mamy jeszcze parę miesięcy
na opanowanie tego. Boże, daj mi siłę!
Pewnego wieczora, gdy leżeliśmy już
w łóżku, usłyszałam dźwięk SMS-a. Na wyświetlaczu widniał
napis „Nana-unnie”. Z Naną znałam się najdłużej. To ona
opiekowała się mną, gdy byłam maleńkim dzieckiem i to ona
znajduje się na masie zdjęć w naszym albumie rodzinnym. Nie
kontaktowałyśmy się zbyt często, nie można było nas nazwać
przyjaciółkami, jednak, gdy któraś z nas miała kłopot, mogłyśmy
na siebie liczyć. Fakt, że mieszkałyśmy na dwóch końcach świata
i żyłyśmy zupełnie inaczej, sprawiał, że nasze światopoglądy
bardzo się różniły, dzięki czemu łatwiej było nam pomagać
sobie wzajemnie, bo zauważałyśmy rozwiązanie, tam, gdzie druga,
go nie widziała. Znaczna różnica wieku nie była dla nas żadną
barierą.. „Ratuj mnie. Mam ogromny problem~!” - mówiła
wiadomość tekstowa. Już wystukiwałam na klawiaturze pytanie co
się stało, gdy Hyuk pokazał mi laptopa. „Nana z After School i
Chanyeol?” ogromny napis rozpoczynał artykuł o mojej unni i jej
kontaktach z raperem z EXO. Po paru słowach na temat tego czym
zajmują się bohaterowie owego artykułu można było zobaczyć
zdjęcia, na której ta dwójka spaceruje po ulicach Seulu, czule się
obejmując. O tym, że między tą dwójką iskrzy wiedziałam już
od dawna. Gdy kręcili razem reality show niejednokrotnie zdarzyło
im się spędzić wspólnie noc, jednak nie przypuszczałam, że po
zakończeniu „Roommate”, wciąż będą się spotykać.
Komentarze fanów pod artykułem nie
były tak łagodne i miłe, jak te, dotyczące mojego skandalu z
Hyukiem, jednak wiele z nich miało charakter pozytywny. Nim zdążyłam
zagłębić się dalej w komentarze, dostałam kolejny SMS. Jinan
poprosiła bym pojechała z nią jutro do wytwórni, ponieważ
właśnie skończyła rozmowę z wściekłym menadżerem. Rzecz jasna
zgodziłam się, ponieważ wiedziałam jak bardzo przerażona musi
być Nana.
Z samego rana zjawiłyśmy się w
Pledis. Niestety nie mogłam towarzyszyć unnie w czasie rozmowy,
więc czekałam na korytarzu. Po jakiś dziesięciu minutach w
wytwórni zjawił się Chanyeol w towarzystwie menadżera. To
oznaczało, że rozmowy potrwają zdecydowanie dłużej, niż
myślałam. Prawie dwie godziny cała czwórka naradzała się za
zamkniętymi drzwiami, a ja umierałam z nudów będąc samiuteńka
na korytarzu. Poczułam ogromną ulgę, gdy drzwi się otwarły, a z
sali wyszła szczęśliwa Nana wtulona w swojego wybranka. „Udało
się” pomyślałam.
Po tym skandalu moje kontakty z Naną
znacznie się ociepliły. Znacznie częściej wpadałyśmy do siebie
w odwiedziny, na ploteczki i kawę. W wolnych chwilach spotykaliśmy
się w szóstkę – ja z Hyukiem, Nana z Chanyeolem, Shannon i
Ilhoon. Nie zawsze udawało nam się uniknąć paparazzi i
parokrotnie nasza grupka znajdowała się na portalach plotkarskich.
Dostaliśmy nawet własne określenie - „The best line”.
Za dar od niebios uznaliśmy fakt, iż
udało nam się wynegocjować tydzień wolnego. W planach mieliśmy
wyjazd za miasto. Wynajęliśmy domek w jakiejś maleńkiej wsi,
oddalonej od Seulu o jakieś 3 godziny drogi. Chcieliśmy wyszaleć
się, jednocześnie oczyszczając umysły ze stresu dnia codziennego.
Dom, w którym mieliśmy mieszkać tę
parę dni, był bardzo przytulny. Urządzony w typowo wiejskim stylu
zachęcał do spędzenia w nim czasu. Wszystko byłoby idealnie,
gdyby nie fakt, iż popełniliśmy gafę podczas rezerwacji i w domu
były jedynie dwa łóżka – małżeńskie oraz dla dziecka, plus
duża, rozkładana kanapa. Pół popołudnia straciliśmy na ostrą
dyskusję. Bardzo ciężko było nam dojść do porozumienia.
Ostatecznie spór rozwiązaliśmy podczas gry w „kamień, papier
nożyce”. I tak oto Nana wraz z Chanyeolem zajęli sypialnię z
ogromnym łożem, Ilhoon pokój dziecięcy, a my, wraz z Shannon,
mieliśmy spać na ogromnej kanapie.
Tego dnia bardzo szybko położyliśmy
się spać, byliśmy wykończeni podróżą. Wszystko byłoby ok,
gdyby nie fakt, iż pół nocy leżałam w bezruchu znosząc ciągłe
wiercenie się Shannon. Gdy zaś udało mi się zasnąć, dość
szybko obudził mnie ból. Nie mam pojęcia jak to się stało, ale
wylądowałam na podłodze. To było zaskakujące, ponieważ
znajdowałam się na środku łóżka pomiędzy moim chłopakiem, a
przyjaciółką. Na szczęście następne nocki przesypiałam już
bez żadnych problemów.
W ciągu pięciu dni, które
spędziliśmy na małej wsi, wyszaleliśmy się jak mało kto.
Chodziliśmy na dyskoteki, piliśmy alkohol, próbowaliśmy również
czegoś mocniejszego, pływaliśmy w pobliskim jeziorku,
wygłupialiśmy się, mieliśmy czas by jeszcze bardziej się do
siebie przywiązać.
Ostatniego dnia pobytu wybraliśmy się
na imprezę w stylu kowbojskim. Razem z dziewczynami postawiłyśmy
na jeansowe dzwony, koturny i koszule z frędzlami. Nasi mężczyźni
zaś postanowili ubrać się w stroje szeryfów, wypożyczone w
czasie zakupów w mieście. Zabawa była przednia. Braliśmy udział
w wielu konkurencjach. Niestety tylko Channiemu udało się coś
wygrać. Był to darmowy kufel regionalnego trunku. Dla mnie i dla
Ilhoona impreza skończyła się dość... nieprzyjemnie.
Zdecydowanie przesadziliśmy z ilością alkoholu, jaką w siebie
wlaliśmy. Pół nocy spędziliśmy leżąc nad muszlą klozetową.
Również droga powrotna była dla nas piekłem. Nasze zatrucia
alkoholem objawiały się co parę kilometrów przez co podróż
trwała znacznie dłużej.
Ledwo zdążyliśmy się przespać i
wyleczyć brutalnego kaca, a już szykowaliśmy się na kolejną
imprezę. Jedna z członkiń After School zaprosiła nas na „crazy
party”. Miejscem, w którym wyprawiana była owa impreza, był
największy park wodny w Seulu.
Nie wiedzieć czemu Sanghyuk nie miał ochoty się bawić i praktycznie całą imprezę spędził sącząc drinka na leżaku. Ja w tym czasie szalałam z Ilhooniem. Pół wieczora tańczyliśmy do k popowych hitów. Kiedy dopadło nas chwilowe zmęczenie, odpoczywaliśmy w jakuzzi.
Nie wiedzieć czemu Sanghyuk nie miał ochoty się bawić i praktycznie całą imprezę spędził sącząc drinka na leżaku. Ja w tym czasie szalałam z Ilhooniem. Pół wieczora tańczyliśmy do k popowych hitów. Kiedy dopadło nas chwilowe zmęczenie, odpoczywaliśmy w jakuzzi.
Tym razem nie tknęliśmy żadnego
wysokoprocentowego napoju i do domu wróciliśmy bezproblemowo.